14 niedrogich (i jakościowych!) zabawek dla niemowlaka

14 niedrogich (i jakościowych!) zabawek dla niemowlaka

Czuję jakbym cofnęła się w czasie, wiesz? Jakbym wracała do korzeni bloga. Zaczynałam go pisać kiedy Mati miał 3 miesiące. Wkraczałam wtedy dopiero w ten cały niemowlęcy świat. Pierwsze gryzaki, grzechotki, maty edukacyjne, sortery, pchacze… Wybierałam wtedy każdą zabawkę tak, jakby miały zależeć od niej losy wszechświata :) Nie miałam żadnego doświadczenia w tej materii no i wiadomo… dopiero w trakcie użytkowania wychodziły różne kwestie. Za drugim razem jest łatwiej. Zdecydowanie łatwiej. Chyba głównie dlatego, że przez rozwój niemowlaka już raz przeszłam. Moja wiedza nie pochodzi już z książek i zasłyszanych opowieści, tylko z własnego doświadczenia. A taka jest najbardziej wartościowa. Stąd spokój i tak jakby… większa radość z tego wszystkiego. Nawet sobie nie wyobrażasz ile radochy miałam robiąc Milence sesję do tego wpisu! Znów te śmieszne minki, chwiejąca się główka, której trzeba zrobić milion ujęć, żeby utrafić jedno ostre. A jak Ci się uda ustrzelić do tego uśmiech to Paaaanie! Puchar się należy :) Chociaż w tej kwestii akurat nic się nie zmieniło i Matiego do tej pory muszę podchodzić, żeby uchwycić go z sensowną miną, tyle, że on mi teraz pajacuje specjalnie :) :) :) 

Dooobra, nie przeciągam bo przecież przyszłaś tu po konkret a nie kolejne „Rozkminy Malwiny” :) No więc mam dla Ciebie 14 propozycji zabawek dla niemowlaków. Chciałam żeby były niedrogie z jednej strony, ale z drugiej nadal zadowalającej jakości i co najważniejsze, z pewnego źródła. Wszystkie zabawki, które Ci dzisiaj pokażę to SMIKI… ze Smyka :) Wybrałam tylko te, które oprócz niskiej ceny, są jeszcze dodatkowo w promocji, także kosztują aktualnie naprawdę niewiele w stosunku do podobnych zabawek. Warto z tej promocji skorzystać… nie mam pojęcia ile jeszcze potrwa :)

Skupiłam się na pierwszym roku rozwoju dziecka więc część z nich nasza 5-miesięczna Milenka jeszcze nie jest w stanie zaprezentować, ale chciałam pokazać coś na zaś, a nie tylko na teraz, żeby wpis był dłużej przydatny. Możemy się umówić roboczo, że jest to taki przekrój „do pchacza” :) Pchacze, stoliki interaktywne itd. pokażę Ci już w kolejnym wpisie. Dzisiaj skupimy się na tych najmłodszych zabawkowiczach :)

Mata edukacyjna (TUTAJ)

Gumowe klocki sensoryczne (TUTAJ)

Gumowe piłeczki sensoryczne (TUTAJ)

Gumowa kula z dzwoneczkiem (TUTAJ)

Zawieszka z pozytywką (TUTAJ)

Zawieszka do wózka (TUTAJ)

Pluszowa przytulanka z gryzakiem i uchwytem do smoczka (TUTAJ)

Pluszowa kostka aktywizująca (TUTAJ)

Pluszowa sowa aktywizująca (TUTAJ)

Grzechotka z przyssawką sowa (TUTAJ)

Grzechotka z przyssawką do wody (TUTAJ)

Pierwszy bączek (TUTAJ)

Misiowa piramidka (TUTAJ)

Misiowy sorter (TUTAJ)

  1. Mata edukacyjna (TUTAJ) – Mata interaktywna to podstawa. W naszym przypadku pierwsza zabawka, o której w ogóle myślimy. Taki malutki pokoik dla dziecka. Tu właściwie wymogi mam dwa. KOLORY i… KOLORY :) Jakoś niespecjalnie czuję te maty jednobarwne i chociaż dostałam nawet swego czasu propozycję pokazania takiej pięknej, caaaaałej różowej (a wiesz jaką miłość żywię do tego koloru) to zrezygnowałam, bo wydaje mi się, że akurat taka zabawka powinna dbać o bodźce rozwojowe dla dziecka a nie poczucie estetyki mamy :) Jasne, że wolałabym taką jednolitą! Pięknie komponowałaby się z pokoikiem. Ale myślę, że w tym przypadku można sobie odpuścić :) Dodatkowo, myślę, że fajnie będą się sprawować zamykane boczki. Około 5 miesiąca dziecko turla się już na wszystkie strony – to raz. A dwa – rysunki na ściankach będą zachęcały bobasa do podnoszenia główki :)
  2. Gumowe klocki sensoryczne (TUTAJ) – hit! Myślę, że posłużą baaaardzo długo. Nie dość, że dziecko nie zrobi sobie nimi krzywdy, to jeszcze może śmiało próbować używać ich jako gryzaka :) Są łatwe do umycia i dają dziecku masę bodźców dotykowych dzięki tłoczeniom. U nas, bawi się nimi nawet Mati :)
  3. Gumowe piłeczki sensoryczne (TUTAJ) – o to już w ogóle jest walka pomiędzy starszakiem a bobasem bo Mati chce nimi „cyrkować” czyli żonglować, a Milenka chce je… jeść :) Różne kolory, znów guma, łatwa do umycia czy wyparzenia, tłoczenia, które dostarczają bodźców dotykowych no i fakt, że będą służyły nie przez miesiące a lata. Jak nie „kulu-kulu” to cyrkowanie :) Nie będą leżeć w kącie na bank :)
  4. Gumowa kula z dzwoneczkiem (TUTAJ) – ukochana zabawka Matiego, którą nadal mamy, dokładnie w tych samych kolorach, ale z racji tego, że maltretował ją przez jakieś 3 lata stwierdziliśmy, że Milenka dostanie swoją własną. Na razie z zaangażowaniem próbuje ją ugryźć (dziąsłami) przy okazji ćwicząc chwytanie, a oprócz tego, widzę, że już świadomie nią macha, żeby dzwonił dzwoneczek :) Taka kulka to jest zawsze strzał w 10. I dla własnego dziecka i na prezent.
  5. Zawieszka z pozytywką (TUTAJ) – z mojej ukochanej serii z koalą :) Z klipsem, więc można ją zawiesić właściwie wszędzie. Gra muzyczka, kręcą się dwa pluszowe zwierzaczki – koala i jeżyk. Fajna opcja, jeśli podróżujesz dużo z dzieckiem. Zabierasz wtedy ze sobą namiastkę domu. No i pasuje do całej serii. Są właściwie trzy wersje kolorystyczne: żółta, czerwona i niebieska. Ja jestem #teamNIEBIESKA :) A właściwie to #teamKOALA :)
  6. Zawieszka do wózka (TUTAJ) – #teamKOALA ciąg dalszy :) Znów jeżyk i koala, tyle, że tym razem w wersji doczepianej np. do rączki wózka, na barierkę łóżeczka czy… gdziekolwiek bo zapięcia są uniwersalne :)
  7. Pluszowa przytulanka z gryzakiem i uchwytem do smoczka (TUTAJ) – o matko jak Milenka kocha tę przytulankę :) Normalnie miłość od pierwszego… ugryzienia :) Bo koala oprócz „kiziu-miziu” ma jeszcze gryzaczek z jednej strony a z drugiej zaczep do smoczka. Do pełni szczęścia brakuje jeszcze jakiegoś miejsca na mamusiowego cycunia :)
  8. Pluszowa kostka aktywizująca (TUTAJ) – uniwersalna zabawka, która będzie mogła towarzyszyć dziecku właściwie od początku. Zachęca do podnoszenia główki kiedy postawimy ją przed dzieckiem położonym na brzuszek, później do raczkowania, kiedy postawimy ją dalej. Powieszona nad głową najpierw będzie tylko obserwowana, później dzieciaczek będzie już do niej wyciągał rączki. Jest lekka więc można ją też położyć dziecku na brzuszek dzięki czemu będzie się nią bawić i nóżkami i rączkami (coś w stylu obezwładniania dzikiej zwierzyny z #MilenkaMówi 3) :)  Ma grzechotkę, ma gryzaczek, każdą stronę z innego materiału więc serwuje dziecku ogrom doznań sensorycznych. Super sprawa… a kosztuje… 3 dychy! :)
  9. Pluszowa sowa aktywizująca (TUTAJ) – podobna opcja do kostki, ale płaska. Bardziej do podnoszenia główki na brzuszku i nauki swobodnego operowania rączkami w takiej pozycji. Jest gryzaczek, jest lusterko, jest kilka różnych faktur, grzechotanie, szeleszczenie. Paaaanie! Majstersztyk :) No i oczywiście promoszka. Mówiłam, że wszystko wygrzebałam po taniości :) :) :)
  10. Grzechotka z przyssawką sowa (TUTAJ) – siostrzana linia do tej z koalą, czyli czerwona sowa :) Można ją przyczepić do szyby w samochodzie, do gładkiego stołu podczas trzymania dziecka na kolanach (ja tak robię kiedy muszę pisać wpis z Milenką na kolanach, czyli na przykłaaaaaaad TERAZ) :)
  11. Grzechotka z przyssawką do wody (TUTAJ) – ta sama zasada, ale już pełny plastik dzięki czemu nadaje się też do wanny. Co prawda Milenka jeszcze jest za malutka na zabawy w wodzie i dopiero się oswoiła z kąpielą, ale myślę, że jak już zacznie siedzieć, będzie się bardzo fajnie tym zajmowała bo widzę jaką frajdę sprawia jej kręcenie tymi łyżeczkami teraz „na sucho”. A właściwie to próby kręcenia bo jeszcze nie opanowała do perfekcji tych „dwóch rozgwiazd, które latają jej ciągle przed oczkami”. ;) To już zabawki, które wybrałam bazując na doświadczeniu z Matim. Milenka jeszcze jest do nich za malutka. Na razie bawi się nimi Mati z naszą małą 2-letnią sąsiadeczką :)
  12. Pierwszy bączek (TUTAJ) – super sprawa dla malucha, który jest jeszcze zbyt mały na tradycyjnego bączka, ale „bam-bam” już potrafi :) Naciskając na ten niebieski „pipek” wprowadzamy w ruch kuleczki, które zaczynają podskakiwać. Można się nieźle przy tym napracować chcąc utrzymać kulki cały czas w powietrzu :)
  13. Misiowa piramidka (TUTAJ) – absolutny klasyk nad klasykami. Które dziecko nie bawiło się piramidką z kółeczek? No właśnie… :)
  14. Misiowy sorter (TUTAJ) – kolejny klasyk. No co ja będę Ci się tutaj rozpisywała. Każde dziecko, w pewnym etapie swojego rozwoju dochodzi do etapu SORTER :) I to jest niesamowicie śmieszny etap, bo nagle okazuje się, że dzieci są niesamowicie cwane i znajdują zawsze sposób na to, żeby ten kształt gdzieś „od kuchni” wepchnąć, niekoniecznie przez przeznaczoną do tego dziurkę ;) A Ty? Co jeszcze dodałabyś do tej listy? Milenka na wiadomość o tym, że typy czytelniczek też będziemy testować zareagowała tak:  :D