Historia o wózku, który… postanowiłam obsmarować w internecie

Historia o wózku, który… postanowiłam obsmarować w internecie

No niestety… przyznaję się, niczemu nie winny wózek, z pełną premedytacją miałam zamiar w internetowych przestworzach obsmarować z góry na dół dokładnie TUTAJ. Ale żeby nie było, że taka wredna ze mnie bijacz, przeczytaj może całą historię…

Jak wiesz, od 2 miesięcy, w ramach projektu #FuraMilenki, uparcie poszukuję najlepszego wózka na świecie. Przy okazji oberwało mi się od osób mniej wtajemniczonych, za to, że chyba mi się w odwłoku poprzewracało, bo tyle wózków to nawet Beyonce nie ma i w ogóle to po co mi one wszystkie :) Pani! Ja tu tylko testuję! Większość tych wózków wraca do producentów! Tak też było i tym razem…

Kiedy rozpakowaliśmy wózek załamałam się… ZIELONYYY?! Serio? Maciek od razu mnie poprawił zauważając, że chyba się zamieniliśmy rolami, bo on tu widzi MORSKI, któremu bliżej do mojego ukochanego turkusu niż znielubionej zieleni, a ja jak typowy facet, znam tylko zielony, żółty, niebieski, czerwony i różowy rzecz jasna ;)

Musisz wiedzieć, że ja zielonego nie znoszę z taką samą siłą, z jaką kocham różowy. Lata temu, w gimnazjum, kiedy byłam jeszcze dzieckiem-kwiatem, jedynym słusznym kolorem była właśnie zieleń. Miałam WSZYSTKO zielone. Łącznie ze ścianami w pokoju, łóżkiem i pościelą. Przez te lata, zafundowałam sobie taką dawkę zielonego, że teraz reaguję na ten kolor mniej więcej tak samo jak student na kacu na myśl o tym co pił ubiegłej nocy :) No taki nieszczęśliwy traf :)

Ten nieszczęsny kolor nastawił mnie do wózka tak negatywnie, że podświadomie zaczęłam szukać samych jego wad. Najlepsze było jednak to, że Maciek cały czas go bronił, a u nas zazwyczaj jest właśnie odwrotnie. To Maciek ma do wszystkiego jakieś „ale”, ja natomiast szukam pozytywów. I kiedy zaczęłam głośno narzekać na wielkie koła Maciek powiedział: „Dobra, to chodź na starówkę. Pokażę Ci po co Ci te „wielkie” koła. Kilka tygodni wcześniej miałam już okazję przejechać się po kocich łbach innym wózkiem więc wiedziałam o co Maćkowi chodzi. O amortyzację, obok której tamten wózek zdecydowanie nawet nie stał bo głowa Milenki podskakiwała w nim jak piłka do koszykówki…

Jak widzisz, naszą przygodę na starówce rozpoczęłam ambitnie – na koturnach. No… i tylko rozpoczęłam, bo po pierwszej uliczce dałam za wygraną i założyłam espadryle. NO NIE DAŁO SIĘ TAM CHODZIĆ! Podziwiam te wszystkie Panie, które mijały mnie na szpileczkach z gracją początkującego szczudlarza. Ja lubię dobrze wyglądać, ale uważam, że człowieka najbardziej zdobią zęby odkryte w uśmiechu, a moje, na tej trasie były zdecydowanie zagrożone ;)

A co na tę karkołomną trasę nasza Milenka? ANO NIC! Musiałam zwrócić honor wózeczkowi, bo ma fantastyczne amortyzatory i idealny środek ciężkości, który w zestawie z dużymi, pompowanymi kołami, doskonale radził sobie na wszystkich nierównościach i wysokich krawężnikach.

Lupo COMFORT zapunktował u mnie jeszcze jedną, super ważną cechą, którą do tej pory znalazłam jeszcze tylko w jednym wózku – możliwość rozłożenia daszka o dodatkową część, chowaną standardowo za suwakiem. Dzięki temu, nie potrzebujesz parasolki, ani nie tworzysz jakiś kosmicznych konstrukcji z pieluszki, kocyka i własnego cienia. I za to producentowi należy się zdecydowany plus.

Co jeszcze fajnego mogę o tym wózku Ci powiedzieć? Ano to, że ma zewnętrzną regulację oparcia w gondoli, co jak już zauważyłaś przy okazji testów poprzednich wózków, jest dla mnie bardzo dużym atutem. Łamana rączka, zapinana torba na zakupy zamiast otwartego koszyka, na który trzeba zerkać co jakiś czas, w nadziei, że jego zawartość nie wypadła. Ten wózeczek jak naprawdę spoko! Maciek stwierdził nawet, że jak dla niego, ten jest najlepszy spośród wszystkich, które do tej pory testowaliśmy.

Wiecie jednak za co producent powinien dostać jakiegoś Konsumenckiego Nobla? Za to, że moja opinia o tym wózku, nie jest jedyną z jaką możesz się zapoznać, bez obaw, że jest to jakiś nieudolny marketing szeptany na forach czy inne cuda wianki. Otóż Baby Design, jest twórcą idei ZATWIERDZONE PRZEZ MAMY. Każda mama, która kupi jakikolwiek produkt Baby Design, może wyrazić swoją opinię o produkcie, pomagając tym samym innym mamom w podjęciu decyzji. Co lepsze, w zamian za to, otrzyma 12 miesięcy wydłużonej gwarancji na swój produkt. Wystarczy, że go zarejestruje i wyrazi swoją opinię (i wcale nie musi być pochlebna!).

Zobacz opinie innych mam o tym wózku TUTAJ. Bo wiesz jak jest… Ja mogę się przyczepić do koloru (wiem, wiem… to jest absurd, tym bardziej, że znalazłam ten wózek w przepięknej wersji TUTAJ), do rozmiaru kół (które ostatecznie okazały się wybawieniem na kocich łbach i meeega amortyzacją wózka), a Ty możesz zwracać uwagę na coś zupełnie innego. I po to właśnie powstała platforma ZATWIERDZONE PRZEZ MAMY.

Na przykład dzięki opiniom mam, kolejne partie tego wózka wyjdą już z hamulcem, który będzie można zwalniać jednym kliknięciem, od góry, bez niszczenia butów. To tak między nami info, bo uprosiłam markę, żeby pozwoliła mi o tym opowiedzieć, bo to świetne potwierdzenie tego, że dla nich naprawdę liczy się każda opinia bo chcą tworzyć DOBRE i WYGODNE produkty dostosowane do potrzeb mam. To jest misja Baby Design. Spełnianie oczekiwań, nie narzucanie swojego toku myślenia.

Ja też nie będę Ci opowiadała o konkretnych jego funkcjach bo tak jak jest to opisane (i przedstawione na filmie) na stronie TUTAJ, jeszcze żaden producent do tej pory tego nie zrobił. Brawo Baby Design! Jestem pod wrażeniem Waszej strony! Znajdziesz tutaj najbardziej szczegółowy wymiar, wagę czy możliwe obciążenie. Wózek opisany centymetr po centymetrze. A to wszystko poparte szczerymi opiniami użytkowniczek, które nie są w żaden sposób cenzurowane.

PS. Dziewczyny, te wszystkie kocyki we wszystkich kolorach tęczy, które pokazuję Wam w sesjach zdjęciowych kupuję TUTAJ. Dzisiaj dostałam od producenta dożywotni kod rabatowy -15% na hasło bakusiowo. Wy też możecie z niego korzystać :*