3 sposoby, którymi zwiększam odporność młodszego dziecka (przedszkolak atakujeee!)

3 sposoby, którymi zwiększam odporność młodszego dziecka (przedszkolak atakujeee!)

Hołduję zasadzie „Nie narzekam na to, co nie jest ode mnie zależne”. Opowiadałam Ci o tym szerzej w mojej książce. Nic mi nie da psioczenie na pogodę bo i tak jej nie zmienię. Po prostu się do niej dostosowuję. Podobnie mam z polskimi drogami i podatkami. Jest jak jest i trzeba się uczyć żyć w takich warunkach, w jakich przyszło mi funkcjonować. Mówię Ci! To jest mega uwalniające uczucie. Na męża już na przykład narzekam bo ten stan rzeczy zawsze można zmienić :) Żaaaaarcik. Lofciam Cię Maciuniu jak stąd do Chąśna koło Baniochy :) Dobra koniec żarcików, przechodzimy do MERITUM :)

No więc co ma wspólnego narzekanie z chorowaniem i odpornością? Ano dokładnie to samo! Nie ma co liczyć na to, że uda nam się tym kijem Wisłę zawrócić. Skoro mamy starszaka w domu, skoro chodzi do przedszkola to w końcu przyniesie jakieś cholerstwo i tego się niestety nie uniknie choćby skały… wiesz co :) No, ale co ma zaglucony przedszkolak do podnoszenia odporności? Prosta sprawa! Taka pojedyncza sztuka w domu działa dla młodszego dziecka jak miks szczepionki i homeopatii :) Zawsze Ci do domu „coś” przyniesie, ale zawsze będzie tego mniej, niż wśród 30-osobowej grupy :) I tak, pomalusiu, powolusiu, tę naszą #JejRóżówość, chcąc nie chcąc, wystawiam na różne zagrożenia, które z zaangażowaniem znosi nam do domu Mati :) Co prawda teraz, kiedy przytachał konkretnego gluta i konkretny kaszel, ma zakaz całowania siostrzyczki i stoję nad nim jak cerber, kiedy się zapomina i kaszle jej prosto w buzię, ale nie zarządzam kwarantanny i pozwalam jej się oswajać z tą sytuacją. Mieliśmy parę dni konkretnego gluciora i u Milenki, ale na szczęście przeszło. Myślę, że to między innymi dlatego, że:

Staram się karmić piersią. To już jest niestety w tym momencie walka o to, żeby nasza królowa przychylnie spojrzała na pierś mą, gdyż ponieważ, królowa zaznała dobrodziejstwa butelki, nie raz i nie dwa i doskonale wie, z czego jej leci szybciej. Ale walczę i co ważne, ściągam też pokarm na zapas. Szału już nie ma, ale walczę o to, żeby mieć tą dobroczynną ambrozję na czarną godzinę, w przyszłości. O tym jak ważne jest dla odporności dziecka mleko mamy pisałam już nie raz. No, ale co zrobić kiedy mleka już nie ma? Jeśli masz takiego maluszka jak Milenka, gdzie sporo suplementów jeszcze nie możesz podawać, oprócz kropelek z kilkoma szczepami bakterii, polecam Ci jeszcze poczytanie o czymś takim jak colostrum. Nie będę Ci się tu rozpisywała bo to temat na oddzielny wpis a dzisiaj chciałam szybko i konkretnie tak więc doczytaj sobie na internetach.

Ze starszakiem i jego odpornością jest już dużo łatwiej. Dbam o odpowiednią florę bakteryjną w jego jelitach i to nie tylko suplementacją ale na przykład też kiszonkami. I to nie jest żaden zabobon czy gorszej jakości sposób tylko mega moc, którą traktuję na równi z kropelkami z apteki. To co kupujemy w aptece ma swoje odwzorowanie w naturze. I ja jestem zwolenniczką korzystania z tego co naturalne w pierwszej kolejności. A kiedy już Mati coś złapie, pierwszą rzeczą jaką mu podaję jest… sos czosnkowy :) Bo czosnek naprawdę zabija wirusy! Potwierdził to doktor Grzesiowski na naszym ostatnim lajwie o higienie dłoni, oglądałaś? Natura daje nam naprawdę silną broń przeciwko choróbskom. Wiadomo, zielarką nie jestem i nie będę teraz szukała pelargonii afrykańskiej, werbeny pospolitej czy dziewanny wielkokwiatowej, które wspomagają układ oddechowy, tylko podam dziecku syropek z ich naturalnymi ekstraktami. Pneumolan – pewnie znasz, bo masa mam go stosuje z tego co wywnioskowałam z rozmów. Jest tam jeszcze ekstrakt z bzu czarnego (ulga dla gardła) i korzeń goryczki żółtej (ogólne wzmocnienie organizmu). I to nie jest jakaś popierdółka mówię Ci, bo na tych samych składnikach bazuje Sinulan w tabletkach, który sama biorę kiedy mnie przyatakuje jakieś gluciorstwo. Do tego plasterki z naturalnymi olejkami (eukaliptusowy, miętowy i lawendowy) i ulga dla nosa niesamowita. Zerknij sobie na te plasterki TUTAJ. Super sprawa szczególnie dla dzieci, bo one mają obniżoną zawartość mentolu, który kryje się w olejku miętowym, dzięki czemu są delikatniejsze dla dziecięcego noska. Ale dla dorosłego też dają radę bo sama je stosuję :)

No i pamiętam o witaminach i minerałach. To nie są popierdółki. Ja nie wiem skąd wzięło się przekonanie, że witaminy to są takie cukiereczki co to nic nie dają i żeby się wyleczyć trzeba w siebie od razu przywalić antybiotykiem. Witamina D i witamina C to jest u nas absolutna podstawa. Milenka dostaje w kropelkach, Mati już wcina dzielnie tabsy. Witamina C w jedzonku (akurat tej witaminy jest masa w wielu produktach więc można śmiało wybierać). Pijemy wszyscy wodę wysokozmineralizowaną z magnezem i wapniem no i unikam produktów prozapalnych w naszej diecie. Chociaż z tą dietą to naprawdę jest mega problem bo Maciek dzielnie bojkotuje moje starania :) Zobaczysz na vlogu z naszego wyjazdu co się działo na naszych talerzach. O matko i córko, bój się Boga pączkowa rodzino :)

Jest jeszcze jedna ważna zasada, której się trzymam i uważam, że jest też bagatelizowana w dzisiejszych czasach. A szkoda. Wielka szkoda. Otóż cisnę mocno, żeby dzieciaki były jak najczęściej na dworze. Na świeżym powietrzu. Wietrzymy sypialnię przed snem a kiedy nie ma nas w domu, zostawiamy uchylone okna, żeby się to powietrze wymieniało. Teraz trochę gorzej z tym wymienianiem powietrza bo mieszkamy na wsi więc pewnie sobie wyobrażasz ile dymu wpuszczamy do środka otwierając okna, ale mamy jeszcze oczyszczacz powietrza więc teraz się nim posiłkujemy. I CHODZIMY NA SPACERY ILE WLEZIE! Chyba, że już naprawdę stoi powietrze i wiatr nie wywiewa tego nieszczęsnego smogu. Wtedy zostajemy w domu. Mam też od jakiegoś tygodnia zajefajną książkę „Rośliny oczyszczające powietrze” Zielone filtry antysmogowe. Jeszcze jej nie rozpracowałam do końca, ale jak widać, natura wyposażyła nas nawet w oczyszczacze powietrza. Naprawdę adra jest ta nasza Matka Natura! Nie bagatelizujmy jej bo ona wie najlepiej czego nam potrzeba. I nie mówię tego jako szalony grinpis, tylko zwykły człowiek, który się tematem interesuje,  testuje i analizuje co ma na niego i jego rodzinę dobroczynny wpływ. I serio, serio, serio… NATURA, NATURA i jeszcze raz NATURA. Korzystajmy z tego co daje nam nowoczesna technika. Tak jak wspominane syropki czy plasterki Pneumolan bo naprawdę nie chodzi tu o to, żeby zwariować i gnać do Afryki po pelargonię (chociaż nie wiem w sumie czy ona jest afrykańska bo z Afryki czy afrykańska bo afrykańska, ale ważne, że dobroczynnie na nas wpływa). Ale uważam, że zdecydowanie nie powinniśmy bagatelizować naturalnych sposobów, wierząc wyłącznie w moc chemii.

Dziewczyny, mam dla Was znów konkurs :) Pneumolan nas rozpieszcza. Najpierw coś dla dzieci czyli hulajnoga i zestawy Pneumolan, teraz zdecydowanie prezenty dla mam czyli jeszcze większe zestawy pełne zdrowia (Witamina D2000j), Sinulan Forte, syropek Pneumolan i Pnaumolan Plus, osławione przeze mnie aroma-plastery Pneumolan i dwie super książki wydawnictwa Muza, które sama wybierałam i sama czytałam!

Co trzeba zrobić tym razem? Standardowo niewiele:

  1. Polubić SAMOODPORNYCH –> TUTAJ. (Jeśli już lubisz, masz ten punkt z głowy) :)
  2. Odpowiedzieć na pytanie: „Jakich naturalnych sposoby na zdrowie i dobre samopoczucie stosujesz na codzień?” –> TUTAJalbo w komentarzu pod tym wpisem (uruchamiam możliwość komentowania dla tych osób, które wolą swoją odpowiedź zostawić na blogu, nie na FB).

Ja, gdybym mogła brać udział w tym konkursie napisałabym, że jeżdżę z moimi dziećmi nad morze, żeby wdychały naturalny jod. Napisałabym, że daję na przeziębienie Matiemu sok z malin. Że przecieram oczka Milenki herbatą jeśli są opuchnięte. Że sama stosuję na opuchnięte nogi kąpiel w soli. Że robię sobie peeling z kawy. Że zapobiegam wzdęciom jedząc kminek a na bolący brzuch mieszam pieprz z %%% :) :) :) Wieeeesz… MOŻESZ PISAĆ WSZYSTKO CO BĘDZIE JAKAŚ WSKAZÓWKĄ I PODPOWIEDZIĄ DLA INNYCH MAM :)

Konkurs potrwa do 20.01.2019 Wyniki jak zwykle ogłoszę pod TYM postem oznaczając szczęśliwą 10 :)

BĘDĘ WDZIĘCZNA (PODWÓJNIE) ZA KAŻDE UDOSTĘPNIENIE TEGO WPISU :* :* :*

POWODZENIAAAAAAA :) :) :)

 

 

A poniżej wyniki ostatniego konkursu z marką Pneumolan:

KULAJNOGA POWĘDRUJE DOOO: 

Bernadety!!!

http://bakusiowo.pl/zrobilam-cos/#comment-148851

Cześć Malwino;)

Zwykle nie komentuje żadnych wpisów i nie biorę udziału w konkursach, ale czytając ten wpis uśmiechnęłam się sama do siebie – wydawałoby się że to przecież o mnie i moim synku, chociaż nie do końca;) i to był chyba znak, żeby się odezwać :) mój 5letni syn jako bobas „nie miał lekko” ze mną jako swoją mamą ;) Filip to moje pierwsze dziecko – wiadomo, chciałam dla niego jak najlepiej. Lecz niestety jeszcze wtedy nie wiedziałam, że przegrzanie dziecka może nieść za sobą nieprzyjemne skutki. Często wychodząc na dwór(oczywiście w zła pogodę wcale nie wychodzilismy), ubierałam go zbyt ciepło:/ ba! Nawet w domu ubrany był jak zapaśnik sumo, gdyż temp.od rana była niska, a dopiero wieczorem w okresie grzewczym była wysoka – niestety często zbyt… U mnie również było podobnie jeśli chodzi o możliwość wymiany doświadczeń. Wszystkie przyjaciółki zaczynały przygodę że studiami, a ja przygodę z pieluchami. :/ dopiero po ponad roku, zaczęłam przekonywać się do tego by „nie bać się pogody” i nie przesadzać z warstwą ubrań – babcie i prababcie przekonać było gorzej. Po tym czasie także przyjaciółki zostały wreszcie mamami! :D
Tak w ogóle to myślę sobie, że to chyba jakieś takie przeświadczenie, że im cieplej tym lepiej. :/ teraz żadna pogoda nam nie straszna. A póki co nawet choroby, aż tak często Filipa nie odpadają. :) nas takze była przygoda z pożegnaniem trzeciego migdała, choć teraz pozostale dwa zaczynają dokuczać :/ Nadzieję mam, że niedługo Filip doczeka się upragnionego rodzenstwa. Śmieje się sama do siebie, bo wiem, że na drugiego dzidziusia już tak chuchac i dmuchać nie będę ;)
Dziękuję więc za ten wpis.:)
I tak na koniec to dodam, że mój Filip na dworze lubi robić tyyyyle rzeczy :) mieszkamy na wsi, mamy duże podwórko:) Filip lubi kopać piłkę z tatą, wychodzić na spacery z psem, kopać dziury w górze piachu, karmić zwierzątka, jeździć na rowerze, chustać się na hustawce :) a latem…? Oczywiscie „lać woďę z węża” jak on to mówi i robic z dziadkiem olbrzyyyymie kałuze. Biedny dziadek czasem i godizne a nawet swie stoi z łopata i podkopuje fose :) ale czego nie robi sie dla dzieci, prawda?;) A zwłaszcza wnucząt:) rower jest Filipa ulubioną formą rozrywki latem, kiedy wychodzimy na spacery. Teraz też marzy o hulajnodze i juz nawet napisał list prośba do gwiazdora ;p tak więc uśmiechnęła się naprawdę kilkakrotnie czytając ten wpis :) dzięki, że jesteś Malwino! Pozdrawiam :)


ZESTAWY DO:

Marzena

Moje dziecko na spacerze to najbardziej lubi iść tam gdzie nie wolno, do najglebszego rowu, do najciemniejszego lasu (żeby koniecznie znaleźć dom dzika) i zazwyczaj nie tam gdzie chce mama. Oczywiście po drodze muszą być zaliczone wszystkie place zabaw, patyk jest gps’em i ciągle słyszę pytanie czy już się robi noc i musimy na pewno wracać do domu. Chciałam tylko dodać że mam trzyletnią córkę i mogę tylko pomarzyć o takich pięknych zdjęciach (musiałabym chyba związać :)

 

ANGELINA

Moja 5latka uwielbia wszystko rower, hulajnoga teraz namawia nas na rolki. Nieważne co robi na wszystko odpowie, kałuże a kto by się przejmował że przemoknie że brudna przecież „no mamo brudne dziecko to szczesliwe dziecko”, kilka dni temu byłyśmy na placu zabaw i mówi do mnie robimy bitwę śniegowa (???) snieg=liście przyszłysmy obie brudne zmachane ale za to szczesliwe :D chyba nie ma na świecie dziecka które odmówilo by wyjścia na dwór :)
Musimy teraz wycisnąć jak najwięcej bo jak „dorosna” do tak 13nastu lat to już im nie w głowie będzie wyglupy podwórkowe ba mało kiedy wyjdą dzisiajsze czasy to internetowe czasy (telefony, tablety, laptopy, psp) no i więcej obowiązków np. Nauka.
Pozdrawiam :)

malgo

Moja 6 letnia córka uwielbia spędzać czas na świeżym powietrzu. Niestety temat powiększonego migdała znamy bardzo dobrze z autopsji. Bardzo często ma przeróżne infekcje i jesteśmy uziemione w domu tak jak dziś. Ale kiedy tylko możemy korzystamy z pięknej lub mniej pięknej pogody. Najchętniej cały czas spędzałaby grzebiąc w ziemi. Wynajduje przeróżne znaleziska: kamienie, kamyczeczki, szkło, robale, insekty, owady o istnieniu których dotąd nie wiedziałam. Wszystkie swoje zdobycze dokładnie ogląda i analizuje. Uwielbia budować tory przeszkód dla mrówek układając z patyków, liści i kamieni labirynty i domki. Potem sprawdza jak pokonują przeszkody. Jest fanką jazdy na rowerze. Wtedy bacznie obserwuje okolice i zatrzymuje sie co chwilę ładując kolejne zdobycze do bagażnika. Potem robi z nich kolejne budowle lub kolekcje najlepszych okazów. Uwielbiamy wycieczki do lasu. To dla niej najlepszy plac zabaw. Zawsze wolała wymyślić jakąś zabawę niż bawić się na gotowych sprzętach. A las jest do tego doskonały. Bardzo lubi też obserwować ptaki i naśladować ich dzwięki. Kocham nad życie mojego małego odkrywcę. Pozdrawiam :)

Aleksandra

Najlepsze na dworze są degustacje wszelakie, rzeczy jadalne i niejadalne of kors. Normalka, że brudną od ziemi ręką ???????????? Najpierw niczym dziki w truflach ryją me córki w czarnoziemie, mieszanki i mikstury sporządzają, nierzadko mieszając palcem(pewnie jak wzorowe kucharki próbują specjałów), a potem te maliny, co się uchowały po spodniej części liści, hop do buzi. Wytaplane, z glutem po pas, brudne niczym hajer przodowy wyjmą z mojej torby jeszcze jakiegoś biszkopta i osiągają nirwanę. Skoki na trampolinie/pompolinie też lubią, a co! Piasek i ziemia tak się fajnie odrywają od ubrań, a trawa i błotko radośnie skaczą z nimi. Dziecko brudne to szczęśliwe i moje córki to uwielbiają robić-brudzić się i szaleć niezależnie od pogody.

 

Monika

Hej, pięknie wyglądacie w tych jesiennych barwach. Mam 3 dzieciaczków, 1.5, 4 i 8 lat ;) powiem Wam ze najlepsze ulubione ukochane zajecie na podworku ma moja 1.5 letnia corka.. A mianowicie uwielbia jezdzić w TACZCE :D jak wozimy drewno to wsiada do duzej, a jak nie ma duzej to siada to takiej malej co w piaskownicy maja i tak dlugo siedzi i wola rodzenstwo az ktores z nich sie zlituje i ja powozi haha. Ale oczywiscie trampolina rowniez hit calej 3 mojej ;) skacza, jedzą przekąski, opalaja sie, zima robia aniolki ;) . uwielbiaja tez piaskownice domek w piaskownicy i bawia sie w obiady ciasta itp. Takze u nas życie na podwórku tętni ;) powodzenia wszystkim i trzymajcie sie ????❤

 

Klaudia

Moja 2,5 letnia córka na świeżym powietrzu najbardziej lubi…spotykać ludzi :) ostatnio w piękne niedzielne popołudnie, porwała swój rowerek biegowy i jeździła po osiedlu wołając „siusiam luuudzi, gdzie ludzie być? Zosia luuuubi ludzi”. Niestety wszyscy siedzieli w domach :( Córka najbardziej oczywiście lubi spotykać inne dzieci, a najbardziej grupy spacerowiczów z pobliskiego przedszkola, ale nie tylko. Uwielbia osoby spacerujące z psami, starszych ludzi, którzy zawsze mają czas, powoli spacerujących albo niespiesznie malują płoty, siedząc na niskich zydelkach i zawsze mających w zanadrzu jakąś fajną anegdotkę. Lubi też pana, opiekującego się posesją przy pobliskim klasztorze, bo ma najprawdziwszy traktor i dwie kozy! Fajni są też rowerzyści i młodzi chłopcy, bo śmiesznie się zawstydzają, gdy próbuje ich zaczepiać. Generalnie wszystkich:)
Podpisano rodzice.
Niereformowalni introwertycy.
Nie, nie podmienili jej w szpitalu, taką miłością do majonezu (ku mojemu przerażeniu) może pałać tylko nieodrodna córka swojego ojca :)

 

Arkadiusz

Pogoda dopisuje, zero siedzenia,
Świeże powietrze, do zobaczenia,
Biegamy radośnie, gdzie tylko da,
Zabawa na całego, radośnie trwa.

Moja córeczka zbierać wszak lubi,
Jesienne liście, w kolorach się gubi,
Małe czy duże, średnie i kolorowe,
Bo wszystkie dla niej są odlotowe !

Chodzimy do parku, tam zbieramy,
Cudowne bukiety, z liści układamy,
To świetna zabawa jest na świecie,
Świeże powietrze najlepsze przecie.

Długie spacery, to coś co ona lubi,
A ciekawymi podróżami się chlubi,
Sama mnie wyciąga na te spacery,
Podoba mi się to ! Jestem szczery.

Bo takie spacery przecież nauczają,
A maluchy nową wiedzą nabywają,
I to świetna forma czasu spędzania,,
Marne skutki czasem spacerowania.

Na świeżym powietrzu długie spacery,
Znikają w rodzinach wszystkie bariery,
To właśnie robić najbardziej córka lubi,
Na świeżyć powietrzu energii nie gubi.

 

Sylwiaa

Moja dzidzia wciąż mnie zaskakuje,
Na świeżyć powietrzu otóż wariuje,
Biega i krzyczy, a radość ją rozpiera,
Zabawę dla siebie chętnie wybiera !
Bo razem z mamusia dba o ogródek,
A wiernie pomaga nasz krasnoludek,
Gdy widzi, że pogoda nam dopisuje,
Swoich akcesoriów w mig poszukuje.
Ma wiadereczko, grabki oraz łopatkę,
Pieli grządki w ziemi naśladując matkę,
Jest taka szczęśliwa, bo mi pomaga ?
Dziecko uwagi rodzica otóż wymaga.
Nie chce spacerów, czy też biegania,
Moja córeczka stworzona do dbania,
O nasz ogródek, spodobało jej się to,
Marzy tylko, by na powietrze się szło.
Jak mam odmówić ? Jest tak radosna,
Nie ważne czy to lato, jesień i wiosna,
Prace ogrodowe, jak zabawę traktuje,
Oto na każdym kroku mnie zaskakuje.
I jak tu jej nie kochać, skoro cudowna,
Moja córeczka, w zabawie wymowna,
To jej ulubione zajęcie, nie dla każdego,
Gdy proszę o pomoc, nie odmówi tego.
Więc, co moje dziecko lubi tam robić ?
Razem z mamusia ogródek przyozdobić,
To ją ciekawi, z akcesoriami przemierza,
Cały ogródek, do zabawy swej zmierza !

Marzena

Moje dziecko na spacerze to najbardziej lubi iść tam gdzie nie wolno, do najglebszego rowu, do najciemniejszego lasu (żeby koniecznie znaleźć dom dzika) i zazwyczaj nie tam gdzie chce mama. Oczywiście po drodze muszą być zaliczone wszystkie place zabaw, patyk jest gps’em i ciągle słyszę pytanie czy już się robi noc i musimy na pewno wracać do domu. Chciałam tylko dodać że mam trzyletnią córkę i mogę tylko pomarzyć o takich pięknych zdjęciach (musiałabym chyba związać :)

Bernadeta

Cześć Malwino;)

Zwykle nie komentuje żadnych wpisów i nie biorę udziału w konkursach, ale czytając ten wpis uśmiechnęłam się sama do siebie – wydawałoby się że to przecież o mnie i moim synku, chociaż nie do końca;) i to był chyba znak, żeby się odezwać :) mój 5letni syn jako bobas „nie miał lekko” ze mną jako swoją mamą ;) Filip to moje pierwsze dziecko – wiadomo, chciałam dla niego jak najlepiej. Lecz niestety jeszcze wtedy nie wiedziałam, że przegrzanie dziecka może nieść za sobą nieprzyjemne skutki. Często wychodząc na dwór(oczywiście w zła pogodę wcale nie wychodzilismy), ubierałam go zbyt ciepło:/ ba! Nawet w domu ubrany był jak zapaśnik sumo, gdyż temp.od rana była niska, a dopiero wieczorem w okresie grzewczym była wysoka – niestety często zbyt… U mnie również było podobnie jeśli chodzi o możliwość wymiany doświadczeń. Wszystkie przyjaciółki zaczynały przygodę że studiami, a ja przygodę z pieluchami. :/ dopiero po ponad roku, zaczęłam przekonywać się do tego by „nie bać się pogody” i nie przesadzać z warstwą ubrań – babcie i prababcie przekonać było gorzej. Po tym czasie także przyjaciółki zostały wreszcie mamami! :D
Tak w ogóle to myślę sobie, że to chyba jakieś takie przeświadczenie, że im cieplej tym lepiej. :/ teraz żadna pogoda nam nie straszna. A póki co nawet choroby, aż tak często Filipa nie odpadają. :) nas takze była przygoda z pożegnaniem trzeciego migdała, choć teraz pozostale dwa zaczynają dokuczać :/ Nadzieję mam, że niedługo Filip doczeka się upragnionego rodzenstwa. Śmieje się sama do siebie, bo wiem, że na drugiego dzidziusia już tak chuchac i dmuchać nie będę ;)
Dziękuję więc za ten wpis.:)
I tak na koniec to dodam, że mój Filip na dworze lubi robić tyyyyle rzeczy :) mieszkamy na wsi, mamy duże podwórko:) Filip lubi kopać piłkę z tatą, wychodzić na spacery z psem, kopać dziury w górze piachu, karmić zwierzątka, jeździć na rowerze, chustać się na hustawce :) a latem…? Oczywiscie „lać woďę z węża” jak on to mówi i robic z dziadkiem olbrzyyyymie kałuze. Biedny dziadek czasem i godizne a nawet swie stoi z łopata i podkopuje fose :) ale czego nie robi sie dla dzieci, prawda?;) A zwłaszcza wnucząt:) rower jest Filipa ulubioną formą rozrywki latem, kiedy wychodzimy na spacery. Teraz też marzy o hulajnodze i juz nawet napisał list prośba do gwiazdora ;p tak więc uśmiechnęła się naprawdę kilkakrotnie czytając ten wpis :) dzięki, że jesteś Malwino! Pozdrawiam :)

Asia

Moja 6 letnia córka od małego histerycznie bała się wszelkiego latającego i chodzącego robactwa ale po przeprowadzce na wieś jej ulubionym zajęciem jest oglądanie i „zbieranie” mrówek, robi im domki w pudełkach :) a oprócz tego łapanie koników polnych, bieganie z psami i przyglądanie się sarnom, których u nas jest cała masa, podchodzą do ogrodzenia na wyciągnięcie ręki :) A co do Pneumolanu… plasterków jeszcze nie próbowałyśmy ale syrop to zbawienie, jest rewelacyjny , uwielbiamy go… ja za to że działa a córka … za smak :)

Stella

Po przeczytaniu Twojego postu pomyślałam- nie jestem sama :D miałam tak jak Ty, za każdym razem jak syn miał wychodzić na dwór ja drżałam. Nie wiedziałam jak go ubrać i pakowałam takiego otulonego w wszystkie koce do wózka… Na całe szczęście mój mąż kilka razy pod moja nieobecność wziął syna na dwór bez tych wszystkich kocy. Chociaż wtedy byłam zła i tłumaczyłam, że zaraz Olaf będzie chory i to on będzie z nim leciał do lekarza. Nic mylnego. Byłam w szoku jak mąż powiedział mi, że nasz syn spał 3 godziny :O w domu spał maksymalnie godzinę ale to były sporadyczne wyczyny… od tamtej pory to mąż ubierał go na dwór i Olaf spał. Pragnę zauważyć, że urodził się w marcu, więc nie było ciepło a on taki malutki spał i nic się z nim nie działo. Aktualnie chodzi do żłobka i jest zdrowy jak ryba a każda mama wie, że dzieci chorują jak spotkają się w tak licznej grupie. Dobra bo się rozgadałam a miałam napisałać co syn najbardziej lubi robić na świeżym powietrzu ;) otóż najbardziej lubi chodzić i pomagać tacie, dziadkowi bądź babci czyli krótko mówiąc- bierze śróbokręt i idzie do samochodu który aktualnie jest robiony, innym zajęciem jest koszenie trawy a raczej wsiadanie do taczki i jeżdżenie na gorze trawy, ewentualnie grzebanie w ziemi z babcią która piele w ogrodzie warzywa. To jest chleb codzienny gdy przychodzi ze żłobka. Ma oczywiście piaskownice, huśtawkę itp ale to nie jest interesujące. Ewentualnie jeszcze jest świetna zabawa podczas deszczu, radość niesamowita. Uśmiech nie schodzi z buziaka bo przecież to takie fascynujące jak krople spadaj na buzie albo po wskoczeniu do kałuży wszystko jest umazane w błotku :)

Kasia

Moja córka (3 latka) najbardziej lubi jeździć na rowerku biegowym, albo zbierać kamienie i uwaga ŚLIMAKI. Ostatnio po spacerze z babcią okazało się, że kieszenie jej kurtki były pełne „muszelek”, które w nocy sobie wypełzły i ochoczo wędrowały po rękawie jej kurtki i okolicach wieszaka… Syn natomiast (rok i 4 miesiące) najbardziej lubi grzebać w ziemi/piachu/błocie, wrzucać kamienie do kałuży, albo biegać wokół zaparkowanego samochodu przed domem i robić AKUKU zza rogu domu. Latem córka po ciemku szukała ślimaków razem z sąsiadka z latarką w ręku, a synek biegał głównie boso z koparka lub kamieniami w ręku.

Iga

Ja mam to szczęście że z każdego spaceru przynoszę prezenty zebrane specjalnie dla mnie ???? i tak mamy w domu pudełka pełne kamieni, patyków, liści, kwiatków a obecnie dołączyły żołędzie i kasztany ???? mój prawie czterolatek uwielbia tarzać się w piasku na drodze. Dosłownie zagłębia się w nią rękami a potem tarza się jak psiak. Chyba nie muszę opisywać jak potem wygląda ???? takie wyjścia lubię najbardziej.. kiedy nie martwię się że jedziemy potem na imieniny do cioci, że to taka bluzka ładna BYŁA, uważaj bo spadniesz itd ???? polecam takie super wolne i dzikie wyjścia ????

 

 

FB

Paulina Waszkowiak Od zawsze powtarzam że NIE MA ZŁEJ POGODY SĄ ŹLE UBRANE DZIECI:) tak więc staramy się być na dworze codziennie przynajmniej raz;) starszak od małego był bardzo ruchliwy więc spędzanie czasu na dworze, placu zabaw czy po prostu w lesie ratowalo mnie przed zbyt szybkim osiwieniem:) Amelka jest z grudnia ale od początku się ostro hartujemy bo po pierwsze mamy starszego, którego trzeba odprowadzić do przedszkola czy pada czy wieje:) po drugie od zawsze miała problem że wszystkim na stopach więc biega na boso po domu A gdy pogoda pozwala również na dworze. Kochamy las i wszystkie w nim patyki szyszki więc jak tylko mamy okazję to tam właśnie spędzamy swój czas. Młody jest również miłośnikiem rowera więc jak tylko pogoda pozwala na nim smiga:)

 

Patrycja Lejk Mój starszak (7lat) uwielbia wszystko co można robić na swoerzum powietrzu . Rower , hulajnoga , bieganie , każdy plac zabaw wokół domu, rolki, piłka nożna. Młodszy (3latka) rowerek biegowy najbardziej , ale i hulajnoga i granie w piłkę oczywiście nie pogarsza uciekaniem od mamy która zawieszona torbami wraca z zakupów niesie rowerek trzyma w kieszeniach ze 100 kasztanów, nosi plik ładnych liści ????????????na dworzu moje smyki mogły by mieszkać ????????

 

Emilia Wąs Moja starsza córka wychodząc na podwórko uwielbia jeździć na rowerze wszelkie zabawy, spacery ale najbardziej to uwielbia pomagać przy wszystkich pracach które może wykonać… Posadzić kwiatki, nie ma problemu mamo pomogę, ogarnąć warzywniak przed jesienią… Mamo pokaż mi jak to zrobić. Taką mam pomocnicę. Za to młodsza córka uwielbia się chować przed matką która ma prawie przed zawał gdy tylko zniknie jej z oczu ????

 

Karolina Banasiak Moja 8 letnia corka najbardziej lubi…jezdzic na rowerze do sasiada????(ale zeby nie bylo sasiad w jej wieku????)W zwiazku z tym ze nasze drugie dziecko ma dopiero 6 miesiecy to ona biedna wiecznie sie nudzi i gdy tylko wychodzi na dwor od razu jest pytanie „czy moge jechac do Franka”???Razem sie bawia,jezdza na rowerach od sasiadow do nas i tak w kolko????skacza na trampolinie….a ostatecznie i tak sie pokloca i corka obrazona wraca wieczorem do domu gdzie stwierdza ze juz nie lubi Franka bo nie chcial sie z nia juz baawic albo nie chcial sie z nia podzielic
zabawka ????????????A nasz 6 miesieczny syn najbardziej lubi na dworze sie wpatrywac w…drzewa☺a zwlaszcza w wielki rozlozysty dab z ktorego spadaja teraz zoledzie,no uwielbia go po prostu a juz nie raz dostal zoledziem w lepek????no i zauwazylam ze sprawia mu ogromna frajde kiedy widzi naszego pieska,wyciaga do niego raczki,glaszcze i smieje sie w glos…☺Ogolnie rzecz biorac spacer z nim to nie lada wyzwanie bo jest bardzo wymagajacym spacerowiczem…on nie z tych co to zaraz na spacerze zasnie dlatego musi miec zapewnione rozmaite rozrywki i najlepiej mu
sie oglada kiedy jest na mamusinych raczkach ????

 

 

Ewelina Kowalczyk moj 2lata i 8miesiecy synuś zanim zaczął przygodę z przedszkolem większość czasu spędzał w ogródku. Teraz niestety czasu i możliwości jest mniej ale nadal gdy mamy czas uwielbiamy zabawy na dworze. Kacperek uwielbia byc w ruchu,jest ciekaw wszystkiego a najnowsza zabawa w ogrodzie jest zabawa w nowej…uwaga…psiej budzie która wg niego jest budka z lodami ???? Kacperus wchodzi do budy sprzedaje lody,a mamusia kupuje i zachwyca się smakiem????nie wiem co na to sanepid ale lody z psiej budy sprzedaje z tych małych rączek są wyjątkowe????????????

 

 

Jolanta Płosarek Czasami mam wrażenie, że moje potomstwo, gdybym tylko się zgodziła i gdyby nie groziło to natychmiastową interwencją Pomocy Społecznej zamieszkałoby w jakimś rozbitym na trawniku wigwamie, albo szałasie skleconym naprędce, byleby tylko móc na świeżym powietrzu przebywać w nieskończoność ???? Wnikliwa eksploracja KAŻDEGO placu zabaw, jaki napotykamy na swej drodze zupełnie mnie już nie dziwi. Choć namaszczenie i zaangażowanie z jakim oboje badają wytrzymałość KAŻDEJ JEDNEJ huśtawki, ścianki wspinaczkowej czy zjeżdżalni skłania jednak do podejrzeń, czy nie przyjmują przypadkiem w tajemnicy przede mną od producenta tych ustrojstw jakiegoś wynagrodzenia z tytułu przeprowadzania testów zderzeniowych ???? W każdym razie w wachlarzu ich najulubieńszych outdoorowych aktywności znajdują się obowiązkowo gonitwy wszelkiej maści, zwłaszcza pościgi policyjne ????‍♀️, zawody w skoku w dal z rozhuśtanej huśtawki ????‍♂️????‍♀️, rozganianie stad gołębi, przy akompaniamencie dzikich okrzyków ????????????, zwisanie głową w dół w stylu Batmana ????, balansowanie na wszystkim co możliwe niestabilne, rozbryzgiwanie zbiorników wodnych czyt. kałuż ????‍♂️????‍♀️, wyścigi na krótkim dystansie od kosza na śmieci do latarni ????, a też biegi przełajowe z klatki do cukierni ????‍♂️????‍♀️, szlifowanie mrożących krew w żyłach trików na dwuśladach ????‍♂️????‍♀️ oraz tajnej techniki upadania komandosów ????, a nade wszystko zagwarantowanie mamuśce wysokiego ciśnienia bez użycia kropli kawy ????????‍

 

Agnieszka Latos Mojego syna z podwórza nie da się zaciągnąć do domu… Gdyby nie to że ciemno się robi to mógłby nawet i spać na zewnątrz ????️???? rano otwiera oczy i nieważne czy deszcz czy słońce, pyta czy może iść już na podwórko ???? uwielbia z dziadkiem karmić gołębie, pomagać przy pracach w ogrodzie????️ ???? latem z basenu to tylko zjeść wyjdzie ⛲???? jazda na rowerze, motorze i hulajnodze to codzienność ???????????? czasem również z wujkiem lub tata quadem jeździ ???? piaskownicy nie można zamknąć a placu budowy sprzątnąć, gdyż on pracuje i ma 'robotę jak tata’ ????????‍♂️ 3 pary kaloszy mamy, bo w kałuży jak w wannie trzeba wariowac ????️☔???? w zimę to i odśnieżanie w najgorsze mrozy musi być ❄️???? Drugi syn 23 października kończy rok i jest tak ruchliwym dzieckiem że wózek, wszelkie jeździki, samochody nie robią na nim wrażenia… ???? Najlepiej biegać, nieważne gdzie i za czym… Ruch to podstawa ???? Daje nam popalić ???? Ale gdy we dwóch się bawią to najpiękniejszy widok na świecie! I najważniejsze bez telefonów, tabletów itp. Ruch na świeżym powietrzu! ????????
P. S. byle do wiosny ????????????????☀️

 

Katarzyna Kosiarska Mój 4,5 uwielbia być na dworze i jak wspominałaś o swoim, że nie potrafi chodzić to jakbym czytała o swoim ????Lato:basen, slizgawki wodne, zakopywanie się w piachu, płace zabaw, rower, hulajnoga, piłka i tak od rana do nocy na dworze, malujemy kreda na chodniku (szkoda, że to takie zapomniane przez dzieci przynajmniej u nas :(::(.)
Jesień :zbieranie kasztanow, uwielbiamy rzucanie się liscmi a jeszcze lepiej robimy” górki lisciowe ” jak mówi mój Wiktorek i kładziemy się na nich i robimy jesiennego orzelka:)i skakanie w kałużach oczywiście mamo jak w Peppe ????,
Zima : oczywiście sanki, jabłuszka, opony, walki na kulki oj jest ciekawie ????a w tym roku planujemy naukę na łyżwach i nartach,
Wiosna:kałuże, malunki kreda, piłka, dużo wycieczek np. do lasu i na działkę do babci pomagać bo jeszcze ma ochotę ????????????
A teraz rośnie nam drugi kompan do miłego aktywnego spędzania czasu na świeżym powietrzu i nie tylko :)
I zgadzam się z Tobą nic tak nie hartuje jak jak spędzanie czasu na dworze teraz przy drugim synku będę też mądrzejszy w wielu sprawach!!!!

 

 

Asia Zimnoch Moj Krzyś na świeżym powietrzu najbardziej lubi:
* zdzierac czuby adidasow jezdzac rowerem biegowym (w te wakacje przerobilisny ze 4 pary. Zadnych nie mial dluzej niz 2 miesiace)
* brudzic kolana dresow budujac w piaskownicy tylko jemu znane tory motocrossowe
* rwac bluzki czepiajac sie po drzewach zjezdzalniach Plotach.
* obdzierac kolana i lokcie grajac w pilke nozna z wyimaginowanym przyjacielem do niewidocznej bramki
* wyć na cale osiedle gdy wracajac ze sklepu (zaczynającego sie na b. Konczacego na a. A w logo ma owada) swiezutko zakupiony i rozpakowany lód pacnie na ziemie :))- to moje ulubione. Wracanie na sygnalach:) i nagle wszyscy ustepuja pierwszenstwa:))

I mimo ze tak strasznie mnie to wkurza. Ze przez niego nie raz i nie dwa pot cieknie mi po d…e to uwielbiam tego kawalera. Lubie to ze tak chetnie spedza czas na podworku i lubie to jak juz wracamy do domu a on potulnie idzie spac :)

 

Sebastian Liro Mój synek to prawdziwy wulkan energii, wielbiciel sportów, ganiania się po podwórku, jazdy na rowerze, czujny obserwator otaczającego go świata :)) Nie zna nudy – jeśli nie biega po domu, to układa wieżowce z klocków, buduje wielkie garaże dla swoich samochodzików, ciągle czegoś szuka albo zachęca do wspólnej zabawy ;) Mi odpowiada jego wieczny optymizm i chęć aktywnego spędzania czasu, dlatego też nasze wspólne zabawy szczególnie teraz w okresie jesiennym to przede wszystkim ruch na świeżym powietrzu – zabawa w podchody, wyprawy na działkę do dziadka, na której zbieramy borówki i smakujemy winogrona, spacerki po lesie, gdzie zbieramy kasztany i żołędzie (obowiązkowo z kapelusikami), z których później w domu robimy wspaniałe zabawki, skakanie po kałużach, a także szuranie po liściach (czego również i ja nie odmawiam :)), a kiedy pogoda nie dopisuje to wspólnie z synkiem w zaciszu domu zabieramy się za pieczenie ciasteczek! Dodatki wymyślamy sami, a ciasto obowiązkowo zgniata synuś, rzeźbiąc z niego małe, nieco spłaszczone kuleczki, które później pieczemy w piekarniku. A, że czasem się przy tym brudzimy, to nic, w końcu mama upierze ;)


Gratulacje dla zwycięzców! Napiszcie do mnie mail na kontakt@pixelsonfire.pl o tytule „konkurs pneumolan” podając w nim dane do wysyłki nagród: adres i numer telefonu :*