Protestuję przeciwko oklepanym prezentom!

Protestuję przeciwko oklepanym prezentom!

Pamiętam te czasy, kiedy drżącymi rączkami rozpakowywaliśmy prezenty z moim bratem. Wpychaliśmy w siebie tych 12 potraw żeby wszystko było „spróbowane” i wmawialiśmy rodzicom, że ziemniaki z olejem liczy się jako dwie potrawy. Pakowaliśmy w poliki kapustę wigilijną i jak najdalej odsuwaliśmy od siebie talerze żeby tylko rodzice widzieli, że skończyliśmy. Nie ważne, że ledwo domykaliśmy usta od ilości zachomikowanego jedzenia. Ważne, że JUŻ MOŻNA OTWIERAĆ PREZENTY!

Na pierwszy rzut dostawaliśmy torbę słodyczy i pomarańcze. I chociaż najedzeni byliśmy do oporu, na dodatkowego Marsa czy Gwiazdeczki Milky Way zawsze znalazło się miejsce. Ale co tam słodycze! Najważniejsze było przed nami. I pamiętam jak dziś, jak rozrywaliśmy z zapałem opakowania kolejnych prezentów tylko po to, żeby… sztucznie się uśmiechnąć i powiedzieć: „Oooo, jaka ładna paczka skarpetek!” (sztucznych, komputerowych, ze stadionu) albo „Uuuu jaka fajna paczka maaaajtek!” (obciachowe gatki z podrobionymi postaciami z bajek). Zawsze tak było! Zanim dostaliśmy nasze upragnione prezenty, zawsze rodzice robili sobie z nas komedię i serwowali nam najbardziej bezuczuciowe prezenty jakie mogliśmy sobie wyobrazić. A my, jako grzeczne dzieci obdarowywaliśmy ich najbardziej szczerymi uśmiechami jakie tylko potrafiliśmy zagrać.

Zabawa kończyła się w momencie, w którym Dawid zaczynał uśmiechać się przez łzy, bo on miał zawsze obmyślony prezent (wybierał sobie w gazetce z Makro i machał nią rodzicom przed oczami przez cały miesiąc). I kiedy zaczynał wierzyć w to, że każdy kolejny prezent okaże się majtkami lub skarpetami, nerwy dzieciakowi puszczały i rozpoczynała się niebezpieczna faza – „o nie, on w to uwierzył” :)

Kiedyś moi ukochani rodzice wycięli mu numer wszechczasów wkładając jego wymarzoną grę komputerową do pudełka po starych puzzlach, które układał już miliard razy. A to biedne dziecko popatrzyło się na to pudełko i zdołało jeszcze powiedzieć „Ooo jakie fajne puzzle! Będę je potrafił ułożyć bo już takie mam”. I odłożył biedaczysko te puzzle na bok i biedny nie chciał ich otworzyć pomimo namów rodziców, bo przecież znał te puzzle. To po co zaglądać do środka :)

Fajni Ci moi rodzice nie? Aaaaale to było śmieszne mówię Wam! Boki zrywać ;) Ale luuuuz, reszta zgromadzonych wcale nie miała wesoło. I do tej pory nie ma. Bo oni musieli te sztuczne uśmiechy słać sobie cały czas! I po paczce skarpet albo krawacie już nie mieli się z czego cieszyć. Z zestawu kosmetyków? Z kolejnej pianki do golenia albo innego „praktycznego prezentu”?

Różnica pomiędzy dziećmi a dorosłymi podczas rozpakowywania prezentów choinkowych jest taka, że dzieci do ostatniej chwili wierzą, że dostaną coś wyjątkowego. I chcą już tą wigilijną kolację skończyć jak najszybciej, żeby przejść do etapu – prezenty. Dorośli natomiast działają odwrotnie. Prezenty mogłyby dla nich nie istnieć bo i tak wiedzą, że nie dostaną nic wyjątkowego. No bo co może być dla nich wyjątkowe?

Ano jest coś! I przetestowałam to na mojej mamie kilka dni temu. Pokazałam jej jaki prezent dostanie na Gwiazdkę. I wiesz co? Byłam szczerze zdziwiona jej reakcją. Mama powiedziała,  „Ojeeeeeej, jakie śliczne! To już teraz mogę dostać?” Po czym się popłakała. Ale nie tak jak mój brat po wręczeniu mu jego własnego pudełka puzzli. To był szczery płacz wzruszenia. I wiesz co? Ja też chciałabym coś takiego dostać. Dlatego zrobiłam sobie wszystkiego po 2 sztuki :) No, ale do rzeczy. Co to takiego?

Ano fotoprezenty z naszym dzieckiem, które prawdopodobnie i u dziadków i wujków i ciociów najwięcej wzbudza emocji. Dobrze trafiłam? No pewnie, że tak! Żadne perfumy, skarpetki czy inny dezodorant nie wzbudzą tyle pozytywnych emocji co wyjątkowy gadżet z naszym dzieckiem. Ja chciałabym Ci dzisiaj pokazać wybrane przeze mnie fotoprodukty od FOTOJOKERA (cała gama prezentów dostępna TUTAJ) a TUTAJ możesz sobie ściągnąć od razu program na komputer i dopiero po zrobieniu projektu potrzebny Ci będzie internet. Projekt zapisujesz sobie na dysku i możesz go zamawiać ile razy dusza zapragnie.

DSC_6195

CEWE FOTOKSIĄŻKA (tutaj) – wiesz, że ja od roku zbierałam się do zrobienia kolejnych fotoksiążek? Robiłam raz i pomimo tego, że efekt był niesamowity, niestety zapamiętałam też ile to zajęło mi czasu. I tak odkładałam, odkładałam aż minął rok, później półtora… No, ale dobra. Myślę, sobie, trzeba i koniec. Otworzę sobie wino, zarwę nockę, ale książka będzie. Przebieranie zdjęć zajęło mi chwilę. O dziwo pamiętałam, w której sesji, które zdjęcie najbardziej mnie urzekało. A teraz uwaga… robienie fotoksiążki trwało krócej niż przebieranie zdjęć! W programiku (tutaj) wybierasz sobie rodzaj fotoksiążki, szablon i wybierasz folder z przebranymi wcześniej zdjęciami. Program sam za Ciebie ułoży zdjęcia chronologicznie albo według wybranej przez Ciebie kolejności. Masz do wyboru masę konfiguracji. Ale ważne jest to, że nie musisz wklejać każdego zdjęcia „z palca”. Program to za Ciebie zrobi. Kilka gotowych konfiguracji fotoksiążek znajdziesz jeszcze tutajtutaj i tutaj.

DSC_6245 DSC_6241 DSC_6243 DSC_6248 DSC_6210

CEWE FOTOKALENDARZ (tutaj) – ja wybrałam nam 3 rodzaje. Jeden duży dla nas (o ten), jeden duży dla mojej mamy (musi mieć duży bo już jej nawet musztardówy a’la Stępień z 13 Posterunku nie pomagają). Dla rodziców Maćka mniejszy fotokalendarz w formacie A4 (ten), zamiast kalendarza z poczty albo gazety NAJ, który towarzyszy im cały rok. A dla mojego taty, kalendarz biurkowy (ten), bo w biurze spędza najwięcej czasu i widujemy się bardzo rzadko więc Mati będzie mu towarzyszył w pracy codziennie. Kilka konfiguracji fotokalendarzy tutajtutaj, tutaj i tutaj. :) 

DSC_6220

ŚNIEŻNA KULA (tutaj) – absolutny hit! Jeszcze znalazłam takie zdjęcie zimowe i efekt jest taki, że Mati w kuli cieszy się ze spadającego śniegu :) To też fajny pomysł na prezent dla męża, który pracuje w biurze. Włóż tam do środka Wasze wspólne zimowe zdjęcie i … zajmij dumnie miejsce na jego biurku w pracy :)

DSC_6207

CEWE FOTOOBRAZ (tutaj) – nasz to dokładnie (ten) na płótnie. I tu mamy problem, bo mamy tylko jedną sztukę a do obdzielenia czworo dziadków więc… dorobimy ile trzeba, bo plik z szablonem mamy zapisany na pulpicie więc wystarczy w niego kliknąć i domówić ile trzeba :) Są też takie w ramach (zobacz tutaj). I my sobie chyba w takiej białej ramce zamówimy dla siebie. Będzie ślicznie wyglądał na szarej ścianie.

Mam też dla Ciebie pomysł na inne kartki świąteczne. I wcale nie chodzi mi tu o kartki z nadrukowanym zdjęciem z jakimś oklepanym szablonem bo to akurat jest powszechne i wielkiego „łał” tym nie osiągniesz. Osiągniesz je KARTKĄ WIDEO! (tutaj) Mistrz! Sama takie zrobię i wyślę rodzinie na święta. Super sprawa. Nagrywasz filmik i wrzucasz go do tego programiku, w którym robisz wszystkie fotogadżety. Programik zapisuje ten filmik w kodzie QR. Osoba, która dostanie kartkę najeżdża na kod telefonem iiiiii… Cała rodzina krzyczy „Wesołych Świąąąąąąt” :) Albo śpiewacie kolędę. No czad! Mega pomysł :)

Ufff… skończyłam na dzisiaj. Idę się podelektować tymi wszystkimi gadżetami dopóki je mam a Ty czym prędzej leć do FOTOJOKERA (tutaj) i zamawiaj produkty :) A jeśli chcesz mi powiedzieć, że nie masz fajnych zdjęć to teraz Cię zaskoczę już na maksa :) Obserwuj Facebooka bo niedługo pojawi się tam wyjątkowy konkurs, w którym do wygrania, oprócz fotogadżetów będzieeeeee… SESJA ZDJĘCIOWA, którą wykonam Ci ja sama w świątecznej scenerii WARSZAWSKIEJ STARÓWKI :) Co Ty na to? :)

DSC_6097 DSC_6094 DSC_6089 DSC_6085 DSC_6087

DSC_6078 DSC_6081 DSC_6079 DSC_6083

FOTOJOKER