Ty też kiedy wchodzisz do drogerii dostajesz małpiego rozumu? Ja idę zawsze z zaplanowaną listą zakupów. Zawsze z niewielką ilością czasu. Zawsze zdeterminowana na wojnę z ogarniającym mnie marketingiem. Zawsze! I chociaż wiem na czym te wszystkie wabiki polegają bo pracuję w tej branży, zawsze ale to zawsze daję się na coś złapać. Nawet jeśli pokonam pokusę i wyjdę spomiędzy półek drogeryjnych z zamkniętymi oczami na oślep do kasy, muszę je ostatecznie otworzyć bo trudno tak pin z zamkniętym okiem wciskać. I to jest ten nieszczęsny moment! Otwieram oko a tu „promocja specjalna” kremik, sremik, dupemik za grosze! Tanio Pani! Tanio! Eh… chyba potrzebuję psychiatry O_o. Ale jest jeden plus tej sytuacji – dzięki mojej słabości do kosmetyków mogę robić kolejne zestawienia Hitów Miesiąca dla Okazjum bez obawy o to, że zabraknie mi kosmetyków do omawiania. Przedstawiam Ci moją szczęśliwą 7 :)
1. Nivea Żel do mycia twarzy – kupiłam kieeeedyś, kiedyś w Biedronce. Żeli do mycia twarzy mam sporo. A ostatnio Pani dermatolog podpowiedziała mi, żebym używała zwykłego płynu do higieny intymnej bo jest najbardziej delikatny. Jeśli jednak wspominamy o delikatności to muszę przyznać, że delikatniejszego żelu do mycia twarzy jeszcze nie używałam a mam też wszelkiej maści Ivostiny, Vichy, Cleanic itp. Czasem mam nawet wrażenie, że skóra jest lekko tłusta po umyciu i używam jeszcze wody micelarnej albo toniku. Krem w promocji tutaj.
2. Fructis Gęste i Zachwycające – no żeby gęste i zachwycające moje włosy po tych kosmetykach były to nie powiem, ale na pewno bajecznie pachną. Jeśli chodzi o zapach pozostawiony na włosach Garnier Fructis nie ma sobie równych. Zauważyłam jeszcze jedno. A może Ty masz to samo wrażenie. Czujesz jakby po tym szamponie Twoje włosy były czystsze niż po innych? Nie wiem co to jest, ale dla mnie to odczuwalna świeżość.Kosmetyki Fructis w promocji tutaj.
3. Ziaja krem do rąk – jeśli chodzi o kremy do rąk to wyznaję taką zasadę. I tak za chwilę pewnie będziesz babo myła ręce więc po co Ci kremy za miliony skoro żaden pod wodą nie wytrzymuje? Srogie zimy to chyba już przeszłość. Pamiętam jak nie pomagało mi nic oprócz Neutrogeny. Teraz… nie widzę różnicy w żadnym kremie. Jak to mawiał słynny „dziennikarz”: Skoro nie widać różnicy… to po co przepłacać? ;) Krem w promocji tutaj.
4. Maszynka Gillette Venus – pamiętasz jeszcze czasy liceum kiedy podbierałaś tacie maszynki do golenia bo szkoda Ci było kasy na swoje? Ja tak robiłam a później uciekałam gdzie pieprz rośnie na dźwięk krzyku mojego taty z łazienki „Malwinaaaaa, nie do tykaj moich maszynek!!!”. Nie, nie zostawiałam ich niewyczyszczonych. Porównaj sobie jednak powierzchnię kobiecych nóg i twarzy faceta. Jedno moje ogolenie szkitek dla tatowej maszynki było jak 10 zabiegów golenia twarzy… jednorazówką! :) Kiedy wyjeżdżałam na studia miałam już trochę grosza bo w trzeciej liceum już poszłam do pracy więc mogłam sobie pozwolić na burżujski na tamte czasy wydatek czyli PISIĄT ZŁOTYCH za maszynkę i wkłady. Nic nie równa się ostrzom Gilette. No nic, nic, nic. Są fantastyczne. Maszynka w promocji tutaj.
5. Balsam Palmers – kiedyś już Ci o Palmersie pisałam. Smarowałam się nim przez calutką ciążę i jestem żywym przykładem na jego działanie. Mój brzuch był gigantyczny. Mega wielki potworzasty brzuchal. Smarowałam go codziennie Palmersem… takim masłem czy czymś podobnym. Mam minimalne rozstępy, których prawie nie widać. Skąd wiem, że to nie genetyka? Ano stąd, że byłam tak głupia, że nie wpadłam na to, że uda też mogą popękać. I smarowanie Palmersem kończyłam na brzuchu. Nie chcesz widzieć moich ud. Są całe POSZARPANE! Straszny widok :( Balsam w promocji tutaj.
6. Maska do włosów BIOVAX – nie używam codziennie. Tylko weekendami. Ale efekty są boskie. Mało jest masek, które dają odczuwalny efekt już po jednym użyciu. BIOVAX rządzi. Maska w promocji tutaj.
7. Original Source Czekolada z Miętą – co prawda nie przepadam za zapachem jedzenia na swoim ciele a gdybym miała zaintrygować mojego męża zapachem jedzenia na swoich piersiach raczej musiałabym pachnieć schabowym z ziemniakami i mizerią, ale w Original Source jeszcze na ten zapach nie wpadli. Może i dobrze? Po co więc to kupiłam? Bo kocham czekoladę a mięty nie zauważyłam. I tak zasponsorowałam sobie kąpiel czekoladową podkradając jeszcze czoko Wedla z tajemniczej szafki mojego męża. Kładę się w wannie, wylewam trochę żelu żeby piana pachniała tak samo i nagle czuję chłód! Przyjemny chłodzio połączony z zapachem pysznej czekolady! Z wanny wyszłam o 5 kilogramów cięższa bo zjadłam do tego całą tabliczkę od wujka Wedla, ale przekonałam się do zapachu mięty połączonego z czekoladą pod prysznicem! Ten żel wbrew pozorom odświeża! Szacun :) Żel w promocji tutaj.
A Ty masz jakieś kosmetyczne hity?
Jest w tym wpisie wszystko, co w Tobie kocham- mega poczucie humoru połączone ze zdrowym dystansem do swojej osoby i profesjonalne podejście do tematu ;).
Co do Twoich hitów…
Zgadzam się, że kosmetyki Fructis fenomenalnie pachną! Kiedyś w jakimś babskim piśmidle znalazłam próbkę szamponu Garnier Fructis i zakochałam się! Był to zapach jagodowy z czymś tam, włosy pachniały na kilometr :). Od razu pognałam do Rossmanna i zakupiłam i szampon i odżywkę i maskę. Ale chyba już tej linii zapachowej nie produkują, bo od dawna nigdzie kosmetyków o tym zapachu nie widzę. A szkoda.
Kremy Ziaja do rąk są świetne, moje ulubione to kozie mleko ;).
No i Gilette obowiązkowo ma być!
Też miałam Palmersa – rewelacja! I też popełniłam strategiczny błąd i lewe udo mam w cętki :P ale na to polecam Mustela Intensywnie działający krem na rozstępy – robi robotę!
Na te uda polecam bio oil, w internecie na pewno znajdzie się jakaś okazja cenowa. Po ciepłej kąpieli, prysznicu orazu smarować partie ciała które cierpią. A najlepiej ze dwa razy dziennie… Z tego co jeszcze lubię to Blistex balsam do ust, dezodorant w żelu lady speed stick – oczywiście jeżeli ktoś lubi taka formę ;-)
Mój hit to mycie włosów szaponem też fruktis bo go uwielbiam za ten zapach;) ale z dodatkiem lanoliny takiej do konserwacji pościeli z merynosa. Lanolina zmiękcza i włosy są miękkie. Na dłoń biorę trochę szamponu i lanoliny, a na koniec lodowaty prysznic na same włosy i wtedy są bardziej lśniace. Nawet można dodac do kapieli i skóra będzie delikatna.
Nivea żel do mycia twarzy był moim hitem dopóki nie wyszła nowość od Nivea – pianka do mycia twarzy, która jest cudowna i zakochałam się w niej od pierwszego użycia. Maszynki do golenia miałam kiedyś, tez były super, teraz trochę szkoda mi pieniędzy na nie. A żel pod prysznic, używałam tej serii żeli ponad rok, ale znalazłam dużo lepsze, sweet secret, mają piękne zapachy a zapach czekolady jest po prostu cudowny, czuje się nawet jakbym ja jadła polecam :)
A ja brzucho smarowałam zwykłą oliwką Bambino i miód malina! I tak jak Ty zapomniałam o udach i tyłku… no nic.. pozostaje liczyć że choć wśród tygrysów uda nam się zakamuflowac :o
Do mycia twarzy spróbuj pianki Biały Jeleń. Mam i jestem w niej zakochana. Większość płynów do higieny intymnej (z pominięciem Facelle, Lactacydu, i żelu Venus z alantoiną – błękitny, wszystkie w Rossmannie) zawiera związki mydła i wcale nie są dobre ani dla tamtych okolic ani dla twarzy.
Zarówno podczas pierwszej, jak drugiej ciąży stosowałam Mustellę i na szczęście obyło się bez ani jednego rozstępu :) nie wiem czy to genetyka czy Mustella, ale wolałam tego nie sprawdzać i postawiłam na smarowanie :)
A ja jestem strasznie wybredna co do kosmetyków. Próbuję, sprawdzam, oddaje siostrze, oddaje mamie. Ale z czystym sercem polecam kosmetyki Zjaja, oliwkę do mycia, maseczki i serię antybakteryjną, żel punktowy i żel do mycia twarzy. Mieli też fajne mydła pod prysznic. Do tego Biały Jeleń, najlepsze kosmetyki dla mojego męża, super mydło z otrębami do peelingu. No i ze sprawdzonych kosmetyków mogę polecić Tołpę, balsam po goleniu i tonik. To oczywiście używa mój mąż. Jedyne czego nie mogę znaleźć odpowiedniego to dobry lakier do paznokci w dobrej cenie. Jakoś tak nie umiem malować paznokci, nigdy nie jestem zadowolona z efektu. Za to siostra szczęśliwa bo jej kolekcja lakierów się powiększa.
Pozdrawiam.