Gadżet dla prawdziwej matki…

Gadżet dla prawdziwej matki…

726484 spraw na głowie. Kładąc się spać zamiast wspominać przyjemności dnia, który właśnie się kończy, Ty planujesz kolejny. Więcej nie ma sensu, bo Twój plan i tak w konfrontacji z planami dziecka ulegnie jeszcze milionowi zmian. A to mu się nie będzie chciało pójść spać za dnia. A to stwierdzi, że dzisiaj nie ma ochoty bawić się samo klockami i stanowczo „zaprosi Cię” do zabawy podczas gdy Ty próbujesz ogarnąć chatę. Standard… wszystkie tak mamy.

Zanim zaczniesz gotować obiad wstawiasz pralkę, żeby podczas przygotowywania posiłku zdążyło się uprać. Kiedy dziecko jest zajęte jedzeniem Ty zabierasz się za rozwieszanie. Do wieczora wyschnie. Dobrze. To wieczorem uprasujesz. Znów wykonując 10 czynności jednocześnie. My matki jesteśmy już do tego przyzwyczajone. Nie ubolewamy nad ilością obowiązków tylko uczymy się czerpać z tego, co jest nam dane. Czynności takie jak prasowanie zostawiamy sobie na wieczór po to, żeby w międzyczasie obejrzeć ulubiony serial albo nadrobić zaległości w ploteczkach z koleżanką… która też w tym czasie prasuje :)

Niestety człowiek jest tylko człowiekiem. No chyba, że tylko mi się to zdarza? Ilość obowiązków jednak daje o sobie znać i zamiast kotletów na obiad mąż dostaje wesołe węgielki, bo w czasie smażenia uznałam, że „trochę” pozmywam. Rozmowa z koleżanką przez telefon przenosi mnie do równoległej rzeczywistości i „prasuję na wylot” łącznie z deską (do tego filmu musiałam kupić nową, bo stara wyglądała jakbym ją torturowała). Przyznaję się dziewczyny bez bicia. Zapominam o praniu w pralce i piorę je po 3 razy, palę wodę na jajka a z makaronu robię puree. Wychodząc do sklepu zapominam po co w ogóle wyszłam a w połowie rozmowy zapominam o czym mówiłam. Za dużo tego wszystkiego, za dużoooo.

Co prawda do tej pory też używałam żelazka Philips i nie mogę powiedzieć na niego złego słowa, ale zamiana na żelazko z generatorem pary Philips PerfectCare Elite jest dla mnie odczuwalna. Bardzo odczuwalna :) Jestem rozkojarzona, rozerwana pomiędzy miliard czynności. Kiedy prasuję nie skupiam się na prasowaniu. To jest „mój czas”. Mój czas na rozkminy, na filmy, na pogaduchy przez telefon. A Philips stworzył produkt, który w takich sytuacjach myśli za mnie bardziej niż standardowe żelazko. Ma wielki pojemnik na wodę, dzięki czemu nie muszę go uzupełniać co chwilę a co za tym idzie… prasując, zapominam o prasowaniu. Zupełnie. Co mi w tym dodatkowo pomaga? Punktuję po kolei :)

1. Mega super wyrzut pary.  

Pokazuję Ci jego siłę na filmie, kiedy wprowadzam w ruch wiatrak. Zwróć uwagę ile się muszę napracować żeby zrobić to za pomocą płuc. Widziałam test Pani Gadżet gdzieś w czeluściach Internetu. Ona np. spycha z deski piłeczki ping-pongowe. Serio ta para jest konkretna. Bez porównania z normalnym żelazkiem. Inna bajka.

2. Technologia Optimal Temp – połączenie idealnej temperatury i dużej siły pary tak, żeby niczego nie przypalić.  

Znów odwołam się do filmu. Zobacz co ja tam wyprawiam. Kładę sobie jeansy, obok sztuczną cieniutką bluzkę, obok bawełnianą chustkę itd., itd. Mogłabym tak układać wszystko a to żelazko nigdy tych tkanin nie przypali. Nie wierzyłam, przyznaję się. Próbowałam najpierw na ścierce. Zostawiłam żelazko i co chwila pobiegałam żeby zobaczyć czy nic się nie dzieje. NIC! Nie ma żadnego pokrętła. Włączasz żelazko i jedziesz z koksem.

3. Żelazko jest leciutkie jak piórko.

To, zobaczysz na zdjęciu. Trzymam je sobie jednym paluszkiem w powietrzu bez problemu. Cała woda, cały ciężar jest w generatorze pary, który stoi sobie grzecznie obok. Co prawda dziko się czułam na początku nie mogąc postawić go „w pionie”, ale szybko się przyzwyczaiłam. Żelazko dosłownie się ślizga po materiale. Nie czujesz go.

4. Prasowanie w pionie.

Dzięki temu, że żelazko waży tyle co nic nie ma problemu żeby trzymać je sobie w powietrzu. Dzięki silnemu wyrzutowi pary tkaniny prasują się w pionie. I mamy dzięki temu dwa urządzenia w jednym. I jeszcze jedno. Końcówka filmu. Prasuję tam sobie sukienkę. A w tle, w tipi… śpi sobie Mati :) Philips PerfectCare Elite jest tak cichym urządzeniem, że możesz śmiało zostawiać sobie prasowanie na późne godziny nocne. Nikomu nie będzie przeszkadzało. Ta technologia nazywa się SilentSteam i składa się z trzech wyciszających filtrów i platformy pochłaniającej dźwięk.

5. Automatyczny wyłącznik żelazka.

Gdyby zdarzyło Ci się zostawić żelazko włączone (a u mnie to standard), ono wyłączy się samoistnie. Możesz sobie nawet wyjść po zakupy zostawiając żelazko na jedwabnej bluzce.

Jest jeszcze jeden plus. To już nie funkcje żelazka z generatorem pary a ukłon ze strony marki Philips. Do końca 2015 roku trwa promocja, która umożliwia nam zwrot sprzętu w razie gdyby nie przekonały nas te wszystkie dobrodziejstwa wypisane powyżej. Co prawda nie wierzę w to, że ktokolwiek będzie miał ochotę zwrócić taki sprzęt, ale w razie czego… masz 60 dni na testowanie :)

Taka umowa mi się podoba. Uważam, że to powinien być standard przy sprzedaży sprzętów AGD. Mi, do pokochania żelazka z generatorem pary Philips PerfectCare Elite wystarczyło pierwsze użycie. Jest MOC :)

No dobra, to teraz chodź na zdjęcia i fiiiilm :) No i… witaj w świecie łatwego prasowania –> http://philips.to/1fr8JGQ :)

DSC_0954i DSC_0931 DSC_0934 DSC_0899 DSC_0897 DSC_0902 DSC_1234 DSC_0937

Wpis powstał we współpracy z marką PHILIPS.