Chcę to przeżyć jeszcze raz!

Chcę to przeżyć jeszcze raz!

Pamiętasz pierwszą kąpiel swojego dziecka? O matko co to był za stres! Muszę Ci się przyznać, że bałam się wracać ze szpitala do domu właśnie przez widmo kąpieli. Jaka woda, jak umyć. A ten kikut pępowiny przecież będzie dyndał! Zamoczyć go czy nie. A jak tu spłukać główkę?! To było straszne. Przyznaję się. W ogóle mnie macierzyństwo na początku przerażało. Bałam się, że zrobię krzywdę Matiemu. A już jak Maciek brał go na ręce, mdlałam z przerażenia. No bo on taki sam świeżak jak ja przecież… a jeszcze mu matka natura instynktu macierzyńskiego pożałowała. Upuści go albo mu rączki połamie przy zmianie body. Na bank powykręca mu te rączulki. A jak opatrzność Boża rączki ochroni to już pewnie na główkę nie wystarczy i ją zdeformujemy podczas przekładania. Na bank…

Przypomniałaś sobie tą panikę? A kiedy już poczułaś, że robisz coś dobrze, że chyba jednak łapiesz o co chodzi, pojawiały się dziesiątki „dobrych wróżek” obok Ciebie, które raczyły Cię nalewką z dobrych rad dzień po dniu :) I weź tu człowieku się nie stresuj podczas pierwszych czynności przy dziecku. Pamiętasz co było dla Ciebie najbardziej stresujące? Dla mnie kąpiel. Nie obyło się bez tragedii! Kto jest tu z nami dłużej na pewno pamięta moje opowieści o opadającej wanience i mojej traumie z tym związanej :) Po tym, jak wanienka podczas kąpieli opadła nam do połowy ze stojaka, który był dla niej dedykowany, już nigdy więcej nie kąpaliśmy Matiego „w powietrzu”. Całe szczęście, że wtedy Maciek go trzymał, więc z wanienką poleciały mu do dołu tylko nóżki więc najbardziej pokiereszowana z całej sytuacji wyszła moja biedna mózgownica… i stojak, który znokautowałam w odwecie za zamach na życie naszego dziecka.

Okej… trochę Ci ponarzekałam na kąpiele, na stresy i rodziców i dziecka… a teraz przeczytaj uważnie wypowiedź pewnego Pawła. Znasz tego Pawła :) To słowa Pawła Zawitkowskiego:

„Dla większości z nas kąpiel niemowlęcia to po prostu „oczyszczanie”, przede wszystkim – w wymiarze higienicznym. Ale!, w wielu kulturach ważniejszy jest jej wymiar filozoficzny – oczyszczanie umysłu, komunikowanie się, więź z uniwersum. Takie znaczenie nadawano rytuałom obmywania, również dlatego, że kąpiel ma, przede wszystkim, wymiar emocjonalny. I niech nikogo nie zdziwi, że takie właśnie znaczenie, i tylko takie znaczenie!, do tego w ekstremalnym wymiarze, ma ona dla noworodków i niemowląt ☺. Dzieciaki mają „w nosie” aspekt higieniczny ☺. O tym warto pamiętać. Dla nich, w pewnym sensie, bezbronnych i oczekujących na „dobre doświadczenie”, dotyk i doświadczenia zmysłowe mają fundamentalne znaczenie. Jeśli potrafimy wykorzystać tę okazję, dla dziecka jest to swego rodzaju rozmowa, podstawowy język wymiany naszych refleksji, emocji, obaw, czułości…”

Kiedy to usłyszałam zrobiło mi się głupio. Tak po prostu głupio. Nie wiem dlaczego, moje myśli krążyły ciągle wokół tego, żeby dziecko ZROZUMIAŁO, że teraz jest mycie, że jest woda, że się czyścimy. Gdzieś podświadomie chciałam żeby moje dziecko rozumiało ten aspekt higieniczny kąpieli i się nią po prostu nie stresowało. A to był malutki noworodek… który kiepsko widział, nie wiedział kompletnie nic o tym świecie, ba! on nawet nie wiedział, że ma skórę… a ja mu wyjeżdżam z myciem…

Owszem, dbaliśmy o to, żeby Mati polubił ten rytuał. Były uśmiechy, było chlapanie wodą. Później były zabawki do kąpieli… ale ciągle skupiałam się na tym, że muszę szybko umyć moje dziecko, wytrzeć, wysuszyć i obronić przed chłodem tego świata (22 stopnie w pokoju to już realne zagrożenie prawda?) :) Przyznaję się, biję się w pierś, nie rozpatrywałam kąpieli noworodka w takim aspekcie, w jakim przedstawił to Paweł Zawitkowski. A wystarczyło złapać dziecko inaczej, pokazać mu wodę, do której się go wkłada zamiast zaskakiwać biedaka „od tyłu”. Wystarczyło przedłużyć tą kąpiel i skupić się na tym, że to jest „ten wspaniały moment”. Moment, w którym pobudzane są wszystkie zmysły. Od dotyku, przez węch, po wzrok i słuch. Oby nie smak, bo szampon nieszczypiący w oczy owszem mamy już na rynku od lat, ale płyn do kąpieli smakujący mlekiem mamy to chyba jeszcze daleka przyszłość ;)

johnsons bakusiowo wpis

Kąpiel dziecka to eksplozja zmysłów. To chwila, której potencjału nie potrafiłam świadomie wykorzystać kiedy Mati był mały, malutki, najmniejszy. Kiedy podrósł, a ja nabrałam pewności siebie, rzeczywiście kąpiel była (i jest do tej pory) najlepszą zabawą dnia. Nieświadomie (ale może nieco intuicyjnie?) zaczęłam karmić zmysły mojego dziecka. ZaczęliśMY w zasadzie, bo Matiego najpierw kąpaliśmy razem, później robiłam to sama, następnie „swoje 5 minut” miał Maciek, który po jakimś czasie zrobił się „be” i znów do kąpania wróciła mama. I tak już do tej pory. Pamiętasz jak około rok temu pisałam Ci o piance (tutaj)? Właśnie przeczytałam ten wpis… dokładnie potwierdza to co napisałam wyżej. Dla nas, przyjemność z kąpieli dziecka pojawiła się dopiero wtedy, kiedy przestaliśmy się stresować, że coś Bąblowi zrobimy.

W marcu, z inicjatywy marki JOHNSON’S ruszyła ogólnopolska akcja społeczna na rzecz wielozmysłowego rozwoju dzieci. Rozwój maluszka jest dla młodych rodziców priorytetem, ale równocześnie wielką zagadką. Szczególnie dla tych, którzy rodzicami zostali po raz pierwszy. JOHNSON’S organizuje cykl fantastycznych warsztatów, które mają rozwiać wątpliwości przyszłych i obecnych rodziców, umożliwić zadanie pytań specjalistom i… szczegóły wkrótce :) Nie mogę Ci tak od razu wszystkiego wyśpiewać ale zdradzę Ci, że tygodni temu, miałam już okazję uczestniczyć w warsztatach „So much more” i muszę przyznać, że jeszcze na CZYMŚ TAKIM nie byłam :) Wielkie ŁAŁ, które podziela i mój Maciek i reszta blogerów, którzy w warsztatach uczestniczyli.

Nie miałam świadomości jak ważna i pomocna w w rozwoju dziecka może być kąpiel. Żeby sobie to uświadomić musiałam usiąść przed wielkim ekranem i skupić całą swoją uwagę na jednym PROSTYM slajdzie, prezentacji, którą na magicznym warsztatach „So much more” wygłaszali eksperci wspierający markę JOHNSON’S. Zobacz tylko…

Raport_Rytualy_kapielowe_w_Polsce

I jeszcze kilka słów Pawła Zawitkowskiego, na temat rytuału kąpieli: 

1. Podstawowa forma stymulacji czuciowej i innych zmysłów (węch, słuch, wzrok…). Żadna inna stymulacja nie daje podobnych efektów!

2. Podstawowa forma stymulacji układu przedsionkowego – cudowna promocja zdrowia i prawidłowego rozwoju!

3. Podstawowa forma kształtowania poczucia bliskości i wzajemnego zaufania!

4. Podstawowa forma kształtowania sposobów wzajemnego komunikowania własnych oczekiwań, pragnień, intencji – taka rozmowa bez słów – „język duszy i ciała”!

5. Podstawowa forma regulacji mechanizmów fizjologicznych dziecka pomagająca neutralizować traumę różnych dolegliwości wieku niemowlęcego i dziecięcego!

6. Podstawowa forma doskonalenia mechanizmów autoregulacji, czyli podstawowej formy regulacji strategii zachowania i relacji z otoczeniem!

7. Podstawowa forma i oręż w regulacji rytmu dobowego, biologicznego, odpoczynku, aktywności i snu dziecka!

8. Podstawowa forma doskonalenia strategii, charakterystyki i wzorców ruchu i postawy.

U dzieci z problemami w rozwoju, kąpiel i zajęcia w wodzie zalecane są jako forma stymulacji, a u dzieci zdrowych zalecana jako promocja zdrowia, jakości i sprawności motorycznej! Słowem kąpiel to: zapomniana, niedoceniona, zniekształcana i ciągle niewykorzystana, przyjazna dla dziecka i rodziców forma stymulacji harmonijnego rozwoju dzieci oraz funkcjonowania całej rodziny.

Na warsztatach oprócz Pawła Zawitkowskiego, który absolutnie zawładnął moim sercem, dowiedziałam się jeszcze masy fantastycznych informacji od wybitnych ekspertów, ale zobacz ile już Ci się naprodukowałam. Muszę Ci tą wiedzę trochę dawkować bo mi jej przyswajanie zajęło kilka dobrych godzin. Rozłożę to na kilka wpisów. Będzie ciekawie i inspirująco obiecuję <3

12903843_10207154814763397_2001401028_o

display_DSC_9306 display_DSC_9674 johnsons 1 display_DSC_9924 johnsons 800 6 display_DSC_9863 johnsons 2 800 johnsons 800 4 johnsons 800 3 display_DSC_0133 johnsons 800 1

Chciałabym. Niesamowicie chciałabym móc przeżyć to jeszcze raz. Nie bać się tym razem tej pierwszej kąpieli (nie używać tego beznadziejnego stojaka, którego producenta właściwie powinnam podać do sądu). Chciałabym w pełni świadomie spróbować wdrożyć w życie to, czego nauczyłam się przez te blisko 3 lata macierzyństwa. Chciałabym przeżyć to wszystko jeszcze raz. Tym razem bardziej świadomie <3

O rodzeństwo dla Matiego staramy się już od półtora roku… i nic. Byłam przekonana, że nie będziemy mieli żadnego problemu a tu proszę. Niespodzianka. Były płacze, była złość, były obrażanki na cały świat. Ale mniej więcej od pół roku, zaczyna do mnie docierać, że jeszcze do paru spraw muszę dorosnąć. Jeszcze kilku rzeczy muszę się dowiedzieć. Czasem wydaje mi się, że cały wszechświat myśli za mnie. Muszę zwolnić, nauczyć się dbać o siebie, pozbyć się stresu… dwójka dzieci to pewnie wcale nie taka prosta sprawa. Chciałabym. Bardzo bym chciała i wiem, że w końcu się uda. Ale wszystko na spokojnie. Im dłużej się z tym „schodzi” tym więcej mam czasu na „doedukowanie”. W takiej kwestii kąpieli na przykład :) 

skomentuj wpis