Wiosna + piękna pogoda + urlop macierzyński = podróże, podróże, podróże :) To równanie w naszym przypadku jest bardziej prawdopodobne niż E=mc2 :) Podróżujemy sporo. Zawsze z dzieckiem. Poza jednym wyjątkiem, który zrobiliśmy dla Acera. To był mój pierwszy wyjazd bez Matiego. Cóż mogę powiedzieć… psychoza.Koleżanki się ze mnie śmiały i mówiły, że pierwszy raz zawsze tak wygląda. Ale o tym w innym wpisie bo przecież nie zdążyłam Wam jeszcze zdać relacji z zamku w Ogrodzieńcu! Boszszsz… #zawszewniedoczasie ;)
Już niedługo wpis o podróżowaniu od strony gadżeciarskiej. W pierwszej kolejności skupmy się jednak na podstawach. Oto moich 7 przykazań podróżowania z dzieckiem.
- Zawsze sprawdzam pogodę! Do tej pory nie wiedziałam co to parasolka. Nie obchodziło mnie czy jest ciepło czy zimno. Zawsze byłam ubrana „do samochodu”. Z samochodu do samochodu. Jak wakacje to muszą być ciepłe i koniec. Jak narty to muszą być w śniegu i… też koniec :) Z dzieckiem jest już inaczej. Teraz hasło „jakoś to będzie” już nie działa. Pierwsze co robię przed wyjazdem to prognoza pogody. Uwaga będzie reklama :) Ja korzystam z serwisu meteovista.
- Stworzyłam żelazną listę rzeczy „na każdy wyjazd”. Nie muszę za każdym razem spisywać co mi będzie potrzebne tym razem skoro co 3 tygodnie pakuję dokładnie to samo jadąc do Bakusiowych Dziadków. Kartka sobie leży na honorowym miejscu. Nie zliczę ile razy uratowała mi 4 litery.
- Pakuję „strategicznie”. Czyli to co może się przydać w samochodzie wkładam do oddzielnej torby. To co najmniej prawdopodobne w użyciu na dno walizki. Przedmioty „grupuję tematycznie”, umieszczam w mniejszych siatkach/reklamówkach a dopiero później wkładam je do „głównej taszczącej” :).
- Zabieram zawsze „o 2 więcej” każdego ciuszka dla Małego. Pomimo tego, że jedziemy na 2 noce zawsze mam ze sobą 4 pary śpioszków, dwie dodatkowe pary spodni, minimum 2 dodatkowe pary skarpet itd.
- Na podróż wybieramy porę snu dziecka. Dodatkowo karmimy go przed podróżą. Kiedyś ktos mi powiedział, że nie wolno karmić dziecka przed samą podróżą. Owszem – 3 miesięcznego niemowlęcia – teraz pełny brzuszek to większe prawdopodobieństwo dłuższego snu. Polecam!
- Nie umawiam się na konkretną godzinę. Staram się umawiać zawsze tak, że „jak wyjdę dam znać” bo z Bakusiowym Tatą, który widzi, że może się gdziekolwiek spóźnić nikomu podróżowania nie polecam :). A nasze dziecko jest tak kochane, że znajdzie w sobie siłę nawet na trzecią kupę w ciągu poranka byleby tylko pokrzyżować nam plany. Takie ma… hąbi Oo.
- Zawsze zabieram swoje jedzenie dla dziecka. Każdy wyjazd to dla dziecka przeżycie. Silniejsze, lżejsze, ale zawsze to zmiana. Staram się nie dostarczać mu dodatkowych wrażeń w postaci nowych smaków. Każdy gotuje inaczej. Zawsze mogą pojawić się niespodzianki. Ja bazuję na sprawdzonych przeze mnie produktach, które zawsze zabieram ze sobą.
W kolejnym wpisie pokażę Wam jak zorganizowaliśmy sobie przestrzeń w samochodzie i jakich gadżetów podczas wyjazdów używamy. A na deser po dzisiejszym poście zapraszam Was na kilka kadrów z moich odwiedzin u PRA Bakusiowych Dziadków i miłości Bakusiątka – Cioci Beatki :)
A może Wy macie jakieś ciekawe patenty, które ułatwiają Wam podróżowanie z dzieckiem?
Bakuś:
Okulary – Babiators
Kapelusz – H&M
Koszulka – RE Kids
Spodnie – ZARA
Chustka – tatowa :)
Buciki (w sumie to but:) – ZARA
Mam dla Was na koniec małą zagadkę :)
Ta Piękność, już niedługo pojawi się na naszym blogu w pełnej odsłonie.
Wspominałam Wam o niej kiedyś. Jak myślicie? Kto to jest ? :)
Twoja bratowa?
Siostrzyczka :)
Ja zawsze jak jadę gdzieś z dziećmi (jakiś park, zoo, aquapark itp.), staram się dojechać na około 8:00-9:00 rano. Czyli jeśli mam cztery godziny drogi, to wstajemy o 4:00 (na szczęście nieczęsto się to zdarza). Dzieci są wtedy jeszcze śnięte i zwykle zasypiają, a później mamy do dyspozycji calutki dzień, tak jak gdybyśmy dopiero wstali :)
Brawa za poświęcenie :) Ja chyba jechałabym tak samo śnięta jak dzieci :)
ja tez mam podobna organizacje na wyjazdy. zawsze tematycznie, osobno, z lista. lecac do dziadkow (dzieli nas ponad 1600 km) pakuje pol domu, a potem placze ze nie przejde przez przeprawe :P wiec przepakowuje potem z 5 razy zeby pasowalo wagowo:) kazdy wyjazd ma swoja liste. jest lista na spacer, na calodniowa wycieczne, na basen, na zakupy itp. i mimo tego ze pakuje z lista, zawsze czegos musze zapomniec haha. ps.czy widzialas zdjecie ktore dodalam z Toba i Matim? :>
ŁO! GDZIE???
na fejfuku. dodalam Bakusiowo i myslalam ze Ci wyswietli… Jak inaczej moge Ci udostepnic?
haha, 3 kupa w czasie poranka, oh jak my to znamy! Ale jednak bardziej w wersji „normalnie nie lubię spać, 40 minut jest ok, ale ooo, mama chce zabrać mnie gdzieśtam, to śpię 3 godziny, a co!”
:))
Hahahahaha taaaaaak :)
Czy to jest Martynka? A właściwie Martyna…
Taaaak to już duża 16 letnia Martyna:) Ale dla mnie zawsze zostanie Martynką <3
My właśnie wróciliśmy z 3 tygodniowej podróży z małym, 6-cio miesięcznym Kieruskiem do Tajlandii. Spakować się musieliśmy w walizkę i plecak :) a i tak zabraliśmy za dużo rzeczy. Moja packlista ma tylko 6 punktów http://www.kieruski.pl/jak-spakowac-siebie-dziecko-wakacje/
Nie pordzewiały Wam? Ja jak byłam w Tajlandii wyciągałam mokre ciuchy z szafy (wkładałam suche) i straciłam ukochany zegarek… zardzewiał :)
Nic nam nie pordzewiało, tylko trzeba było latać bez przerwy do pralni, bo wiadomo od tej wilgoci wszystko mokre, takie stęchłe i ogólnie fe. Jednak dla dziecka wzięliśmy za dużo, dużo za dużo, od tego walizka nam się tylko rozpadła ;) Z czterech kółek ostały się jedne :) Może polecisz jakąś solidną walizkę, bo poszliśmy na łatwiznę i kupiliśmy no name tanio, no a za miesiąc kolejny wyjazd i trzeba znowu coś kupić. Tylko tym razem spakuję minimum :)
Jest szansa bys umiescila swoja liste rzeczy, ktora Cie ratuje;))?
Ja na dlugie podroze zabieram pada…z teledyskami ktore mloda lubi…bo u nas niestety jest strajk jesli chodzi o pasy bezpieczenstwa ;/
My jak wracamy wieczorem, to zawsze przebieramy Timiego w śpiochy. Jak zaśnie nam mocno, to tylko przekładamy do łóżeczka, butla i śpi smacznie dalej :)