5 rzeczy, których nauczyło mnie moje dziecko

5 rzeczy, których nauczyło mnie moje dziecko

Przywykliśmy do myśli, że to my uczymy nasze dzieci. Uczymy je chodzić, uczymy je odróżniać dobro od zła, uczymy je jak żyć. Czasem robimy to świadomie, czasem trochę mniej, kiedy zapominamy o tym, że nasze dzieci nas obserwują i powielają nasze zachowania. Nie ważne jak. Ważne, że uczymy. Ale przyznaj się sama przed sobą… czy kiedykolwiek zadałaś sobie pytanie: „Czego nauczyło mnie moje dziecko?” Ile razy patrząc się na jego zachowanie bądź słuchając tego co do Ciebie mówi odkrywałaś świat na nowo?

Mati niedługo skończy 3 latka. To jest ten moment, kiedy mogę już z nim całkiem poważnie porozmawiać. To jest ten moment, kiedy ten mały człowieczek podejmuje każdego dnia prawdziwe, życiowe wybory. Mniejsze, większe, ale ważne jest to, że to jego decyzje. Bazujące na tym czego nauczyłam go do tej pory ale też na jego własnych obserwacjach. A dziecięce obserwacje niekoniecznie są takie „głupie”. Kiedyś do podobnych wniosków dochodziliśmy sami… z ta różnicą, że życie trochę je zmodyfikowało a o niektórych po prostu zapomnieliśmy. Macierzyństwo przypomniało mi kilka z nich… Ciekawe czy będziesz miała podobne odczucia?

Jestem szczera.

Szczerość przede wszystkim. Zapominamy o tym kiedy „dla dobra sprawy” pozwalamy sobie na małe kłamstewko albo przemilczenie pewnych kwestii. Czasem po prostu boimy się być szczerzy, bardziej lub mniej świadomie komplikując sobie w ten sposób życie. A przecież wystarczy powiedzieć koleżance szczerze, że nie mamy siły na spotkanie zamiast wymyślać milion wymówek. Przyznać się mężowi, że właściwie to nie boli nas głowa, ale dzisiaj akurat taki dzień, że zamiast dzikiego seksu przy zapalonym świetle mamy ochotę na przytulanie bez słów. Wystarczy przyznać się szefowi, że na pytanie, które nam zadał musimy przemyśleć odpowiedź zamiast wymyślać głupio-mądre odpowiedzi, które mają zakamuflować nasz brak wiedzy w temacie. Szczerość popłaca. Wiem coś o tym.

Nie ukrywam emocji.

Ta nauka wypływa z nauki o szczerości. W jakiś sposób łączą się ze sobą. Nie ma nic gorszego od przemilczanych słowach męża, które Cię dotknęły. O płaczu gdzieś w kącie łazienki tak, żeby nie zobaczył jak bardzo Ci w danym momencie źle. Jeśli nie pokażesz, że coś Cię zabolało oberwiesz kolejny raz. Możliwe, że nieświadomie. Jeśli nie powiesz teściowej, że irytują Cię jej komentarze na temat wychowywania dziecka, nie licz na to, że sama się tego domyśli. Powiedz jej to. Bądź człowiekiem. Jeśli zrobiło Ci się przykro, bo koleżanka robiła sobie z Ciebie żarty podczas imprezy, a Ty nie czułaś się z tym dobrze POWIEDZ JEJ O TYM. Wyrzuć to z siebie. Jeśli jest mądra zrozumie i następnym razem ugryzie się w język, jeśli nie… po co Ci taka znajomość?
Pokazuj też pozytywne emocje! Jeśli coś Cię zachwyciło powiedz to głośno. Spraw tym komuś przyjemność. Nie wyjdziesz na tym źle. Gwarantuję. Przypomnij tylko sobie jak reagujesz na „Ale jeteś łaaaaadna” od swojego dziecka. Przypomnij sobie tą falę ciepła zalewającą całe Twoje żebra, kiedy słyszysz od malucha „Kocham Cię”. Obdaruj tym „Kocham Cię” swojego męża od czasu do czasu. To wróci.

Nie marnuję czasu na coś, co nie daje mi satysfakcji.

Dziecko, którego nie interesuje nowa zabawka ma gdzieś uczucia cioci, która właśnie mu ją wręczyła. Owszem, powie wdzięcznie „dziękuję”, ale po co ma się na siłę nią bawić skoro ma ciekawsze zajęcia? Dziecko robi to, na co ma ochotę. To, co go uszczęśliwia. Jeśli nie masz ochoty jechać do rodziców w weekend po prostu do nich nie jedź. Zrozumieją. Zrób w tym czasie to, na co masz największą ochotę. Jeśli nie czujesz się spełniona w pracy rzuć ją w cholerę i zajmij się czymś co da Ci większą satysfakcję. Pewnie sobie teraz myślisz, że łatwo mi mówić, nie każdy ma takie same możliwości. Uwierz mi, ja też nie miałam. Pieniądze są potrzebne więc pracowałam najlepiej jak potrafiłam, ale nie czekałam na katastrofę tylko szukałam w międzyczasie tego, co być może da mi więcej szczęścia. Rzuciłam tą robotę w tą cholerę, ale zanim to zrobiłam przygotowałam się do tego i zminimalizowałam ryzyko. Wystarczy odrobina wysiłku.

Jeśli czegoś nie wiem, po prostu pytam.

Mój Maciek to niezły polityk. Sypie nazwiskami, przytacza jakieś fakty, pyta o zdanie. Nie mam problemu z tym, żeby powiedzieć mu, że nie wiem kto jest ministrem sportu i kto oprócz Pary Prezydenckiej zginął w tupolewie. Pytam, dostaję odpowiedź, którą uzupełniam swoją wiedzę i wysnuwam na tej bazie jakieś wnioski po czym sobie dyskutujemy. To takie proste. Takie normalne. Nie musisz być dobra we wszystkim. Nie musisz wiedzieć wszystkiego. Na warsztatach kulinarnych jestem zawsze ciekawostką przyrodniczą. Jeśli nie wiem co to fenkuł to pytam. Jeśli gotowanie włoszczyzny bez uprzedniego jej „oskrobania” wydaje mi się dziwne pytam. Dzięki temu, dowiedziałam się, że wystarczy coś obmyć a „to czarne” w zagięciach korzenia marchewki nie zrobi mi krzywdy, a gotując w ten sposób uzyskuję super esencjonalny rosół. Gdybym nie zadała tego pytania byłabym uboższa o wiedzę, która może wzbogacić moje życie. W tym przypadku kulinarne doznania.

Żyję teraźniejszością.

Owszem, planuję niesamowicie dużo i sporo czasu poświęcam nad rozmyślaniem nad przyszłością. Pamiętam też o przeszłości. Ale moje dziecko uświadomiło mi coś bardzo ważnego – bez teraźniejszości, przeszłość będzie miałka i pozbawiona wspomnień. Wszystkie te trzy czynniki wpływają na nasze szczęście, ale dorośli zdają się zapominać o tym kluczowym „tu i teraz”. Albo rozpamiętują przeszłość albo żyją przyszłością. Narzekają na na zmarnowane życie, boją się przyszłości. A wystarczy zastanowić się nad tym co dzieje się teraz. Zrobić to, na co ma się właśnie w tej chwili wielką ochotę. Postawić pierwszy krok, który przybliży nas do jakiegoś marzenia albo zatrzymać się w miejscu i spróbować uczynić daną chwilę piękną.

Dziecko każdy swój dzień stara się wypełnić tym, co dla niego najprzyjemniejsze. Jest dziewiczo ciekawe świata więc potrafi przez kilkanaście minut obserwować mrówki, które wspinają się po drzewie. Ma ochotę robić to z rodzicami więc woła któreś z nas żebyśmy mu towarzyszyli, a kiedy nie chcemy przyjść krzyczy na nas zdenerwowany bo dla niego akurat to jest teraz ważne. Zobacz jaki ten schemat jest niesamowicie prosty. Dziecko zadaje przy tym pytania, krzyczy z podekscytowania. Uczy się czegoś na przyszłość, tworzy wspomnienia z tymi, których kocha u boku. A kiedy się już tym zmęczy po prostu stwierdzi, że teraz idzie grać w piłkę i chce to robić sam bo mama źle kopie. I po temacie. Prosta sprawa…

Dzieci są niesamowicie mądre. Uczymy je życia każdego dnia. Ale warto czasem nauczyć się czegoś również od nich. Bo gdyby ludzkość całego świata kierowała się zasadami świata dzieci żyłoby nam się o wiele przyjemniej.

Dzieciecy blog modowy fotograf warszawa00003 Dzieciecy blog modowy fotograf warszawa00006 Dzieciecy blog modowy fotograf warszawa00005 Dzieciecy blog modowy fotograf warszawa00019 Dzieciecy blog modowy fotograf warszawa00007 Dzieciecy blog modowy fotograf warszawa00004 Dzieciecy blog modowy fotograf warszawa00010 Dzieciecy blog modowy fotograf warszawa00011 Dzieciecy blog modowy fotograf warszawa00014 Dzieciecy blog modowy fotograf warszawa00013 Dzieciecy blog modowy fotograf warszawa00015 Dzieciecy blog modowy fotograf warszawa00016 Dzieciecy blog modowy fotograf warszawa00017 Dzieciecy blog modowy fotograf warszawa00023 Dzieciecy blog modowy fotograf warszawa00026 Dzieciecy blog modowy fotograf warszawa00028 Dzieciecy blog modowy fotograf warszawa00031 Dzieciecy blog modowy fotograf warszawa00032 Dzieciecy blog modowy fotograf warszawa00035

Komentarze tutaj