Myślałam już, że mnie to nie będzie dotyczyło. Myślałam, że moje dziecko jest cudowne i nigdy nie pogardzi warzywkiem czy owocem. Niestety… wraz z buntem dwulatka przyszły pierwsze dąsy na kanapkę i plucie makaronem z brokułami. I co teraz? „5 porcji warzyw i owoców” – to hasło wyryło mi się między uszami chyba silniej niż tatuaż (na stopie, nie między uszami) ;) I jak tak sobie policzyłam raz i drugi to się najzwyczajniej w świecie załamałam :( Nagle dzień stał się jeszcze krótszy a menu akceptowalne przez Pączka ubogie jak życie towarzyskie Włóczykija.
Co robić, co robić?! Wyszukiwarka internetowa standardowo stanęła na wysokości zadania i zaproponowała mi rozwiązanie, które na początku wydawało mi się skomplikowane i nie na moje nerwy. Okazało się, że nie jest tak źle i taka matka-pracoholik, przy tworzeniu fantazyjnych kanapeczek i potraw dla młodzieży, może się nieźle zrelaksować.
Zanim przejdę do inspiracji, od których pewnie zrobisz się głodna i pobiegniesz do lodówki powiem Ci jeszcze o co konkretnie chodzi z tymi porcjami warzyw. Chyba, że to tylko ja taka niedouczona chodziłam do tej pory. Wiedziałam, że porcje mają być, ale nie zastanawiałam się dlaczego i skąd akurat 5 a nie 15. No więc….
Codzienny jadłospis malucha powinien składać się z 5 posiłków. W każdym z nich powinny znaleźć się i węglowodany i białko i owoce/warzywa, które są źródłem witamin i minerałów. Światowa Organizacja Zdrowia rekomenduje konkretnie minimum 400 g warzyw i owoców co w podziale na 5 posiłków daje nam 80-100 g na jedną porcję. Ile to jest na oko? Ano np. ćwiartka papryki, 3 śliwki, jedno jabłko czy pół pomarańczy. Nie jest źle. Można to przemycić na spokojnie.
Jest jeszcze jeden sposób na przemycenie takiej porcji. Od niego zacznę, bo jak za chwilę zauważysz, niektóre propozycje pomimo super wymyślnych sposobów na podanie nie pomieszczą w sobie takiej ilości owoców czy warzyw. Desery w postaci palemek z owoców czy innych pszczółek i sówek wydają się ważyć nawet więcej niż te umowne 100 g. Z kanapeczkami i makaronikiem nie jest już tak kolorowo. Warto więc np. do śniadania, które zazwyczaj składa się z produktów mlecznych albo zbożowych, podać dziecku jeszcze szklankę soku. Dla delikatnych jeszcze żołądków dzieci, bezpieczniejsze będą soki pasteryzowane. 200ml soku w zupełności zaspokaja nam 1 porcję owoców a szklanka soku pomarańczowego (takiego pasteryzowanego, w butelce lub kartonie, ze sklepu też) dostarcza 60% dziennego zapotrzebowania na witaminę C. Tak podaje Światowa Organizacja Zdrowia. Myślę, że można jej zaufać ;)
Szerzej o sokach wypowiadała się dla Wirtualnej Polski dr Katarzyna Stoś, prof. nadzw. Instytutu Żywności i Żywienia:
„Soki dostarczają do organizmu niezbędnych do jego prawidłowego funkcjonowania substancji. Są doskonałym źródłem witamin, tych samych które znajdowały się w owocach i warzywach, z których zostały wykonane. Dla przykładu szklanka pomarańczowego soku – również soku pasteryzowanego – pokrywa aż 70% dziennego zapotrzebowania na witaminę C. Sok marchwiowy to źródło prowitaminy A. Soki są również bogate w składniki mineralne. Sok pomidorowy dostarcza do organizmu potas, magnez, fosfor. Bogatym źródłem potasu jest również sok jabłkowy. Poza substancjami mineralnymi znajdziemy w sokach również związki polifenolowe chroniące organizm przed wpływem wolnych rodników. Soki przecierowe i mętne to również doskonałe źródło błonnika.
Wszystkie dostępne na rynku soki są produktami naturalnymi. Nie zawierają żadnych sztucznych substancji takich jak konserwanty, sztuczne barwniki czy aromaty. Zawierają natomiast wszystko to co znajdowało się w warzywach i owocach, z których powstały. Dlatego szklanka soku może stanowić jedną z dziennych zalecanych porcji warzyw lub owoców, szczególnie w sytuacjach gdy brakuje nam czasu lub gdy nie mamy możliwości przygotowania posiłku w tradycyjnej formie.
Owoce i warzywa oraz otrzymane z nich soki dostarczają znaczące ilości substancji mineralnych – przede wszystkim potasu, szczególnie ważnego w kontekście nadmiernego spożycia soli i równowagi sodowo-potasowej jak również ogólnej równowagi elektrolitycznej w organizmie człowieka. Zatem sok to produkt dostarczający organizmowi płynów, a dodatkowo niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania naszego organizmu substancji odżywczych oraz bioaktywnych, występujących w warzywach i owocach. Panuje mit, o tym, że soki zakwaszają organizm. Jest wręcz odwrotnie – są zasadotwórcze. Ich wpływ na organizm człowieka jest taki sam jak warzyw i owoców, a to oznacza, że soki odkwaszają organizm.”
Mam nadzieję, że udało mi się czymś Cię zaskoczyć :) Ja np. biję się w pierś, ale mam usprawiedliwienie – dopiero się uczę :) Otóż byłam przekonana, że sok zakwasza organizm a tu proszę, jest odwrotnie. Czytam teraz fantastyczną książkę „Jaglany Detoks” i pomimo tego, że jeszcze jej nie skończyłam wkręciłam się już w „zasadowe-kwaśne”. Ale o tym zaczynam już drugi raz przy okazji wpisu o innej tematyce i znów muszę w tym miejscu skończyć :) Z resztą nie czuję się na siłach jeszcze Ci o tym opowiadać bo za mało jeszcze wiem. Tak więc już nie przedłużam, tam da, da dam :) SMACZNEGO :)
Artykuł sfinansowany ze środków Funduszu Promocji Owoców i Warzyw.
pokazuje wlasnie synowi 6.5 lat nie je warzyw, owoce to jablka tylko… mowie jutro takie sniadanie zerknal z mina obrzydzenia i powiedzial BLE wiec ja juz nie wiem jak mu 'wcis’ cokolwiek
Świetne inspiracje ;) Na pewno z nich skorzystam, jak tylko mój mały alergik trochę podrośnie i będę mogła mu urozmaicić menu ;)
Ciekawa jestem czy ta pani doktor widziala z jakich owocow robi sie takie soki. Zgnile to malo powiedziane. Te owoce niejednokrotnie sa splesniale. Picie sokow owszem jest zdrowe ale jak sie samemu zrobi taki sok.
Świetne te inspiracje, natomiast ja bym tego przemycaniem nie nazwała. Przemycanie jest przecież wtedy, kiedy dziecko nie wie, że owoc/warzywo je. Tu niestety potrzebna jest chęć zjedzenia tego co widzi, u nas byłoby z tym ciężko na pewno ;))
Zgadzam się:) Może i moje dziecko wzięłoby do buzi np. oczy sowy, ale po spróbowaniu stwierdziłoby, że ono to jednak nie lubi i dziękuję do widzenia. Raz takie coś zrobiłam i tylko się namęczyłam żeby to jakoś wyglądało. Po początkowym zachwycie „Ło ale fajne”, było „Nie smakuje mi”. I koniec historii.
Matko i córko! Nie wiem kto pierwszy by zjadł u nas takie cuda?! Córcia, ja czy mąż :))))
Owoce u nas nie są problemem, ale warzywa tak więc na pewno skorzystam z tych inspiracji.
Malpa najlepsza :D swietny wpis!
Tak, małpa najfajniejsza, tylko wygląda na jakąś mielonkę i ser topiony, więc niezbyt zdrowo ;) Ale plastycznie jest świetna! Ogólnie ekstra pomysły!
Sowa z sałatki jarzynowej jest świetna! I coś w tym jest, że jemy oczami przede wszystkim ;)
Fajne pomysły na śniadanie :)
hahaha:) propozycje podania makaronu najlepsze na świecie <3 Ale się trzeba czasem nakombinować ;)