Zamiast 10 zabawek podaruj dziecku 10 minut Twojej uwagi

Zamiast 10 zabawek podaruj dziecku 10 minut Twojej uwagi

Kiedy obejrzałam ten film zrobiło mi się głupio przed samą sobą. Dotarło do mnie, że ja zachowuję się tak samo jak wszystkie te mamy na początku filmu. Uważam, że to jest dorosła czynność i podświadomie tej dorosłości od mojego dziecka w danej sytuacji wymagam. Zanim  przejdę do sedna, obejrzyj ten film.

Muszę Ci się do czegoś przyznać…

Nie lubię robić zakupów z dzieckiem. Lubiłam dopóki Mati obserwował półki z wózka oszołomiony światłem, kolorami, nowymi dźwiękami. W pewnym momencie sklepowy szał minął. Włączyło się za to mówienie i pokazywanie swojego widzi-mi-się podczas gdy ja usiłuję kupić wszystko co zaplanowałam żeby się dziesięć razy nie wracać. I kiedy tak popatrzyłam na te mamy zatopione myślami w składzie serka homogenizowanego, zobaczyłam na ich miejscu siebie. Co prawda nie miałam jeszcze nigdy sytuacji, w której Mati zniknął mi z pola widzenia (i całe szczęście bo zeszłabym na zawał), ale bez problemu byłam w stanie wczuć się w rolę tych matek.

W moich rozważaniach poszłam jednak o krok dalej i wczułam się też w rolę dziecka, które usiłuje zwrócić na siebie uwagę rodzica, sprawą, która jest dla niego szalenie ważna.  Niestety bez skutku. Bo dorosły ma ważniejsze sprawy niż coś, co zadziwiło dziecko. No bo co mogło zadziwić dziecko w sklepie? Pewnie coś powszedniego, na co Ty rodzicu na 100% nie masz czasu.

Mam dla Ciebie mały teścik

Jakich wspomnień masz więcej – tych przeżywanych z rodzicami czy tych przeżywanych w samotności? Pamiętasz samotną zabawę lalką czy śmieszne dialogi podczas zabawy tą lalką z mamą? A jak gotowałaś błotną zupę to biegłaś częstować nią rodziców, czy zjadałaś w samotności? :) Ja na przykład pamiętam wspólną grę w badmintona (przez bramę) z mamą i moment, w którym zakładała mojej lali własnoręcznie zrobiony przez nią pomarańczowy sweterek. Pamiętam nasze rozmowy a nie moje rozmyślania. Pamiętam jak rodzice bili mi brawo kiedy nauczyłam się jeździć na dwóch kółkach a nie setne okrążenie po pustym podwórku. Radochę z tego, że trzymam kierownicę jedną ręką miałam dopiero wtedy, kiedy któreś z rodziców to zobaczyło a tabliczkę mnożenia nadal powtarzam w myślach zgodnie z regułkami, które podpowiadała mi babcia.

Człowiek to „zwierzę” stadne.

Uwielbiamy być RAZEM. Uwielbiamy przeżywać coś wspólnie. To daje nam prawdziwą radość. Ta możliwość obcowania z drugim człowiekiem, która naturalnie w pierwszych latach naszego życia opiera się głównie na rodzicach. Pamiętamy te wszystkie historie dlatego, że to właśnie one wzbudzały w nas największe emocje. Nie kolejna lalka, nie kolejne klocki czy rower, którym przemierzam przestworza podwórka w samotności. Szczęście zaczyna się wtedy, kiedy mama pokazuje córce jak uczesać tą lalę, tata buduje z synkiem meeeega wysoką wieżę albo wszyscy razem jadą na wycieczkę rowerową. To jest szczęście. Nie kolejna zabawka. Nie kolejny gadżet. Pisałam Ci już kiedyś o tym przy okazji prezentów świątecznych.

Prezenty są fantastyczne, ale…

Ja uwielbiam dawać mojemu dziecku prezenty i jeśli sobie zażyczy gwiazdki z nieba wykombinuję coś, żeby tą gwiazdkę z nieba dostał. Ale mam świadomość tego, że żadna gwiazdka nie zastąpi mu uwagi jego rodziców. Bardzo fajny patent podpowiedział mi nasz ksiądz. Taki wiesz, ksiądz z prawdziwego zdarzenia, jeden jedyny na całą wiejską parafię, który każdego parafianina zna po imieniu. Ksiądz Irek powiedział mi, żebym dla dobra naszego małżeństwa 10 minut dziennie poświęcała na rozmowę z moim mężem. Nie taką o tym co do zrobienia, co do kupienia tylko taką o życiu, o uczuciach, o planach… paradoksalnie przez 10 minut można rozwinąć bardzo ciekawą rozmowę. To ma podtrzymać między nami jakąś więź. Coś innego niż wspólne prowadzenie gospodarstwa domowego. Wiesz, krowy, świnie, kury, takie sprawy ;)

Postanowiłam te magiczne 10 minut dziennie poświęcić też mojemu dziecku. 10 minut na rozmowę z 3-latkiem o tym jak mu się podobają chmurki, czy wie skąd te chmurki są, a czy wie, że słoneczko wcale nie jest za chmurkami tylko spoooooro dalej? Czasem dzień ucieka nam jak piasek w klepsydrze… zrobionej ze słoika ;) Przekręcasz i ciach. Piasek już na dnie. Otwierasz oczy, dwa mrugnięcia i już zamykasz (z wydłużającą się z dnia na dzień listą zaległości).

10 minut brzmi banalnie, ale serio… spróbuj je wygospodarować na rozmowę ze swoim dzieckiem. Taką w 4 oczy, bez dodatkowych rozpraszaczy. Może Ci kiedyś za te 10 minut dziennie podziękuje pisząc wpis na swoim blogu, wspominając nie 10 zabawek, które mu sprawiłaś ciężką pracą a 10 przyjemnych wspomnień, które wywołują po latach 10 razy szybsze bicie serca niż najpiękniejsza i najdroższa zabawka.

DSC_1220 DSC_1272 DSC_1324 DSC_1322 DSC_1319 DSC_1327 DSC_1323 DSC_1264 DSC_1274 DSC_1296 DSC_1281 DSC_1263 DSC_1328 DSC_1334 DSC_1238 DSC_1242 DSC_1243 DSC_1235 DSC_1231 DSC_1229 DSC_1228

Rowerek i kask prezentowane na zdjęciach to  Kido Bikes – inne kolory obejrzysz tutaj.

DSC_1270

Komentarze tutaj