Tęcza…

Tęcza…

Stwierdziłam, że w tak zwanym „międzyczasie” napiszę Wam wpis. Planowałam go na jutro, ale nie wytrzymałam. Hmm… chyba bardzo lubię to blogowanie skoro nie wytrzymuję bez pisania:) Polecam każdej z Was! Siedzę sobie w moim ulubionym miejscu w naszym gniazdku czyli TUBakusiątko próbuje wygryźć się na zewnątrz łóżeczka, Bakusiowy Tata tworzy coś tajemniczego i kalorycznego w kuchni, Bakusiowy wujek zalega z Bakusinką w salonie… tylko Bakusiowej cioci brakuje, ale szkoli się na Harwardzie bo ktoś musi na piątkę tych darmozjadów zarabiać w przyszłości. I wiecie co? Jestem szczęśliwa!

Kocham takie niedziele. Kiedy jesteśmy tu, w naszym Bakusiowie, mamy gości, rozmawiamy, śmiejemy się, obserwujemy młode pokolenie. Każdy w niepoprawnej fryzurze, niepoprawnym stroju, niektórzy we wczorajszym makijażu (BT oczywiście;). Tacy sobie jesteśmy niepoprawni, ale szczęśliwi. 

Dociera do mnie, że wraz ze skończeniem przez Bakiego pół roczku świat nabrał meeeega pozytywnego rozpędu na wszystkich płaszczyznach. Młody codziennie zdobywa nową umiejętność. We wtorek opuściliśmy mu łóżeczko, w środę już klęczał przy szczebelkach a we czwartek przy nich stał!!! Opiera się o meble, kanapę, wije kozły, orły i inne „ły” które można wić, raz się śmieje, innym razem płacze, ale daje nam tyyyyle szczęścia! BT nie może doczekać się codziennego wyjścia z pracy, my nie możemy się doczekać BT (myślę, że Mati już tak świadomie na niego czeka). Serce rośnie kiedy widzę ich wzajemne spojrzenia w przedpokoju, kiedy mały wyciąga do taty rączki, kiedy go zaczepia.

Tak wcześnie w tym roku zaczęła się wiosna. Zimy nie było prawie wcale. Ja uważam, że to również prezent dla nas bo dla kilkumiesięcznego dzieciaczka śnieg i mróz nie ma żadnego uroku. Za to piękna, ciepła pogoda na spacerek zdecydowanie tak. Jeździmy sobie z Matim codziennie na rolkach (wpadajcie do Parku Bródnowskiego!). Czasem spotykamy się z Tatą jeszcze „na dole” i spacerujemy razem przez chwilkę. I proszę… nie bądźmy typowymi narzekającymi Polakami i nie trąbmy już wszyscy, że brzydki weekend. Taka pogoda barowa też się przydaje od czasu do czasu:) Nam jest dobrze tu gdzie jesteśmy i wcale nie zwracamy uwagi na to co jest za oknem. Podstawa to kochająca się rodzina.

Niedługo obieramy kierunek na Białystok i spędzimy kilka dni u PraBaby i PraDziadzia na zielonej pachnącej trawce. Zrobimy masę pięknych zdjęć z ciocią Martynką, zakopiemy w piachu buty żeby przypomnieć PraBabie jak się używa grabi:) PraDziadzio jeszcze młodego „do króli” nie zaprowadzi, ale sądząc po tempie rozwoju motorycznego tego gostka wyczuwam, że TEN DZIEŃ już blisko:) Ach… jakby jeszcze nasze motocyklowe towarzystwo z Wrocławia do nas dołączyło byłoby PRZEPIĘKNIE:)

Ta wczorajsza tęcza nad Warszawą to chyba znak… bo nasze życie z dnia na dzień nabiera coraz piękniejszych barw. I wiecie co? Wam wszystkim życzę tej tęczy… ukrytej w każdym uśmiechu osób, które kochacie:*

Kilka strzałów „na szybko” naszej przeuroczej dwójki specjalnie dla Was:) Mam nadzieję, że wybaczycie mi jakość zdjęć… do tej pory „goniłam” jedną wichurę. Teraz zrobiły nam się dwie. Pamiętacie jak Wam kiedyś pisałam, że czasem kiepskiej jakości zdjęcia niosą ze sobą taką dozę piękna, że wybacza się im nawet niedoskonałość techniczną? To jest TEN moment:)

 Tęcza Bakusiowo Blog Parentingowy (7) Tęcza Bakusiowo Blog Parentingowy (3) Tęcza Bakusiowo Blog Parentingowy (4) Tęcza Bakusiowo Blog Parentingowy (2) Tęcza Bakusiowo Blog Parentingowy (6) Tęcza Bakusiowo Blog Parentingowy (5)

 

  I moje ukochane na sam koniec:)

Tęcza Bakusiowo Blog Parentingowy (1)