Najlepsza metoda wychowawcza to… zdrowy rozsądek!

Najlepsza metoda wychowawcza to… zdrowy rozsądek!

Rodzicielstwo czułości, nieczułości, przytulania, klapsowania, rodzicielstwo bez cukru albo przecukrzone, z tabletem w zagłówku podczas podróży albo vintage drewnianymi klockami (olejowanymi, żeby bez chemicznej farby wychować)… ludzie. To są problemy pierwszego świata, serio. Kiedyś napisałam apel do rodziców o wdzięcznie brzmiącej nazwie: „Rodzicu wyluzuj”. Dyskusja pod wpisem trochę mnie uspokoiła, bo okazało się, że przyciągam w większości mądre, wyluzowane mamy, które jeszcze nie sfiksowały i potrafią odróżnić bazowanie na doświadczeniach innych od ślepego podążania za jakimiś rygorystycznymi nazi-metodami wychowania dziecka (a raczej tresury, bo nie wiem jak można nie słuchać własnego serca i zostawiać płaczące niemowlę aż się wypłacze i pójdzie spać). Najlepsza metoda wychowawcza moim zdaniem? Jest to prastara, pramądra, przekazywana z pokolenia na pokolenie metoda bazująca na zdolności człowieka do podejmowania decyzji odpowiednio do zaistniałych okoliczności. Jak ci się podoba ta definicja? Brzmi nieźle prawda? To definicja… zdrowego rozsądku.

Dylematy mamy i taty

Dylematy rodzicielskie towarzyszą nam jeszcze zanim dziecko przyjdzie na świat. Rodzić naturalnie czy cesarskim cięciem? Szczepić czy nie szczepić? Karmić piersią czy butelką? Na zawołanie czy pod zegarek? Usypiać na rękach czy kazać się wypłakać? Z perspektywy czasu wydaje mi się to tak mało istotne… O szczepieniu się nie wypowiem bo to nie czas i miejsce, ale biorąc pod uwagę pozostałe dylematy: straszna ze mnie matka a moje dziecko powinno się czuć zdecydowanie niekochane. Urodziłam cesarskim cięciem, karmiłam piersią na zawołanie, butelką pod zegarek i rozbestwiłam moje dziecko do granic absurdu, usypiając je na rękach do 2 roku życia. Ale to działało. To czułam. Tak wydawało mi się najlepiej dla mojego dziecka. Wiesz co jeszcze robię? Pozwalam mu na używanie laptopa! A właściwie to komputerów typu 2 w 1, bo w nich jest dotykowy ekran… zanim jednak uznasz mnie za wyrodną matkę przeczytaj uważnie poniższy tekst:

„Pod koniec XIX wieku narodziło się nowe medium. Dzieci natychmiast straciły dla niego głowę, co przeraziło dorosłych. Pochłonięci nim młodzi ludzie na całym świecie zaczęli poświęcać mu bardzo wiele czasu, jednocześnie ignorując dorosłych. Co zrozumiałe, postawieni w stan alarmu rodzice zaczęli się martwić, że to nowe medium i przekazywane przez nie soczyste treści będą zgubne dla młodych umysłów.

Kiedy pytam współczesnych rodziców, co to za medium, zwykle opowiadają, że radio lub telewizja. Nie mogą wyjść ze zdumienia, kiedy mówię im, że chodzi o… powieść.”

stopy dziecko

cyfrowi rodzice

Cyfrowi rodzice

To początek wstępu fantastycznej książki, którą czytam od kilku dni: „Cyfrowi rodzice. Dzieci w sieci. Jak być czujnym a nie przeczulonym” autorstwa Yaldy T.Uhls. Przeczytaj ją jeśli masz wątpliwości w temacie obcowania dziecka z nowymi technologiami. Kiedyś taką nową technologią była powieść. Pamiętam jak mój tata opowiadał mi, że pod podręcznikiem od matematyki trzymał książkę i kiedy do pokoju wchodziła moja babcia udawał, że odrabia lekcje, a kiedy wychodziła bezkarnie „tracił czas” nad książką. 30 lat później marzył o tym, żeby jego syn wykazywał się takim nieposłuszeństwem. :) Książka była już wtedy jednak przeżytkiem dawno zdetronizowanym przez telewizor, telewizor natomiast przez komputer stacjonarny, który aktualnie ustępuje lapotopom a właściwie to już komputerom 2 w 1, tak jak Lenovo Miix ze zdjęć. Bo teraz w komputerze masz i mały laptop i tablet. Czy powinniśmy się tego bać? Najpierw rodzice walczyli z telewizorem namawiając dziecko do książki, później z komputerem proponując chociaż obejrzenie filmu na telewizorze. Teraz walczymy z postępem, który umożliwia nam i czytanie, i oglądanie filmów, i naukę na jednym, przenośnym (a przez to wygodnym) urządzeniu… Ale czy to rzeczywiście nośnik jest problemem?

Gdzie tkwi problem?

Problem tkwi zupełnie gdzie indziej. W obrazku z mojego domu, który doskonale pamiętam. Wyobraź sobie salon. W salonie cała nasza czwórka. Ja – czytająca książkę, tata – oglądający film, brat – grający w grę na komputerze taty i mama – pochłonięta… grą w węża na telefonie :) Każde z nas w swoim świecie. Każde zajęte sobą, niezależnie od tego w co jesteśmy wpatrzeni. To jest prawdziwy problem! Mogliśmy oglądać ten film wspólnie. Mogliśmy grać w grę planszową zamiast w grę na komputerze i telefonie. Mogliśmy rozmawiać o tym co przeczytałam w książce.

Wszystkie te „wynalazki” są po to, żeby ułatwiać i urozmaicać nasze życie. To od rodziców zależy jak bardzo damy się im pochłonąć. Nie ma nic złego w 3 latku grającym w grę na tablecie. Owszem, jeśli sadzamy tego samego 3 latka z tym samym tabletem na cały dzień z dostępem do samozmieniających się filmów na YouTube to jest coś nie tak. Ale jeśli razem z nim rozwiązujemy zagadki z aplikacji edukacyjnej dostosowanej do wieku, albo chociaż mu w tym kibicujemy, to jak możemy mówić o jakimś zagrożeniu technologią? Zagrożenie jest takie samo jak książka dla mojego taty 40 lat temu.

komputer dla dziecka dzieci w sieci komputerek dla dziecka zagrozenia komputera

Zdrowy rozsądek przede wszystkim

Nie myśl sobie, że moja teoria brzmi: albo razem albo wcale. :) Nie. Podobnie jak autorka książki, którą Ci cytowałam, uważam, że nic złego się nie stanie jeśli wykorzystam sytuację, że moje dziecko pochłonęła aplikacja edukacyjna albo bajeczka na sprzęcie z ustawioną zaporą rodzicielską i zrobię w tym czasie spokojnie obiad. Ba! Nawet książkę z chęcią sobie w tym czasie poczytam! Oby nie przesadzić i nie zostawić dziecka z tym tabletem/komputerem na cały dzień. Zdrowy rozsądek. Tym powinniśmy się kierować.

Na rynku jest dostępna masa aplikacji edukacyjnych, które świetnie gimnastykują umysł naszego dziecka. Ta, którą na Lenovo Miix prezentuję Ci dzisiaj to „Bardzo głodna gąsienica”. Pamiętasz? Kiedyś pokazywałam Ci taką książeczkę (tutaj). Sama lubię w nią grać. :) W tle leci relaksująca muzyczka, dziecko uczy się kolorów, kształtów, stopniowania i masy innych rzeczy używając do tego zdolności manualnych. Laptopy 2 w 1 są idealne do takich aplikacji. Niedługo opiszę Ci kilka moich ulubionych, a ScottieGo! poświęcę nawet trochę więcej czasu, bo jest super rozbudowana i łączy ze sobą grę na tablecie z działaniami „w realu”. O! Albo klocki Chicco, które pokazywałam Ci kilka miesięcy temu. Budujesz całą rodziną budowlę, a używając dodatkowo tabletu, przenosisz się do zaczarowanej krainy, której nie widać gołym okiem. No błagam… jak tu się obrażać na takie rozrywki?!

tablet i komputer w jednym gierki dla dzieci glodna gasiennica gra wplyw komputera na dziecko wplyw internetu na dziecko najlepsze gry dla dzieci

Co pokolenie, to nowe zagrożenia

Co pokolenie, to nowe zagrożenia i co najlepsze, chęć powrotu do tego, co dla nas było normalne. Ja np. kupiłam mojemu dziecku całą kolekcję bajek Disney’a, bo pamiętam jakie emocje wzbudzało we mnie ich oglądanie. Mati jednak woli dotknąć ekranu, zadecydować co się będzie działo. Nieświadomie wybiera to, co bardziej pozytywnie wpłynie na jego rozwój. A czym różni się taka aplikacja od książeczek dla dzieci, w których prowadzimy linię do tych samych kształtów albo szukamy drogi wyjścia z labiryntu? Rysować Mati też uwielbia na tablecie chociaż nie wyklucza to rysowania kredkami po kartce. Robi to z taką samą przyjemnością. Postęp technologiczny daje nam po prostu większe możliwości i większą wygodę.

Ja na technologię się nie obrażam. Po prostu mądrze z niej korzystam. Nie zmuszam dziecka do wpatrywania się w monitor od pierwszych miesięcy jego życia. Nie kupiłam bujaczka z zamontowanym nad głową niemowlęcia ekranem, nasz nocnik nie wygrywa nawet melodyjek, a podczas jazdy samochodem jedyny obraz jaki ogląda moje dziecko to ten zmieniający się w szybie. Nie potępiam też rodziców, którzy montują tablety dzieciom w zagłówkach, bo rozumiem, że są różne dzieci i uważam, że lepiej jest włączyć dziecku bajkę o Teletubisiach zamiast spowodować wypadek. Zdrowym rozsądkiem kierowałam się od początku mojej kariery rodzicielskiej i, z tego co obserwuję, mój synek wyrasta na bardzo mądrego chłopca, który czuje się kochany przez rodziców. A przecież o to zabiegamy wszyscy. Prawda?

rysowanie na komputerze komputer 2 w 1 intel aplikacje dla dzieci tablet dla dziecka gry dla 3 latka

1600x400-blogerzy-bakusiowo