Wiosenna metamorfoza naszego salonu

Wiosenna metamorfoza naszego salonu

Niedawno pokazywałam Ci nasz salon po zamontowaniu mebli we wnęce, którą wygospodarowaliśmy na zabudowę telewizora. O TUTAJ możesz sobie go pooglądać. Jedynym akcentem kolorystycznym był różowy dywan i różowe poduszki i dopóki trwała euforia związana z meblami, które kazały na siebie czekać bardzo długo, te dwa akcenty wystarczały mi w zupełności. Ale wiesz jak to jest z tymi kobietami. Zmienne są… jak cholera :) A ja jestem wybitnym przypadkiem, bo już rok po przeprowadzce myślałam o tym, żeby sprzedać ten dom i wybudować kolejny. Kiedy salon odwidział mi się dosłownie po tygodniu, musiałam ratować sytuację :) Naszą historię rozwodową, która wynikła z mojej „akcji-renowacji” opowiedziałam Ci TUTAJ. Efekty przedstawiam poniżej :)

W ostatni weekend moimi ofiarami padły H&M Home, IKEA, Piotr i Paweł (mają chłopaki nosa do dodatków do domu) i Pepco. Pepco jest tym razem mistrzem ceremonii. Wydałam tam 100 zł, a kupiłam najwięcej piękności. IKEA złamała mnie ostatecznie do swojej „słomianej” lampki, która pociągnęła za sobą kilka dodatków w naturalnych kolorach. Maciek stał tylko zrezygnowany w rogu hali i obserwował zapełniający się koszyk. Staropolskie przysłowie mówi o tym, że mężczyzna, wie, że kobieta, z którą jest to ta jedyna, jeśli po zabraniu jej do IKEA, przy kasach nadal ją kocha. Mój miał chwile zwątpienia, ale przetrwaliśmy tę próbę :) Na całe szczęście, bo po metamorfozie, salon stał się tak niesamowicie przytulny, że wręcz przytulania wymaga. No a przecież sama to tak nie bardzo się obejmę nie?

Największym jednak, totalnie nieplanowanym zakupem, była różowa narzuta z H&M Home, którą tak dla hecy rzuciłam na kanapę, po czym uznałam, że daje tak wiosenny, wiejski klimat, że chyba ją tam przez jakiś czas zostawię. Nareszcie udało mi się ocieplić ten kącik łącząc ze sobą biało-szarą bazę, róż, złoto i naturalny kolor drewna.

PS. Te dwie Panie, które zobaczysz w ramce, to nie moja rodzina :) Nie dorobiłam się jeszcze wydrukowanych zdjęć do ramek więc w sporej części domu, uśmiechają się do nas obce twarze :) Na szczęście jeszcze tylko miesiąc i na ścianach zawisną półki na zdjęcia i bibeloty, no i przyjedzie zabudowa grzejnika obok kanapy, która też stworzy dodatkową niby-półkę. Do tego sztukateria, która zasłoni żabki i blendę ponad zabudową pod sufitem, stolik kawowy (moja zmora) i jesteśmy w domu. W salonie niedługo znajdzie się też spełnienie naszego wspólnego marzenia. Ale to już na samym końcu. Pewnie pokażę Ci jeszcze 10 metamorfoz salonu zanim dotrzemy do tego momentu :)

No dobra. Nie przynudzam już. Oglądaj efekty :)

W salonie jest też lustro-wędrowiec, które kupiłam z myślą o pokoju na piętrze, a ostatecznie wędruję z nim po całym parterze i jakoś nie mogę się z nim rozstać. Na razie nasz nomad zagrzał miejsce obok wejścia do gabinetu i coś czuję, że może tam zostać na dłużej, bo dostał kumpla do towarzystwa – wazon „kankę” ze sztucznymi kwiatami z IKEA i nowy, różowy szal z cotton ballsów (Piotr i Paweł 20 zł za 10 kuleczek ze sznurem na baterie). Dwa proste gadżety, a od razu jakoś tak przyjemniej się zrobiło. No zobacz sama:

A oprócz stałych punktów programu, kupiłam jeszcze kilka nadprogramowych piękności, które nie mają jeszcze swojego miejsca, bo czekają na półeczki, o których Ci wspominałam. Większość z Pepco, tylko te 3 malutkie wazoniki to IKEA. Aaaa! Obłędnie pachnąca świeczka z H&M Home. No bosko pachnie, ale drogie te cholery tam są! Nie pamiętam już ile, ale kilkadziesiąt złotych! Ale nie mogłam jej nie przygarnąć. Stała tak na półce i wołała: „Powąchaj mnie, powąchaj mnie!”. A jak już ją powąchałam wyszeptała mi do… nosa „Kup mnie, kup mnie! Pal sześć, że rozwiedzie się z Tobą mąż! Przynajmniej będzie Ci ładnie pachniała samotność” :)


Aaaa no i jest jeszcze jeden gadżet, który Maciek kupił sam. Mało to wyględne, ale nie mogłam mu odmówić, bo zakochał się w tym wariacie u naszych przyjaciół. Z resztą kosztował 2 dychy… mogę przymknąć oko :) A fajne to to, bo jak przekręcasz, to za każdym razem inna funkcja się włącza. Jest termometr, zegarek, stoper i jeszcze coś… ale nie pamiętam :)

Nie zapomniałam też o gabinecie, który w niedługim czasie czeka kolejna metamorfoza, bo już mi się opatrzył. BO-ŻE-NO! Ja niedługo otworzę chyba sklep z artykułami domowymi :) No. Tak więc niech ten śliczny słodziutki poddupnik z H&M Home będzie zapowiedzią kolejnego wpisu wnętrzarskiego, który pojawi się na blogu już wkrótce :) Do zobaczeniaaa!!! :*

LINKI DO PRODUKTÓW: 

Poduszka na krzesło | Wazon różowy | Świeczka różowa | Świeczka szara | Narzuta | Poduszka różowa | Poduszka złota | Zegarko-coś | Kanki-wazony | Sztuczne kwiaty | 3 małe wazoniki | Lampka | Doniczki plecione | Lustro | Krzesło obrotowe | Atrapy świeczek na baterie |

2 szare wazony, biały duży wazon, lampion, szara i biała doniczka, drewniana ramka – PEPCO

cotton ballsy – Piotr i Paweł