5 typów ludzi, którym nigdy nie zaufam…

5 typów ludzi, którym nigdy nie zaufam…

Matka Bakusiowa, z reguły jest tolerancyjnym, miłym stworzeniem, które daje kredyt zaufania na start, z głębokim przekonaniem, że ten kredyt, nie zostanie roztrwoniony na głupoty. Z REGUŁY… A, że każda reguła ma swoje wyjątki, muszę Cię o nich uczciwie poinformować, żebyś w razie czego się nie dziwiła, jeśli potraktuję Cię z dystansem. Bo wiesz… ja jestem w stanie zaakceptować wiele… ale poniższych pięciu perwersji, nie udźwignę. To dla mnie zbyt wiele. To ponad moje siły… ;)

Nie ufam ludziom, którym podoba się Fiat Multipla.

Nosz kurdę wytłumacz mi to proszę Cię! Nie wiem, czy masz podobnie, ale ja utożsamiam samochody ze zwierzakami. I tak, Hyundai Coupe kojarzy mi się z rekinem, Mercedes CLA z dzikim kotem, a Fiat Multipla… żabą z wytrzeszczem. No serio porównaj to sobie! Albo z ośmiornicą! Albo z pająkiem, z milionem rozbieganych oczu. Fu! Nie ufam ludziom z takim szatańskim poczuciem estetyki :)

 

Nie ufam ludziom, których nie śmieszą żarty o pączkach.

Znasz ten dowcip o pączku, który spotkał się ze swoim kolegą? Nie? No to mały teścik Twojego poczucia humoru:

Spotykają się dwa pączki.
– Cześć stary, co u ciebie?
– A nic, zdawałem ostatnio na studia.
– I co? … Przyjęli Cię?
– No co ty! …. pączka?!

I jak? Śmiałaś się? Nie?!?!?! No dobra. Druga i ostatnia szansa:

Spotykają się pączek i pączek-atrapa.
Pączek: To lukier?
Pączek-atrapa: nie, atrapa.

Śmiejesz się? Jeśli nie… mamy problem. A właściwie to Ty masz, bo ja suchary o pączkach darzę miłością bezdenną i uczciwie Cię przestrzegam. Nie ufam ludziom, których nie bawi absurdalne poczucie humoru :)

 

Nie ufam ludziom, którzy kupują ubrania marki Armani Jeans.

To, wbrew pozorom nie kwestia estetyki tych ubrań, a tego, że ich cechą charakterystyczną jest walenie po gałach logotypem. Armani wygląda jak Armani. Delikatny znaczek, który nie rzuca się właściwie w oczy. Natomiast Armani Jeans, to już dla mnie konkretny rys psychologiczny, czyli: im większy logotyp, tym większy szacun na mieście. Często w parze z wielkim logotypem na klacie (pędzonej na sterydach rzecz jasna) idzie wtedy kajdan na szyi, rozmiarów łańcucha do palowania krowy i ograniczona zdolność poznawcza (żeby nie powiedzieć inteligencja), która nie pozwala na zrozumienie dowcipów o pączkach. Tak więc w tym przypadku nie ufam ludziom podwójnie :)

 

Nie ufam ludziom, którzy nie wiedzą kim jest Zenek Martyniuk.

Zenek Martyniuk to nie jest symbol disco polo. Zenek Martyniuk to symbol stałości, konsekwencji i dystansu do mody i niemody. Zenek Martyniuk dla mnie, jest totalnym przeciwieństwem obciachowych discopolowców w koszulkach Armani Jeans, którzy do wyszukiwania rymów w swoich piosenkach wynajmują 7-latków. No bo rym w stylu:

„I co? Co mi zrobisz?

No co? Nic nie zrobisz!”

raczej do specjalnie ambitnych nie należy prawda? No chyba, że to jest właśnie rym z gatunku dowcipów o pączkach… ABSTRAKCYJNY :) Ja jednak wolę Zenka i jego piosenki o miłości, z teledyskami, na których Zenek gra na gitarze, w kubańskiej uliczce, albo ze swoją wrodzoną gracją „pyka” sobie od niechcenia w bańki mydlane. Despacito to każdy zaśpiewa bez żenady. A przecież to jest ichnie disco polo, helooooł! Nie ufam ludziom, którzy tego nie rozumieją :)

 

Nie ufam ludziom, którzy nie czytają książek.

Z tym nieufaniem ludziom, którzy nie czytają książek, od jakiegoś czasu mam spory problem, bo już blisko miesiąc sama czytam zdecydowanie mniej. Zasady logiki podpowiadają mi, że powinnam stracić zaufanie do siebie samej, ale jest jedno „ALE”. Pomimo tego, że czytam mniej, pochłonęłam rekordową liczbę książek ever! Jak ja to zrobiłam? Ano przerzucając się na audiobooki, których słucham biegając, ćwicząc na siłowni, jeżdżąc samochodem, albo obrabiając zdjęcia na blog. Do tej pory, np. jazdę samochodem wypełniała mi muzyka (Przez Twe Oczy Zielone i Despacito na zmianę) i nieufne spojrzenia z sąsiadujących samochodów na światłach… no jakby nie widzieli rozdartej blondynki za kierownicą, która głęboko przeżywa Zieleń Oczu razem z Zenonem… Teraz, jedna podróż np. do Ełku i z powrotem, to jedna „przeczytana” przeze mnie książka. Tak przy okazji to polecam Ci kolejną perełkę, o kobiecie, która ma wszystko oprócz jednego – nie może zajść w ciążę. O TUTAJ jest. Świetna!  No właśnie. Ten link prowadzi do mojej nowej przyjaciółki (bądź przyjaciela, w zależności od tego, czego akurat mi się zachce posłuchać). Apka na telefon, na tablet i na komputer. Działasz na jednym koncie, więc możesz przełączać się pomiędzy urządzeniami bez zaburzania ciągłości odtwarzania. Płacisz 3 dychy miesięcznie i korzystasz z całej dostępnej biblioteki.

Do Storytel – bo tak nazywa się aplikacja, o której Ci właśnie piszę, zbierałam się jak pies do jeża. No przyznaję się… nie ufałam ludziom, którzy zmuszają mnie do czytania… uszami. Poziom abstrakcyjności bliski spotkania pączka i pączka-atrapy. Wiesz na czym polegał mój błąd? Na mojej życiowej zgubie – ZEROJEDYNKOWOŚCI, czyli: słuchając audiobooków zdradzam papierowe książki. A tu nie o to chodzi! Chodzi o to, że czas, w którym do tej pory byłam skazana na słuchanie muzyki, albo totalnej ciszy, teraz mogę wypełnić kolejnymi książkami, które ktoś czyta dla mnie. A książek moim zdaniem nigdy za wiele.

Emilia Clarke powiedziała kiedyś: „Nie ufaj ludziom, których telewizor jest większy niż półka z książkami”. Muszę trochę podrasować to stwierdzenie, bo moim zdaniem posiadanie książki jeszcze Cię intelektualnie nie wzbogaci (wiem, przykre, ale prawdziwe). Tak więc ja, ten wywód o nieufności zakończyłabym tak: „Nie ufaj ludziom, którzy obejrzeli w swoim życiu więcej seriali, niż przeczytali książek”. To mówiłam ja – Malwino Coelho.

PS. Tak w razie gdyby wśród czytelników tego wpisu, znalazło się kilku bojowników o prawa nosicieli Armani Jeans, których Multipla nigdy nie zaznała śpiewu Zenka, a czytanie książek śmieszy ich bardziej niż dowcipy o pączkach… idźcie być dziwni gdzie indziej! Jak można wziąć ten tekst na poważnie! :) 

PPS. Wiem, że moje dziewczyny są wręcz pożeraczkami książek i często pytają mnie o kolejne tytuły do przeczytania. Poniżej trzy tytuły, które przez ostatni miesiąc przeczytałam wysłuchałam :) Reszta to moja „literatura branżowa” (bo i taką znajdziesz w Storytel), więc Cię nie katuję tytułami. Ale gdybyś miała ochotę wysłuchać książek np. Pawła Tkaczyka, czytanych przez niego samego, Storytel daje Ci taką możliwość TUTAJ :) AAA! I jeszcze ważna sprawa. Ta apka jest fajna też dla Twoich dzieciaków (tych przedszkolnych jako awaryjne czytanie przez „Ciocię” do podusi, ale głównie dla starszaków, którym nie chce się czytać lektur w szkole).

A jeśli chodzi o polecane przeze mnie „czytadełka”, tytuły poniżej:

„Twój, na zawsze” Shiela O’Flanagan – O tej dziewczynie, która nie może zajść w ciążę, o której pisałam kilka wierszy wyżej) –> TUTAJ.

„Opowieść niewiernej” Magdalena Witkiewicz – O Ewie, której mąż nie ma czasu ani dla niej, ani dla dzieci, na drodze której staje miłość z młodzieńczych lat –> TUTAJ

„Uwikłani. Pokusa” Laurelin Paige – Trochę takie 50 twarzy Greya, ale tym razem to bardziej 50 twarzy głównej bohaterki, chociaż i zabójczo przystojny milioner też się pojawia. Fajna odskocznia od „małżeńskich klimatów” :) –> TUTAJ