Może i mały… ale wariat!

Może i mały… ale wariat!

Czas przemyśleń, łapania rytmu „slow” trwa. W ramach odgruzowywania zaległości, w ubiegły piątek odpisałam na ponad 200 zaległych maili. Tych 200 sztuk to już tylko pozostałość po lawinie maili, które wysłały mi moje „dziewczyny od listów”, z mojego newslettera. Chciałam je poznać bliżej, poznać ich historie. I wiesz jaki przede wszystkim wniosek mi się nasunął? Że nasze życia są totalnie różne, totalnie wystrzelone w różne strony, ale pomimo tego znajdujemy wspólny język. Ten matczyny, kobiecy…

Moje życie…

Ja na blogu pokazuję swoje życie. Takie jakie jest. Z pracą w domu, dzieckiem, które nie zaznało przedszkola na dłużej niż 3 dni od roku, z konferencjami blogerskimi, wyjazdami na sesje zdjęciowe i filmowe. W moim gabinecie znajdziesz masę sprzętu fotograficznego i filmowego, lampy, statywy, wielki komputer z przeolbrzymim monitorem, na którym obrabiam zdjęcia, laptopa, na którym pracuję na wyjazdach, tablet, którego używam na konferencjach blogerskich albo daję do zabawy Matiemu to po, żeby nie psuł sobie oczu od małego ekraniku telefonu kiedy już koniecznie chce Toma Holownika, albo inną bajeczkę dostępną tylko na YouTube. Są tutaj też 3 stare laptopy, które w miarę naszego rozwoju przestawały nam wystarczać do pracy.

Kiedyś Ci to wszystko pokażę. Może nie kolekcję komputerów, ale raczej to, jak wygląda mój gabinet (do którego nazwa gabinet nie pasuje zupełnie bo jest bardziej bajkowy niż pokój Matiego). Ale wiem, że nie wszystkie z Was będą się ze mną utożsamiały, bo nasze drogi są bardzo często totalnie różne. Możesz być pielęgniarką, nauczycielką, ekspedientką w sklepie… Możesz pracować w biurze. I obyś komputer służbowy zostawiała w pracy… ja już zabieranie do domu laptopa z robotą przerabiałam. Różnie może być. Najczęściej obstawiam jednak scenariusz, że w domu jest jeden „laptop taty”, z którego korzystają wszyscy użytkownicy a ostatecznie i tak większość łączności internetowej typu Facebook czy inne Pinteresty dzieją się na telefonie mamy :)

Twoje życie…

80 na 100 czytelniczek ogląda Bakusiowo na telefonie. Rozumiem, że to też kwestia miejsca i sytuacji, ale domniemam, że takich sprzętów jak komputer 2w1 nie używasz. Dlatego, kiedy razem z RTV Euro AGD i Intelem zastanawialiśmy się nad tym, co fajnego mogłabym przetestować na blogu, uznałam, że taka mała, lekka, poręczna hybrydka będzie strzałem w 10. Lenovo Miix 300 używa mój brat. Ma komputer służbowy, ale mądry z niego chłopak i pracę zostawia w pracy. Kupili więc sobie takiego małego, rodzinnego szkraba, na którym załatwiają kwestię przelewów, zakupów przez internet, obsługi poczty, albo podłączają do telewizora, kiedy chcą obejrzeć jakiś film z internetu. Głównie używają go jednak do rozrywki. Do Facebooka, do YouTube’a, aplikacji dla dziecka. Odczepiany ekran to super sprawa w takich sytuacjach.

_dsc8300 _dsc8306

Wirtualne życie…

Świat idzie do przodu. Mało kto ogląda telewizję. Wszystko jest teraz w internecie. Owszem, można masę rzeczy zrobić z telefonu, ale mimowolnie przesiadamy się wtedy przed komputer. Nie wszystkie strony są responsywne (czyli przystosowane do telefonowych ekraników), no po prostu na większym ekranie lepiej widać! :) Ale z drugiej strony, kiedy leżąc na kanapie szalejemy w sklepach internetowych, albo nawet chcemy dokończyć oglądanie czegoś, bądź przeczytanie książki w wersji elektronicznej w autobusie, przydałby się już sam ekran. I to mnie właśnie urzekło w Lenovo Miix. Ten odczepiany ekran, dzięki któremu zaczynamy rodzinnego komputera używać w bardziej wygodny sposób.

Ostatnio pokazywałam Ci grę ScottieGo! (tutaj), która porywa moich chłopaków do jakiegoś innego wymiaru. Owszem, można do gry używać telefonu, bo i tak skupiasz się głównie na tym co wykonujesz „w realu”, ale to już nie jest taka sama frajda. To wszystko jest takie malusie… Tak samo jak aplikacja Bardzo Głodna Gąsienica, którą odkryłam około rok temu i uważam, że jest najlepszą grą dla malucha jaką można było stworzyć. Opisywałam Ci ją przy okazji wpisu (tutaj) o tym, że nie ma co się tak spinać i wystarczy dawkować dzieciom komputer a nikomu krzywda się nie stanie ;) Oczywiście mówię o dzieciaczkach, które skończyły 2 latka. Do 2 lat, nie zaleca się używania przez dzieci żadnych ekranów (włącznie z telewizorem).

_dsc8397 _dsc8391 _dsc8385 _dsc8383 _dsc8376 _dsc8399 _dsc8375 _dsc8378

Wygodne życie :)

Bawimy się Lenovo Miix 300 już od ponad miesiąca. Szczotkujemy z Matim brudne zęby dzieciom na Ciufci (też polecam, bo jest tam masa mądrych i przyjemnych gier online dla maluchów). Albo gramy z tatą w kalambury korzystając z takiego generatora postaci z bajek online. Głównym użytkownikiem jest jednak nasz Maciek, który komputera używa tylko do poczty i obsługi bieżących spraw, a kiedy serfuje po internecie (Maciek jest fanatykiem YouTube’a), klawiatura już mu tylko przeszkadza. Dopóki nie zaczęliśmy testować Lenovo Miix 300, używał po prostu tabletu. Teraz ma 2w1 i po prostu odczepia monitor od klawiatury. Pamiętam też czasy, kiedy używałam laptopa z dotykowym ekranem. Szał. Serio, super wygoda. Działasz milion razy szybciej. Jedyną jego wadą było to, że jak już mogłam tym paluchem jeździć po ekranie, to klawiaturę momentami aż chciało się od tego ekranu oderwać. Była częściej zbędna niż potrzebna :)

_dsc8360

Myślę, że dla rodzin, które nie potrzebują do pracy specjalistycznego sprzętu, komputer 2w1 to super sprawa. Te wszystkie laptopy, jak by nie były cienkie i lekkie, nadal są laptopami (czy tam ultrabookami). Przetestować mogłam wszystko, ale uznałam, że właśnie taki niedrogi, mały komputer 2w1 będzie najlepszym wyborem dla całej rodziny. Jeśli chodzi o cenę i  kwestie techniczne, nie będę tu się rozpisywać. Wystarczy wspomnieć, że za wydajność i możliwości tego malucha odpowiada Intel. Szczegóły sprawdzisz klikając w banner na samym dole wpisu. Babskim okiem stwierdzam, że Lenovo Miix może i jest mały… ale wariat ;)

_dsc8348 _dsc8342 _dsc8351 _dsc8356

intel-3

_dsc8358 _dsc8335 _dsc8337 _dsc8326

1600x400-blogerzy-bakusiowo