Jesienne dni jak dla mnie, są dosyć znośne. Pracuję z domu więc nie muszę wychodzić na pluchę i marznąć. Maciek odwozi i przywozi Matiego do przedszkola więc mam przez pół dnia ciszę. Mogę w spokoju naskrobać Ci jakiś wpis, porozmawiać przez telefon z ludźmi, z którymi współpracuję. No wiesz… mam po prostu warunki do pracy, które należą się każdej pracującej osobie… nawet jeśli ta osoba jest matką ;) Na ogół jest okej. Chyba, że… chyba, że otrzymuję telefon od cioci Marty z przedszkola z jednym krótkim zdaniem „PANI DZIECKO ZNÓW SIĘ PRZEZIĘBIŁO”. Wszystkie matki mnie rozumieją. Wszystkie. Te, które pracują zawodowo gdzieś poza domem, te, które opiekują się młodszym rodzeństwem i te, które piastują stanowisko tak zwanej House Manager. Wszystkie wiemy wtedy jedno… OD JUTRA ARMAGEDDON.
I ja nie mówię o jakiejś poważnej chorobie, która męczy dziecko, która każe nam się wozić po specjalistach różnej maści w celu odkrycia tajemniczej choroby. Ja mówię o zwykłym jesiennym przeziębieniu z glutem w zestawie, które uniemożliwia wysłanie dziecka do przedszkola, co w rezultacie prowadzi do rozłożenia planu kolejnych dni na łopatki :) I proszę, nie mów mi, że jestem wyrodną matką. Wiadomo, że kocham swoje dziecko i chcę dla niego jak najlepiej, ale wizja tego, co wyprawia w domu chory, znudzony 4-latek w zestawieniu z tym, co mam do zrobienia w kolejnych dniach potrafi przerazić najbardziej kochające matule.
Mati nie był w przedszkolu już 2 tygodnie. Wyobraź sobie co się dzieje u nas w domu. Nie wspominam już o tym, że wirus, którego nam młodzież ściągnęła, rozłożył na łopatki również nas – rodziców. Zaległości w pracy mam takie, że chce się płakać, z resztą pewnie zauważyłaś, że blog świeci pustkami. Wybacz… ciąża + choroba + chore dziecko + chory mąż daje właśnie takie efekty :) Z resztą co ja Ci będę opowiadała. Znasz ten ból doskonale.
Szkoda mi tego malucha, bo się z nami po prostu w tym domu nudzi. Chcielibyśmy jakoś temu naszemu synkowi wypełnić czas, ale 24 godziny na dobę przez 2 tygodnie po prostu się nie da no! Świat się dla nas specjalnie nie zatrzyma, a z czegoś trzeba żyć, coś trzeba jeść, nosz kurdę jakoś to wszystko pospinać nie?
Jest sposób na spokój przez godzinę a dla wytrwałych może i dłuższy. Dobrze go znasz i Ty i ja… bajeczki na tablecie. I choć serce boli, czasem ten tablet po prostu jestem zmuszona dziecku w dłoń wcisnąć, żeby cokolwiek ogarnąć. Tyle, że kilka razy trafiam z przerażeniem na dziwnej maści kanały, na których lecą bardzo brutalne sceny w stylu kreskówki Jasia Fasoli siedzącego z dziewczyną w wannie pełnej krwi, gdzie w tle leci niewinna muzyczka, a opis bajeczki to „Funny Kids Fairy Tale” czy jakieś inne pozycjonujące się tytuły, które z zawartością nie mają nic wspólnego. Po kilku takich sytuacjach po prostu zabroniłam Matiemu oglądania bajek na YT, bo te filmiki dziwnej maści (nie wiem co za psychol to robi i po co) są jak zaraza i wyskakują jako podpowiedzi dla dziecka bardzo często. Jeśli nie wiesz o czym mówię zerknij czasem w telefon dziecku, żeby zobaczyć co mu się wyświetla, nawet jeśli z głośników będzie płynął słodziutki dziecięcy utwór. No… tak więc jutuby mają u nas od jakiegoś czasu bana.
Na tablecie Mati teraz gra w malowanki i gierki pozbawionej jakiejkolwiek przemocy, które skrupulatnie przeglądam zanim mu pozwolę je włączyć. Mamy też taką fajną grę na iPada. Pokażę Ci ją niedługo. Kupujesz zestaw drewnianych klocków, a tablet wyświetla Ci figury, które z tych drewnianych klocków układasz. Na kamerkę zakładasz taki pipsztyk, który „widzi” co dziecko układa na stole i odwzorowuje to w grze. Niezła jest bo wymaga sporo logicznego myślenia i dzieje się jednak głównie „w realu”. Nawet mnie potrafi wciągnąć. No, ale ja mam w tym czasie zajmować się innymi zadaniami prawda? :)
Jeśli chodzi o zwykłą telewizję to sorry, ale za bloki reklamowe dłuższe niż bajka podziękuję. Jeszcze jak lecą jakieś reklamy zabawek, to patrzy się w nie jak zahipnotyzowany, ale jak mi dziecko zaczęło przybiegać z informacją, że jak boli głowa to trzeba wziąć tabletkę, a na jego katar to najlepiej taki lek co mały ludzik siada Pani na ramię i ona go tym lekiem przegania wkurzyłam się i na telewizję. Co nam zostaje z takich zapełniaczy czasu dla dziecka w wersji solo, żeby chociaż obiad jakiś sensowny zrobić w tym czasie? No bajeczki na płytach, których mamy sporą kolekcję. Rozwiązanie super, bo Mati zmienia je sobie sam, a ja mam pewność, że nie będzie w międzyczasie ani bloków reklamowych, ani rozlewu krwi. Niestety w naszym przypadku pół Słonia Dumbo, albo 3 odcinki Psiego Patrolu czy Blaze’a to maks. Czyli jakieś pół godziny. Z resztą może i dobrze… jakoś źle się czuję, kiedy widzę moje dziecko przed telewizorem. Ja wiem, że to normalka i ja też oglądałam baje itd., ale pewnie wiesz o co mi chodzi. Czuję jakbym odmóżdżała moje dziecko w imię ogarniania obowiązków zawodowych i domowych.
Dosyć zajmującą opcją jest jeszcze u nas ciastolina i malowanie farbami. Kilka dni temu nawet Ci pokazywałam Matiego podczas gotowania obiadu dla dziadzia i babci. Wcześniej przygotował dla nich obraz na ścianę. Niestety Mati jest takim dzieckiem, które szuka cały czas potwierdzenia, że robi coś super i podczas malowania farbkami i lepienia potrzebuje zazwyczaj widowni :( Szczególnie wtedy, kiedy ma obniżony nastrój przez gluty i inne zapychacze. Nie dziwię mu się… Ale może Twoje dziecko będzie miało inaczej. Spróbuj tego :)
Mam jeszcze jeden patent na kilka chwil wytchnienia… a właściwie to spokojnej pracy, dla rodzica. Mówiący długopis TING. Znasz to? Super sprawa! Musisz najpierw poświęcić dziecku trochę czasu, żeby pokazać mu jak to działa, ale później młodzież przestaje Cię już potrzebować i właściwie to stajesz się dla niego konkurencją, bo długopis jest jeden, a Was jest dwoje :)
Książeczek do wyboru jest ogrom. My na początek wybraliśmy książkę o dinozaurach (TUTAJ) i taką, która uczy zegarka (TUTAJ). Z tego co widzę, dużo bardziej zainteresował go zegarek :) Teraz czekamy na książeczki: o ciele człowieka (TUTAJ), o zwierzętach w zoo (TUTAJ), o geografii (TUTAJ) i do nauki angielskiego i niemieckiego (TUTAJ). Książeczek jest jeszcze więcej, a wszystkie możesz kupić przez internet TUTAJ, albo stacjonarnie w Empiku. Naprawdę warto. TINGiem dotykach książeczkę w różnych miejscach, a on czyta tekst, opisuje obrazki, śpiewa piosenki i rozwiązuje z Tobą zagadki. Super sprawa. Mati ma 4 latka i operuje tym sprzętem bez problemu. Zajmuje go to na długi czas, a przy okazji uczy czegoś pożytecznego.
KONKURS!!!
Mam do oddania drugi taki długopis z wybraną przez Ciebie książeczką. Wejdź TUTAJ i wybierz tytuł książeczki, który chciałabyś wybrać dla swojego dziecka, a w komentarzu pod tym wpisem napisz jaki Ty masz sposób na zajęcie swojego dziecka w długie jesienne dni. Udostępnij ten wpis na swoim FB i zajrzyj tutaj 21 listopada :) Obiecuję, że wyniki tym razem podam terminowo :) :) :)
Ten wpis jest dla normalnych wyluzowanych mam, które nie idealizują rzeczywistości z dzieckiem i potrafią szczerze przyznać się do tego, że nie zawsze jest kolorowo. Że czasem mamy pod górkę, a jak już przydarzą się jakieś trudności, zamiast udawać przed światem, że wcale nas to nie wzrusza, po ludzku szukamy rozwiązania sytuacji. Podpowiedzmy sobie wzajemnie co u nas działa, a co okazuje się fiaskiem. Niech ten wpis będzie taką naszą jesienną grupą wsparcia, skarbnicą dobrych pomysłów. A te mamy, które będą się upierały, że fakapy w stylu choroby dziecka pośrodku tygodnia wcale ich nie wzruszają, pewnie po cichutku będą tu do nas w komcie zaglądały… podczas grudniowych przygotowań do IDEALNYCH świąt ;)
NIECH MOC BĘDZIE Z WAMI!
WYNIKI KONKURSU :)
Tam da da daaaaaaam :) Jak zwykle spóźnione, ale są :) Tym razem postanowiliśmy nagrodzić najbardziej wyczerpującą odpowiedź czyli komentarz Ani:
„Czesc.mam w domu pieciolatke I trzylatka oraz dwumiesiecznego malucha.dzieci sa ze mna w domu,nie chodza do przedszkola.duzo czasu spedzamy na dworzu.w domu starszaki bawia sie ze soba kilka H dziennie w swoje wymyslone zabawy-teraz na tapecie sa klocki Lego Duplo plus maskotki plus figurki zwierzat.syneka swoje krolestwo aut.corka bawi sie sama najczesciej przy stole w kuchni cos rysujac…kiedy przychodza znudzone,daje im gazety I wycinaja z nich prawie wszystko a potem tworza z tego obrazki.balaganu przy tym jest sporo ale zajmuje Ich to na dlugo.take samo chetnie bawia Sie kartonami.przerabiaja ja na pojazdy,zamki,albo robia w srodku garaz DLA autek lub kraine lodu
..a potem TNA na kawalki.jak maja sile to biegaja
Mamy w mieszkaniu moziwosc biegania w kolko miedzy kuchnia,pokojem I korytarzem.albo sie ganiaja albo jezdza na hulajnogach.razem ze MNA pieka ciasta-tzn przygotowuja ciasta I ciasteczka,ja pieke,oni je dekoruja.lubia tez przegladac ksiazki przyrodnicze-siedza sami I rozmawiaja.lubia ogladac filmy o zwierzetach z plyt DVD.”
ANIU GRATULACJE!!! ZGŁOŚ SIĘ DO MNIE NA ADRES MAILOWY KONTAKT@BAKUSIOWO.PL.
:*
Długopis z książką moje ciało.
Uczniów podczas jesienią śmiało można zabawić w grę tzw. Bazyliszek.
1 osoba jest bazyliszkiem a jedna osoba spośród wszystkich tego nie wiem. Na spojrzenie „bazyliszka” na dowolną osobę z kręgu dana osoba siada (kuca). Zadaniem osoby (ukrytej wcześniej) jest odgadnięcie kto jest bazyliszkiem.
Moim sposobem żeby zająć czymś moją córeczkę jest… układanie puzzli. Uwielbia to robić więc kiedy muszę coś zrobić rzucam hasło ze chciałabym zobaczyć jak Nadia pięknie układa np. Księżniczki i Nadia bierze sie za układanie a ja w tym czasie robie co mam zrobić:-) Oczywiście jak skończy to ja chwale a potem to już sama mówi mamo a może uloze jeszcze inne.
Moim sposobem na zajęcie dziecka jest niestety tablet lub bajka w tv. Zuzia ma takie dni kiedy bawi się świetnie sama, ale są też takie że nie chce jej się bawić i potrzebuje ciągłego towarzystwa przy budowaniu klocków, ciastolinie puszkach lalkach.. Nie mam nawet pojęcia czy taka książęczka byłaby w stanie zająć się chwilę sama..
Długopis z książka poznaje zo czy jakoś tak xd
Ja znam kilka patentów które wcielałam w zycie odkąd tylko moja starsza córeczka skończyła rok. Po 1 „zadanie do wykonania”w zależności od wieku dziecka i twojej kreatywności określamy dziecku cel, dajemy ku temu „narzędzia’ tłumaczymy o co chodzi np(my mamy do tego celu tkzw: artystyczne pudelko) ;) czyli moje dzieci dostaja wtedy taką informacje: Mamusia musi zajać sie obiadkiem w tym czasie będziecie miec ważne zadanie dam wam z artystycznego pudelka muline,klej,rurki,kolorowe kawałki papieru i poproszę o pieknę np zwierzatka bo koniecznie chcialabym miec wasze nowe prace na scianie :) moje dzieci to kochaja.Choć są równiez inne nie zwiazane z plastyką typu : Ja wstawie pranie a wy weźcie klocki i zbudujcie miasteczko koniecznie z wysokimi wierzowcami ;)jak skończe przyjde sie z wami pobawic i zrobimy taka duza wspolnie co? i raz dwa trzy dzieci budują ;) Po 2 „rób to co ja na niby ” Widziałas kiedys taka reklame w telewizji gdzie dziecko wieszalo ubranka na balkonie swoich maskotek jako jej pranie i wzieło tez taty skarpetke? To tak o to chodzi np :ja pisze jakis wazny dokument moje dzieci dostaja katke i dlugopis i tez musza napisac cos waznego do : klienta,szefa,krolowej,banku ale wersja z praniem byla tez nie raz :)i min gotowaniem :) 3 sposób „pomóz mi ” Obrazujac mówię ” no nie wyobrazam sobie żebym mogla sobie poradzic z tym ukladaniem ubran bez mojej dwójki pomocników co prawda w ich mniemaniu to glownie wielka proba zlozenia choc 1 rzeczy w kostke albo powtarzanie ruchow mamy wiele smiechu a wtym czasie itak wiecej zrobisz Ty a oni sie ciesza ze pomogli mamie okielznać ubraniowego potwora ;) Oczywiscie nie jestem jakas z kosmosu bajki sa tez oczywiscie ;) aaa jeszcze 4 sposób „gdzie to jest” zadaje pytania o rzecz ktora musza znaleźć najpierw musza odgadnac o czym mama mowi po czym powiedziec gdzie to jest lub konkretnie poszuka: np mieszajac w garnku mowie : co robi tyk tyk ale pomaga tez wstac? dzieci krzycza budzik! to powiedzcie mi gdzie on jest bo jak go zgubimy to tatus nie bedzie wiedział o której musi wstac i..biegną ;) Wystarczy troche kreatywnosci i Mamy kochane damy radę pod te góre chocby kamienie i gluty leciały ! :)
U nas sprawa była z góry przegrana – matka z zerową cierpliwością a ojciec na wiecznych dyżurach (pińcet godzin na tydzień). Młody z racji permanentnego i wrodzonego (po matce) „nudzi mi się po po spojrzeniu na zabawkę”, wyprowadzał leniwą(ileż można wymyślać zabawy?) matkę z równowagi w związku z tym należało przedsięwziąć poważne działania. Dzieć rozpoczął budowę doświadczeń życiowych poprzez czynne uczestnictwo we wszystkich działaniach podejmowanych przez matkę tudzież ojca. Ot dziś na przykład spędziliśmy wolny, ojcowy dzień na przygotowaniach do nadejścia kolejnego jegomościa. Wspólnie z synem, który doświadczył dziś niesamowitych wrażeń z jazdy samochodem dostawczym, transportowaliśmy meble do nowego, 2-chłopięcego pokoju w naszym m3 :)
Jutro plan jest równie zacny – rano syn załatwia sprawunki (pod czujnym okiem maminym) tudzież wspierać będzie matkę podczas wizyty na rutynowych badaniach w laboratorium po czym ruszy pędem do domu by wpaść w szał dalszych, szaleńczych porządków. Dzień meeega zorganizowany i absorbujący :)
Dlugopis z ksiazeczka o czesciach ciala.
Trudny czas przeziebien u mnie takze… mam 5ciolatka (ma autyzm) i prawie 4-rolatke (w styczniu konczy 4lata). Synek drugi rok w przedszkolu, corcia pierwszy. MASAKRA! Srednio co tydzien lub dwa ktores cos lapie… potem zaraza drugie…
Nie mam super pomyslow, niczym nie zaskocze… pozwalam na bardzo duzo (moze za duzo?)..
Ukladanie stosow z poduszek, kocow, kolder.. bardzo zajmujace… buduja z tego domki, chowaja sie albo „zjezdzaja”.
Ukladanie klockow, znakow drogowych (zabawkowych)
Zjezdzanie autkami po torze.
Ogladanie ksiazeczek, malowanie, kolorowanie.. ( mamy tablice dwustronna, z jednej strony na krede, a z drugiej na flamastry suchoscieralne)
Lepienie z plasteliny, ciastoliny, masy solnej, masy porcelanowej…
Wycinanki (pod nadzorem daje wszystkie mozliwe kartki do ciecia i tna… a jaka cisza i spokoj.. jeszcze super zajmuja sie cieciem kolorowych slomek)
Zabawa w wodzie.. miska z woda i topimy co chcemy.. jakies zabaweczki, chusteczki, waciki itp.
Bajki puszczam jak najbardziej ale… mam nagrane tylko edukacyjne, wiec wiem co ogladaja…
Ciezko mi wymienic wszystko, bo dla mnie to normalne wiec sie nie zastanawiam bardzo nad tym. Z synem musze tez cwiczyc wiec corka korzysta takze… uczymy go mowic, bo poki co niestety jeszcze nie mowi, ale mamy nadzieje ze w koncu ruszy:)
Tak wiec, aktywnosci Ci u nas dostatek..
Mogalbym sporo zabaw Wam podac bardziej terapeutycznych ktorych u nas sporo ze wzgledu na synka.. ale to juz dluzsza historia..
Mój 1.5 roczny synek podczas gotowania przeze mnie obiadu najczęściej siedzi w kuchni na podłodze i bawi się znalezionymi przez siebie skarbami…(plastikowa miska i drewniana łyżka do gotowania). Reszta niebezpiecznych narzędzi kuchennych jest pochowana by nie mógł tym sie skaleczyć bądz ich zniszczyć.Bajki owszem potrafią go zająć i coraz częściej bawi się swoimi zabawkami ale najlepiej gdyby mama zamiast w kuchni była z nim…i jak zwykle wyrzuty sumienia albo nie będzie posprzątane albo dziecko nie będzie dopieszczone ????
Wybieram „Jak się to nazywa po angielsku i niemiecku”
Mój patent na jesienne dni jest naprawdę prostu i zajmuje moje dziecko na dluugo:) uwielbiamy zbierać liście w parku a te zebrane właśnie, rozkładam mojemu dziecku w przedpokoju w którym mam dużą szafę z lustrem na całe drzwi, dostaje farbki i pędzel i malujeeee. Maluje oczywiście liście na różne kolory a potem odbija je na tym lustrze. Zabawa mega, różne kolorowe wzory wychodzą, dodatkowo łapki pomalowane które później również odbija się w tym lustrze. A że podłoga w płytkach, nic się nie zabrudzi, biorę mop i wodę i wszystko posprzątane w 3 minuty a radość dziecka bezcenna. Dodatkowo jak wrzucam pod prysznic, żeby zmyć tę farbę z włosów, uszu i wszystkiego, jeszcze lepsza zabawa bo woda kolorowa więc i kolory powtarzamy, po angielsku:)
Ps. Mąż preferuje zabawy z farbami pod wieczór, co by dwa razy nie kąpać hehe :)
Ps.2. Moja córeczka ma 3i pół roczku:)
Moim sposobem na ciszę w domu jest kolorowanka. Mój syn uwielbia kolorować! Potrafi siedzieć przy nich cały dzień. A jak się go chwali, ze pięknie koloruje to dostaje dodatkowej siły i robi dalej. Oprócz zwykłych małych kolorowanek o różnej tematyce mamy takze mega kolorowanki???? gdy znudzą się mojemu trzylatkowi kolorowanki to bierzemy puzzle. Puzzle to jest drugie ulubione zajęcie Wojtka. Bajki w tv to ostateczność. Z tableta już zrezygnlwalismy, ze względu na to co proponuje YT.
Pozdrawiam ????
Długopis z książeczką o zwierzętach w zoo
Najlepszym sposobem na zajęcie mojego dwu i pół letniego Hubercika jest bajka BING na pewno każda mama zna:) ona potrafi zając malca na dłuższy czas a przy okazji uczy wielu rzeczy z życia codziennego. Po za tym największą uwagę skupia na zwierzątkach. Są dni w których potrafi swoje pudło z różnymi krówkami, owcami, prosiaczkami, dinozaurami i robaczkami układać, karmić je, wyprowadzać na spacerki nawet nie wiedziałam ze tak małe dziecko ma taką wyobrażnię ale cóż widzi u nas na wsi co robią sądziedzi i doskonale ich naśladuje w miniaturowym świecie.
Moim sposobem na zajęcie córki jest niestety puszczenie bajek jesli nie mam czasu, a jesli jej sie znudza bajki to zabawa badz wyslanie jej do taty i wtedy on niech sie glowi, a ja mam chwilę dla siebie i ogarniecie domu ;)
Marysia ma dopiero 7 miesięcy i oczywiście juz ogrom sprezentowanych zabawek, rzecz jasna dostosowanych do wieku, rozwijających, edukacyjnych… Jak wygląda top na liście tych interesujących?
1. Chusteczka higieniczna (akurat przy okazji i katar zdarzy jej się wytrzeć – samodzielna bestia ;D )
2. Pusta butelka po mineralnej
3. Gazetka promocyjna pobliskiego sklepu
4. Mój pantofel
5. Opakowanie po ciastkach
…
Moje ciało.
U mnie jest łatwiej mamy starszego brata który popołudniu ma trochę czasu i bawi się z młodszą siostrą. A to co robimy przed poludniem zależy od tego tego jak się czuje Eliza. Bo czasem potrafi spać do 12, albo leży cały dzień w łóżku bo bidulka nie ma siły. Ale takie dni to rzadkość i na ogół słyszę że mi się nudzi. A ile można kupować nowe zabawki. Wiec zrobiłyśmy opaski, domek dla lalek czasem coś uszyjemy. Ciastolina też się sprawdza i tablet. Tylko że my mamy wygrane bajeczki, A tv działa u nas cały czas, bo moje dzieci tak jak ja nie lubimy ciszy. Musi coś gadać.
Przy przeziębieniu mamy, żeby je szybciej wyleczyć pomoże noszenie spodni. Wiem to z doświadczenia i polecam!
Ting. Moje ciało – zdecydowanie, ma okres fascynacji.
A czym zajmuje Ru jesienią? Wieloma rzeczami, ale zawsze muszę jej towarzyszyć. Chociaż ciałem. Ona rysuje, bawi się Barbi czy bobasami w przedszkole, a ja muszę po prostu być obok. Mogę pracować, prasować czy wycierać kurze, ale muszę być blisko.
Książka moje ciało.
Jestem macochą i muszę ogarnąć dwie dziewczynki :) tata w tygodniu w pracy, w weekendy się doszkala, więc często zostajemy same. Z uwagi na erę Internetu i modzie na wieczne „bycie online” staram się robić wszystko, żeby im pokazać, że poza siecią istnieje inny, dużo ciekawszy świat. Jesień w tym roku niestety nie sprzyja przyrodnicznym wycieczkom, dlatego też w weekendy naszym najfajniejszym zajęciem jest… nauka gotowania! Chociaż właściwie to one gotują, a ja nadzoruję ;) coraz więcej rzeczy potrafią już zrobić same, a możliwość uczestnictwa w procesie kulinarnego tworzenia ma same plusy: odciąga od internetu, wyzwala ciekawość poznawania nowych smaków i uczenia się nowych umiejętności… no i jak to wszystko później smakuje, jak ugotują coś same! :)
„Poznaję zwierzęta w zoo.”
Moja córa ma 19 miesięcy a jej najkochańszą rozrywką jest… przymierzanie butów, swoich, moich, taty, nie ważne, jakie tylko wpadną jej w łapki ;) im większe tym łatwiej wchodzą na nogę :D
Numer 2 to książeczki – wyciąga wszystkie jakie ma i ogląda :) Na 3 miejscu klocki, już nie tylko burzy ale i buduje. I nieśmiało zaczynamy z puzzlami :D umie poskładać takie dwuelementowe zwierzątka, i jest z siebie mega dumna, czasem sama bije sobie brawo :)
Ogólnie mam wielkie szczęście, bo potrafi zająć się sobą, muszę tylko być w zasięgu wzroku.
Aha, no i wiaaaadomo, tablety, piosenki i bajeczki też są u nas, proste ;)
U nas chorowanie na całego trwa już od miesiąca… Robie praktycznie wszystko z jedną córką na rękach a drugą przy nodze (7 msc i trzy latka). Nawet w toalecie mam widownie ???????? uwierz mi, że jestem taka zdesperowana że gdybyś stała obok mnie z tą książeczką to bym ci ją wyrwała z rąk ???????? ale do rzeczy ???? młodszą zajmuje chrupkami (orkiszowe wafle mniami! Spróbuj, dużo lepsze od kukurydzianych moim zdaniem ;)) a starsza zajmuje się na chwilę drewnianymi układankami, ciastoliną albo farbkami ale zazwyczaj domaga się żebym jej towarzyszyła, więc zaciągam ją do pomocy przy gotowaniu np,to lubi najbardziej ;) jakieś krojenie, mieszanie, obieranie itp ;) ale najczęściej i tak słyszę 'ciągle tylko juda i juda!’ czyt.nuda ;) dodatkowo z uwagi na to że Pola, ta młodsza bierze już drugi antybiotyk w ciągu miesiąca mamy kwarantanne…NIKT nie może nas odwiedzać, a Blanka uwielbia dzieci i zabawę z nimi więc ciężko jest jej zrozumieć że przez kolejne trzy tygodnie żadna ciocia ani wujek z kuzynami nas nie odwiedzą…więc może ta książeczka umiliłaby nam troche ten trudny dla nas czas ;)
Długopis z książeczką o zwierzętach w zoo
Córka ma dopiero 1,5 roku, ale powoli zaczynamy spędzać czas w „kocowym (koncym?) namiocie, tj. w namiocie z koców, który wspominam z własnego dzieciństwa z łezką w oku. W takim miejscu zwykłe czytanie książeczki urasta do rangi niezwykłej, tajemniczej przygody :) Oprócz tego dużo się przytulamy, rysujemy kredkami, śpiewamy i uczymy lalek (i siebie przy okazji) Savoir-vivre w zaawansowanej wersji (np. jak pić z kubeczka z ustnikiem). Ot, zwykłe czynności, ale dają mi poczucie, że realnie jestem z córką a nie obok niej :)
Książeczka- o zwierzętach w zoo. Moim sposobem na zajęcie 2 latka sa: puzzle, farbki do malowania rękami, piasek kinetyczny, włączanie w prace domowe- pomaga przy sprzątaniu i gotowaniu ( właściwie kombinuje jak tu Mamie zepsuć i rozsypac wszystko)
Czesc.mam w domu pieciolatke I trzylatka oraz dwumiesiecznego malucha.dzieci sa ze mna w domu,nie chodza do przedszkola.duzo czasu spedzamy na dworzu.w domu starszaki bawia sie ze soba kilka H dziennie w swoje wymyslone zabawy-teraz na tapecie sa klocki Lego Duplo plus maskotki plus figurki zwierzat.syneka swoje krolestwo aut.corka bawi sie sama najczesciej przy stole w kuchni cos rysujac…kiedy przychodza znudzone,daje im gazety I wycinaja z nich prawie wszystko a potem tworza z tego obrazki.balaganu przy tym jest sporo ale zajmuje Ich to na dlugo.take samo chetnie bawia Sie kartonami.przerabiaja ja na pojazdy,zamki,albo robia w srodku garaz DLA autek lub kraine lodu
..a potem TNA na kawalki.jak maja sile to biegaja
Mamy w mieszkaniu moziwosc biegania w kolko miedzy kuchnia,pokojem I korytarzem.albo sie ganiaja albo jezdza na hulajnogach.razem ze MNA pieka ciasta-tzn przygotowuja ciasta I ciasteczka,ja pieke,oni je dekoruja.lubia tez przegladac ksiazki przyrodnicze-siedza sami I rozmawiaja.lubia ogladac filmy o zwierzetach z plyt DVD.
Podoba mi sie ksiazka o ciele czlowieka I ta ze slowkami po angielsku I niemiecku
Malwina, u nas nie ma sposobu! Przyznajmy sobie szczerze – NIE MA REGUŁY i recepty zarazem :D Wszystko zależy od przypływu focha (czy tam chęci, whatever). Jeśli ma dobry humor, to idą wspólne zabawy – puzzle, kredki, czytanie książek. Jeśli on ma dobry humor, a ja nastrój do sprzątania leci piasek kinetyczny i ciastolina :D Jeśli oboje nie mamy niczego poza brakiem nastroju – wsiadają bajki i kocyk :D Dużo tutaj zależy od tego małego BOSSA :D
Wszystko zalezy od humoru.. Raz malowanie farbkami raz kredkami..ciastolina tez na kilka minut. Ale jest cos co potrafi zajac czas na dluzej.. Ja jako male dziecko pamietam jak robilismy domki pod stolem..koce koldry i byl taki domek i tak tez robimy teraz.. Zabawki przynosimy i super zabawa ????
Długopis z książką do nauki angielskiego i niemieckiego.
Pewnie nikogo nie zaskoczę – u nas też bajki są zwykle na pierwszy ogień w takich sytuacjach, tyle że na Netflix. Mam 6-latkę i 10 miesięczną córeczkę, także to co działa na starszą na młodszą już nie :) Mała zwykle bawi się w kojcu zabawkami będąc ze mną w kuchni czy gdzie tam akurat muszę coś zrobić. Starsza bardzo często po prostu wymyśla swoje zabawy – akurat ratuje zwierzęta z pożaru w swoim pokoju w tym momencie (ma baaardzo bujną wyobraźnie, kocha książki jak mama) Poza tym dla dzieciaków które już manualnie dają radę polecam Pudło – Nienudno, świetny patent, u nas zawsze jakieś schowane w razie super nudy.
Zwykle udaje się ogarniać, ale w czerwcu dołączy do nas nr 3 i trochę to przerażające – trzeba będzie zajmować 3 i każde czym innym :P
Odkrywam i poznaję świat.
Mój 4 letni syn Antek bardzo lubi oglądać bajki. Staram się znajdować mu inne zajęcia np. układanie puzzli (coraz lepiej sobie radzi), kolorowanki i wyklejanki (pomoc mamy niezbędna). Najbardziej jednak lubi, gdy może pomóc mamie w pracach domowych. Lepimy razem pierogi, kroimy warzywa na zupę, robimy ciasto. Chociaż praca z Antkiem idzie wolniej, to synek jest szczęśliwy i czuje się potrzebny.
Książeczka o ciele człowieka. Mój 2 latek jest bardzo absorbując dzieckiem, jak czytam, że Twój Mati musi mieć widownię to u Nas dokładnie jest to samo, po prostu trzeba patrzeć i chwalic. U Nas najbardziej sprawdza się miska z wodą 2 kubeczki i łyżeczka, taką zabawa trwa w nieskończoność i o dziwo przy tym nie musi być widowni.
U nas zawsze się sprawdzają książeczki, a jak mają okienka do otwierania radość sięga chmur. Budowanie z klocków zoo, domków, miasteczek – w takich zabawach wysiedzi godzinę. Jednak ostatnio NAJSUPER zabawą jest pomoc przy przygotowywaniu posiłków. Młoda opanowała obieranie ziemniaków, marchewki. Wystarczy dać garnek z warzywami i nie ma dziecka, a dzięki swojej dokładności będzie kolejnym MasterChefem.
Sama za bardzo kreatywna nie jestem, ale bardzo kreatywnie podpatruję wszelkie pomysły rodziców naokoło i bezczelnie korzystam ;) I tak – puszka monet z dziurką, tak aby dziecko mogło wysypywać monety, a potem je zbierać i wrzucać przez dziurkę – jakieś 40 minut spokoju (poza porysowaną podłogą, straty małe). Budowanie najwyższej wieży z klocków – 35 minut (tutaj może ucierpieć pobliski sprzęt RTV/AGD, ale powiedzmy że straty w granicach rozsądku). Zabawa w gotowanie (wiadomo, zależy od „potrawy” ;) ale jakieś 50 minut z włączeniem stopera w komórce i czekaniem na „upieczenie”, straty mogą być spore, np. pobita butelka z oliwą, ale czego się nie robi dla 50 minut :)).
Osobiście uwielbiam grać z Dzieciakami w Memory – uwielbiam patrzeć, jak bezbłędnie wszystko odkrywają, kiedy ja nie jestem w stanie odnaleźć pary po 3 odkryciach ;) Zabawa może być frustrująca i nieco dołująca dla rodzica, ale warto się poświęcić, bo ponoć rewelacyjnie ćwiczy mózg młodego człowieka.
Ostatnio w jednym ze sklepów znalazłam zabawkę – drewnianą kasę sklepową. Taką z otwieranymi szufladami na moniaczki, z cyferkami, no taką o jakiej się kiedyś marzyło! Do znudzenia kilka dni sprzedawanie/kupowanie/wydawanie/pakowanie zakupów, no praktycznie sklep otworzyliśmy w domu :D
Byłabym (znaczy dzieciaki by były, oczywiście;) ) ogromnie szczęśliwa otrzymując książeczkę Moje ciało.
Mój sposób to piankowe puzzle z wyciaganymi literkami i cyferkami, ale to na bardzo krótko. Poza tym
mój dwulatek ma teraz na fazę przelewania wody, herbaty, soków z kubka do kubka itp. Wysypywanie mąki, cukru :D puzzle mu się nudza także na chwilę obecną moje pomysły sie wyczerpały. A nie chce żeby ogladal bajki w tv czy na czym kolwiek. Ten długopis to super sprawa ;)
Mój czterolatek coraz częściej potrafi sam się zabawić na dłuższą chwilę, najczęściej klockami lego duplo lub figurkami zwierząt i dinozaurów ???? są też chwile kiedy nie ma ochoty na samotną zabawę, wtedy niestety pozostają bajki na telefonie:( moim takim sposobem na przedłużenie samodzielnej zabawy jest przesłanie Niko na realizację jego pomysłów,np. potrzebuje garnki to mu je daje????, oczywiście wszystko w granicach rozsądku ???? Dla małego fascynata dinozaurów wybieram książkę o dinozaurach ????
Prosimy o Fascynujący świat dinozaurów :)
My natomiast kiedy mały jest już znudzony wszystkim i włącza mu się nie kończące się „Nuuuuuuudzi mi sie” czytamy baa ale co? Nie książeczki dla dzieci o dziwo mój trzylatek z zafascynowaniem słucha moich książek. Książek które czasem mnie potrafią znudzić… Czytam z przyjemnością i radością że moje dziecko uwielbia to tak samo jak ja ale czasem lecimy pół zdaniami omijając treści niedozwolone – po których następuje burza pytań „Mamo a co to jest kłopot” „Mamo a co to jest problem” „Mamo a co to jest dziewica” szczególnie nauczyło mnie tego ostatnie pytanie :D Na topie obecnie mamy książkę o templariuszach i asasynach ;)
A kiedy potrzebujemy bardziej kreatywnego zajęcia robimy w domu dżungle i bawimy się w dinozaury. Robimy wtedy jaskinie z koca zawieszonego na stole włączamy bajkę co by nam „prawdziwe dinozaury ryczały” syn chowa się udając złego dinozaura – w jego języku „tyrozaura” a ja na niego poluje latając po domu z wyrzutnią na strzałki piankowe… Mały ma zabawę, ja fitness a mąż masaż mięśni brzucha – ze śmiechu jak patrzy na mnie….
Jak to się nazywa po angielsku i po niemiecku. Czym zająć dziecko? Włączam synkowi na YouTube krótkie filmiki w języku angielskim np. Kolorowe smieciarki lub nazwy aut lubi to i potrafi spędzić przy tym godzinę… a przy okazji uczy sie
Ja mam w domu prawie 3 latka (grudniowy) co rozpoczął przedszkole i roczną pyśkę. Starszak jest mega energicznym dzieckiem, jego muszę wyszaleć najpierw a potem dopiero wyciszyć. Najlepiej się sprawdza u nas taka książeczka z materiału, którą maluje się mokrym pędzielkiem i pod wpływem wody pojawiają się kolory i różne dodatkowe elementy obrazka. TO jest HIT bo młody ma pędzelek z wodą, poczucie że maluje,natomiast jest to tylko woda, więc jak rozleje to nie mam bólu d….że więcej sprzątania niż malowania ;P co przy jeszcze młodszej chodzącej, wspinającej się, ściągającej wszystko łącznie z dresami mamy z pupy (bo wisi na nogawce, normalka) jest mega atutem, Książeczka wyschnie i jest znów gotowa do akcji, mamy jedną, i była maltretowana ostatnio, także dokupiłam dwie kolejne. Polecam. Swoją drogą bardzo chętnie byśmy przytulili taki długopis magiczny :D Możemy też się podzielić linkiem do książeczek :) ZDROWIEJCIE!
„Na nudę zawsze jest dobra rada”… Jakiś czas temu syn „przyniósł” tę piosenkę z przedszkola. Moja porada na cymesa brzmi: ryż , fasola, makaron no i… miska!!! Wiem, wiem. Zabrzmi jak z czasów prehistorii, ale na pięciolatka działa. Najpierw wsypujemy wszystko do miski. Proponuje na początku, aby zrobił segregację. I tak przez kilka dobrych minut robi sobie „kupeczki”: oddzielnie makaron, oddzielnie ryż, oddzielnie fasola. Później podrzucam nitkę i plastelinę. Powstają z tego węże, koraliki (dla mamy;)), jeżozwierze, diplodoki, pterozaury i inne szmery bajery. Na koniec jak widzimy jakieś odpadki na podłodze to „pożera” je odkurzacz. A ja w tym czasie piję ciepłą, zieloną herbatę, w jakże pochmurny, listopadowy wieczór i z ciekawością wgłębiam się w kolejny interesujący wpis na blogu parentingowym
P.S. Na mikołajki „Fascynujący świat dinozaurów” byłby strzałem w dziesiątkę.
Wybieramy książeczkę: Moje ciało.
Witaj. Najpierw się wyżalę.Doskonale znam te dreszcze na plecach gdy na ekranie dzwoniącego telefonu widzę „Przedszkole” albo budząc mojego przedszkolaka głaskaniem po głowie zastanawiam się, czy przypadkiem dotknęłam rozpalony piec? Od września mój synek regularnie co dwa tygodnie choruje..a my (rodzice) i 3 miesięczna siostra również..ARMAGEDON!
Przejdźmy do meritum, bo przecież jakoś trzeba sobie radzić z energicznym przedszkolakiem. Nasze sposoby na jesienne chorowanie to:
układanie najróżniejszych budowli z klocków lego, robimy cały plac budowy (ten temat jest zawsze na topie), budujemy garaż/parking z sygnalizacją dla samochodów (przy okazji powtarzając,że na zielonym się jedzie a na czerwonym stoi).
Ostatnio graliśmy również klockami w kręgle (zbudowaliśmy kilka wysokich wież, ułożyliśmy tak jak się układa kręgle i rzucaliśmy piłeczką tenisową) – zabawa była przednia.
Inną uwielbianą przez nas aktywnością jest budowanie toru przeszkód z czego się tylko da (łóżko, duże maskotki, karton, porozrzucane klocki i inne ciekawe faktury.
Gdy potrzebujemy wyciszenia to układamy puzzle, malujemy „prezenty” dla cioci, babci, dziadka i całej rodziny, ale najbardziej sprawdzają się książeczki z naklejkami. Mamy taką jedną (tematyka: koparki), która ma naklejki do wielokrotnego użytku, dziecko może tworzyć całe historie zmieniając pojazdy – polecam!
Jeśli nie mamy gorączki to obowiązkowo idziemy na spacer do pobliskiego parku. Tam zbieramy dary jesieni i zwykłe patyki z których tworzymy w domu przeróżne dekoracje malując po nich farbkami lub klejąc liście taśmą klejącą do okien. Polecam też zabawę w gotowanie (dla mam z mocnymi nerwami): w czasie gdy ja gotuje obiad, synek dostaje płatki, kasze, makarony i też gotuje..wiadomo jak później wygląda podłoga i wszystko wokół ale zadowolenie dziecka i parę minut spokoju jest warte 5 minut sprzątania, które też może być zabawą w kto pierwszy pozbiera śmieci/kto będzie ich miał najwięcej w pudełku. Mam nadzieję, że nasze pomysły przydadzą się jakiejś mamie jako ostatnia deska ratunku ;-)
Moim sposobem na zajęcie czasu dziecka,jest zabawa w gości, córeczka przygotowuje stół,i jedzenie (z plasteliny, plastikowe owoce,warzywa)rozłożenie talerzyków,kubeczków,sztućców,krzesełek i zaprasza swoje misie i lalki na kolację,wciela się tam w przedszkolankę,opowiadając przeróżne historię i udaje swoja ciocie z przedszkola ;) .kolejnym sposobem jest układanie puzzli,24-38 elementowe obrazki,główną tematyką jest kraina lodu,która córeczka uwielbia,ma przy tym sporo frajdy i przeprowadza dialogi między Anna i ELSA :),moja córeczka lubi także ćwiczyć i słuchać muzyki,rozkładam jej mate, włączam z YT muzykę, i mała wykonuje różne wygibasy na macie,często też córeczka bawi się klockami,budujemy wielki domek z pokojami,i córka umieszcza w nim swoje małe ludziki (głównie z Kinder niespodzianki),przydzielając je do różnych kategorii (ludziki,smerfy,Minionki,zwierzątka) i tak się bawi w dom :). Kiedy się znudzi dostaje telefon,na którym ma zainstalowane gry,głównie z pieskiem lub kotkiem w roli głównej,gry polegają na opiece nad danym zwierzątkiem,myciem,karmieniem,sprzątaniem po nim :)
Córeczka bardzo lubi oglądać książeczki i opowiadać co się dzieje na obrazkach,często angażując w to mnie,siadamy i opowiadamy co dana postać robi na obrazku i kim jest,mała wymyśla przy tym niesamowite historie. 5 grudnia ma urodziny i byłby to dla niej wspaniały prezent,zwłaszcza,że nachodzi ja Ochota na oglądanie książeczek głównie wtedy,kiedy ja mam do zrobienia coś ważnego. ;)
P.s wybieram któraś z książek o zwierzątkach :)
Razem z pięcioletnią córką chętnie przygarnęłybyśmy książeczkę „Jak to się nazywa po angielsku i po niemiecku”. A na jesienne wieczory polecamy wspólne przygotowywanie kalendarza adwentowego z kolorowych torebek, klamerek i sznurka – taka girlanda będzie też piękną ozdobą. Lub malowanie kamieni, a następnie doklejanie im oczek, nosków, itp. tak by otrzymać zabawne zwierzątka. Albo po prostu beztroską zabawę z niespełna rocznym młodszym bratem :-)
Odkrywam i poznaje świat. To musi być mega fajna zabawka, pierwszy raz takie coś widzę ☺ Jak moja 3 letnia córka jest w domu to potrafi się ładnie z braciszkiem niespełna rocznym pobawić, ona buduje z klocków wieże, zagrodę dla zwierzątek a on jej to jeszcze szybciej rozbiera. Jeszcze lubią się ganiać po kuchni i salonie. A jak się wspólna zabawa znudzi to matka wymyśla zajęcia podwójnie… Starsza zajmie się malowaniem farbkami, ostatnio z modeliny lepi jakieś „coś”, kolorowy piasek przylepiany na klej, bajka też się gdzieś pojawia Psi Patrol, Masza i Niedźwiedź.A u synka ostatnio hitem jest wyciąganie z szafki kuchennej woreczków, pudełeczek z kaszą, ryżem itp. Dziecka czasem i godzinę nie ma. ????
Artykuł świetny! Ale mam pytanie z innej beczki: gdzie zakupiłaś szary sweter który masz na sobie, jest cudny! :)
OYSHYO :) Pędź do sklepu bo to aktualna kolekcja :)
Długopis z książeczką „Moje ciało”
Cóż, czym zajmuję moją małą? Przede wszystkim moim ciałem. Szczególnie teraz, kiedy jest chłodniej, a ja nie świecę gołymi łydkami i nie czuję potrzeby pozbywania się futra na zimę. Nie ma nic bardziej zajmującego, niż pęseta i depilacja maminych łydek. (Żeby nie było, pomysł małej – podpatrzyła jak mój M. to raz zrobił mi z ciekawości. Teraz albo siedzą we dwoje u moich stóp, albo mała. KOSMOS!).
Z mojej kreatywności? Przestawiłam wszystkie garnki i metalowe miski w kuchni do szafki najniżej jak mogłam, żeby młoda mogła po to sięgać. O ile się nie rozpędzi z robieniem swoich mikstur, to mam do uzupełniania regularnie tylko mąkę i ryż :D no i podłogę do umycia, bo nasza czworonożna zmywarka po mąkę wymieszaną z wodą i zabawkami nie sięga :P .. W sumie czasami jeszcze młodszego do wyprania, bo „bawi” się w mopa.
Młodszy pomaga mi przy pracy. Zawsze mam zestaw szmatek, które daję na zmarnowanie i … memłanie na spółkę z psem. Nie oceniajcie mnie surowo, proszę.. Ale to jedyny sposób podczas szycia, żeby mi dziecko nie zabierało potrzebnych kawałków materiałów! Mały memła jeden kawałek, pies z drugiej strony i są mega szczęśliwe.
Staram się być kreatywna (dzieciaki są zdecydowanie lepsze w tej kwestii), chociaż to są 3 najskuteczniejsze sposoby na moje szkraby.
Wiadomy jest fakt, że każde dziecko zainteresuje coś innego. Zdecydowanie długi jesienny dzień z naszą czterolatką zazwyczaj są pełne obaw że mała będzie się nudzić. Nasza Miki jest ogromną gadułą i zawsze wszędzie jej pełno :) nazywana przez nas pieszczotliwie małą Hanką Bielicką :) uwielbia kreatywne zajęcia. Daje jej różne zadania które wiem że sprawiają jej frajdę a nie naraża skrajnie przepracowanych rodziców ;) . Np. uwielbia tworzyć BAZY! Mamy nie bójmy się narobić troszkę bałaganu ;) po stworzeniu jakiejś magicznej bazy pod suszarka na pranie na przykład córa zaszywa się że swoimi konikami i urządza różne scenki w których czasem uczestniczymy wcielając się w rolę konika pony xd :P poza tym staram się nie mówić NIE. Oczywiście w granicach rozsądku :) kiedy córka chce kakao robi je sama pod moim nadzorem. Kiedy mama gotuje obiad mała przybiega zwykle z krzesełkiem i chce chociaż rozbić jajo albo pokroić warzywko do sałatki. Nie wyganiam a córa jest zachwycona. I proste rozwiązania które myślę że każda mama ma w zanadrzu czyli ciastolina (po której Miki sama odkurza co sprawia chyba największą frajde) farby no i bajeczki :) jeszcze nie dawno robiłam za Wike prawie wszystko aż odkryłam Amerykę że ona może sama się przebrać odkurzyć czy zrobić sobie kanapkę :) (klasyczna kolej rzeczy kiedy pracujesz odkąd twoje dziecko ledwo zaczęło chodzić i nie ogarnęłaś jak ona wyrosła z bobasa na samodzielną mądra dziewczynkę) wystarczy rzucić okiem aby obyło się bez ofiar :D i prowadzimy dużo zabawnych pogawędek albo opowiadamy sobie kawały :D raz na jakiś czas robimy wieczór z bajka w pizamach i z Popcornem. fajowa byłaby dla nas książeczka o zwierzętach w zoo. Z góry przepraszam za długość wypowiedzi ale ja to zwięźle raczej nie umiem a po kimś Córka musi być gadułą :D serdecznie pozdrawiamy :D
puzzle, puzzle i jeszcze więcej puzzzzzzli ;) poza tym ciastolina i córki (prawie 4 lata) nie ma na dłuuugo… no, okruchy ciastoliny pozostają, ale z tym da się żyć (o ile przede mną nie znajdzie ich syn (nieco ponad rok), bo on wszystko co na drzewo nie ucieka, ładuje do otworu gębowego) ;)
a w sytuacjach mega kryzysowych jest you tube i tam… filmiki z zwierzątkami z… ciastoliny :P
poprosimy „moje ciało”
Mój 15 miesięczny syn uwielbia książki. Chciałabym wygrać dla niego książkę „moje ciało”
Co do sposobów na zajęcie dziecka, to najlepiej wychodzą spontanicznie wymyślone, oryginalne i jeszcze nie testowane zabawy. Więc ciągle coś wymyślam nowego. Ale mam pewne schematy,które można modyfikować w zależności od humoru dziecka.
1. Wanienka dziecięca – raz do środka lądują pluszaki, czasem kolekcja plastikowych nakrętek po napojach (dla starszych dzieci niż miesięczniaki). Powstaje mini wersja basenu z „kulkami”. Wanienka może być też skrytką, skorupą zółwia, itp.
2. Tipi z koca. Domek z krzeseł i koca, pufy, lub suszarki do bielizny okrytej prześcieradłem. Najlepiej wszystko na raz , żeby powstał tor przeszkód.
3. Oczywiście bajki. Te w wersji książkowej, ale czasem też w TV. Po prostu czasem syn nie ma ochoty na zabawy, tylko na relaks przy „strażaku Samie”
4. Pozwalam grzebać w półce, z garnkami lub z ręcznikami, szufladach. Dziecko samo znajduje przedmiot do zabawy.
Zapomniałam dodać jeszcze jedną zabawę:
5. Pudła, pudełka. Duże do siedzenia, małe do układania jak klocki. Starszaki mogą posklejać pudła tworząc zamki, statki kosmiczne. Małe dzieci-jak moje dziecki- mogą siedzieć w środku i np. Rysować. Fakt, dużo miejsca zajmuje, ale podczas choroby warto dziecku przytaszczyć że sklepu kilka egzemplarzy. Zabawa gwarantowana.
Wraz z pięcioletnią córką chętnie przygarnęłybyśmy książeczkę „Jak to się nazywa po angielsku i po niemiecku”. A na jesienne wieczory polecamy wspólne przygotowywanie kalendarza adwentowego z kolorowych torebek, klamerek i sznurka – taka girlanda będzie też piękną ozdobą. Lub malowanie kamieni, a następnie doklejanie im oczek, nosków, itp. tak by otrzymać zabawne zwierzątka. Albo po prostu beztroską zabawę z niespełna rocznym młodszym bratem :-)
Jesień ma to do siebie, że korzystamy z uroków naszego ultra malutkiego mieszkanka, wspominając chwile spędzone w parku czy u znajomych. Dobra, trochę mnie poniosło, ja wspominam. A dzieci robią Sajgon. Zrobić Sajgon na 48 m2 to jest błahostka. I dzieje się to w okamgnieniu. Trzy niewinne i słodkie (na zdjęciu) dzieci potrafią zamienić dom w chaos, który ogarniam później żmudnie i wciąż nie działam na autopilocie.
Znalezienie im zajęcia jest dla mnie wciąż sporym wyzwaniem. Dziś jaraja się kolorowankami, by jutro nie chcieć na nie nawet spojrzeć. Też to znasz. Zaczynamy grzecznie i dosyć spokojnie, przy stole. Planszówkujemy się. Na szczęście etap, kiedy wydzierały sobie kostkę czy traciliśmy całą zabawę, bo wszyscy chcieli mieć czerwony pionek minął. Ale pewnie jeszcze wróci, na wszystko moje skołatane nerwy są przygotowane. Przerabiamy kilka sztuk, do pierwszej kłótni, „Mamoooo, nie chcę już w to grać”, lub „klocki, czas na klocki!”. Przenosimy się na podłogę i układamy klocki. Te dla maluchów i te dla starszaków (wiek 1, 5 i 6,5) na szczęście mieszają je bezkolizyjnie, i mija godzina czasem dwie (dwie to jest sukces jak wygranie w totka!). Ze sprzątania też robię zabawę. Organizujemy konkurs kto najwięcej pozbiera, kto zrobi to najszybciej, ewentualnie kto trafi do pudełka. Czuję, że mam +50 do kreatywności, choć moje pociechy widzą to inaczej (mamo, nie możesz nas wykorzystywać – pyskate jędze). W tym momencie najchętniej przeszłabym do trybu ‘przeczytajmy coś’. Od kiedy Najstarsza czyta, wtedy trochę się lenie. Ale ten tryb, albo włącza się tuż przed snem, albo musimy go ominać. Za wolno, za spokojnie, bo ‘mamooo, my chcemy tańczyć’.
Więc tańczą, hasają, pląsają i fikołkują. To lubią, ale jednak gabaryty „salonu” na to nie pozwalają przy sztukach trzech i meblach. Wtedy idziemy do szafy i mierzymy. Moje rzeczy, nie inaczej. Młody tylko szaliki, albo sprawdza, czy już mu noga urosła do korków (zapalony piłkarz). Dziouchy są w swoim świecie. Robią rewię mody, istne ursusowskie haute couture. One się dobrze bawią, a ja czynię kolację. Gorzej kiedy niepotrzebnie się odezwę i chcą „pomóc”.
TV też mnie ratuje. Nie ukrywam, że jest to moja deska ratunku, brzytwa dla tonącej. Korzystam, a jakże. Ale zostawiam sobie tę błogą ciszę na sytuację awaryjne, których ostatnio nie brakuje.
Układanie węża z miliona samochodzikow. Bałagan w całym domu, ale dla synka nie ma nic bardziej wciagajacego???? poza tym puzzle i wszelkie układanki, czytanie ksiazeczek ???? w momentach kiedy wszystko jest na nie to cudownym uzdrowieniem jest pytanie czy chce pograć na telefonie, odpowiedź zawsze jest na TAK???? A KSIĄŻECZKĘ WYBIERAM O TYTULE ZEGAR.
Czy są już wyniki, a jeśli tak to gdzie można sprawdzić?
Chyba jeszcze nie ma.
Witajcie:) Kiedy wyniki bo nie wiem czy przegapilam czy moze jeszcze nie bylo?;)
Hej Pączusie. Nie wiem czy wpisuję w dobre miejsce. Sposób na nudę u malucha….kurcze temat rzeka, no Amazonka prawie. Korzystając z niezbyt sprzyjającej aury, staramy się rozwijać kreatywność naszej prawie trzylatki. Tak więc wycinamy foremkami pierniczki z ciasta ( matka kupiła zestaw 100! foremek, więc młoda mogła szaleć). Poza tym hitem okazały się kredki i farbki do ciała. Mała w samych majtolkach wymalowała się najpierw niczym Apacz na wojennej ścieżce, potem posypała się obficie brokatem, bo błysk musi być. Ponieważ jej zapał do malowania jeszcze nie ostygł na koniec pomalowała również kota. Podsumowując: zabawa trwała 2h, sprzątanie 30min, mycie 1h. Radość dziecka, bezcenna. Z mniej kontrowersyjnych zajęć wspomnę jeszcze o lepieniu z ciastoliny, tworzeniu kreatywnych origami z papieru ( pognę papier i zobaczymy co wyjdzie), oraz rzucaniu piłeczkami z suchego basenu do celu ( np do kosza na papiery). A i jeszcze ulubione zajęcie naszej Adusi zabawa pt co mi zrobisz jak mnie złapiesz. W skrócie: Ada zabiera starszemu rodzeństwu podręcznik, piórnik etc, po czym gania się z nimi po całym domu by na koniec schować zabraną rzecz przed właścicielem.
Fajnie by było dostać książeczokę moje ciało, wydaje się bardzo pouczająca i ciekawa.
Malwinko, doszła do Was już książka o ciele człowieka, wgraliscie ją bez problemu?. Bo my kupiliśmy dziecku w prezencie i od dwóch godzin nie chce nam się ta książka zaktualizować i ściągnąć na tinga.Dzięki za wszelkie info. Dziecko rozczarowane a miał być fajny prezent:-(