„Jak wygrać w totka nie kupując losów?”, „Jak pracować żeby się nie napracować?”, „Jak schudnąć 100 kilogramów w tydzień?” – gdybyś trafiła na taki tytuł książki pewnie czytałabyś ją jeszcze w kolejce do kasy? Gdyby chcieć zarobić na ludzkim lenistwie wystarczyłoby zatytułować książkę mniej więcej w stylu: „Odmień swoje życie i stań się zajebista bez wysiłku” i ją zafoliować, tak, żeby nikt ciekawski nie dobrał się do niej przed kupnem. Na okładce ciało modelki z fotoszopa albo banknoty stuzłotowe i możesz śmiało wyceniać swoje dzieło na gruby hajs. Kupią. Znajdą się Ci co kupią. Ba! Sama bym pewnie kupiła. Po to tylko, żeby przeczytać w środku, na każdej stronie jedno i to samo hasło: „bez pracy nie ma kołaczy”. Bo czy tego chcesz czy nie, „SIĘ NIE DA SIĘ” inaczej. Pesymistyczny ten mój wpis prawda? Luuuuz, czytaj dalej bo wcale nie będzie tak źle.
Nic się samo nie zrobi.
Chociaż byś zaklinała rzeczywistość za pomocą największych zaklęć nie zmienisz tego. Sto lat w Hogwarcie Cię tego zaklęcia nie nauczy. Bo nikt takiego zaklęcia nie zna, nie poznał i nie pozna. Jeśli coś jest do zrobienia to jest do zrobienia a nie do przeczekania. I ja się tym właśnie w życiu kieruję. Jest robota to trzeba ją zrobić. Odfajkować. Owszem, można olać, ale wybierasz wtedy świadomie stanie w miejscu podczas gdy ludzie, którym po cichu zazdrościsz szczęśliwego życia oddalają się od Ciebie o miliony lat świetlnych. I niestety… będą coraz dalej.
Bo jeśli nie ruszysz tyłka sprzed komputera i nie pójdziesz pobiegać to chociażbyś oglądała trzy godziny ćwiczenia Chodakowskiej nic nie spalisz. A jeszcze Ci pewnie przybędzie bo oglądając to co Cię niedługo czeka aż grzech nie zjeść ostatniej symbolicznej czekoladki. A na filmie tak dyszą, że i Tobie się pić zachciało no to co? Colka dla orzeźwienia? No to chlup :)
Praca w pracy?
Do pracy nie chce Ci się chodzić bo masz tyle do roboty. Bo się nie wyrabiasz. Bo za dużo od Ciebie wymagają. A gdybyś tak spróbowała odpisywać na maile od razu zamiast zostawiać je na później? A gdybyś tak policzyła ile czasu tracisz na wizyty na Facebooku scrollując po raz setny tablicę w poszukiwaniu nowości u znajomych? Nie musisz odpowiadać sobie na głos. Zrób to po cichutku. A później przypomnij sobie ile razy baaardzo głośno narzekałaś na ilość pracy… w pracy. A właź sobie na tego fejsbuka, a lookaj na instagrama! Ale dopiero wtedy, kiedy zrobisz wszystko co do Twoich obowiązków dzisiaj należało, żebyś wiedziała, że to Twój zasłużony odpoczynek a nie obijanie się i odkładanie (PIĘTRZENIE) obowiązków.
Planowanie na śniadanie
A jeśli już jesteśmy przy tych obowiązkach to coś Ci podpowiem. Planuj! Tylko tak serio, konkretnie. Nie musisz do wszystkiego zakładać nowego zeszytu i wyrywać poprzednich kartek żeby od teraz zacząć nowe życie. Ja mam taką apkę w telefonie gdzie mam pogrupowane obowiązki na różne obszary. Blog, Praca, Dom, Wydatki, Przychody, i pisiąt innych kategorii… ale wszystko mam pod kontrolą. Nauczyłam się zapisywać wszystko od razu w jednym miejscu i powiem Ci, że… TO DZIAŁA! A wiesz jak fantastycznie się poczujesz kiedy odhaczasz ostatnie zadanie i masz czystą tablicę? CZAD!
Na 100%
I na koniec złota myśl najzłotsza ze złotych. Jeśli chcesz coś zrobić, po prostu zrób to, ale tak na 100%. Rób to tak, żebyś była z tego zadowolona do końca. Żebyś nigdy nie mogła powiedzieć, że „aaaa to się kiedyś poprawi, to tylko na chwilę, to tak na początek”. Nie ma nic na początek. Nie ma nic na później. Jest tylko to co jest na teraz. I jeśli chcesz mieć poczucie spełnienia musisz od początku zabrać się za to, co sobie zaplanujesz tak full profeszynal. Kiedy cos zrobisz, poczujesz, że to zrobiłaś. Siebie samej nie oszukasz. Jeśli planujesz zostać makijażystką nie szczędź kasy na kursy. Jak już na kurs pojedziesz, wykorzystaj go na 100%, nie siedź w kącie. A jak z niego wrócisz, zabierz się do roboty, daj ogłoszenie i działaj! Dopóki nie zaczniesz nie nabierzesz rozpędu. A jak już ruszysz ten tyłek, to wiesz… pośladek za pośladkiem i rozruszasz to swoje siedzenie, gwarantuję Ci :)
Rusz tyłek!
Często dostaję pytania o to jak osiągnąć sukces w blogowaniu. Proste pytanie i uwaga – prosta odpowiedź. Tak jak i na każde inne pytanie. RUSZ TYŁEK! Poszukaj książek albo przeczytaj te, które napisał Tomek Tomczyk, o których tyle razy Ci pisałam. Zapisz się na Blog Fest. Złap podstawy. Zrób pierwszą sesję, napisz pierwszy tekst. Poleci, zobaczysz! Tylko rusz ten tyłek i zacznij działać. I pamiętaj, że wszystko co będziesz robiła masz robić na 100%. Mamę oszukasz, tatę oszukasz, ale siebie oszukać nie dasz rady. A jak będziesz odwalać fuszerkę, stracisz zapał zanim się dobrze rozkręcisz.
Życie jest proste. Serio. Nie ma wielkich tajemnic sukcesu. Nie ma ludzi, którzy chudną w tydzień 100 kilogramów. W lotka nie trafia się szóstki jeśli skreśli się tylko 5 cyfr. A co dopiero jeśli się w ogóle nie zagra. A sukces… hmm… sukces jest zarezerwowany nie dla tych, którzy urodzili się pod szczęśliwą gwiazdą tylko dla tych, którzy ruszają tyłek. Raz za razem.
Fajnie jest czasem polenić się w łóżku, powygrzewać tyłek pod kołderką. ALE ZMACHANY TYŁEK! A nie taki z odleżynami i cellulitem od nic-nierobienia ;)
Kołderka, podusia, kurka – wzór naszego autorstwa dla La Millou
Ja nawet nie wien od czego zacząć, ale te wpis jest właśnie tym, czego w tym momencie potrzebowałam. To serio jakiś znak, bo ja nawet nie weszłam tu świadomie! Chciałam kliknąć w komenatrze na fb i tak mi się jakoś palec omsknął. Koniec tego. I początek nowego. Dzięki ;)
Mega motywujace. Dziekuje i pozdrawiam serdecznie beata
Przypomnialo mi sie: cuda sie zdarzaja, tylko trzeba sobie na nie zapracowac Pozdrawiam serdecznie beata
My z bratem to jesteśmy w czepku urodzeni. Zawsze jakoś nam tak wychodziło, że dało się zarobić i się nie narobić i jakoś wszystko się układa zawsze i wychodzi. Ale oprócz tego co napisałaś uważam, że o jednej ważnej rzeczy zapomniałaś. Nastawienie i nasz optymizm. Myślę, że już to to spory kawał drogi do sukcesu. Cóż, przynajmniej sprawdza się u nas :)
Kurczę noo.. :D Lubię takie wpisy bo są mega motywujące ! :P a tu człowiek ma tyle planów, samorealizacja itp. ale faktycznie za dużo odkłądamy na później .. :/ Trzeba w końcu spiąć poślady i do dzieła, bo nikt za Nas zycia nie przeżyje :*
No liczę na takiego kopa na żywo :) Do zo we wrześniu!
Ale fajnie :) <3
Super motywujący tekst…. Trzeba się po prostu wziąć w garść i iść do przodu. Po swoje! A tak a propos totka, to przy okazji ostatniej kumulacji, wykupiłem jeden los (bo córka chce mieć stado koni! ;-) ) i wygrałem… czwórkę… zawsze coś… :-)
Tak jest! Tak zrobię! Jest plan :-) I tego się trzymajmy! Czekam na Blog Fest w Warszawie. Do zobaczenia! :-)
Dobrze gadasz :)
Witam. Pierwszy raz tu pisze, ale cYtam od dawna. Ja wlasnie swoj tylek ruszylam rok temu. Moje blizniaki skonczyly wtedy 2 lata i juz przegieciem bylo mowienie ze te walki na brzuchu to po ciazy :-). Wzielam sie za siebie. Codziennie cwiczenia (bieganie, silownia), dieta. W tym roku na wakacjach we Wloszech zero wstydu na plazy. Baaaa nawet bylam z siebie dumna gdy z dwojka dzieci szlam do morza a faceci sie za mna ogladali. Nawet przed ciaza nigdy nie wygladalam tak dobrze :-) jak sie chce to mozna, tylko tak jak napisalas -trzeba ruszyc tylek :-)
Ale dałaś kopa! Czytałam to i po cichu myślałam „ja pierdziele, opisuje mnie”. Leń ze mnie patentowany i narzekać potrafię.
Cieszę się, że będę na Blog Fest, bo strasznie brakuje mi pozytywnego kopa i dużej dawki dobrej energii. Tak więc odliczam dni, a teraz – Do pracy rodacy! ;)
A ja wzięłam się za pisanie 12 dni temu. Poki co jestem mega zadowolona bo tylek ruszylam ;-) Bilet na blog fest we Wrocławiu już czeka ;-) do zobaczenia jeśli tylko do tej pory nie urodze drugiej córki ;-)
Niestety uwielbiamy zazdrościć innym i hejtować tych co mają lepiej. Ale trzeba pamiętać, że najczęściej mają, bo na to zapracowali. Bo się starają, bo nie stoją w miejscu, bo ryzykują. Więc z postem zgadzam się w 100%:)
Ha, tytuł mnie przyciągnął, ale coś mi mówiło, że tak się to skończy. Tzn że bez pracy nic nie ma. Niby o tym wiem i sama wyznaję taką zasadę, ale przez chwile łudziłam się, że jednak odkryjesz przede mną jakąś życiową tajemnicę. No cóż, może następnym razem…
A co to za aplikacja, jeśli mogę spytać?
SPLENDO :)
Tym pozytywnym wpisem podładowałaś mi baterie, bo czasami traci się wiarę w siebie i powodzenie w realizacji planów