Szczerze o tym, ile kosztuje nas dziecko i utrzymanie domu.

Szczerze o tym, ile kosztuje nas dziecko i utrzymanie domu.

Dzisiaj będą konkrety. W ślad za wpisem sprzed 2 lat, o tym, ile kosztuje dziecko, który do tej pory klika się jak szalony, postanowiłam przygotować dla Ciebie zestawienie tego, ile kosztuje nas życie. Takie życie wiesz… podstawowe. Nie będę się skupiała na jedzeniu (chociaż nad tym też się w końcu pochylę, bo wraz ze zmianą nawyków żywieniowych, sporo zmieniło się i w naszej lodówce i w… portfelach) :) Nie będzie o wakacjach, rozrywkach i używkach ;) Będzie o tym, ile kosztuje nas miesięcznie i rocznie utrzymanie 4-latka i ile kosztuje nas miesięcznie i rocznie utrzymanie domu. Reszta jest już zależna od tego, ile kto zarabia, jakie ma potrzeby i na co może sobie po prostu pozwolić więc nie ma sensu się rozpisywać.

Tym wpisem chcę Ci dać obraz na to co Cię czeka, jeśli A. założysz rodzinę, B. zamieszkasz w domu jednorodzinnym. A jeśli już jesteś w takiej sytuacji, super będzie sobie to wszystko porównać i wyciągnąć jakieś wnioski, prawda? Maciek na początku wertował fora w poszukiwaniu np. tego, ile gazu powinien zużywać nasz piec, albo jak szybko zapełnia się szambo. Postanowiłam zrobić Ci więc ściągawkę, żebyś nie musiała nocami przegrzebywać się przez setki podstron i konwersacji z 1987 roku :)  To co? Jedziemy z koksem? Zaczynam od dziecka.

Ile kosztuje utrzymanie 4-latka?

Pamiętasz TEN tekst? Podsumowywałam w nim koszty pierwszego roku dziecka, łącznie z wyprawką. O matko ileż ta przyjemność kosztuje, kiedy nie masz od kogo dostać ciuszków, wózka czy zabawek! Myślałam, że im Mati będzie starszy, tym droższy w utrzymaniu, a tu miła niespodzianka…

Mati od roku chodzi w rozmiarze 104. Dla mnie to szok, bo przywykłam do tego, że nie nadążam z wymienianiem jego garderoby. A tu miła niespodzianka. Najpierw 104 było oczywiście ciut za duże, ale co zrobisz, jeśli 98 już nie pasuje? No niech chodzi w luźniejszych. I tak sobie chodzi w tych luźniejszych ciuszkach już kolejny sezon. Nie pamiętam kiedy ostatni raz mu coś kupowałam. Chyba krótkie spodenki przed wyjazdem na wakacje. Stopa też mu już tak nie rośnie jak szalona. Nareszcie kupujemy mu nowe buty nie dlatego, że wyrósł, a dlatego, że je już po prostu zachodził na śmierć :) Myślę, że to szalone tempo, które poważnie trzepało mnie po kieszeni już się utrzyma.

Ile wydajemy na ubrania? No kurczę wiesz… to jest kwestia tego kogo na co stać i tego, czy masz możliwość odkupienia, albo dostania rzeczy po starszych dzieciach w rodzinie, czy od znajomych. My tak fajnie nie mamy więc kupować musimy wszystko. Ale zaopatrujemy się w sieciówkach: Zara, RE kids, H&M, Smyk. Buty głównie Bartek i jakieś sportowe. W sumie naliczyłam ciuszków w rozmiarze 104 i butów w rozmiarze 26, na około 5000 zł. NA CAŁY ROK! A weź pod uwagę jeszcze to, że my musimy mieć trochę więcej „outfitów” dla Matiego, żeby nie pokazywać go non stop w tym samym na blogu :)  Z tych 5000 zł prawdopodobnie zwróci mi się po kolejnej wyprzedaży jakieś 2000 zł. Nie jest więc źle :)

Tak więc ubrania –>  5000 zł rocznie (uwzględniając wyprzedaż załóżmy 3000zł)

Przedszkole –> 500 zł miesięcznie –> 6000 zł rocznie

Zabawki –> niespecjalnie kupujemy mu zabawki, bo zazwyczaj dostajemy je do testowania, ale tak z drugiej strony, gdybyśmy ich nie dostawali, to też nie kupowalibyśmy ich w takiej ilości. Myślę, że przyjmując 100 zł miesięcznie zmieścimy się i z prezentem urodzinowym i z gwiazdkowym w 1200 zł rocznie. No, może 2000 zł, bo mniej więcej 4-latki przesiadają się na czterokołowe rowerki, więc kilka stówek pójdzie na nowy pojazd pewnie u większości rodziców.

Leczenie –> to jest kwestia indywidualna. To już zależy od tego jak często Twoje dziecko choruje i na co. Nas same wizyty i zabieg usunięcia migdałka trzepnęły zdrowo po kieszeni, bo w sumie zapłaciliśmy za diagnozowanie i leczenie około 7000zł. No, ale nie każde dziecko ma przerośnięty migdał i nie każde jest operowane prywatnie. Mamy też NFZ, więc tylko zaznaczam, że wypada wziąć pod uwagę i ten nieprzyjemny koszt przy planowaniu budżetu.

I wiesz co Ci powiem? Oprócz ubrań i przedszkola, taki 4-latek właściwie nie wymaga więcej jakiś kosmicznych wydatków. Nie chodzi jeszcze do szkoły więc nie musimy kupować mu podręczników i przyborów szkolnych, je właściwie to samo co my, a jeśli chodzi do przedszkola, właściwie stołuje się głównie tam (500 zł za przedszkole uwzględnia wyżywienie). Nie ma tragedii! Wydaje mi się, że na siebie wydaję więcej pieniędzy niż na Matiego.

 

Ile kosztuje utrzymanie domu jednorodzinnego?

Tu będzie mniej wesoło :) I nawet nie pytaj ile wynosi moja rata kredytu, bo sama nie chcę o tym pamiętać. Wczoraj policzyłam ile przez te 3 lata spłacania kredytu, ubyło nam kapitału z zaciągniętej pożyczki. Uwagaaaa: 16 tys. zł. Nie wiem czy mam się śmiać, czy płakać, bo w końcu wiedziałam na co się decyduję, ale wychodzi na to, że przez 3 lata spłaciliśmy kilkadziesiąt tysięcy odsetek i tylko 16 tys. kapitału :) No, ale… mam co chciałam. Jestem szalenie zadowolona z tego jak nasz dom wygląda, jak go wykończyliśmy i… jak się w nim czujemy. A tego na pieniądze nie da się przeliczyć.

Da się natomiast pochylić nad kosztami życia w takim domu, kontra mieszkania w bloku. Wnioski są bardzo ciekawe. Pamiętasz ten tekst, w którym opowiadałam Ci o wytropionych przez nas uciekających pieniądzach? No więc zabraliśmy się już za kwestię naszych funduszy konkretnie. Po sprawdzeniu wycieków, zaczęliśmy się zastanawiać, jak możemy nasze wydatki usprawnić, obciąć i nie płacić tam, gdzie nie ma takiej potrzeby. Na początku tego roku, Maciek zabrał się za generalne porządki w naszych rachunkach. Zainteresował się Domowym Programem Oszczędnościowym, czyli smartDOMem. Dzięki temu łączymy w jednym miejscu 5 usług: internet LTE (u nas tylko LTE wchodzi w grę, nasza metropolia nie doczekała się jeszcze kabla), 2 telefony, telewizja (Cyfrowy Polsat), prąd (tak, tak, w Plusie można sobie kupić prąd) i gaz (który jest naszym głównym kosztem, bo ogrzewamy cały dom piecem gazowym). Dzięki połączeniu tych wszystkich usług w jedno, oszczędzamy blisko 3000 zł rocznie nie wspominając już o wygodzie, jaką jest posiadanie wszystkich opłat w jednym miejscu.

Do tej pory nasze koszty kształtowały się tak (kwoty uwzględniają VAT):

  1. Internet 65 zł miesięcznie –> 780 zł rocznie.

  2. Telefony 150 zł miesięcznie –> 1800 zł rocznie.

  3. Telewizja 100 zł miesięcznie –> 1200 zł rocznie (Cyfrowy Polsat wykupowaliśmy od razu, ale na początku bez pakietu w smartDOMie, więc kosztował nas więcej)

  4. Prąd  117 zł miesięcznie –> 1400 zł rocznie.

  5. Gaz (tu już bez rozbijania na sezon grzewczy i letni) –> 6000 zł rocznie.

W sumie, daje nam to 11 200 zł za rachunki dla 3-osobowej rodziny.

 

Od połączenia wszystkich usług w jedno, nasze rachunki zmieniły się następująco (kwoty uwzględniają VAT):

  1. Internet 1 zł miesięcznie –> 12 zł rocznie.

  2. Telefony 35 zł miesięcznie –> 420 zł rocznie.

  3. Telewizja 60 zł miesięcznie –> 720zł rocznie.

  4. Prąd 114 zł miesięcznie –> 1370 zł rocznie.

  5. Gaz –> 5780 rocznie.

W sumie, daje nam to 8 300 zł za rachunki dla 3-osobowej rodziny.

 

Nad smartDOMem trzeba najpierw trochę przysiąść, żeby to wszystko ogarnąć. Albo poczytać sobie TUTAJ. W sumie, można połączyć ze sobą aż 9 usług i produktów (ale nie trzeba). My zdecydowaliśmy się na 5 i czekamy na koniec okresu ubezpieczeniowego naszych samochodów, bo ich ubezpieczenie też chcemy przenieść do smartDOMu (ERGO Hestia). Dzięki temu dostaniemy dodatkową zniżkę wynikającą z tego, że jesteśmy posiadaczami smartDOM. Ogólnie ilość usług i produktów, które sobie wykupujesz zależy od Ciebie. Jeśli połączysz ze sobą wszystkie, oszczędzasz do 1000 zł w skali roku w ramach samego smartDOMu, a zwróć jeszcze uwagę jak wygląda różnica w cenach podstawowych np. za prąd i gaz!

 

Jeśli chcesz sobie porównać ile możesz zaoszczędzić na swoim prądzie, albo gazie, jest świetny kalkulator do przeliczania tych danych. Podajesz swój kod pocztowy i dostawcę usług, a kalkulator sam Ci wszystko wylicza. Świetna opcja!

Prąd przeliczysz –> TUTAJ

Gaz przeliczysz –> TUTAJ

 

Oprócz usług, których koszt zmniejszamy smartDOMem, pozostaje nam jeszcze do opłacenia:

ubezpieczenie na życie, o którym wspominałam Ci kilka wpisów temu –> 250 zł miesięcznie –> 2500 zł rocznie (a nie 3000 zł, bo tam też korzystamy z promocji, która oddaje nam 500 zł rocznie)

szambo (no sorry, jak ma być dokładnie to jest dokładnie) :) –> 150 zł miesięcznie –> 1800 zł rocznie.

ochrona –> 50 zł miesięcznie –> 600 rocznie.

wywóz śmieci –> 400 zł rocznie.

podatek od nieruchomości –> 250 zł rocznie.

 

Dodatkowe opłaty to w sumie 5550 zł rocznie (przy czym główny koszt to ubezpieczenie na życie, które przecież nie każdy wykupuje).

Bez ubezpieczenia, dodatkowe opłaty wynoszą 3050 zł.

 

Jeśli chodzi o wodę, to nie jestem w stanie Ci podać żadnych danych, bo wodociąg mamy mniej więcej od pół roku i do tej pory spłynął do nas dopiero jakiś bliżej nieokreślony rachunek na 300 zł. Ale za co, za ile… nie jestem w stanie z tego nic zrozumieć :) Umówmy się, że za rok uzupełnię ten wpis o nowe dane po prostu. Teraz nie jestem w stanie Ci nic podać nawet „na oko”, żebyś mogła sobie porównać.

Żebyś miała jakiś pogląd na to wszystko, podaję Ci powierzchnię użytkową naszego domu, którą ogrzewamy –> 178 mkw. No i weź jeszcze pod uwagę liczebność rodziny, jeśli będziesz porównywać zużycie wody (ale to za rok). Aaa! No i bardzo ważna rzecz! Ogród podlewamy wodą ze studni. Tak więc z jednej strony oszczędzamy na wodzie, ale z drugiej, płacimy za prąd z pompy. Uznajmy więc, że ten koszt się wyrównuje.

Dom czy mieszkanie?

Nasi przyjaciele, kupili sobie super fajne, duże mieszkanie (chyba 90 metrów) po drugiej stronie Warszawy. Na wiosce, ale właściwie to tylko z nazwy ta wioska, bo to bardzo fajne i cywilizowane miasteczko w okolicach Piaseczna. My do tej cywilizacji raczej nigdy nie dobijemy :)  Z tego co pamiętam, samego czynszu płacą około 600 zł miesięcznie. 600 zł x 12 miesięcy daje nam 7200 zł rocznie.  W czynszu mają już zaliczkę na ogrzewanie i wodę, ochronę, fundusz remontowy… no wiesz, full pakiet. Zostaje im jeszcze do opłacenia prąd (50 zł miesięcznie) i standardowe rachunki typu telewizja, internet, telefon (przyjmijmy, że płacą tyle co my, przed przystąpieniem do smartDOMu, czyli 3780 zł rocznie.

Różnica w kosztach jest więc kolosalna. Nas opłaty „okołodomowe” kosztują łącznie 11 350 zł, a gdybyśmy nie korzystali ze smartDOMu –> 14 250 zł.  Do tego dochodzą koszty utrzymania ogrodu, serwis automatyki do bramy, nawodnienia, mycie ciśnieniowe tynków… pewnie za jakiś czas wymiana dachu. Tego wszystkiego, mieszkając w bloku, nie bierze się pod uwagę. Chociaż jeśli pochylimy się nad wysokością warszawskich czynszów, sprawa już nie jest taka kolorowa. Nasze małe mieszkanko na Bródnie, to już ponad 500 zł czynszu i każdorazowo dopłata minimum 1000 zł za sezon grzewczy i około 500 zł za wodę. A mieszkanie jest malutkie!

Gdybym miała zdecydować się drugi raz na zakup tego domu zrobiłabym to na 100%. Ale to trzeba czuć. Trzeba kochać te pola dookoła i spokój. Trzeba się po prostu męczyć w mieście. A ja męczyłam się bardzo i nawet gdyby te opłaty miały być jeszcze wyższe, stanęłabym na głowie i zarobiła na nie. Oby tylko móc oglądać co wieczór wiejski zachód słońca, a za dnia robić sobie we własnym ogrodzie pikniki z synkiem, którego utrzymanie kosztuje dużo mniej niż się spodziewałam. To co? Wychodzi na to, że jestem na zero, prawda? :)