Opowiadałam Ci już kiedyś, że zanim poznałam Maćka zwróciłam pewnemu Panu pierścionek zaręczynowy? Fantastyczny chłopak, ale tak skrótowo… po roku narzeczeństwa uznałam, że to jednak nie TO. Z tego co wiem, ułożył sobie już życie z jakąś fajną dziewczyną więc trzymam kciuki za rozwój LOVE :) To było w maju 2012. Po co mi te daty? Muszę Cię osadzić dobrze w czasoprzestrzeni żebyś poczuła klimat wpisu. Jedziemy dalej :)
True Love Story
Pod koniec czerwca, podczas rozgrywek EURO 2012 odbył się pierwszy kontakt pomiędzy przyszłymi rodzicami Pączka. (Tu rozpisałam się na 2 strony opisując historię naszej miłości, ale nie o tym miał być wpis więc uznałam, że rozwinięcie tego wpisu z naszymi archiwalnymi zdjęciami będzie jednym z bonusów, które przygotowuję dla osób zapisanych na newsletter. Zapisz się do mnie, będzie fajne!!! :) O TUTAJ). 19 października przyczepialiśmy już naszą zaręczynową kłódkę do mostu Pont des Arts w Paryżu. Prawdopodobnie jeszcze w Paryżu powiększyliśmy naszą rodzinę o trzeciego Pączka więc na przekór ustalonej dacie ślubu na 8 czerwca i zaklepanych terminach na sali, w kościele, u fotografa, filmowca, zespołu itd. w grudniu 2012 już ganialiśmy jak koty z pęcherzem przekładając wszystko na 8 lutego żebym do ołtarza „kroczyła a nie się toczyła” :)
Do biegu, gotowi, start!
Tak więc od października do lutego szaleństwo przygotowań ślubnych w wersji podwójnej. Najpierw na 8 czerwca, później na 8 lutego. W poniedziałek, zaraz po ślubie, zamiast na miesiąc miodowy, wierna swojej ukochanej firmie wyjechałam w tygodniową delegację do Niemiec a po powrocie zastałam… nasze mieszkanie w ruinie. Maćkowi włączył się syndrom wicia gniazda, a raczej demolowania gniazda i uznał, że przez tydzień wyremontuje nam ramach niespodzianki mieszkanko. Remont się troszkę przeciągnął… ciut. Takie ciut, aż do porodu. W sumie jeszcze po porodzie, kiedy leżałam z Matim w szpitalu, Maciek kończył malowanie a chłopaki skręcali meble. Rozumiesz to? Cała ciąża na kartonach. W międzyczasie przeprowadziła się do Warszawy moja mama więc oddaliśmy jej nasze meble czekając na nowe. A, że nowe się trochę przedłużyły… spałam z brzuchem wielkości worka ziemniaków na dmuchanym materacu, oprócz którego jedynym meblem w domu było krzesło z IKEI za 20zł. I tak do porodu. Niezły odpoczynek prawda? ;)
Po porodzie…
Czasy „po porodzie” pominę bo sama najlepiej wiesz jak wygląda życie po porodzie pierwszego dziecka. Kiedy Mati miał 3 miesiące założyliśmy bloga więc oprócz dzieciaczka miałam swój wymarzony „etat” w domu. I tak do października 2013, kiedy to postanowiłam uprzykrzyć sobie życie i oprócz bejbi i bloga – wrócić do pracy. Z grubej rury oczywiście. Pełny etat i kilku, kilkunastodniowe delegacje. Pamiętasz te czasy? Byłaś tu wtedy ze mną? Hardkor. Ale jakoś dałam radę. Blog rozwinął się w międzyczasie do tego stopnia, że pełny etat w pracy stał się moją pracą dodatkową a ja, jak wrak człowieka balansowałam nad przepaścią zastanawiając się czy kawę można podawać dożylnie żeby szybciej działała. Wytrzymałam tak do czerwca kiedy to zdecydowałam, że nie dam rady tak dłużej. No i proste, że nie mogłam dać rady bo kilka dni po mojej ostatniej wizycie w pracy podpisaliśmy akt notarialny. Akt notarialny, który na dole miał napisane małym druczkiem, że jeśli jesteś kobietą wiedz o tym, że od tego dnia rozpocznie się kierat, przepychanka z majstrami i codzienna dawka nerwów zamiast kawy. Po co Ci kobieto kawa! Wykończeniówkę to lepiej na relanium niż na kawie. Dobrze Ci radzę.
To był zły pomysł
Tak więc od przełomu października i listopada 2012 do przełomu października i listopada 2015, równe 3 lata, mój organizm pracuje nie na podwojonych, nie na potrojonych, ale na pomiliardtysiącmilionówtryliardonych obrotach. 3 lata… I kiedy przekazałam Panu Robertowi pliczek dolarów za schody, kiedy włączyłam alarm wychodząc po raz ostatni przed wylotem z Polski… poczułam, że źle robię i że nie powinnam wyjeżdżać jednak na te wakacje bo „jeszcze tyle do zrobienia”. I jechałam na to lotnisko jak na ścięcie. I wstawać mi się nie chciało pomimo tego, że i tak mieliśmy rzut beretem bo spaliśmy u Kasi i Jarka… i wchodzić do samolotu mi się nie chciało… i głowa mnie tak bardzo bolała pierwszego dnia. Tak bardzo, że o 18 już spałam… Wymioty, gorączka… tak, to był prawdziwy detoks, odwyk od szaleńczego pędu ostatnich 3 lat. Ale… wyhamowałam.
Happy End
Niesamowity Happy End, bo kiedy podsumuję te 3 lata, wychodzi na to, że spełniłam przez ten czas więcej marzeń niż przez całe swoje dotychczasowe życie. I tak jak w bajkach, niby jest Happy End, niby akcja zwalnia, niby wszystko się kończy, ale w rzeczywistości dopiero się zaczyna. Kończymy szczęśliwie to, co było do tej pory i zaczynamy kolejny rozdział naszego życia. Kolejny tom w sumie. Sagi o Malwinie, która szczęścia w życiu szukała… i się doszukała <3 A ten tydzień pozwolił mi to wszystko usystematyzować, poukładać i docenić. Niedługo wracam. Z głową pełną pomysłów, z zapałem do pracy… ale i z dystansem i zmianami. Dużo się zmieni. Zobaczysz. Dorosłam do tych zmian. Ale nie martw się, będzie dobrze :) Tylko mnie kochaj ;) ;) ;)
Jestem bardzo ciekawa nadchodzących zmian i niewątpliwie, patrząc na to co już jest, wszystko będzie idealne i dopięte na ostatni guzik.
Hihi, u nas jakby podobnie, tylko rok później :p maj 2013 pierwsze spotkanie, listopad 2013 Tosia zamieszkała w brzuchu, walentynki 2014 ślub… Tylko jeszcze domu nie mamy :D coraz bardziej lubię do Ciebie zaglądać, powodzenia w dalszym spełnianiu marzeń :*
Wspaniale czyta się o osobach, które są szczęśliwe. Wiadomo, że zawsze możemy dopatrywać się czegoś więcej i oczekiwać bardziej i lepiej ale na tym chyba to polega, żeby docenić to co się ma.
Ps. Czekamy na dwustronicową historię znajomości Bakusiów.
Odpoczynek zasłużony! Już troszkę czasu tu jestem i zaczynałam podejrzewać, że muszą być co najmniej dwie Malwiny do ogarniania tego wszystkiego ;) Zmian nie mogę się doczekać, ciekawa jestem, czym tym razem zaskoczysz.
O rany, to u was szybciorem wszystko poszło :) Super! Ja Euro dobrze pamiętam bo podczas meczu Polska-Czechy było moje własne wesele :) A w październiku 2012- również począł się nasz dzieć :)
Dziękuję bardzo bo wróciły wpisy takie jak lubię :-) pełne Ciebie , zycia i szczęścia …. a nie rozpisywania się o domku itd przepraszam że tak pisze ale jestem na podobnym etapie i za niedlugo nasze marzenie domu będzie spenione a te wpisy przypominały mi te ciężkie chwile i ile do zrobienia a ja ide spać zamiast jeździć na szczotce i wałku :-) pozdrawiam serdecznie
U mnie też wszystko na szybko, poznaliśmy się marzec 2013, wrzesień 2013 juz byłam w ciąży listopad 2013 miał być ślub ale moja mama zachorowała a potem zmarła, a ślubu nie mamy do teraz, przed porodem przeprowadziłam się na Śląsk, 500km dalej od lubelskiego… wszystko w biegu ale nie tak kolorowo jak u ciebie :)
Ale straszysz ta wykończeniówka ;( a to wszytsko przedemna :/
Pozdrawiam
Kurcze, jak przyjemnie się czyta Twoje wpisy. Nigdy nie interesowały mnie blogi i inne tego typu wypociny a tu: Suprajs! Trafiłam na Twój blog przypadkiem i teraz nie mogę się od niego oderwać. Jesteś genialna! Jak już uporasz się ze zmianami, pomyśl o kolejnej, a co! Wydaj książkę, komiks, cokolwiek. Jesteś stworzona do pisania!
Oj kochamy Cię kochamy :) Odpoczynek się należy każdemu :* fajnie, że przy okazji pojawiają się nowe pomysły.. nie musisz nic zmieniać , jest idealnie :)
:*
Wyzwania to chyba Twoja specjalność! Czekam z zaciekawieniem na kolejne zmiany. Po takich trzech latach to będzie pewnie jeszcze ciekawiej…
Bardzo cieszę się z tego że jesteś szczęśliwa :) Choć jestem cichą obserwatorką wiedz, że śledzę Cię cały czas i cieszę się z każdego Twojego sukcesu. Bardzo mnie motywujesz choć na razie jestem w stanie zawieszenia, trochę wymuszonego przez okoliczności życia. Choć te zawieszenie jest intensywne bo z moim dzieciem mam hard na maxa. Ale jestem optymistką i mam nadzieję, że przyjdzie czas w którym odetchnę i ruszę na nowo :)
Odpoczynek każdemu jest potrzebny, poza tym sprzyja nowym i ciekawym pomysłom. Zmian jestem ciekawa ale jestem pewna, że będą właściwe.
Malwi ! Trzymam kciukasy za zmiany ! Oby do przodu a ja tak Ci tylko wspomne szybko bo jesrem Wami od poczatku ze kobiety tego wieky daja rade ja przez 4 lata wzielam slub kupilam mieszkanie wyremontowalam urodzilam syna odchowalam wrocilam do pracy popracowalam zaszlam w ciaze urodzilam corke buduje dom -wroc ! Wybydowalam juz ten dom wykanczam go ! Odchowuje corke pomagam małzonowi swemu rozkr
ecic firme i za 11 dni jade na pierwsze Wczasy z mezem sam na sam bez bejbikow ! Hohoho a plytki stygną takze ten tego Lubie te twoje przemyslunki bo wtedy jak czytam mam dopiero czas ogarnac swoje
Zycie i kurcze Dumna Jestem i z Ciebie i z Siebie !
Baterie naładowane to i zapał do pracy jest :) jestem ciekawa tych zmian! I czekam z niecierpliwością ;)
Ostatni wpis jaki udało mi się po części przeczytać to „HAPPY END I HAPPY START” i czytając o 3 latach bieganiny pomyślałam o sobie… Również jestem mamą… Mamą 2 ślicznych córeczek (3 lata i roczek)… i również biegam… już 4 lata… Moje życie toczy się w tempie za którym nie nadążam… Staram się, ale jest naprawdę ciężko. Prawie 5 lat temu spotkałam na mojej drodze mojego męża… Też bardzo szybko zaręczyliśmy się i do ślubu „szłam z brzuszkiem”. U nas przygotowania do ślubu trwały 1,5 miesiąca (możesz wiedzieć jaka to była prędkość). Skracając jednak całą historię do minimum po prostu podsumuję… W tym momencie mam na głowie: Dwoje dzieci, dwie szkoły, pracę, budowę domu i ogarnianie bieżących spraw… . Szans na jakiekolwiek wakacje nie mamy żadnych ponieważ pomimo tego że oboje pracujemy finansowo jesteśmy na dnie… .
Kocham kocham a wpis cudowny czekam na więcej takich :)
No to rozgrzałaś naszą ciekawość na maksa :) Bardzo jestem ciekawa tych zmian :)
Czekam z ciekawością na zapowiadane zmiany :)
jak zwykle rewelacyjny wpis.Czekam na te zmiany :)
świetny wpis! Każdy potrzebuje od czasu do czasu chwili wytchnienia a urlop to bardzo ważna sprawa. I dodam,że przepiękne zdjęcia! Czy mogę zapytać w jakim programie je obrabiasz??
Lightroom i Photoshop :)
Oj działo się! Dużo zmian w krótkim czasie.
Zapraszam do zajrzenia na mój blog, który małymi krokami się buduje mlodamamakobieta.blogerka.pl :-)
Witam serdecznie chciałabym zapisać się na newsletter niestety nie system nie przyjmuje żadnego z moich 2 e-mail
No rzeczywiście szybko wróciłaś do pracy :) ile miał synek – 3 m-ce ?? i to od razu na pełen etat ? jak zorganizowałaś opiekę ??