Jak ja to zrobiłam, że mąż mi gotuje?

Jak ja to zrobiłam, że mąż mi gotuje?

O tym, że mój Maciek jest super kucharzem powiedziałam Ci już milion razy. Dzisiaj powiem milion pierwszy raz, ale zdradzę Ci mój patent na gotującego męża. Już po ptokach, mąż się „rozgotował” więc się nie cofnie, ale uwierz mi, początki wcale nie były łatwe! Jedyna przewaga jaką miałam od razu to wzorzec Maćka z domu, bo jego tata gotuje. Świetnie gotuje a jeszcze świetniej przynosi dokładki zanim zdążysz zjeść to co masz na talerzu. Jakby Zdzichowi dać możliwości, skończyłby z głodem na całym świecie, w jedno popołudnie. No, ale wróćmy do naszego króliczka doświadczalnego czyli mojej miłości życiowej, Macieja mojego LOVE. Otóż.

 

Maciek w początkowej fazie mojej znajomości był typowym słoiko-saszetkowcem. Wysublimowanym, ale nadal. Lubił dobrze zjeść w restauracji, lubił dobrze zjeść mamine-słoikowe, ale żeby sam zaserowował mi jakiegoś frykasa to niespecjaaaalnie. Kiedyś, kiedy siedziałam u niego, zaproszona na czipsy i film wieczorny, postanowił zamieszać jakieś dobre jedzonko od mamusi na patelni. I tak siadłam w tej kuchni obok mojego przyszłego męża i… wypowiedziałam magiczne zaklęcie. „Ty gotujesz? Łaaaał. Uwielbiam jak faceci gotują.”

Próbowałaś kiedyś powiedzieć swojemu mężczyźnie co UWIELBIASZ a nie czego CHCESZ? Wyobraź sobie jak jak działają te dwa słowa na Ciebie. Bo na mnie tak: „Mmm! Uwielbia jak robię to i to! Super, będę tak robiła bo on to uwielbia, czyli ja jestem taka fajna, bo sprawiam, że on czuje pozytywne emocje”. A teraz pomyśl sobie jak działa na Ciebie „chcę”. Nooo… tak, skoro on chce to ja muszę, bo „chcę” nie pozostawia żadnego pola do dyskusji. Jesteś przymuszona jego „chcę”. A wystarczy dać swojemu rozmówcy odrobinę swobody :) Dobry ze mnie psycholog c’nie? Ja tego sama nie wymyśliłam. Ale o tym dowiesz się już wkrótce :) Wróćmy do mojego saszetkowco-kucharza.

No więc, mój Maciek, pierwszą popisową potrawę, którą mi zaserwował (zachęcony moim „uwielbiam”) zrobił… z torebki. To znaczy wieeesz. Zrobił delikatne pimp-my-bolognese i dorzucił pomidory z puszki i takie takie, ale bazą była saszetka z jakimś sosem Napoli. No to helooooł! Tak to każdy potrafi prawda? Ale myślisz, że mu powiedziałam, że mnie oszukał? A gdzie tam! Po prostu zachwalałam jego żarełko. I tu właściwie nie musiałam kłamać, bo było smaczne. Z torebki, nie znaczy niedobre prawda? :)

Jakiś czas później rzuciłam tak od niechcenia hasło „beszamel”. Że nie wiem, że się nie znam, że ja to jakaś taka niegotująca. Oczywiście tłumaczyłam, że to z braku czasu, ale tak ogólnie to uuuumiem :) No głupia nie jestem. Może i facet się lubuje w garach, ale przecież nie mogłam mu tak po prostu powiedzieć, że o wszystkim wiecznie zapominam i palę nawet wodę w czajniku. Nie byłoby ani tego wpisu, ani Bakusiowa, gdybym się przyznała.

No. To wróćmy do beszamelu. No więc jak o ten beszamel zapytałam, „co to takiego”, tak Maciek jeszcze tego samego wieczora raczył mnie szparagami pod beszamelem, na które przepis zdobył oczywiście od swojego taty :) To była dla niego misja do wypełnienia. Faceci lubią zmierzać się z wyzwaniami. Nie ważne, czy jest to, ugotowanie czegoś nowego w kuchni, zmontowanie latawca czy wymiana silnika w samochodzie. Jest wyzwanie – jest impreza :) I tak właśnie z beszamelu przeszliśmy na bardziej wymyślne potrawy, które za każdym razem chwaliłam pod niebiosa.

Ja miałam łatwo, bo to było naprawdę smaczne, ale jak Tobie mąż zaserwuje zamiast kotleta, jakiś sparciały kawałek opony… jęcz z rozkoszy! :) On też to je, wie co zrobił źle, następnym razem poprawi. Ale następny raz, będzie pod warunkiem, że tym razem również popieścił Twoje kubki smakowe chociaż w minimalnym stopniu. Mission completed. A jak mission completed to znaczy, że „Jestem mistrzem świata! Sprawiam, że moja kobieta jest szczęśliwa! Ale ze mnie gość :)”.

Właśnie zapytałam Maćka czy tak jest. POTWIERDZA :) Jeśli chcemy czegoś od faceta nie rozkazujmy. Pokażmy mu, jak bardzo nas uszczęśliwi spełnieniem naszego marzenia.

Zaraz pokażę (a właściwie to Maciek pokaże), 3 proste smarowidła do chleba, które możemy podrzucić do roboty naszym facetom jako starterek. Goście świateczni z przyjemnością spróbują czegoś innego niż sałatka warzywna, a przygotowanie trwa kilkanaście minut. Maciek tym razem będzie używał do tego blendera ręcznego Braun MQ 9087, który przyspiesza prace w kuchni o 100%. Jeden blender a zrobi za Ciebie masę żmudnej, manualnej pracy. Chociaż… w sumie to to jest taki „multiblender” bo ma w sobie kilka urządzeń. Możesz nim pociąć w plasterki cebulę i nareszcie nad nią nie płakać, zetrzeć marchewkę na takich oczkach jak tarka, ubić pianę do ciasta czy zrobić puree ziemniaczane specjalną końcówką. Aaa! I jeszcze jest taka świetna do robienia domowych frytek! :) Ale wiesz co? Ty tego wcale nie musisz wiedzieć! Ty się możesz w tym gubić i nie znać. Twój mąż już Cię kocha, nie musisz mu pokazywać jaka to Ty jesteś biegła w kuchni. Właśnie pokaż, że się nie łapiesz w tych wszystkich końcówkach i potrzebujesz pomocy :)

Taki obrazek w kuchni jest serio możliwy :) Może nie w koszuli i w muszce (to była moja fanaberia do sesji zdjęciowej, zazwyczaj jest goły brzuchal i krótkie spodenki z pływalni, ale spokojnie. Na stroje też przyjdzie pora. Wszystko rób tym samym stylem czyli „UWIELBIAM” zamiast „CHCĘ” :) I do muchy od czasu do czasu, też gościa przekonasz ;) Zakład? <3

No. To teraz porcja zdjęć z moją największą życiową miłością gotującą (no dobra, drugą po największej, bo jednak pierwszą i największą jest mój synek, który gotuje JUŻ ha!) :) Ale będę gruba… :) A pomiędzy zdjęciami wypatruj trzech mega prostych przepisów na super smarowidła do chleba, które znikają tak samo szybko jak się pojawiają. PY-CHO-TA i PRO-STO-TA :)

facet-w-kuchni-braun46 facet-w-kuchni-braun44

PRZEPISY NA 3 NASZE ULUBIONE SMAROWIDŁA DO CHLEBA:

1 – Pesto z kalerosse.
(Kalerosse to połączenie jarmużu i brukselki, od Fit&Easy.
Jeśli nie masz w okolicy użyj po prostu jarmużu.)

2 – Vege smalczyk słonecznikowy.

3 – Vege paprykarz na kaszy jaglanej.

facet-w-kuchni-braun6 facet-w-kuchni-braun5

SKŁADNIKI NA 3 NASZE ULUBIONE SMAROWIDŁA DO CHLEBA:

1 – Pesto z kalerosse.

100 gramów kalerosse
2 ząbki czosnku
5 łyżek płatków migdałowych
2 łyżko orzechów włoskich
100 ml oliwy z oliwek
woda do nadania oczekiwanej konsystencji
sólo i pieprz
parmezan lub cheddar do posypania po kanapce

2 – Vege smalczyk słonecznikowy.

2 szklanki pestek słonecznika
4 średnie cebule
sólo i pieprz

3 – Vege paprykarz na kaszy jaglanej.

1 woreczek kaszy jaglanej
4 marchewki
2 cebule
1 puszka całych pomidorów
sólo i pieprz
papryka słodka i ostra

facet-w-kuchni-braun3 facet-w-kuchni-braun2 facet-w-kuchni-braun12 facet-w-kuchni-braun16

facet-w-kuchni-braun15

facet-w-kuchni-braun13 facet-w-kuchni-braun17 facet-w-kuchni-braun18 facet-w-kuchni-braun19

PRZYGOTOWANIE:

1 – Pesto z kalerosse.

Po prostu blendujemy ze sobą składniki, dolewając tyle wody, żeby uzyskać oczekiwaną konsystencję. Możemy uprażyć wcześniej płatki migdałowe, ale przyznam Ci się, że my z Maćkiem nie widzimy różnicy w smaku więc nie zawracamy sobie tym głowy. Czosnek jest tak aromatyczny, że właściwie to on nadaje charakter wszystkiemu, ale jeśli masz bardziej wysublimowane podniebienie – praż migdała :P

2 – Vege smalczyk słonecznikowy.

Znów prościzna. Nasz słonecznik zalewamy wrzątkiem i odstawiamy na czas przygotowania cebuli. Szatkujemy naszą cebulkę na krążki/paski, podsmażamy na patelni i wrzucamy do wysokiej miski (wyższej niż ta ze zdjęcia, bo była baaaardzo niewygodna) :) Blendujemy, solimy, pieprzymy ;) I gotowe :)

3 – Vege paprykarz na kaszy jaglanej.

Tu będzie najwięcej roboty, jeśli możemy nazwać to w ogóle robotą. Marchewki gotujemy. Możemy też ugotować sobie razem z marchewką cały pęczek włoszczyzny i go zetrzeć, ale tu znów nasze wysublimowane podniebienia nie czują różnicy więc postanowiliśmy pokazać Ci najprostszą wersję przepisu. Kaszę gotujemy, marchewki gotujemy (możemy je ugotować na bulionie, wtedy podniebienie już poczuje różnicę) ;) Ugotowaną marchewkę umieszczamy w misie z ostrzami razem z marchewką i szatkujemy na gładką masę. W międzyczasie dodajemy sól, pieprz, paprykę słodką i ostrą. Gotową masę warzywną mieszamy z kaszą jaglaną i… voila! Paprykarz warzywny w wersji „zrób to chłopie sam” gotowy :)

facet-w-kuchni-braun29 facet-w-kuchni-braun31 facet-w-kuchni-braun30 facet-w-kuchni-braun32 facet-w-kuchni-braun33 facet-w-kuchni-braun34

facet-w-kuchni-braun35 facet-w-kuchni-braun37 facet-w-kuchni-braun38 facet-w-kuchni-braun39 facet-w-kuchni-braun40 facet-w-kuchni-braun49

facet-w-kuchni-braun23 facet-w-kuchni-braun21 facet-w-kuchni-braun22 facet-w-kuchni-braun28 facet-w-kuchni-braun24 facet-w-kuchni-braun25 facet-w-kuchni-braun26 facet-w-kuchni-braun27 facet-w-kuchni-braun42 facet-w-kuchni-braun41