Urokiem Targu Śniadaniowego zaczarowały mnie pierwszy raz zdjęcia Karoliny, która pokazała jak wygląda takie wydarzenie w Krakowie. Swoją drogą, ciekawa jestem ile z Was jeszcze o tym nie słyszało bo wydaje mi się, że jestem ostatnią osobą na tym globie, która w targach śniadaniowych brała udział pierwszy raz :) Temat wracał do mnie wielokrotnie różnymi drogami. A to znajomy znajomego znajomej był, a to znajoma, znajomych, znajomych tam sprzedaje jakieś boskie lemoniady i tarty. Mieliśmy już nawet kilka razy w planie taki targ (w Warszawie są i w sobotę i w niedzielę), ale zawsze plany krzyżował nam deszcz, wyjazd i sto tysięcy innych spraw. Ostatecznie, dzięki eventowi SEEBloggers musieliśmy dotrzeć na koniec Polski, do Sopotu, żeby wreszcie przejść się spacerkiem przez klimatyczne uliczki i … zakochać się :) Taki targ to coś niesamowitego! Dieta, ćwiczenia i liczenie kalorii nagle schodzi na drugi plan (Artur – wybacz! wracam i bierzemy się ostro do roboty:)
Nie jesteś ostatnia, ja też nie byłam :) A Sopot? Ech, że to drugi koniec Polski ;(
Pójdziemy w W. :)
oj nie wiem nie wiem, czy pójdziemy…
Serio, w porze gdy na kolację juz późno Ty mi wrzucasz zdjęcia TAKIEGO jedzenia?! Jesteś bezlitosna ;)
Ps. A my bardzo chciałybysmy być a wszędzie daleko ;(
To w odpowiedzi na tego goffffrrraaaa :) :) :) niach niach niach niach niaaaach :)
kochana, skąd masz tą sukieneczke? jest piękna sama w sobie, taka prosta, codzienna:)
Diverse :)
Było tak fajnie! :)
Szkoda, że tak krótko :(:*
Niestety w tym sezonie jestem raczej uziemiona i targi śniadaniowe mi daleko, więc zazdroszczę przegryzając suchą bułę
:(
Właśnie miałam zamiar w ostatni weekend wziąć udział w targach śniadaniowych w Krakowie, ale ostatecznie wszyscy leczyliśmy przeziębienie w domu. Nie jesteś ostatnią osobą, bo ja też jeszcze nie byłam :-)
My dla odmiany pochorowaliśmy się też wszyscy i wycieramy sobie gluty do pasa nawzajem :)
Przecudne i apetyczne zdjęcia. Musimy się kiedyś na Targ wybrać, ale z całą czwórką ciężko przez to przejść :)
Nie jestes jedyną, ja też nie bralam nigdy udziału. Naprawdę, w Warszawie jest takie coś?
Ps: o nie! Trojmiasto to nie konie Polski :-P to początek! i 4,5h drogi hehehe. Gorzej się wybrać w góry ;-)
Taki targ w górach… to musi być klimat :)