Kilka dni temu w markecie, w kolejce do mięsa, usłyszałam ciekawą wymianę zdań pomiędzy nieletnim bobkiem w czapce z liskiem z Zary (na oko ze 3 latka, on, nie ta czapka) i mamą bobka w ledżingach w panterkę (na oko ze 30 lat, ledżingi, nie ta matka). Dziecko krzyczało do mamy, żeby mu kupiła batonika. Matka krzyczała do dziecka, że „takiego gówna nie będzie jadł bo to niezdrowo”, po czym po całym sklepie poniósł się znajomy dźwięk hymnu narodowego „Przez Twe oczy, Twe oczy zieloooone…”. Zaczynaliśmy już z Matim tańczyć do gorącego bitu, kiedy Matka – Panterka jednym ruchem oślepiającego srebrnego szpona wyłączyła podkład muzyczny zanim zdążyliśmy przejść do pierwszego „szase”. Nasza ulubiona piosenka przerwana w najlepszym momencie. „Nosz ku*wa mać, w takim momencie?!” sobie myślę. Ale tylko myślę. Te same emocje chyba przeżywa Matka – Panterka. Widocznie wkurzyła się sama na siebie, że przerwała sobie koncert bo soczyste „Ku*wa” rozbrzmiało nagle w całym sklepie. A w ślad za nim kolejne, kolejne i kolejne… i serio… zastanawiam się, po to ta Matka stała w tej kolejce po mięso skoro mięsa to miała raczej w nadmiarze bo rzucała nim na wszystkie strony.
Spotkałyśmy się później przy kasach. Matka dalej na telefonie, już jakby bardziej w stanie ZEN, chyba mięso wystrzelała, za to synek postanowił chyba zachować równowagę w przyrodzie bo zanim wyszli ze sklepu skwitował „kulwą” 3 siatki zakupów i jedną butelkę keczupu, który spadł z taśmy. Moje oburzenie nie znało granic. Znaczy się znało bo pozostało w głowie i nie wydostało się na zewnątrz drogą werbalną. Oburzenie Matki – Panterki jednak znów poszło o krok dalej niż moje i 3 razy powiedziała synkowi, żeby „się wyrażał” a po keczupie rzuciła tylko, że „powie ojcu”.
„Jak z masełko”
Pewnie myślisz, że ten wpis będzie o tym, że żeby dziecko nie przeklinało trzeba się po prostu ogarnąć i wyrażać odpowiednio żeby później nie małpował? No w teorii tak powinno być. Przykład Mamy-Panterki. Ta to rzeczywiście niech się ogarnie, ale na Boga bądźmy ludźmi… każdemu się wymsknie w końcu. Każdy w końcu rzuci jakimś mięchem, niefortunnie w towarzystwie dziecka. A dzieci, jak to dzieci. Uczą się nazywać przedmioty, uczą się nazywać uczucia i emocje. Uczą się właśnie w takich hardkorowych sytuacjach jak… jak ta, którą zaraz Ci opiszę.
W mieszkaniu grzeje na maxa. Ja zamiast przykręcać termostaty biegam jak poparzona i pakuję co się da bo musimy szybko jechać z Matim do domu oddalonego o 30 km, pod którym JUŻ stoi kurier z przesyłką. Zakładam kurtkę najpierw sobie, później ubieram młodego żeby się nie zgrzał. Gorąco mi, pot cieknie z czoła sama już nie wiem czy z temperatury czy z świadomości upływającego czasu. Próbuję wcisnąć te pulchne palufy w bucik, ale oczywiście boczny suwaczek musi się akurat teraz zaciąć. Zawsze wszystko „jak w masełko” i akurat dzisiaj musi się okazać, że nie masełko a klops. No rzesz „ku*wa mać”! Upsss… wymsknęło się… może nie słyszał? Nie zareagował, dooobra, nie słyszał. Poszło. Wychodzimy z tego piekarnika.
Jakież było moje zdziwienie, kiedy podjeżdżając pod dom, z tylnego siedzenie usłyszałam „kulwa mać! jechaliśmy do doomkuuu!”. Zawsze słyszałam tylko radosne „jechaliśmy do domkuuu!” Tym razem Pączek postanowił użyć sposobu mamy na wyrażenie skrajnych emocji. I co tu z tym fantem zrobić? Z tą „kulwą” w sumie?
Mleko się rozlało
No i co tu zrobić teraz? Śmiać się? Nie, bo się nauczy, że tym rozśmiesza mamę. Powiedzieć, że to nieładnie też nie, bo będzie wiedział, że tym zrobi mamie na złość, jak będzie miał kolejny atak buntu dwulatka. Co robić? No zobacz np. jak to było z Maćkiem (a tu Mati serio nie był chyba świadomy tego co mówi, tylko bidny nie potrafił dobrze wymówić…).
Przed obejrzeniem tego filmu zaopatrzcie się w dodatkowe majty Żeby było jasne! On tego nigdy od nas nie usłyszał!…
Posted by Bakusiowo on 28 września 2015
Maciek w tym przypadku starał się zachować spokój i opanować śmiech. Podziwiam go. Ja, kiedy zobaczyłam ten film nie potrafiłam się nie śmiać. I jeszcze głupia pokazywałam go wszystkim podczas gdy Mati był gdzieś obok, a on doskonale rozpoznaje swój głos i kocha oglądać filmiki i zdjęcia ze sobą w roli głównej. Zobaczył, że się wszyscy z tego śmieją i zaczął nas bombardować „chu*ami” żebyśmy się tylko trochę pośmiali. Mój błąd. Przyznaję. Ale kurcze… jak taki błąd naprawić? Na razie mój sposób to „ignorowanie”. Zauważyłam, że Mati oczekuje pewnej reakcji. Jeśli nie reaguję pogada, pogada i zapomina. Ale wiem, że w przypadku starszych dzieci już tak łatwo nie jest. Tak więc reasumując: na dwulatka – mój sposób: ignorancja. Słyszałam, że na starszaków działa „lista przekleństw dozwolonych” ale nie wypowiadam się. I obym się wypowiadać nigdy nie musiała.
No i jak tu się pilnować skoro…
O proszę! Proszę! Przykład na bieżąco. Spróbuj sobie wyobrazić jak Maciek sekundę temu skomentował zdjęcia skrzętnie chowane przed jego okiem od dwóch miesięcy. Ten aparat, który zabraliśmy na spacer z Matim, którym „karmiliśmy kaczki” i „robiliśmy helikopter” to ukochany, pierwszy aparat Maćka. Darzy go uczuciem dziewiczym, kolekcjonerskim… nie pozwalał nam go dotykać. Traf chciał, że wyjechał do pracy zostawiając swój bezcenny skarb na szafce. Mati tego nie przepuścił. A ja, matka-blogerka, nie mogłam zrezygnować z takiego gadżetu do sesji przecież prawda? :)
No to jak ten bidny Maciej mógł to skomentować? NO JAK? ;) I jeszcze się złapał po chwili za twarz i szybko rzucił do Matiego, że TATA NIC NIE MÓWIŁ! Luuuudzie… no to się zacznie teraz od nowa :)
Buciki – Emel (tutaj)
Kamizelka – Zara
Spodnie – Zara
Szalik – Zara
Czapa – Broel (tutaj)
U nas etap „ku*wa”przerabiany był kiedy Zoś potrafiła już soczyście „r” wymawiać. Jako, że była starsza niż dwuletni Mati kilka razy zwróciłam uwagę. Że brzydko, że skrajne emocje, że mamusia też nie powinna tak mówić a potem był już tylko etap ignorowania. Myślalam, że gorzej będzie ale uff…minęło. Teraz czekam na ten etap u Marysi (bo wątpie, że Nas ominie) i oczywiście nastoletnie szkolne bluzgi (wrrrr…) Panny Zofiji :-)
Mam 2,5 letnia córkę. No niestety od jakiegoś czasu powtarza , Chuj ( tego nauczyła ja ciocia) kur…a mac to akurat było przeze mnie, bo niestety często w nerwach i złości tak mówię, no i córka załapała. Przykład. Kroję bułkę ostrym nożem, i wbiłam sobie go w rękę. W złości mówię kur…wa mac. Córka przelatuje śmiejąc się i gadajac kur…wa mac, kurka mac…. No zesz, ale nie zwracalam na to uwagi. Piecze kurczaka, niechcący popatrzyłam się i standard Kur…. powiedziałam tylko kur…. Córka przelatuje i śmiejąc się mówi kurwa mac…. No nie, mówię Pola tak.Nie wolno mówić, ona dalej swoje, i po prostu to olalam. Najgorsze było to jak poszłam z nią do marketu. No i standard uciekala mi, i niechcący spadły mi zakupy z ręki A Pola na cały sklep Kurwa mac i pindol i chu j myślałam że zapadnie się pod ziemię…. Uśmiechnęła się do.ludzi i jak najszybciej ucieklam ze sklepu…. W domu to w domu Ale na.mieście to naprawdę wstyd:( oj czemu nie potrafię ugryźć się w język
Już zawsze będę słuchać Twoich rad. Nie zaopatrzyłam się w dodatkowe majty i prawie pożałowałam :-) No cudo po prostu. Nie dość, że śmieję się do rozpuku, to jeszcze napływają mi łzy wzruszenia – ta dziecięca niewinność Matiego w tym całym zdarzeniu mnie rozwala. Pozdrawiam!
Majty przed filmikiem przed którym ostrzegam to obowiązek! Mnie Maciek nie przestrzegł… :D
Tfuuu… Tu Ma Być Potwierdzam. Śmiechem.. Żartem.. Wlaczalam Sobie Ten Filmik A Ze Trzy Razy ;DD
U nas moze nie kulwa sie pojawilo ale siara trocbe byla…. Poszlam z mala do sklepu.. i chodzimy rozmawiamy… ( lila ma 2 lata) i oto nagle mijamy dział z tamponami,podpaskami itp… Jak zwykle sporo ludzi… A mała mowi dosc donosnym glosem… ” mamaaa tampony wez bo masz okles…. ” ludzie zaczeli cieszyc.. ja juz mniej… Ciekawe kiedy ona to uslyszala…Brawo Ja.. :D
Potwierdzam :D
Tak. Ignorowanie to najlepszy sposób. Choć dzieci czasem trudno odpuszczają…. Mój znajomy, który lubi sobie zakląć, chodził kiedyś z dwuletnią córką (!!!) kilka godzin po sklepach, a ta co chwila podśpiewywała „kulwa, kulwa, kulwa, kulwa” w swój jakiś dziwny, dziecięcy rytm. Nie śmiał się, nie zabraniał, tylko czerwony ze wstydu łaził dalej między wieszakami w poszukiwaniu prezentu dla żony. I co? Następnego dnia o „kulwie” nie było ani widu, ani słychu. Sytuacja się nie powtórzyła, a minęło od niej pół roku.
Tiaaa….3 letni Antek jak przeklnie a jego ulubione to 'ch*j dupa’ mówi,że to 'Bolek (wujek) tak u nas mówi, ja nie’ … :-P i czasami zdarzy się jemu w najmniej odpowiednim momencie i miejscu,jak np. w sklepie siedząc w cudownym samochodziku tym co 2 zł pożera za 3 minuty bujania i grania i rzuci sobie swoim ulubionym 'ch*j dupa’ na cały głos, przekrzykując oczywiście samochodzik i wszystko dookoła…
I weź tu matko gdzieś dziecko w miejsce publiczne. ;-)
U nas ignorowanie nie sprawdziło się. Trochę to zależy od dziecka. Moja córka (3l) jest bardzo emocjonalna i najlepszym było wytłumaczenie, że to brzydko i tak nie wolno tak mówić, ALE z jednym małym haczykiem – powiedziałam jej że jeżeli my bedziemy tak mówić to też ma nam zwrócić uwagę. Teraz zamiast papugi mamy prywatną cenzurę☺ ale jak bedzie z synem (1 rok) nie wiem… Nie mówi jeszcze więc wszystko przed nami.
Ech ja coś o tym wiem. Staram się uważać zawsze przy dziecku. Ale ostatnio wyprowadziła mnie z równowagi i jeszcze kilka innych rzeczy – no stało się. Użyłam magicznego słowa na „k”. Z racji, że moje dziecię chore i siedzi w domu , sprawować opiekę nad wnuczką następnego dnia po mojej „wpadce” przyjechał dziadek – strażnik dobrego wychowania wnuczki. I co moje dziecię robi? „Kulwa, kulwa”, „Noś kulwa mać” – Dziadek oburzony. Oczywiście zareagował jakby to było inaczej, mało tego rozmawiał z babcią przez telefon więc babcia też dorzuciła swoje 5 groszy. Dlaczego tak mówisz brzydko? – dziadziu mamusia tak mówi jak się zdenelwuje….. – Nosz!!! Zawsze upominam mojego męża jak mała nie słyszy a i tak poszło na mnie. ;)
Filmik tak mnie rozśmieszył, że aż się popłakałam, u nas dopiero lecą pierwsze słowa typu mama, tata, tu – ale już przeraża mnie perspektywa soczystych wyrazów. Wszystko przed nami. A i widzę u Was mój ulubiony park obok domu i ulubione kaczki Zosi w „małym basenie”. Pozdrawiam Was serdecznie :)
Czy to są te ocieplane gatki z zary??
A te kaczuchy jak stanęły w rzędzie, Mati pewnie miał zajawke :) a co do przekleństw, proponuje znalezc slowo w miare podobne do danego przeklenstwa i wmówić dziecku ze zle wymawia, i nauczyc go mówić np. Kurka, kurcze nie kulwa. Tylko z tym #ujem bedzie gorzej…
U nas młodsza córcia mówi „kujna maaaaać” lub ” o Bożenkaaaaa” ha ha
Piszesz Malwino o buncie 2 latka. Mój Filek jest w wieku Matiego moze wesprzesz mnie jakimiś radami ? Chyba że problem ryku o byle co i histerii Was niedotyczy i macie takie szczęście
Natka… jest masakra powiem Ci szczerze. Od kilku dni taka konkretna. Moje kochane dziecko jest kochane tylko wtedy, kiedy chce jeść albo spać. Poza tymi momentami jest małym dyktatorem :/ Jeszcze go rozgryzam… na razie płaczę i mówię, że mi smuto i nie chcę z takim Matuniem się „bawić”.
U nas pierwszym slowem bylo Dupa i to bylo tak ze mloda zawolala babcie i na ucho jej powiedziala i sie smiac zaczela. Wytlumaczyla jej ze to nieladnie. Teraz bylo troche wiecej obciachu. Przyjechal do nas brat tescia. Ma twardy zarost. Zacza ja miziac i calowac i drapal ja. Prosila go bardzo grzecznie zeby przestal ale on dalej az tu nagle…..spierdalaj. Az mi sie slabo zrobilo chociaz do niego dotarlo Nie wiem gdzie to uslyszala bo my tego slowa nigdy nie uzywamy bo wiadomo czasem ku.. sie wymknie ale nie to.
Ok wypróbuje taki sposób☺
Hmmm pewnego dnia mój synio pije kakauko z butli i troszkę mu się wy lało a on ze jeszcze nie mówił wyraźnie tylko po swojemu wciska palec w Prześcieradło i mówi oj kua padłam jak stałam, teraz jak coś przestronne to mówi cii dalaj ale TP tylko tak brzmi w domu nie usłyszał takiego słowa na bank
świetny wpis, filmik genialny!:D
ignorowanie jest rozwiązaniem bardzo dobrym do czasu… no właśnie co to oznacza „do czasu”? co jeżeli dziecko wyczuje, że nam to przeszkadza (bo lubi działać na opak) lub po prostu wejdzie mu to w nawyk, hmmm… wtedy trzeba je niestety skarcić, podziałać w skuteczny sposób (każdy rodzic wie jak)
U mnie cztero i pięcio latek obydwaj razem przechodzą ten etap. Tylko ze obydwaj juz jadą konkretnie i tylko do siebie, ale wiązanki takie ze uszy wiedna. Raz tylko starszy powiedział do męża ty dupk… Bure taka dostał ze więcej tego juz nie zrobi, ale między sobą się nie chamuja. W domu w sklepie czy przedszkolu, ale najśmieszniejsze jest w tym ze tylko oni tak mogą jak ktoś inny próbuje im się wtrącić to jest biedny bo za sobą stoją murem. Nie są biologicznym rodzeństwem tym bardziej mnie cieszy ze są za sobą murem. Tylko czemu muszą tak do siebie klnąć i się nie raz do tego bić.