Co byś robiła gdybyś nie miała dziecka?

Co byś robiła gdybyś nie miała dziecka?

Wyobraź sobie, że cofasz się w czasie. Wyobraź sobie, że cofasz się do momentu, w którym możesz zadecydować o tym, kiedy zajdziesz w ciążę. Masz możliwość przesunięcia jej w czasie. Masz też możliwość zrezygnowania z niej całkowicie. Co robisz?

Tyle nas omija w życiu z dzieckiem. Tyle nas męczy. Tyle rzeczy zrobiłybyśmy inaczej gdyby nie było naszego dziecka. Randki z mężem – święto. Spanie do 11:00 w sobotę – prawdopodobieństwo zerowe. Romantyczny wyjazd na wakacje – zapomnij. Zamiast 4 gwiazdkowego hotelu na Teneryfie z drinkiem z kokosa w dłoni, lądujesz w Kołobrzegu, dzierżąc przez całe miasto zestaw wiaderek, sitek, szpadelków i grabek a i tak ostatecznie, dla Twojego dziecka ciekawsze okazują się pety i kapsle od piwa, których zdaje się być na plaży więcej niż samego piasku.

A co z Twoją karierą zawodową? Podczas Twojej nieobecności, koledzy zmienili stanowiska na dużo lepiej płatne, rozwinęli się, a Ty dalej stoisz w miejscu. Tylko dlatego, że zachciało Ci się urozmaicić swoją skórę rozstępami i sprawdzić jak to jest pokarmić piersią. Niestety tylko przez 3 miesiące, bo straciłaś pokarm z przepracowania, którego Twój mąż oczywiście nie zauważa bo przecież Ty „siedzisz w domu”.

Wiem, wiem. Bardzo przerysowane to wszystko powyżej. Trudno znaleźć taką nieszczęśliwą do cna matkę, która żałuje, że zaszła w ciążę. Zaryzykuję stwierdzenie, że nie znajdziesz matki przy zdrowych zmysłach, która stwierdzi, że gdyby mogła cofnąć czas nie zdecydowałaby się na dziecko. Nie jest łatwo. Proste! Ale w małżeństwie też nie jest łatwo! A zdecydowałabyś się na życie w samotności gdybyś mogła cofnąć czas? Well… obstawiam, że nie.

NA DETOKSIE

Przez ostatni tydzień smakowałam sobie życia bez dziecka. Pączek został u Baby i Dziadzi na lubelszczyźnie a my wróciliśmy do Warszawy. I wiesz co? Beznadzieja! Ja wiem, narzekam Ci już na Facebooku i Instagramie od tygodnia, ale to było coś okropnego! Owszem, mieliśmy czas żeby po pracy pojeździć po sklepach w poszukiwaniu parkietu i płytek do łazienek. Owszem, mogliśmy bez pośpiechu otwierać i zamykać wszystkie lodówki w Media Markt nie zastanawiając się ile nam jeszcze zostało czasu spośród tych 3 godzin, na które podrzuciliśmy mojej mamie Pąkiego.

Super było otworzyć sobie wino i leżeć w wannie z książką aż się skończyła butelka. Trochę mniej super było następnego dnia rano w pracy, ale to już na własne życzenie :) Fantastycznie było się położyć spać i nie zastanawiać się czy tym razem młody nas obudzi w środku nocy czy nie. Ekstra czad. Tylko, że przy ogromie miłości i szczęścia jaką obdarowuje Cię dziecko, nie jesteś w stanie wypełnić tej pustki w sercu niczym. Żadną przyjemnością. I tak ma każda matka, wiem to. Najpierw narzekamy, że nie mamy czasu wyskoczyć na zakupy, a kiedy już jesteśmy w drodze, zastanawiamy się czy nie zawrócić a zamiast chodzić po sklepach z ciuchami dla nas, wydajemy oszczędności życia na nowe buty i kurteczkę dla malucha. I jeszcze jedne butki i może jeszcze tą bluzeczkę a i tamta czapeczka… no i jakaś minizabawka chociaż żeby tak z pustą ręką nie wrócić bo przecież ubranka nie ucieszą… Porąbane z nas stworzenia, przyznaj :)

ZACZEKAŁABYM…

Gdybym mogła cofnąć czas zaczekałabym z ciążą jakieś pół roku. Ale musiałabym cofnąć się mając świadomość tego, że uda mi się zajść w ciążę. Bo ja wtedy byłam przekonana o swojej chorobie wiesz? Pani doktor stwierdziła, że na zajście w ciążę mam o połowę mniejsze szanse niż dziewczyna „zdrowa”. Chciałam się zacząć leczyć już, natychmiast. Nie czekać ani miesiąca. Data ślubu ustalona na czerwiec, hotel, zespół, barman, fryzjerka… wszystko co możliwe zaklepane. Byliśmy pewni, że nawet jeśli zajdę w ciążę, to pewnie „trochę później” więc z delikatnym brzuszkiem mogę sobie do ołtarza podążać… no i podążyłam z brzuszkiem… ale w LUTYM, 4 miesiące wcześniej. Taka byłam przechora, że zaszłam w ciążę już w pierwszym miesiąc kuracji. A co lepsze, prawdopodobnie zaszłam w nią jeszcze przed wzięciem pierwszej tury leków :)

Z perspektywy czasu, opóźnienie zajścia w ciążę o te 4-5 miesięcy to jedyna zmiana jaką wprowadziłabym w moim życiu. Nie wręczałabym zaproszeń na ślub z odruchem wymiotnym, na weselu nie byłabym grubsza o 6 kg, nie byłabym zmęczona tuż po oczepinach… no i nie rodziłabym w sierpniu (nigdy więcej końcówki ciąży latem!!!). I wiesz co jeszcze? Pewnie uznasz mnie za nienormalną, ale przyznam Ci się, że gdybym mogła cofnąć czas, zaczekałabym w ogóle z pójściem od łóżka do samego ślubu. Właśnie po to, żeby mieć taką noc poślubną jak z bajki. Jedyną i wyjątkową. A nie inną, bo pierwszą po ślubie. Nie powiem, bardzo miło ją wspominam. Ale jakie to by były wspomnienia gdyby była pierwsza!!!

LEPIEJ „Z”

Ale nigdy, przenigdy nie zrezygnowałabym z dziecka. Newor! Pomimo tego, że nie mam czasu na nic, że jestem chronicznie niewyspana, zmęczona i wypruta. Żaden sukces, żadne wakacje, żadne dobro materialne nie jest w stanie zastąpić mi szczęścia jakie mi ten mały bobek daje. A może wystarczyłby mi dopieszczony, wypielęgnowany związek z moim mężem? Związek, w którym mielibyśmy więcej czasu na rozmowy, mniej powodów do sprzeczek. Może to by wystarczyło? Eeeee… nie sądzę :) Wolę przez życie iść we trójkę… w sumie to we czwórkę ;)

A gdybyś Ty mogła cofnąć czas… co byś zmieniła?

39 40 41 42 38