Chcesz się dowiedzieć czegoś o sobie? Zapytaj tych, którzy Cię nie znają.

Chcesz się dowiedzieć czegoś o sobie? Zapytaj tych, którzy Cię nie znają.

Wypowiedz się o karmieniu piersią. Powiedz o tym, że po 4 miesiącach straciłaś pokarm i nie uważasz, żebyś karmiąc butelką kochała mniej swoje dziecko. Dowiesz się o tym, że tak naprawdę to Ci się nie chciało. Dowiesz się o tym, że piętnujesz matki karmiące piersią. Dowiesz się o tym, że promujesz mleko modyfikowane.

Wypowiedz się o alkoholizmie. Tylko tak z innej niż standardowa perspektywy. Napisz, że ten człowiek jest chory i warto spojrzeć się na niego przez pryzmat choroby. Napisz, że jego cierpienie nie sprowadza się tylko do głodu alkoholowego ale i mentalnych katuszy. Dowiesz się o tym, że napisałaś, że jego cierpienie jest większe niż jego ofiar chociaż napisałaś odwrotnie (mój faworyt). Dowiesz się o tym, że nigdy nie byłaś w takiej sytuacji (bo skoro piszesz wpis to już powinnaś się uzewnętrznić na maksa i opowiedzieć wszystkie swoje życiowe doświadczenia żeby się w razie czego uwiarygodnić). Dowiesz się, że gdybyś coś takiego przeżyła, nigdy byś tak nie powiedziała. A co jeśli przeżyłam? Nie mieści się już w głowie to, że można kierować się w życiu miłością? Że są takie rzeczy jak przebaczenie? Niektórzy powinni się zastanowić nad sobą serio… chyba, że jest im tak dobrze. Spoko. Nie moja sprawa, ale ja takimi ludźmi nie chcę się otaczać.

Chyba nie powinnam opatrywać tego tekstu jakimś komentarzem bo „ludzie” i tak wiedzą lepiej niż ja. Ale coś tym „ludziom” powiem. Lubię otaczać się osobami inteligentnymi. Ludźmi z wielkimi sercami. Ludźmi, którzy szanują to, że mam ochotę być dobrym człowiekiem. Bo mi tak dobrze w tym życiu dzięki temu. I będę w alkoholiku widziała ofiarę choroby niezależnie od komentarza tych ludzi. Z matki karmiącej butelką nie zrobię od razu leniwca. Zastanowię się nad tym co się stało, że tą piersią nie karmiła. A faceta, który zostawia swoje dziecko w aucie nie posądzę od razu o morderstwo ze szczególnym okrucieństwem. Zastanowię się nad tym, co musiał aktualnie przeżywać skoro dosłownie odebrało mu mózg.

Ludzie nie są albo dobrzy albo źli. Świat nie jest czarno-biały. To, że kogoś bronię nie znaczy, że uważam, że robi dobrze! Szukam jednak tej drugiej strony medalu. A niestety w naszych realiach w pierwszej kolejności szuka się tej ciemnej. No to ja szukam jasnej. Bo taką mam ochotę. Bo nie uważam, żeby ktokolwiek z osób oceniających miał pełne prawo do wydawania osądów. Osądy negatywne mają niesamowicie niszczącą moc. A nie ma wśród nas nikogo czystego jak łza. Czy relacje międzyludzkie mają polegać na wzajemnym wytykaniu sobie błędów? Na skreślaniu po jednym potknięciu? Na braku tolerancji i niedawaniu sobie dodatkowych szans? No way. Nikt mnie do tego nie przekona.

Mam w sobie mechanizm bronienia tych, na których inni tłumnie napadają. I tak na tym blogu będzie. W ludziach widzę w pierwszej kolejności dobro bo uważam, że jesteśmy stworzeni do bycia dobrymi a nie złymi i dopiero kiedy ktoś przedstawi mi niezbite dowody na czyjąś winę uznaję go za winnego. Ja tak miałam i będę miała. Uznaję za winnego określonego czynu ale nie osądzam z wyprzedzeniem. Nie zakładam, że ta osoba nigdy się już nie zmieni. W większości systemów sądowniczych na świecie funkcjonuje domniemanie niewinności. I to uważam za sprawiedliwe.

Nie jestem pierdołą, nie jestem dupą wołową. Nie rozpycham się łokciami, nie kopię pod nikim dołków a świetnie sobie radzę w życiu. Do wszystkiego dochodzę ciężką pracą a powiem to jeszcze raz dobitnie: nie miałam życia usłanego różami. Ale wiedzę o tym na razie pozostawiam tylko moim najbliższym bo blog nie ma być terapią z moich dotychczasowych przeżyć. Nic mi to nie da. Nic do mojego życia nie wniesie. Będę pokazywała inny punkt widzenia tak jak robiłam to do tej pory. I mam nadzieję, że grono moich czytelników dzięki takim tekstom oczyści się z osób, które nie są zdolne do merytorycznej dyskusji. Nie jest ich wiele, ale wolałabym nie wchodzić z nimi w głębszą relację.

Miałam kiedyś taką hejterkę na blogu (blogerkę), która pogubiła się w nickach i w końcu zdradziła sama siebie. Napisałam publicznie, że jeśli zrobi coś takiego jeszcze raz powiem wszystkim kim jest. Napisała skruszona, przeprosiła i powiedziała że już nigdy nie skomentuje mojego wpisu. Pogubiła się dziewczyna, myślę sobie. Odpowiedziałam jej w pełni szczerze, że spoko, że wybaczam, że zapraszam do czytania i komentowania i życzę jej wszystkiego najlepszego. Odpisała mi, że jest w szoku. Że muszę być dobrym człowiekiem itd. Nie uważam, żebym była jakaś święta, specjalnie zła też nie jestem. Potrafię się wkurwić, zakląć, zatrąbić na drodze. Ale serio… z założenia staram się dawać ludziom dobro i to dobro zazwyczaj wraca. Bo pomimo kilku komentarzy przy bardzo kontrowersyjnym temacie napływa do mnie fala poparcia i zrozumienia. I z tą falą pozwólcie, że popłynę sobie dalej.

PEACE AND LOVE AND … zluzujcie poślady „coponiektórzy” ;)