Jest jedno zdanie, którego nie chce usłyszeć żadna matka…

Jest jedno zdanie, którego nie chce usłyszeć żadna matka…

Jesienne dni jak dla mnie, są dosyć znośne. Pracuję z domu więc nie muszę wychodzić na pluchę i marznąć. Maciek odwozi i przywozi Matiego do przedszkola więc mam przez pół dnia ciszę. Mogę w spokoju naskrobać Ci jakiś wpis, porozmawiać przez telefon z ludźmi, z którymi współpracuję. No wiesz… mam po prostu warunki do pracy, które należą się każdej pracującej osobie… nawet jeśli ta osoba jest matką ;) Na ogół jest okej. Chyba, że… chyba, że otrzymuję telefon od cioci Marty z przedszkola z jednym krótkim zdaniem „PANI DZIECKO ZNÓW SIĘ PRZEZIĘBIŁO”. Wszystkie matki mnie rozumieją.  Wszystkie. Te, które pracują zawodowo gdzieś poza domem, te, które opiekują się młodszym rodzeństwem i te, które piastują stanowisko tak zwanej House Manager. Wszystkie wiemy wtedy jedno… OD JUTRA ARMAGEDDON.

I ja nie mówię o jakiejś poważnej chorobie, która męczy dziecko, która każe nam się wozić po specjalistach różnej maści w celu odkrycia tajemniczej choroby. Ja mówię o zwykłym jesiennym przeziębieniu z glutem w zestawie, które uniemożliwia wysłanie dziecka do przedszkola, co w rezultacie prowadzi do rozłożenia planu kolejnych dni na łopatki :) I proszę, nie mów mi, że jestem wyrodną matką. Wiadomo, że kocham swoje dziecko i chcę dla niego jak najlepiej, ale wizja tego, co wyprawia w domu chory, znudzony 4-latek w zestawieniu z tym, co mam do zrobienia w kolejnych dniach potrafi przerazić najbardziej kochające matule.

Mati nie był w przedszkolu już 2 tygodnie. Wyobraź sobie co się dzieje u nas w domu. Nie wspominam już o tym, że wirus, którego nam młodzież ściągnęła, rozłożył na łopatki również nas – rodziców. Zaległości w pracy mam takie, że chce się płakać, z resztą pewnie zauważyłaś, że blog świeci pustkami. Wybacz… ciąża + choroba + chore dziecko + chory mąż daje właśnie takie efekty :) Z resztą co ja Ci będę opowiadała. Znasz ten ból doskonale.

Szkoda mi tego malucha, bo się z nami po prostu w tym domu nudzi. Chcielibyśmy jakoś temu naszemu synkowi wypełnić czas, ale 24 godziny na dobę przez 2 tygodnie po prostu się nie da no! Świat się dla nas specjalnie nie zatrzyma, a z czegoś trzeba żyć, coś trzeba jeść, nosz kurdę jakoś to wszystko pospinać nie?

Jest sposób na spokój przez godzinę a dla wytrwałych może i dłuższy. Dobrze go znasz i Ty i ja… bajeczki na tablecie. I choć serce boli, czasem ten tablet po prostu jestem zmuszona dziecku w dłoń wcisnąć, żeby cokolwiek ogarnąć. Tyle, że kilka razy trafiam z przerażeniem na dziwnej maści kanały, na których lecą bardzo brutalne sceny w stylu kreskówki Jasia Fasoli siedzącego z dziewczyną w wannie pełnej krwi, gdzie w tle leci niewinna muzyczka, a opis bajeczki to „Funny Kids Fairy Tale” czy jakieś inne pozycjonujące się tytuły, które z zawartością nie mają nic wspólnego. Po kilku takich sytuacjach po prostu zabroniłam Matiemu oglądania bajek na YT, bo te filmiki dziwnej maści (nie wiem co za psychol to robi i po co) są jak zaraza i wyskakują jako podpowiedzi dla dziecka bardzo często. Jeśli nie wiesz o czym mówię zerknij czasem w telefon dziecku, żeby zobaczyć co mu się wyświetla, nawet jeśli z głośników będzie płynął słodziutki dziecięcy utwór. No… tak więc jutuby mają u nas od jakiegoś czasu bana.

Na tablecie Mati teraz gra w malowanki i gierki pozbawionej jakiejkolwiek przemocy, które skrupulatnie przeglądam zanim mu pozwolę je włączyć. Mamy też taką fajną grę na iPada. Pokażę Ci ją niedługo. Kupujesz zestaw drewnianych klocków, a tablet wyświetla Ci figury, które z tych drewnianych klocków układasz. Na kamerkę zakładasz taki pipsztyk, który „widzi” co dziecko układa na stole i odwzorowuje to w grze. Niezła jest bo wymaga sporo logicznego myślenia i dzieje się jednak głównie „w realu”. Nawet mnie potrafi wciągnąć. No, ale ja mam w tym czasie zajmować się innymi zadaniami prawda? :)

Jeśli chodzi o zwykłą telewizję to sorry, ale za bloki reklamowe dłuższe niż bajka podziękuję. Jeszcze jak lecą jakieś reklamy zabawek, to patrzy się w nie jak zahipnotyzowany, ale jak mi dziecko zaczęło przybiegać z informacją, że jak boli głowa to trzeba wziąć tabletkę, a na jego katar to najlepiej taki lek co mały ludzik siada Pani na ramię i ona go tym lekiem przegania wkurzyłam się i na telewizję. Co nam zostaje z takich zapełniaczy czasu dla dziecka w wersji solo, żeby chociaż obiad jakiś sensowny zrobić w tym czasie? No bajeczki na płytach, których mamy sporą kolekcję. Rozwiązanie super, bo Mati zmienia je sobie sam, a ja mam pewność, że nie będzie w międzyczasie ani bloków reklamowych, ani rozlewu krwi. Niestety w naszym przypadku pół Słonia Dumbo, albo 3 odcinki Psiego Patrolu czy Blaze’a to maks. Czyli jakieś pół godziny. Z resztą może i dobrze… jakoś źle się czuję, kiedy widzę moje dziecko przed telewizorem. Ja wiem, że to normalka i ja też oglądałam baje itd., ale pewnie wiesz o co mi chodzi. Czuję jakbym odmóżdżała moje dziecko w imię ogarniania obowiązków zawodowych i domowych.

Dosyć zajmującą opcją jest jeszcze u nas ciastolina i malowanie farbami. Kilka dni temu nawet Ci pokazywałam Matiego podczas gotowania obiadu dla dziadzia i babci. Wcześniej przygotował dla nich obraz na ścianę. Niestety Mati jest takim dzieckiem, które szuka cały czas potwierdzenia, że robi coś super i podczas malowania farbkami i lepienia potrzebuje zazwyczaj widowni :( Szczególnie wtedy, kiedy ma obniżony nastrój przez gluty i inne zapychacze. Nie dziwię mu się… Ale może Twoje dziecko będzie miało inaczej. Spróbuj tego :)

Mam jeszcze jeden patent na kilka chwil wytchnienia… a właściwie to spokojnej pracy, dla rodzica. Mówiący długopis TING. Znasz to? Super sprawa! Musisz najpierw poświęcić dziecku trochę czasu, żeby pokazać mu jak to działa, ale później młodzież przestaje Cię już potrzebować i właściwie to stajesz się dla niego konkurencją, bo długopis jest jeden, a Was jest dwoje :)

Książeczek do wyboru jest ogrom. My na początek wybraliśmy książkę o dinozaurach (TUTAJ) i taką, która uczy zegarka (TUTAJ). Z tego co widzę, dużo bardziej zainteresował go zegarek :) Teraz czekamy na książeczki: o ciele człowieka (TUTAJ), o zwierzętach w zoo (TUTAJ), o geografii (TUTAJ) i do nauki angielskiego i niemieckiego (TUTAJ). Książeczek jest jeszcze więcej, a wszystkie możesz kupić przez internet TUTAJ, albo stacjonarnie w Empiku. Naprawdę warto. TINGiem dotykach książeczkę w różnych miejscach, a on czyta tekst, opisuje obrazki, śpiewa piosenki i rozwiązuje z Tobą zagadki. Super sprawa. Mati ma 4 latka i operuje tym sprzętem bez problemu. Zajmuje go to na długi czas, a przy okazji uczy czegoś pożytecznego.


KONKURS!!!

Mam do oddania drugi taki długopis z wybraną przez Ciebie książeczką. Wejdź TUTAJ i wybierz tytuł książeczki, który chciałabyś wybrać dla swojego dziecka, a w komentarzu pod tym wpisem napisz jaki Ty masz sposób na zajęcie swojego dziecka w długie jesienne dni. Udostępnij ten wpis na swoim FB i zajrzyj tutaj 21 listopada :) Obiecuję, że wyniki tym razem podam terminowo :) :) :)


Ten wpis jest dla normalnych wyluzowanych mam, które nie idealizują rzeczywistości z dzieckiem i potrafią szczerze przyznać się do tego, że nie zawsze jest kolorowo. Że czasem mamy pod górkę, a jak już przydarzą się jakieś trudności, zamiast udawać przed światem, że wcale nas to nie wzrusza, po ludzku szukamy rozwiązania sytuacji. Podpowiedzmy sobie wzajemnie co u nas działa, a co okazuje się fiaskiem. Niech ten wpis będzie taką naszą jesienną grupą wsparcia, skarbnicą dobrych pomysłów. A te mamy, które będą się upierały, że fakapy w stylu choroby dziecka pośrodku tygodnia wcale ich nie wzruszają, pewnie po cichutku będą tu do nas w komcie zaglądały… podczas grudniowych przygotowań do IDEALNYCH świąt ;)

NIECH MOC BĘDZIE Z WAMI!

WYNIKI KONKURSU :) 

Tam da da daaaaaaam :) Jak zwykle spóźnione, ale są :) Tym razem postanowiliśmy nagrodzić najbardziej wyczerpującą odpowiedź czyli komentarz Ani:

„Czesc.mam w domu pieciolatke I trzylatka oraz dwumiesiecznego malucha.dzieci sa ze mna w domu,nie chodza do przedszkola.duzo czasu spedzamy na dworzu.w domu starszaki bawia sie ze soba kilka H dziennie w swoje wymyslone zabawy-teraz na tapecie sa klocki Lego Duplo plus maskotki plus figurki zwierzat.syneka swoje krolestwo aut.corka bawi sie sama najczesciej przy stole w kuchni cos rysujac…kiedy przychodza znudzone,daje im gazety I wycinaja z nich prawie wszystko a potem tworza z tego obrazki.balaganu przy tym jest sporo ale zajmuje Ich to na dlugo.take samo chetnie bawia Sie kartonami.przerabiaja ja na pojazdy,zamki,albo robia w srodku garaz DLA autek lub kraine lodu
..a potem TNA na kawalki.jak maja sile to biegaja
Mamy w mieszkaniu moziwosc biegania w kolko miedzy kuchnia,pokojem I korytarzem.albo sie ganiaja albo jezdza na hulajnogach.razem ze MNA pieka ciasta-tzn przygotowuja ciasta I ciasteczka,ja pieke,oni je dekoruja.lubia tez przegladac ksiazki przyrodnicze-siedza sami I rozmawiaja.lubia ogladac filmy o zwierzetach z plyt DVD.”

ANIU GRATULACJE!!! ZGŁOŚ SIĘ DO MNIE NA ADRES MAILOWY KONTAKT@BAKUSIOWO.PL.

:*