Jak zadowolić swoją kobietę w jeden dzień?

Jak zadowolić swoją kobietę w jeden dzień?

Wyobraź sobie, że może się zdarzyć taki dzień, w którym Twój mężczyzna sam z siebie, bez okazji i na trzeźwo (dla pewności potraktuj go alkomatem), powie Ci najpiękniejsze KOCHAM CIĘ, nie używając do tego żadnych słów. Zrobi rzeczy, za które mogłabyś go wycałować po stopach, nawet gdyby przez cały dzień śmigał w syntetycznych skarpetkach ;) 

Zaczyna się od tego, że – o dziwo – nie wstajesz z kurami, a właściwie to ze swoim dzieckiem, które  wyjątkowo nie krzyczy Ci do ucha pytania „Mamo jesce spiiiiis?”. Budzisz się, przeeeeeciągasz i masz poczucie, że już dawno nie zaliczyłaś takiego poziomu wyspania jak dziś. To tak jak z cytrusami – podobno przed świętami człowiek składa się w 90% z mandarynek. Więc jesteś taką szczęśliwa wyspaną mandarynką, bez worków pod oczami, bez samodomykających się powiek, bez żalu do łóżka, że tak szybko wypuściło Cię ze swoich ramion. Wchodzisz do kuchni, a tam… (przecierasz oczy ze zdumienia, jak wycieraczka szybę podczas ulewy stulecia) czeka na Ciebie ŚNIADANIE – nie żadne drewniane warzywka z dziecięcej kuchenki, nie hot-dog z Orlenu, ale prawdziwa jajecznica, na prawdziwej cebulce w zestawie z prawdziwą gorącą herbatką. Mniam! A przy patelni mistrz nieskomplikowanych dań, czyli TWÓJ MĄŻ!!! Uwija się jak mrówka, wyglądając przy tym jak milion dolarów: w ulubionym dresie, spranej koszulce i paputkach w czarno-białą kratę i mówi: „Dzień dobry, kochanie. Wyspałaś się? Siadaj do stołu, zaraz podam śniadanie”. I tym tekstem Cię rozwala. Jesteś zachwycona jak Kamil Stoch po oddaniu zwycięskiego skoku i robisz taaaaak maślane oczy, że nawet najbardziej swojskie masło przy nich wymięka.

To się nie dzieje naprawdę…

Okazuje się, że Twój mąż wstał wcześniej, ubrał i nakarmił wygłodniałe dziecko, potem siebie, załadował i włączył zmywarkę (wieczorem wszędzie zalegały naczynia, jakbyście się przygotowywali do wystawy ceramiki użytkowej), zapodał top 10 ulubionych bajeczek, w ramach zajęć relaksacyjnych, rozładowujących nadmiar porannej energii u Waszej pociechy. I co najważniejsze zrobił to sam! Nie budził Cię. Nie zagadywał. Niczego nie szukał. Niczego JUŻ TERAZ JUŻ W TEJ CHWILI nie potrzebował. Mało tego – widzisz, że on to robi z przyjemnością. Bez żadnej spiny :)

Jestem w ukrytej kamerze, prawda?

Kiedy myślisz, że właśnie złapałaś Pan Boga za nogi, ni z tego ni z owego Twój mężczyzna pyta: „A może masz ochotę spotkać się ze swoimi koleżankami, pójść na mały szoping, do kosmetyczki albo do kina? Zostanę z Matim w domu. Zrobimy sobie męskie popołudnie”. Nie dowierzasz, ale na fali entuzjazmu biegniesz po torebkę (zanim się chłop rozmyśli). Usain Bolt byłby z Ciebie dumny! Po drodze się ubierasz, czeszesz, malujesz i sprawdzasz stan konta, żeby nie było niemiłych niespodzianek podczas wizyty u fryzjera (jak szaleć to szaleć). Po 2 minutach jesteś gotowa do wyjścia! Zapisujesz w telefonie, żeby zgłosić ten wynik do Księgi Rekordów Guinnessa. Należy Ci się!

Sen się spełnił.

Wracasz do domu na kolację. Nagadana, naoglądana i zrelaksowana. I co zastajesz? Twojego mężczyznę krzątającego się po kuchni (jego kanapki wyglądają jak wzorowy przykład lekkostrawnego posiłku z piramidy żywienia), synka zajętego kolorowaniem (co prawda ma dziwnego strupa na nosie, ale dyplomatycznie przemilczasz temat), a wokół porządek i spokój. Jesteś w siódmym niebie! Cieszysz się z tego dnia tak bardzo, że zapominasz wspomnieć o drobnej rysie na zderzaku samochodu, której jeszcze rano tam nie było. Ustalmy sobie coś… To są rzeczy, zdecydowanie mniej ważne od uczuć, które Was łączą! Żadna rysa nie jest przecież warta zawracania głowy Twojemu mężowi. Ten niesamowity dzień to przecież najlepszy dowód, że on Cię naprawdę KOCHA!

A kiedy kładziesz się spać, pełna achów i ochów na cześć swojego zupełnie nowego męża, nie możesz sobie podarować tylko jednego… Dlaczego dopiero teraz wpadłaś na pomysł, zostawienia na jego nocnej szafce poradnika otwartego na rozdziale „Jak uszczęśliwić swoją kobietę w jeden dzień” ;)

PS. Nie masz takiego poradnika? Nie ma problemu! Pokaż mu ten wpis. Instrukcja krok po kroku. Nie wymaga ani gibkości, ani krzepy, ani wkuwania na pamięć kobiecych stref erogennych.

DRODZY PANOWIE! Kobietę (a już w szczególności matkę) baaaardzo łatwo doprowadzić do rozkoszy. I to takiej prawdziwej. Nie udawanej ;) Nie musicie stawać na uszach. Nie musicie grać nam serenad pod oknem. Najpiękniejsze KOCHAM CIĘ powiecie nam wtedy, kiedy dacie nam po prostu odpocząć :*