Z czym kojarzą Ci się Niemcy? Oprócz uchodźców i emerytur po 10 latach :) Mi np. z tym, że piątek to już dzień luzu, to już weekend. W Polsce, szczytem piątkowego luzu są dżinsy w biurze i brak umawianych spotkań. W Niemczech, piątkowe nadawanie z domu, w piżamie nikogo już nie dziwi. Da się? Da się! Tylko trzeba potrafić się zorganizować w ciągu tygodnia i wyeliminować czynności, które są zbędne. I tak jak pracujący tatusiowie, mogą sobie o 3-dniowym weekendzie pomarzyć, tak żony House Managerki, są już w stanie zorganizować sobie swoje życie tak, żeby piątkowy poranek witać z uśmiechem na twarzy. Ja, po 10-letniej „warszawskiej gonitwie” w końcu dotarłam do takiego stanu. Jak to zrobiłam?
SmartMakeUp
To nazwa firmy mojej bardzo dobrej koleżanki, która pasuje idealnie do mojego podejścia do wyglądu. Sama przyznasz, że lepiej czujesz się, kiedy wyglądasz dobrze prawda? Owszem, każdej z nas zdarzają się dni, w których szczytem uczesania jest antenka na czubku głowy a koszulka od piżamy staje się koszulką dzienną albo odwrotnie. Normalne! I teraz stajemy przed odwiecznym dylematem – malować się dla męża (i siebie samej), żeby „jakoś” wyglądać, czy odpuścić to sobie na rzecz odhaczenia dodatkowych obowiązków z „TO DO LIST”? Ostatecznie wychodzi na to, że zapieprzasz cały dzień jak mały kocmołuch a na godzinę przed przyjazdem męża biegniesz do łazienki żeby doprowadzić się do stanu używalności. Wiem coś o tym, robiłam to przez cały macierzyński :) W pewnym momencie przypomniałam sobie o dobrodziejstwie lakierów hybrydowych, o wygodzie (i niesamowitym efekcie) doklejanych rzęs a po około 2 latach przestawiłam się na efekt ombre na włosach (z jednej strony żeby je przestać katować rozjaśniaczem, z drugiej… dla wygody!). I tak, przez ostatnie 2 lata, poświęcałam pół dnia w miesiącu na wizytę w salonie kosmetycznym, gdzie dziewczyny malowały mi paznokcie i doklejały rzęsy metodą 1 do 1. Co 3 wizyta była dłuższa o pedicure, a co 6 o odświeżenie koloru na włosach. Warto, naprawdę warto poświęcić kilka godzin w miesiącu na pomalowanie paznokci zamiast malowania co 4 dni od nowa, gdzie po 3 dniach lakier już odpryskał. Warto zainwestować raz w założenie takich rzęs, po to, żeby raz w miesiącu je uzupełnić i elektryzować swojego męża spojrzeniem już po przebudzeniu jak w amerykańskich filmach :) Teraz, takie domowe SPA urządzam sobie sama. Przyjeżdża do mnie wtedy Aga, robi mi rzęsy, maluje włosy. Namawia mnie też do zrobienia sobie brwi metodą microbladingu. Efekt na 2 lata, ale trochę się boję, muszę do tej decyzji dojrzeć tak jak z rzęsami :)
SmartZakupy
Nie przepadam za zakupami. Ani tymi ciuchowymi ani tymi spożywczymi. Irytują mnie kolejki w sklepach i ciężkie siaty, po „wyskoczeniu po jajka”. W efekcie, zakupy bardzo często robimy w naszym „osiedlowym” sklepie, który ceny ma raczej delikatesowe (zupełnie niewspółmierne do wystroju) ;) Co prawda nie są już tak wysokie jak w sklepie na Bródnie, ale nadal łapię się za głowę patrząc na paragon. Przez jakiś czas staraliśmy się robić jedne duże zakupy w dyskoncie, ale tam znowu brakowało nam standardowych produktów, których używamy. Ja jestem zafiksowana na punkcie różnych dietetycznych nowinek typu „quinoa”, komosa ryżowa, olej dyniowy czy sproszkowane korzenie z mocą kosmiczną z Plutona :) Jak tu to wszystko ze sobą połączyć? Ano powracając do czasów, kiedy jako niezmotoryzowana, singielka z krzepą komara zamawiałam zakupy w sklepach internetowych. Pan dostawca wnosił mi wszystko do domu, ja się pięknie uśmiechałam i wracałam do swoich zajęć. Na terenie Warszawy i okolic działa np. Frisco.pl. Mój pierwszy sklep internetowy. Pozdrawiam Pana Kuriera, który dzielnie wnosił moje miesięczne zapasy na 12 piętro przy zepsutej windzie :) Aktualnie całą chemię, organiczne wymysły i zapasy niepsujących się artykułów spożywczych zamawiam tam. Świeże produkty też można śmiało tam zamawiać. Są pakowane bezpośrednio u dostawców, nie przechowywane w jakiś magazynach czy zbierane z półek sklepowych. Frisco.pl ma taki fajny program „najtaniej w sieci”, gdzie masz pewność, że nie kupisz danego produktu taniej w żadnym zakątku globalnej wioski (monitoring Frisco obejmuje wszystkie największe i większość małych sklepów internetowych). Tak np. kupuję sobie w hurtowych ilościach Cliny, których używam do czyszczenia każdej powierzchni, albo mleko i wodę niegazowaną w wielkich zgrzewach, zapas środków piorących, płynów do płukania itd. Do tego dobieram sobie moje eko szaleństwa, świeży chlebek bezglutenowy i warzywa prosto od dostawców, robię klik klik i zamawiam produkty na określoną godzinę nawet w tym samym dniu (jest o tyle fajnie, że można zamawiać dostawę na każdą pełną godzinę, nawet w niedzielę). Polecam. Zakupy online to naprawdę duża oszczędność czasu, która jeśli ma się trochę oleju w głowie podczas wyboru sklepu i towaru, wcale nie wyniesie Cię drożej niż w stacjonarce. Niektóre produkty kupisz w necie taniej. Poszukaj jakiegoś sklepu internetowego, który działa w Twojej okolicy a jeśli jesteś z Warszawy polecam Ci Frisco.pl. Oszczędność czasu gwarantowana.
TechnoLove
Nie obrażamy się na technikę z Maćkiem. Wręcz przeciwnie, jesteśmy otwarci na kolejne udogodnienia. Nasz dom odkurza iRobot, kiedy chcemy umyć podłogę, odkurzamy ją i mopujemy za jednym zamachem dzięki Philips Power Pro Aqua, ubrania suszymy za jednym w suszarce zamiast rozwieszać je na sznurkach (no chyba, że jest taka piękna pogoda jak dzisiaj, wtedy oszczędzamy prąd i ruszamy tyłki na balkon), prasujemy żelazkiem ze stacją parową bez regulacji temperatury dzięki czemu według moich wyliczeń oszczędzamy 1/5 czasu dodatkowo oglądając w tym czasie filmy (pamiętasz mój filmik z żelazkiem Philipsa?). Korzystamy też z kompatybilnych (ale mądre słowo znam!) ze sobą telefonów/komputerów/tabletów i innych cudeniek dzięki czemu Maciek oglądający Facebooka na telefonie, podczas posiadówki na łazienkowym tronie otrzymuje ode mnie listę zadań do zrobienia i nie może się już wymigać. Nie może powiedzieć „zapomniałem/nie zapisałem/nic takiego mi nie mówiłaś”… tzn. to ostatnie to akurat może powiedzieć, bo ja tworzę po prostu listę, którą mamy na wszystkich sprzętach dzięki czemu działamy milion razy sprawniej. Serio. Na technikę nie ma co się obrażać. Jest masa urządzeń, które usprawniają nasz czas. Ostatnio np. zaczęliśmy wypiekać własny chleb! Sklep, w którym mogliśmy kupić jedyny chlebek bezglutenowy, który obchodził się delikatnie z naszymi jelitami jest 5 km od nas. Chlebek nie zawsze tam był. No to kupujemy sobie zapas mieszanek na Frisco.pl i wieczorem, przed położeniem się spać wrzucamy składniki do urządzenia do robienia chleba. Rano mamy pyszny chlebuś wiadomego pochodzenia.
W weekendy nie gotujemy
No chyba, że gotowaniem nazwiemy przygotowywanie pomidorów do grillowanej kiełbasy, którą raczymy naszych przyjaciół przez całe lato. O tym napiszę Ci szerzej za kilka dni. Rozwinęłam Ci tą myśl we wpisie, który już prawie skończyłam, może uda mi się go opublikować zaraz po tym żebyś miała logiczny ciąg :) No więc ja, gotowanie w weekendy odpuszczam sobie totalnie. Weekend to czas na chill a nie cook. W weekendy bardzo często stołujemy się na mieście. Jedziemy sobie na spacer, na kuleczki, na targ śniadaniowy, na cokolwiek na co mamy ochotę w dany weekend i wybieramy takie aktywności, które pozwolą nam się przy okazji najeść. Takie weekendowe wypady „na obiad” są świetne jeszcze z innego względu. Kiedy wymęczymy porządnie Matiego, po czym nakarmimy go pod korek, gość zasypia nam w samochodzie w ciągu 15 minut drogi powrotnej. Później tylko transport z samochodu do łóżeczka i mamy kompana z głowy na kilka dobrych godzin. Nie to, żebym jego towarzystwa nie lubiiiiła, ale nasz bąbel od kwietnia jest z nami w domu (o tym też rozwijam się w innym wpisie) więc mamy jego towarzystwa pod dostatkiem 24h/dobę :)
To Cię zaskoczy, ale…
Weekend to ma być prawdziwy weekend. Jeśli chcesz być efektywna w tygodniu, musisz w weekend się porządnie wyspać, musisz odpocząć, wyluzować się, poczuć tą różnicę po 4 dniach pracy (serio 4 bo u nas piątki są już naprawdę bardzo lajtowe… takie niemieckie) ;) Ja po takim rytmie o jakim śpiewa Rihanna „work work work work work work” pod koniec tygodnia brzmię dokładnie tak samo jak ona w dalszej części tej piosenki. Czyli… bezsensownie :) Jeden zarwany weekend działa na mnie tak, że już we wtorek nie daję rady. Jestem poddenerwowana, niewyspana, zmęczona życiem przez co dużo wolniej pracuję, nie chce mi się sprzątać, wszystko wali w łeb. Z resztą, co ja Ci będę opowiadała. Pewnie wiesz o co chodzi. To jest dokładnie ta sama zasada co: „Szczęśliwa mama – szczęśliwe dziecko”. Jeśli nie wypoczniesz porządnie w weekend, nie dasz rady pracować na 100% swoich możliwości w tygodniu niezależnie od tego czym się zajmujesz. Najbezpieczniej czujemy się wtedy, kiedy panujemy nad naszym życiem. Kiedy nasze życie ma jakiś powtarzalny rytm.
Myślę, że chociaż trochę udało mi się przekonać Cię do tego, że niezależnie od tego w jakim jesteś etapie swojego życia, wystarczy ruszyć głową żeby sobie je ułatwić. Wystarczy się otworzyć na możliwości jakich nie miały nasze babcie i poszukać w tych najbardziej problematycznych obszarach naszego życia oszczędności czasu. Trzydniowy weekend jest do zrobienia! :)
To co? Może jakiś WEEKENDOWY KONKURSIK? Taka szybka, tygodniowa akcja (do 6 sierpnia) :) Nagrody rozdaje Frisco.pl – 3 bony na zakupy o wartości 150/100/50zł! Odpowiedzi na pytanie konkursowe standardowo w komentarzach poniżej :)
Pytanie konkursowe:
Wyobraź sobie, że nie musisz już chodzić na zakupy. Co zrobisz z zaoszczędzonym czasem?
Wyniki konkursu:
Miejsce 1:
Agnieszka
Na zakupach tracę codziennie sporo czasu,tracę też kasę (moja cudowną pamięć sprawia ,że w domu spisuję listę zakupów,a w sklepie okazuje się , że lista jak zwykle została/zgubiła się itp. W rezultacie kupuję też to,co wcale nie było potrzebne . Najgorsze ,że tą nieszczęsną listę znajduję potem w kieszeni lub torebce :P ).
Na Frisco.pl mają wszystko co potrzebne i sprytny koszyk z praktycznym podglądem. Nie zdubluję zakupów i nie będę traciła czasu na usiłowanie odtworzenia listy w pamięci ;)
Zaoszczędzony czas z przyjemnością marnowałabym na czytaniu książki,piciu gorącej kawy,zabawie z moimi dziewczynkami i najwazniejsze… zabrałabym wreszcie dzieci na odkładany wiecznie piknik z prawdziwego zdarzenia . Taki,na który zabrałybyśmy tylko pyszności zrobione własnoręcznie przez te małe rączki. Nie przejmowałabym się,że kuchnia po takim pichceniu wymaga godzinnego sprzątania…bo przecież czasu miałabym już więcej :)
Miejsce 2:
Justyna
Gdybym zaoszczędziła trochę wolnego czasu to zrobiłabym coś dla siebie. Nie oszukujmy się,ale na zakupach spędzamy mnóstwo czasu,w domu mamy obowiązki,mamy dzieci,które potrzebują mamy i zapominamy w końcu o swoich potrzebach. Jeszcze daleko do tego,aby roboty sprzątały nasze domy,dzieci zawsze będą uwielbiały bawić się z rodzicami,chodzić z nami na spacery i nic nam tego nie zastąpi,ale dzięki zakupom w internecie byłabym w stanie wygospodarować chociaż 2-3 godziny dziennie dla siebie. Nie… nie leżałabym brzuchem do góry przeglądając Facebooka lub nową kolekcje dziecięcą w Zarze. Ja nie lubię aż tak marnować czasu,na takie przyjemności mam chwilę przy kawie lub wieczorem,gdy dzieci śpią. Zapisałabym się na kurs szycia ,ponieważ mam mnóstwo wizji w głowie na rewelacyjne ubranka dla moich maluchów! Jedyne co mnie ogranicza to brak tej umiejętności a przecież należy stale się rozwijać. Kto wie.. może dzięki zakupom spożywczym w internecie znalazłabym hobby,które pozwoli mi zarabiać w domu i mieć z tego satysfakcję większą niż siedzenie za biurkiem?
Miejsce 3:
Sandra
Dzięki zakupom w internecie miałabym czas na nicnierobienie. Tak po prostu,leżeć i nic nie robić,żeby w końcu móc wyznać szczerze komuś „Tak.. SIEDZĘ w domu ” ;) Kto jest matką ten zrozumie jakie to piękne choć dla niektórych banalne uczucie wypić ciepłą kawę i mieć chwilę dla samej siebie,nie martwiąc się czy chociaż dane mi będzie nastawić wodę na kawę,bo zakupy lubią się przedłużyć z godziny na 3 godziny a w domu dziecko właśnie wybudza się z drzemki,obiad sam się nie ugotuje a odkurzacz sam sobie nie poradzi… Zakupy internetowe to jest najlepszy wynalazek naszych czasów. I nawet My-Panie domu to docenimy,bo właśnie zakupy stacjonarne zajmują nam najwięcej czasu wśród obowiązków,poświęcając przy tym swój czas na przyjemności.
Gratulacje!!! Czekam na Wasze maile na kontakt@pixelsonfire.pl ???❤️ Zakupy będą udane. Gwarantuję :)
Gdybym miała więcej czasu nauczyłabym się robić właśnie taką hybrydę jak Ty robisz. Sama w domu, bez proszenia się o terminy, z pięknymi paznokciami wtedy kiedy są mi potrzebne. Albo od razu nauczyłabym mojego Frania żeby mi robił!
W zaoszczedzonym czasie zrobilabym coś zdrowego i pysznego do jedzenia a później pogralabym z chlopcami w piłkę ?
Do domowego użytku polecam hybryde 3 w 1. Nie używasz wtedy bazy, koloru i topu, ale kładziesz tylko kolorowa warstwę :-) taki wynalazek oszczędza czas, bo nie musisz utwardzac bazy o topu oraz paznokcie, ponieważ dużo łatwiej się usuwa niż klasyczna hybryde ;-)
Kochana – taką hybrydkę mega łatwo możesz sobie sama nakładać po krótkich tutorialach RedLipstickMonster z youtube’a :) Ja to szybko ogarnęłam, widzę mega dużą oszczędność czasu i pieniędzy :)
Do domowego użytku polecam hybryde 3 w 1. Nie używasz wtedy bazy, koloru i topu, ale kładziesz tylko kolorowa warstwę :-) taki wynalazek oszczędza czas, bo nie musisz utwardzac bazy o topu oraz paznokcie, ponieważ dużo łatwiej się usuwa niż klasyczna hybryde ;-)
Gdybym zaoszczędziła trochę wolnego czasu to zrobiłabym coś dla siebie. Nie oszukujmy się,ale na zakupach spędzamy mnóstwo czasu,w domu mamy obowiązki,mamy dzieci,które potrzebują mamy i zapominamy w końcu o swoich potrzebach. Jeszcze daleko do tego,aby roboty sprzątały nasze domy,dzieci zawsze będą uwielbiały bawić się z rodzicami,chodzić z nami na spacery i nic nam tego nie zastąpi,ale dzięki zakupom w internecie byłabym w stanie wygospodarować chociaż 2-3 godziny dziennie dla siebie. Nie… nie leżałabym brzuchem do góry przeglądając Facebooka lub nową kolekcje dziecięcą w Zarze. Ja nie lubię aż tak marnować czasu,na takie przyjemności mam chwilę przy kawie lub wieczorem,gdy dzieci śpią. Zapisałabym się na kurs szycia ,ponieważ mam mnóstwo wizji w głowie na rewelacyjne ubranka dla moich maluchów! Jedyne co mnie ogranicza to brak tej umiejętności a przecież należy stale się rozwijać. Kto wie.. może dzięki zakupom spożywczym w internecie znalazłabym hobby,które pozwoli mi zarabiać w domu i mieć z tego satysfakcję większą niż siedzenie za biurkiem?
Oooo długo by pisać ;) Gdybym Po pierwsze:)- leżałabym do góry brzuchem i nic nie robiła (marzy mi się tak bo od kiedy urodziłam drugiego szkraba (ma 4ms) to już nie pamiętam jak to jest poleżeć sobie w dzień i pooglądać sufit ;). Po drugie – ” wzięłabym się za siebie”, w tym sensie, że jakieś ćwiczenia, biegania i tentegest żeby zgubić z 10 kg ( więcej nie chcę, tylko 10 plissss:/. Po trzecie więcej czasu poświęciłabym mojej starszej 3 latce (ciągle słyszę „mamo pobaw się ze mną, poukładaj puzzle, mamuś teraz ze mną się pobaw, itd……), i tak staram się jej poświęcać dużo czasu ale jej i tak mało i jak tak do mnie mówi to łapie doła, że ją zaniedbuje :(. Po czwarte – to po prostu posiedziałabym sobie przed telewizorem, komputerem, podłubała w nosie:) a wiem jeszcze jedno poszłabym tak na spokojnie posiedziała na toalecie,tak spokojnie bez pośpiechu załatwiła swoją potrzebę fizjoklojzetową ;) Pozdrawiam ;)
Gdybym nie musiała chodzić na zakupy czas poswiecilabym sobie zapisała się na jakiś kurs, może w końcu zrobiła prawo jazdy, miałabym też czas, żeby go
Spędzić z rodziną moimi rodzicami i babcia, może w końcu po 6 latach odwiedzilabym fryzjera…
Gdybym zaoszczędziła trochę czasu, poświęciłabym go na ćwiczenia z moim synkiem, który ma problemy z mięśniami.
Ja zaoszczędzony czas przeznaczyła bym na zrobienie sobie zrobiła takiego drinka jak Ty pijesz :)
Cieszyła bym się tymi wspaniałymi chwilami z moja rodziną w ZOO ☺Nasza córka potrafi przebywać tam średnio 3h co drugi dzień świetnie znam już trasy motyli lisów czy małp . A że kochamy jej sprawiać radość a z wspólnych zakupów wracamy prawie pokłóceni to byłoby dla mnie/nas super rozwiązanie☺
O jacie… zaoszczędzony czas w pełni poświęcam mojej córce którą (mam takie odczucie)zaniedbywuje zostawiajac ją na 6 godzin w przedszkolu?? W miedzy czasie pracujac?po odebraniu z przedszkola wiadomo….szybkie zakupy, szybka kolacja i kolejne zakupy no bo na sniadanie trzeba cos kupic. Moze jak dluzej pochodzi Mała do przedszkola uda nam sie lepiej ten czas zagospodatowac??
Gdybym zaoszczedzila czas spedzilabym go w 100 % z moja rodzina. Moja corka ma juz 1,5 roku a nam (mojemu partnerowi i mnie) nie udalo sie jeszcze spedzic razem najkrotszej chwili. Albo pracujemy, albo jedno z nas wykonuje jakas wazna czynnosc jaka np. jest robienie zakupow czy sprzatanie badz zalatwianie papierow w urzedach. Chcialabym usiasc w salonie, rozwalic te wszystkie male zabawki powykladac kredki farby i po prostu swietnie sie bawic w towarzystwie moich skarbow :)
W sumie mogłabym tu się rozwodzić i wymyślać masę rzeczy, które mogłabym zrobić dla siebie… no ale po co się okłamywać… będę szczera do bólu :-P Po prostu zapadłabym w głęboki sen i wyspała się jak człowiek ? Przy nieprzespanych nocach od dwóch lat i nękającym mnie japońcu (czytaj Hashimoto) chodzę jak zombie i nie mam siły na nic. Tak więc, wolny czas wykorzystałabym na sen ?
Nie chodze na zakupy tak? To przeliczajac jedne duze zakupy z chlopem na tydzien ok 2 godz i 5 razy male w osamotnieniu bo zawsze czegos brakuje ale za to z dwojka dzieci to daje 2,5 godz czyli w sumie 4,5 godz tygodniowo nie mowisc juz o wyczerpsnych pokladach cierpliwisci i o pieniadzach wydanych na rzeczy „no dobra kupie wam ale badzcie grzeczni” Majac 4,5 godz wolnego moglabym dac dzieci na plac zabaw a sama korzystac z urokow neta w telefonie popijajac sobie kawke ktorej nikt „nie chcialby sprobowac”:) moglabym pocwiczyc pisanie Mama i tata bo to nasz cel na wakacje,moglabym isc na plaze i pobyczyc sie odrobine dogladajsc dzieciaki,zrobic wycieczke autobusem moze nawet 4,5 godzinna uwielbiaja to a ja mam spokoj,dodatkowo odwiedzilabym fryzjera,dentyste na wszelki wypadek,urzadzilabym sobie dlugs kąpiel w pianie z winem ,powcieralabym wszelkiego rodzaju mazidla,przeczytala po raz kolejny kryminaly Becketta a najlepsze zeczdazylabym zrobic prawie to wszystko naraz gdybym te 4,5 godz miala :)
Swietny post :) oj troszkę pożyczę i wprowadzę do swojego domu.
A co do czasu zaoszczędzonego na zakupach to ja bardzo chciałabym nauczyć się gotować :) a i jeszcze miałabym czas na pisanie książki, która siedzi mi w głowie, a przelać się na papier jakoś nie chce :)
Pozdrawiam Cię ciepło i życzę powodzenia!
Po prostu pospalabym sobie te dwie godzinki które muszę przeznczyc na zakupy. „Kiedyś byłam strasznym spiochem” i lubilam swoje popołudniowe drzemki… Od pól roku jestem mamą i nie dość ze skonczyly się „dzienne drzemki” to jeszcze doszły nieprzespane noce ☺
Miło jest mieć weekend. Ja od kilku lat nie miałam nawet jednego dnia ? i niestety nie zapowiada się żeby w najbliższym czasie cokolwiek mogło się zmienić… Dlatego też zaoszczędzony czas przeznaczyłam właśnie na relaks. Kilka godzin leniuchowania jeszcze nikomu nie zaszkodziło, a bardzo za tym tęsknię ?
Ja nie cierpię zakupów to ograniczam je i tak maksymalnie ale przecież nie da sie z nich całkiem zrezygnować . Na tysiąc procent wolałabym wypić gorącą kawę i po prostu posiedzieć, nie musieć się w ogóle ruszać godzinę czy dwie:-) Teraz jak zaczynają się żniwa i trwa sezon słoikowy to codziennie pije kawę mrozoną ?A na zakupy wyskakuje najczęściej po 19 i to zawsze na szybko ?super post, pozdrawiam ☺
A ja wybrałabym się na rower, bo ostatnio poświęcamy z rodzinką temu każdą wolną chwilę! ;)
Bożeeeeee… Wyspałabym się. Paradoks? Na to właśnie nie mam nigdy czasu.
Gdybym nie musiała chodzić na zakupy (które nawiasem mówiąc sa dla mnie strasznie stresujące z powodu rosnących cen wrrrrr….”Byle do dziesiątego” itd) to mam już ambitny plan co bym w tym czasie zrobiła!! Hop małego szkraba do jednej babci lub drugiej i hop za obiektyw aparatu. Zrobiłabym mnóstwo zdjeć tych wszystkich ciuszków z których mój syn wyrósł i sprzedałabym je na jakiejś stronce za taką przewrotną kwotę żeby starczyło mi na kurs gry na pianinie!! Bo o tym wlasnie marzę za każdym razem gdy idę do ulubionej restauracji i widzę pianino i wiem że nie moge przy mim usiąść bo nie mam pojęcia co do czego haha. To wlasnie mój przedsiębiorczy plan :)))
Szkoda ze wszystkie wymienione sposoby kosztuja i to często nie mało. Nie ma opcji dla mniej zamoznej części społeczeństwa?
W ramach zaoszczedzonego czasu w weekend po prostu wyszła bym z domu /wyjechała . Ja mąż i córka oczywiście :) spędzać miło i aktywnie ( oczwiscie się nie przemeczać to tylko w tygodniu;p) oo no i lezing i plazing co kolwiek to znaczy z 4miesiecznym dzieckiem haha .
Wspólne chwile to są chwilę ❤
nadrabianie zaległości w spaniu ;)
Dzięki zakupom w internecie miałabym czas na nicnierobienie. Tak po prostu,leżeć i nic nie robić,żeby w końcu móc wyznać szczerze komuś „Tak.. SIEDZĘ w domu ” ;) Kto jest matką ten zrozumie jakie to piękne choć dla niektórych banalne uczucie wypić ciepłą kawę i mieć chwilę dla samej siebie,nie martwiąc się czy chociaż dane mi będzie nastawić wodę na kawę,bo zakupy lubią się przedłużyć z godziny na 3 godziny a w domu dziecko właśnie wybudza się z drzemki,obiad sam się nie ugotuje a odkurzacz sam sobie nie poradzi… Zakupy internetowe to jest najlepszy wynalazek naszych czasów. I nawet My-Panie domu to docenimy,bo właśnie zakupy stacjonarne zajmują nam najwięcej czasu wśród obowiązków,poświęcając przy tym swój czas na przyjemności.
Szyłabym więcej (ale poszalałam ;))
Ja robie zakupy orzez internet od dawna, zaoszczedzony czas wlasnie zmarnowalam na lekture notki na blogu blondyneczki, ktora chwali sie tym, ze choc nie pracuje to i tak potrzebuje jakichs super technik, zeby poradzic sobie sie swoimi obowiazkami – malowaniem paznokci i rzes. Chyba lepiej bym ten czas spedzila w supermarkecie :(
Ja po prostu wybrała bym się na kawę z koleżankami! Proste przyjemności są najlepsze :)
Gdyby zakupy robiły się „same”, wolny czas wykorzystałabym na to, co lubię najbardziej – gotowanie. Miałabym czas wypróbować nowe przepisy i trochę poeksperymentować, a że wyznaję zasadę „przez żołądek do serca”, to i chłopak by skorzystał ;) Oprócz tego, żeby jednak całego wolnego czasu nie stać przy garach, mogłabym poświęcić wiecej czasu na języki obce – francuski i hiszpański.
Zmarnuję.
Nic bym nie robiła! Tak po prostu leżała, odpoczywała i nabierała sił! Bo już niedługo będę potrzebowała podwójnie :)
Napisz proszę jakiej firmy hybryd uzywasz?
Semilac aktualnie. Kiedyś Jessica. A na samym początku Gelish :) Wszystkie porównywalnej jakości moim zdaniem.
Dziękuję. Słyszałam dużo opinii, że Semilac uczula…Pozdrawiam
aaa jak już tu pytam to napisz mi jakiego odkurzacza używasz? hehe wiem pytanie znikąd, ale chce kupić nowy i może jakaś sugestia z Twojej strony ;>
aaa i jeszcze. W jaki sposób usuwasz hybrydy?
Ja swój cały zaoszczędzony czas poświęciłabym dla rodziny. Wyjechalibyśmy gdzieś za miasto i rozkoszowali się ciszą i spokojem. Mogłabym poświęcić ten czas na zabawy i gry z córeczką. A na koniec weekendu wzięłabym długąąąąąą kąpiel w wannie z pianą :)
Nigdy nie lubiłam zakupów. Kiedy idę do sklepu zawsze myślę – weź konkretnie to, to czy tamto, zapłać i wyjdź. Problem pojawia się w momencie, kiedy garderoba świeci pustkami. A wiadomo, żeby się ubrać nie chwycisz pierwszej lepszej szmatki. Gdy tak odwiedzam e-N-ty sklep z ciuchami i nadal horyzontu szczęścia nie widać, marzę by w tym czasie ruszyć w daleką podróż. Azjatyckie klimaty, wietnamskie bazary rękodzieła, kambodżańskie świątynie czy kaprysy zatoki Ha Long. Serio, to mnie uspokaja, pozwala dotrwać do końca zakupów i nie oszaleć. A zawsze ładuję baterię zwiedzając, podróżując. Spanie do 12 nie pozwala mi się zregenerować, dlatego ważne, by każdy umiał odnaleźć swój własny sposób na reset. I tego Wam życzę ! :)
Zaoszczędzony czas, poświęciłabym na moją pasję, która jest bardzo czasochłonna. Zajmuję się robieniem paznokci hybrydowych, żelowych itp. Cały czas dążę do perfekcji ćwicząc na paznokciach przyjaciółek. Ciągle jestem głodna nowych paznokciowych sukcesów a jedyną przeszkodą jest brak czasu :)
Powinnaś opatentować ten pomysł na oszczędność 'kobiecego’ czasu! Pozdrawiam!
A brak pieniędzy? A jak człowiek pracuje w weekendy bo musi? Bo taki ma grafik? Wszystko super i bajecznie w tym poście, Ale niektóre kobiety po prostu nie mają jak tego wykonać. I takie są realia, bo niestety nie żyjemy w Niemczech :)
Zaoszczędzony czas zakupowy poświęciłabym na… rozwałkę w grze komputerowej. Już widzę, jak odpalam tryb multiplayer, biorę moją ulubioną inżynier-Quariankę *to taka rasa kosmitów ;)*, rozstawiam wieżyczkę i nabijam punkty. A na koniec jestem pierwszym graczem na mapie :D
Albo odpalam horrorowatą grę na konsoli, z mężczyzną mym u boku i udaję, że się nie chowam za jego plecami, jak wyskakują jakieś potwory. A potem zrobiłabym górę świetnego spaghetti, którym byśmy się zajadali w przerwach od trzymania pada. Tak właśnie by było!
(kurczaczek, rozmarzyłam się teraz…)
Na zakupach tracę codziennie sporo czasu,tracę też kasę (moja cudowną pamięć sprawia ,że w domu spisuję listę zakupów,a w sklepie okazuje się , że lista jak zwykle została/zgubiła się itp. W rezultacie kupuję też to,co wcale nie było potrzebne . Najgorsze ,że tą nieszczęsną listę znajduję potem w kieszeni lub torebce :P ).
Na Frisco.pl mają wszystko co potrzebne i sprytny koszyk z praktycznym podglądem. Nie zdubluję zakupów i nie będę traciła czasu na usiłowanie odtworzenia listy w pamięci ;)
Zaoszczędzony czas z przyjemnością marnowałabym na czytaniu książki,piciu gorącej kawy,zabawie z moimi dziewczynkami i najwazniejsze… zabrałabym wreszcie dzieci na odkładany wiecznie piknik z prawdziwego zdarzenia . Taki,na który zabrałybyśmy tylko pyszności zrobione własnoręcznie przez te małe rączki. Nie przejmowałabym się,że kuchnia po takim pichceniu wymaga godzinnego sprzątania…bo przecież czasu miałabym już więcej :)
Pozdrawiam :)
Śpię! ;)
Zaoszczędzony czas poświęciłabym na ciszę, a właściwie wsłuchanie się i delektowanie nią, (choć w Wawie to trochę trudne, tu nie ma ciszy głębokiej, niezmąconej, niezagłuszonej). Usiadłabym w fotelu z kawą i ciastkiem, patrzyła jak leniwie chmury płyną po niebie, ukoiła oczy widokiem zielonych drzew za oknem i nie robiła nic więcej przez ok. 30 min. Po prostu ładowała akumulatory, koiła nerwy i napawała się widokiem natury, bo gdy czas minie znów będę pędzić, jak na pracującą mamę 2ki małych urwisów przystało.
Po przeczytaniu konkursowego pytanie zrobiłam porządny rachunek sumienia i jego suma, podobnie jak zawrotne niekiedy kwoty na paragonie, przeraziła mnie! Okazało się, że zakupy pochłaniają mnie doszczętnie! Gdyby zsumować niczym pozycje na paragonie planowanie, sporządzania listy, dojazd, manewrowanie wózkiem pomiędzy pólkami i kolejno wyczekiwanie do kasy okazuje się, że w ciągu dnia tracę ok. 2 godziny, co daje w trakcie tygodnia ok 14 godzin!Gdyby doliczyć do tego okres wyprzedaży, który zmusza moją kobiecą naturę do dłuższego pozostania w galerii, wychodzi na to, że tracę znacznie więcej w trakcie tygodnia! Ten dzień z całą premedytacją poświęciłabym sobie, bo w natłoku rachunków, obiadów, przewijania, karmienia, spacerów, kolejek do lekarzy zapomniałam o sobie, swoich planach i marzeniach! Urodzenie dziecka i poświęcenie się całkowicie jego wychowaniu zmusiło mnie do przerwania studiów na trzecim roku. A przecież architektura była nie tylko moją pasją, ale i największym marzeniem. Ten zaoszczędzony czas wykorzystałabym na powrót na studia, chociażby zaoczne, dzięki czemu łatwiej byłoby mi odnaleźć się na rynku pracy, do którego zamierzam niebawem wkroczyć. Ten pomysł stał się od kilku dni konstruktorem wielkiej radości w moim życiu. Kidy tak podsumowałam swoje dotychczasowe życie, doszłam do wniosku, że przez lata budowałam solidne fundamenty, na których mogłabym teraz oprzeć nie tylko wizje dalszej przyszłości, ale i stworzyć z niej konkretny projekt, który przyczyniłby się do zbudowania rzeczy monumentalnej, jaką jest samozadowolenie z siebie i samospełnienie! W końcu przez lata dałam swoim bliskich solidne podwaliny do tego, aby czuli się bezpiecznie i pewnie, stworzyłam im kochający, wypełniony zapachem drożdżowego ciasta i ciepłej zupy dom, z którego w każdym kącie lśni nie tylko czystość, ale i moja miłość. Ich wsparcie i odrobina chęci, które mam nadzieję – otrzymam, pozwoli mi rozwinąć skrzydła i unieść się nawet wyżej niż moje nieco przykurzone marzenia!
Dziękuję za przywołanie „niemieckich klimatów”. Mieszkałam i pracowałam kilka lat w Berlinie i było właśnie tak jak piszesz – praca na pełnych obrotach pon-czw, ale już w piątek wychodziliśmy z biura wczesnym popołudniem, aby wieczorem być np. nad morzem lub na jeziorach.
Gdybym nie musiała chodzić/jeździć na duuuże zakupy i robiła je w przysłowiowe 5 minut (klik, klik i gotowe), to zamiast ciągać córki po sklepach, pojechałybyśmy na rowerach do lasu albo odwiedziłybyśmy muzeum (dobra opcja na niepogodę). A z małżonkiem zamiast spędzać czas „we dwoje” w markecie, moglibyśmy udać się w bardziej urocze miejsce. Pozostaje jeszcze czas zaoszczędzony na codziennych zakupach (piekarnia, warzywniak) te 20-30 minut chętnie przeznaczę na ćwiczenia, taniec, rundę ulubionej planszówki albo telefon do przyjaciela/przyjaciółki.
hybrydy super sorawa i wygoda szczegolnie przy pracach domowych :) polecam Ci semilac, jesli jeszcze nie masz na oku dobrej firmy
Hej, nie mogę dodać komentarza pod odpowiednimi postami, więc zapytam tutaj. Gdzie kupowałas ozdobne miętowe poduszki z szarej sofy i lampkę w kropki z pokoju syna ? Zachorowałam na nie :)
Mój czas w takim razie przeznaczyłabym na myślenie co by tu kupić na następnych zakupach. Oczywiście mam na myśli jakieś super ciuszki dla siebie, mężusia i dzieciaczków. A kolejną rzeczą byłoby spędzenie czasu na wyszukiwaniu super ofert na kolejne nasze wyjazdy weekendowe lub wakacyjne bo całą czwóreczką uwielbiamy wojaże. A zakupy internetowe mogłabym zrobić nawet tam!!!! Pozdrawiam :))