Z braku laku robi się różne głupie rzeczy. Z braku czasu robi się jeszcze głupsze! Ostatnio przechodzę samą siebie w ułatwianiu sobie życia ostatecznie osiągając cel odwrotny. No ale pod presją czasu do głowy przychodzą mi zazwyczaj mało strategiczne posunięcia. Ciekawa jestem czy tylko ja tak mam?
1. Jedzenie na szybko – jestem w pracy. Biegnę po kawę żeby zabić głód… kawą. Po drodze koleżanka krzyczy do mnie, że ma ciasto. Chcesz Malwina ciasto? Pewnie, że chcesz! Zabijesz głoda… niestety tak samo szybko głód ożyje, ale co tam, później będziesz się martwić. A żebyś nie czuła się samotnie, tłuszczyk pozostanie z Tobą już na zawsze.
2. Malowanie paznokci „w biegu” – nigdy, przenigdy nie udało mi się jeszcze uchronić świeżo pomalowanych paznokci przed zagnieceniami, odbiciem wzorków z kurtki/szalika/torebki. Nie to żeby mi się te wzorki nie podobały. No ale jakoś mi mój szalikowy warkocz na kciuku nie bardzo się widzi. Oczywiście zawsze kiedy maluję ostatni paznokieć z torebki zaczyna wydobywać się dzwonek telefonu. Z dna torebki…
3. Niezapisywanie numerów telefonów – to mój odwieczny problem. Kiedy ktoś do mnie dzwoni podświadomość podpowiada mi, że nie uda mi się zapamiętać 9-cyfrowej kombinacji kiedy będę chciała wybrać ten numer w przyszłości. Ale nie! Malwina zawsze mądrzejsza od samej siebie. Zawsze w siebie wierzy… no i na wierze się kończy bo kiedy chcę na szybko do kogoś zadzwonić, zawsze muszę szukać numeru a przy dobrych wiatrach zadzwonić nie tam gdzie trzeba i ugrząznąć w rozmowie… no bo teraz głupio się rozłączyć nie?
4. Czesanie się na szybko – ja wiem, że kitki, koczki i inne fantazyjne upięcia są teraz w modzie. Ale słyszałaś o tym, że Twoje piękne, długie włosy od zakręcenia gumki w kilku miejscach dosłownie tną się na kawałeczki? Ileż to pieniędzy później kosztują odżywki, regeneracje czy tam reinkarnacje. A jak gustownie wygląda burza włosów… każdy innej długości.
5. Sprzątanie na szybko – tu mistrzem jest mój Maciek. No sprząta z prędkością światła skubaniec! Ale żeby jeszcze później pamiętał gdzie co włożył! Kiedyś wrzucając mężowi do skarpetki do szuflady znalazłam… piłę do metalu, którą „na szybko sprzątnął”. Wyobrażasz sobie co czuje żona z obwisłym brzuchem i bordowymi rozstępami tuż po porodzie, która znajduje piłę skitraną w szufladzie z bielizną? Zapewnienia o przypadku nie wystarczają w takiej sytuacji.
Oczywiście post piszę na szybko, bo przecież czasu brak… grrrrrr. Dzięki, że chociaż Ty znalazłaś chwilkę dla mnie :*
A Ty, jakimi nawykami utrudniasz sobie życie? Podaj chociaż jeden bo wyjdzie na to, że tylko ja jestem jakaś nienormalna ;)
Zdecydowanie utrudniam sobie życie nie sprzątaniem od razu. Potem bałagan mnie przytłacza a przy małym dziecku ciężko się sprząta.
Ojjj taaaak :) ale dzieci brudza szybciej niz my nadazamy sprzatac :(
Za dużo sprzątam a i tak brak widoku porządku bo tu pies zgubi klaki, tu mąż czy dziecko chlapnie,roZrzuci itp… więc na daremnie tracę czas na sprzataning hehe. Robię to chyba w obawie przed tym że wpadnie ktoś i stwierdzi że jestem balaganiara,syfiara zła matka i żona że nie dbam o dom… ale w sumie mam daleko w…co kto o mnie i moim życiu myśli.:-) moim glupim nawykiem jest też że np jestem głodna ale nie chcę mi się nic robić i tak głoduje az w końcu wstaje i pochlaniam wszystko co pod ręką :D głupi nawyk #3 to taki że nie tworzę listy czego w domu brakuje np chce zrobić zupę a tu nagle się okazuje że marchwi brak bądź za mało czegoś ????
Prasowanie odkładane na bliżej nieokreślone „później” :P. A tak poza tym to mam tak samo jak Ty, jeśli chodzi o punkty 1, 2 i 5 :D.
ojjj ja czasem chodzecwygnieciona dobrze ;)
zdecydowanie dla mnie numer 1- PRASOWANIE!!!
Przez malowanie paznoki na szybko 90% podejsc konczy sie zmyciem lakieru….Chociaz to chyba bardziej przez to ze nie chce mi sie czekac..Aaa i chodze z mokra glowa spac….i rano myje jeszcze raz….;-)
Największym grzechem u mnie jest to, że jak nastawię pranie, to od razu go nie wyjmę i nie powieszę. W związku z tym muszę iść (jak już się zorientuję co zrobiłam po dniu) nastawić płukanie, bo coś tam pewnie skisło, czasem wychodzi, że znów nastawię po jakimś czasie kolejne płukanie o.O
i takie to życie;)
Taaaa… wiem coś o tym :) Ja mam jeszcze do tego chorą psychicznie pralkę, która kolejne płukanie robi tak, że ciuchy wychodzą zimne i mokre O_o
Przed chwilą weszłam do łazienki, patrzę … o! wczorajsze pranie ;), myślę nastawię płukanie, bo pewnie coś zakisło… Siadam, odpalam fb, czytam, czytam i jakże wielka ulga, że nie tylko ja mam takie zdolności :)
Dziewczyny polecam suszarkę do ubrań! Nam życie uratowała ;) a że mąż pomagał i doktoryzował się z funkcjonalności i potrzeby posiadania takiego urządzenia w domu to teraz się „bawi” i nastawia pranie z suszeniem :D
Ja słyszałam o zabobonie, że aby mieć chłopca to śpi się z siekiera pod łóżkiem, ale z piłą w szufladzie? ;)
Malwina ….oglądam Twoje rozne fotki na blogu i nie chce mi sie wierzyc w te wszysykie punkty ktore Ciebie dotyczą;-) no moze oprocz zapisywania numerow…. Ale wroce do fotek i tego co Ja widze …. twarz wypoczeta, wlosy ladne wyglądają na zdrowe, paznokcie kolorki bez wzorkow itp.figura normalna….szczupla blond zadbana mloda mama. Mysle ze nie ma tragedii:-))
Kaaaaasia mów mi tak więcej :) Ale wiesz… blog to tylko wyrywki z mojego życia. Pod luźną bluzką jeszcze luźniejszy brzuch, włos z bliska okrutnie suchy i jeszcze dałam się namówić na farbę czego żałuję bo teraz mam włosy w żółte ciapki… a paznokć… tego rzeczywiście pilnuję. Maluję i macham łapami do skutku :)
Tekst o pile rozłożył mnie na łopatki :D
Jejku ja nie wiem czy robie coś na szybko, małżon przypiął mi łatkę flegmatyka, który ze wszystkim się grzebie, ale fakt zdarza się, że jak się zbieram z dziećmi, to szybko, szybko, żeby nikt się nie zgrzał, a potem pół dnia przemyślenia, czy wszystko wzięłam, czy gaz na kuchence zakręcony, czy na pewno drzwi zamknęłam bo nie pamiętam, no i owszem zdarzało się, że nie wzięłam sobie rękawiczek w zimie (bolesne!), albo nie zabrałam na obiad do babci spodni na zmianę dla dziecka, bo w pośpiechu spakowałam tylko body, a potem zapieranie, szuszenie, oczywiście na szybko bo jest późno i trzeba się zbierać. ;)
Gussx33 czy ty opisalas mnie? ! Ja to niedosc że guzdrala to jeszcze nie rozgarnieta… Jej gdyby nie wszyscy w koło chyba bym zginęła…
Opisałam siebie, choć wyczuwam pokrewieństwo dusz ;)
Spróbuj szamponu „niebieskiego” do blond włosów powinny Ci po nim zjeść żółte barwy z włosów ?
Po przeczytaniu postu i komentarzy stwierdzam, że życie matki jest ciężkie ;)
A ja nie prasuję ;)
Prasujemy ubrania dopiero, gdy wyciągamy konkretną rzecz z szafy.
Ale z tym nie sprzątaniem od razu to rzeczywiście masakra. Chociaż aktualnie sprzątam regularnie i jest na prawdę łatwiej.
W każdym razie życzę powodzenia ;)
tez tak mam z prasowaniem, ulatwia zycie ;)
Paznokcie… tak. Ja nie wiem jak niektóre dziewczyny zawsze, ale to zawsze mają idealnie pomalowane płytki…
Jedzenie byle czego, byle jak, byle gdzie i byle kiedy – pierwszy grzech główny, a później już z górki. Przez tydzień nie jem słodyczy, walczę z pokusą, której daję upust po tygodniu i zjadam 3 x więcej. Zabieram się za ćwiczenia w domowych pieleszach, tracę motywację po 3 dniach, po czym po tygodniu/ dwóch znowu ją odnajduję, i ponownie tracę.
Nie jestes nie normalna bo niby czemu?? Kazdy ma swoje nawyki. Ja np zmywam dopiero wieczorem z calego dnia albo i z dnia poprzedniego.
U mnie problemem jest ciulanie sterty prania zciągniętego z suszarki co potem prowadzi do bałaganu i wiaze się z pustkami czystych ubrań w szafkach.
Sterty prasowania i czekanie na moje „natchnienie”. Natchnienia brak, a rzeczy się piętrzą… Walczę. Czasem uda mi się poprasować tuż po zdjęciu prania, ale… Właśnie to pisząc przypomniałam sobie kupę rzeczy, które czekają na mój pakt z żelazkiem.
Odkładanie suchego prania z powrotem do szafy. Zawsze nie ma czasu i potem taaaaakie sterty do posegregowania ;)
Za dużo chce robić naraz. Zwłaszcza w pracy. Co spojrzę wyciągam teczkę i nagle mi się przypomina inna sprawa wiec co robię? Biegnę do szafy wyciągnąć teczkę, wchodzi kolega z pytaniem a ja wyciągam kolana teczkę żeby mu odpowiedzieć i tak cały dzień i nie umiem żadnej sprawy skończyć. Aż się zdenerwowanie daje się we znaki.