Poruszałam ten temat już kilkakrotnie. Mówiłam o tym, ile dźwiga na swoich barkach kobieta. Mówiłam o tym, jak umniejszana jest jej rola w rodzinie a gloryfikowana praca mężczyzn. Praca, która jest totalnie przewidywalna, bo przecież mężczyzna jest w niej od lat. Praca, do której przeszedł zapewne jakieś szkolenia albo miał chociaż przewodnika, od którego wszystkiego się nauczył. Praca, w której tylko w niewielkim przypadku zależy ludzkie życie. W 50% jest to praca siedząca, przed komputerem, w klimatyzowanym biurze. A jak jest z pracą mamy?
Praca mamy to praca, do której nie przygotował jej zupełnie nikt. Mogła podpytać o pewne rzeczy starsze stażem koleżanki albo mamę, ale niestety… każde dziecko jest inne a bariera językowa jest większa niż przy współpracy z chińczykiem próbującym mówić po niemiecku podczas gdy my znamy tylko podstawy rosyjskiego. Jej „klient” po prostu nie mówi. Trzeba wielu prób i wspólnie spędzonego czasu, żeby swojego klienta zrozumieć. I w miarę płynnie reagować na jego potrzeby.
Praca mamy to praca, bez ograniczeń czasowych. Szef jawnie swoją podwładną mobinguje, krzycząc w niebogłosy o 3 nad ranem bo zachciało mu się przytulić. A podwładna wcale nie spała od 20 tak jak szef. Podwładna położyła się grubo po północy bo zaraz po położeniu spać szefa, nadrabiała zaległości z całego dnia. I jeszcze zasnąć nie mogła bo planowała kolejny.
Praca mamy to praca, w której taka chronicznie niewyspana podwładna, jest odpowiedzialna za zdrowie i życie swojego szefa. Taki bodyguard troszkę, tylko bez wspomagaczy i bez Whitney przyśpiewującej za uchem. Właściwie to mama wykonuje bardzo dużo zawodów. Z 10 w ciągu jednego dnia naliczysz bez problemu.
- Bodyguard, który ma oczy dookoła głowy i nie potrzebuje słuchawki w uchu, żeby usłyszeć „głodne postękiwanie” dziecka, za dwoma parami drzwi, zagłuszanego przez chrapanie taty.
- Lekarz, który już po samym spojrzeniu na swojego pacjenta, wie, czy coś mu dolega a jego przytulenie jest magicznym lekiem na troski pacjenta.
- Kucharka, która gotuje oddzielnie dla dziecka, żeby było zdrowo, dla męża, żeby było smacznie i dietetycznie, dla siebie, żeby zrzucić ponadprogramowe kilogramy.
- Sprzątaczka, której pracy nikt nie szanuje bo kiedy tylko zdąży posprzątać w jednym kącie, drugi jest już przewrócony do góry nogami.
- Szofer, który najpierw nosi swojego klienta w brzuchu, później pcha go w wózku, następnie uczy go jeździć na rowerze z naiwną nadzieją, że przynajmniej na tym etacie zbliża się do emerytury, po czym wozi swojego klienta samochodem do przedszkola, do szkoły, na zajęcia pozalekcyjne, na imprezy, na studia…
- Nauczycielka, która nie wybiera sobie określonego przedziału nauczania. Jest ze swoim wychowankiem przez cały czas. Uczy go mówić, chodzić, pisać, czytać a później przerabia razem z nim podręczniki poszczególnych przedmiotów i nocami przypomina sobie budowę pantofelka i topografię Azji żeby przepytać swojego ucznia przed sprawdzianem.
- Kelnerka, która najpierw nosi swój bar ze sobą, w piersiach a później na akord przygotowuje piciu, kaszkę, mleczko… a w jej torebce prędzej znajdziesz połamane herbatniki i zaklejonego lizaka niż szminkę.
- Fotograf, który najpiękniej uwiecznia emocje swojego modela… bo modela kocha i zna. Fotograf, który pierwszy kroczek uwieczni bez lampy błyskowej, lustrzanki i statywu. Który chcąc rozśmieszyć swojego modela zrobi z siebie największego idiotę na ziemi po to tylko, żeby uwiecznić pierwszy wychodzący ząbek.
- Projektant wnętrz, który dostosowuje cały dom pod nowego członka rodziny. Organizuje przestrzeń tak, żeby nie miała niebezpiecznych zakamarków, rogów, kantów. Pokój swojego klienta dekoruje z największą dokładnością i nie musi pytać o to, jakie postaci z bajek powiesić na ścianach. A projektując sypialnię rodziców i tak wygospodaruje w niej miejsce dla swojego klienta… bo go zna i wie, że z rodzicami zawsze najlepiej.
- Sekretarka, która czuwa nad życiem całej rodziny. Rozplanowuje wszystkie czynności, zajęcia pozalekcyjne, spina kalendarze wszystkich domowników w jedną całość. Właściwie to mama jest prezesem, ale jak to w życiu bywa… prezes to tylko figurant. Nad wszystkim czuwa jego asystentka. Tak samo jest w życiu rodziny. Niby ojciec jest głową, ale doskonale wiemy kto jest szyją ;)
Tych zawodów mogłabym wpisywać tu jeszcze drugie, trzecie i czwarte tyle. Każdy z nich wykonywany bez przygotowania, bez kursów, studiów… na czuja. Bez okresu próbnego… Na całe życie.
Bycie mamą to najbardziej odpowiedzialny zawód świata. Łączący w sobie wiele niezbędnych umiejętności i niespodziewanych obowiązków. To zawód, od którego nie masz urlopu czy wolnych weekendów. Za to wypłatę otrzymujesz w najdroższej walucie świata – w miłości. Nie ma się co dziwić! Jesteś SUPER MAMĄ!
Marka Canpol babies w ramach kampanii społecznej MAMA NA MEDAL, którą popieram całym sercem, przygotowała piękny, wzruszający film. Obejrzyj go i… poczuj tę SUPER MOC <3
Zajrzyj też koniecznie na stronę TUTAJ. I poznaj inne super mamy. Jest ich coraz więcej!
KONKURS!!!
Każda mama to superbohaterka :) W ramach kampanii społecznej MAMA NA MEDAL, razem z marką Canpol babies przygotowaliśmy dla Was przeprzyjemny, przemiły i przeprzeKONKURS :) Do wygrania 5 ślicznych bransoletek ze srebrną zawieszką (takich jak na zdjęciu). Co zrobić żeby wygrać?
Pod tym wpisem, uruchomiłam możliwość komentowania. Zostawcie w komentarzach odpowiedź na pytanie:
Czego nauczyłaś się będąc mamą?
Może to jakaś mądrość życiowa? Może to nowa umiejętność? Masz wieeeeelkie pole do popisu :)
Na odpowiedzi czekamy do 25 maja 2016. Wyniki 26 maja 2016 pod tym wpisem.
Trzymam za Was kciuki. Sprawcie sobie małą przyjemność na Dzień Mamy <3
WYNIKI KONKURSU:
1. Mama Leosia i Miłka
2. AgataGiguś
3. Daga Bu
4. Justyna Nieczyporowska
5. Natalia Janocha
GRATULACJE! :) Wyślijcie na adres kontakt@pixelsonfire.pl swoje dane i numery telefonów (tylko przystojni kurierzy) ;)
Zadam pytanie trochę inaczej: „Czego nauczyły mnie moje dzieci?” – byciem MAMĄ! Nauczyły mnie, że nie ma rzeczy niemożliwych, że najpiękniejsza i najbardziej wartościowa rzecz na świecie to bezgraniczna miłość, ja sama nauczyłam się zaś, że choćby nie wiadomo co się działo, przytulasek małych rączek to największy SKARB dla każdej MAMY!
Mój synek nauczył mnie bezwarunkowej miłości-po tysiąckroć rozczulił i sprawił że moje serce mocniej bije, cierpliwości która przydaje się każdego dnia, dodał energii- kondycja fizyczna się poprawiła znacząco ;) ,przywrócił mi wiarę w siebie- że potrafię tak wiele i w zamian dostaję jego miłość – to najlepsza zapłata za każdą chwile i poświęcony czas, nauczył mnie cieszyć się z tych małych rzeczy- na widok źdźbła trawy na łące czy padającego deszczu, zmienił moje myślenie i sprawił że każdego dnia czuję się potrzebna- bo mam małego szefa który oprócz pracy wymaga uwagii i odwdzięcza się uśmiechem a macierzyństwo staje się wspaniałą niekończącą podróżą :-)
Mój syneczek wręcz zmusił mnie do nauczenia się cierpliwości. Jak do tej pory zawsze byłam porywcza, wszystko chciałam o robiłam tu i teraz ale dzięki mojemu cudownemu dzidziakowi mam cierpliwość anioła. Dotąd porywcza i nerwowa ja zostałam oazą spokoju. Nigdy nie myślałam że będę tak cierpliwą osoba. Dzięki tej zmianie , a raczej darze nauki od mojego synka nie ma rzeczy, sytuacji czy chociażby człowieka, który jest w stanie wyprowadzić mnie z równowagi i odebrać cierpliwość do świata. To jeden z darów jakie przyniosło mi upragnione macierzyństwo.
Kiedy urodziłam pierwsze dziecko byłam zielona , chociaż przed porodem szkoliłam się z wielu książek i czasopism ale w życiu jest inaczej niż w książce Każde dziecko potrzebuje mamy , która będzie wiedział co znaczy taki czy inny płacz , czy jest głodne a może chore ;) wiem jedno , że na pewno Macierzyństwo nauczyło mnie bezinteresownej miłości :-) Zakochujesz się od pierwszego wejrzenia i z każdym dniem nie wyobrażasz sobie życia bez tej cudownej Istotki .Kocham moje dzieci i dla nich zrobiłabym wszystko :-)
Od pierwszego dnia narodzin córki, jednocześnie zostając mamą, nauczyłam się uśmiechać mimo złości, zmęczenia, mimo braku pomocy, mimo wszystkich złych rzeczy, które potrafią przygnębić mamę lub zdenerwować ( a jednak często sie zdarzają, jeśli jest sie z dzieckiem, domem i mężem na głowie 24/7 ) potrafię sie więcej uśmiechać! Córcia to mimo wszystko wynagrodzenie wszystkich tych niedociągnięć dnia codziennego! To jak się pięknie uśmiecha, jak tylko mama jest dla niej najważniejsza i gdy tylko wyjdzie to krzyczy, gdy tak szybko zdobywa nowych umiejętności! Dlatego tyle sie uśmiecham :)
Bycie mamą napewno nauczyło mnie ze mam w sobie nieograniczone pokłady miłości i ze moge bez końca dawać ” druga szanse” ;) przełożyło sie to na moje zycie! Dziś wiem ze nie można do nikogo miec długo urazy, trzeba szybko sie godzić. Tak jak robią to dzieci! Jest problem trzeba naprawić i na nowo iść do przodu!
Jestem super mamą, od blisko 9 lat, 24h n dobę każdego dnia na każde zawołanie! Ale napawa mnie to dumą! Może to próżne ale niech i nawet sobie takie bedzie!!!! Zawsze doceniam takie mamy jak ja które każdego ranka startują w blokach startowych ze swoimi dziećmi do szkoły/przedszkola pózniej zakupy obiad pranie prasowanie, ogarnianie chałupy wymycie okien choćby na 1,10m bo do tej wysokości codzień zamaśklane, ale rozczulają mnie te serca które narysują ślina a widać je dopiero kiedy słońce wyjdzie :) naprawdę! Gdy sprzątam i widzę taki ślinowe malunki na szybie to wiem ze to co robię każdego dnia ma sens! I co z tego ze nagroda jest taka ze za chwile płynem do szyb ją wymyję! Takie serce z literka ” m” zostaje w mojej głowie….
Dzieci nauczyły mnie uważności! Takiej żeby takie obrazki łapać i zapamiętywać ( nie ważne jaka ” techniką” wykonane! )Ważne ze są i tam na szybie i w mojim sercu na zawsze!!!! każdego dnia te same atrakcje… Każdy dzien jest podobny do siebie, ale każdy jeden coraz mocniej uczy mnie dostrzegania tego ze szczescie jest właśnie teraz w tym momencie! Zamykam oczy i łapie te obrazki kiedy mam ich tu obok siebie, bo kiedyś pójdą w swiat…ale zawsze bedą chcieć wraz tam gdzie jest dobrze ciepło i bezpiecznie :) u mamy !
Bycie mamą nauczyło mnie „dziękować” za drobne rzeczy mojej mamie i całej reszcie świata. Nie wymaga to ode mnie dużo wysiłku a jaką sprawia przyjemność pozostałym :-D
Kocham dzieci, uwielbiam się z nimi bawić, tarzac po podłodze, wyglupiac się itd. Z „cudzymi”, że tak powiem jest łatwiej, bo One są na chwilkę. Ciocia się pobawi, pośmieje, zatańczy, powyglupia i będzie super zabawa, ale to zawsze jest chwilowe. Od kiedy pojawiła się w końcu nasza wyczekiwana córeczka to już jest inaczej. Kiedy jestem ciocia to mam cierpliwość, zrozumienie, a przy córce ciągle się tego uczę. Moja córka ma 8 miesięcy i nie zawsze jest kolorowo, każdy ma gorsze dni. Staram się nie złościc, nie denerwować, opanować emocje,choć nie zawsze mi to wychodzi co mnie strasznie potem smuci bo to było nie potrzebne. Gdy córka daje mi popalić, a później uśmiecha się najszerzej jak potrafi to te złości mi szybciutko przechodzą. Myślę, że tak naprawdę ciągle się czegoś uczę, dążę do bycia lepszą doskonalsza mamą.
Pozdrawiam serdecznie
Justyna D
Ja nie jestem mamą. Ale mam z moją mamą super kontakt. I to czego nauczylam się będąc przyszłą mamą to… że wiem jaką mamą chcę być! Mam 25 lat. Dziecko lada chwila będzie w planach ;). I wiem, że chcę być dla mojego dziecka taką mamą jak moja mama dla mnie. Jest najlepsza! Uwazam ze wychowała mnie wzorowo, choc mam troche wad ;). Ale dzieki jej wychowaniu nigdy nie ciagnelo mnie ani do papierosow, ani picia po krzakach ani niczego tskeigo zlego. Do tego wychowala mnie na osobe z zasadami. A patrzac na to co dzis sie dzieje… ciezko w ludziach o zasady (moralne).Mam nadzieje ze do mojego dziecka bede miec tyle co ona cierpliwosci, sily, wyrozumialosci i takie podejscie do niego. Ze bede przyjaciolka ktora sie szanuje, z ktora sie liczy, i ktorej nie chce sie zawiesc.
Serio, mam super mame :) I ja tez taka bede :).
Hmmmm…. Mogłabym napisać wiele, ale największym moim sukcesem jest cierpliwość!!!! Jestem straszna złośnicą a przy pierwszej córce nauczyłam sie liczyć do 100 a nie do 10 by sie uspokoić. Nadal uczę sie tej bezwarunkowej miłości i radości jaka obie Gwiazdeczki darzą mnie i męża. Od poczatku uczę sie poznawać ten często szary świat. Uczymy sie doceniać każde spacery i każdą rozmowę ( czasem ta z 4-latka daje więcej niż z dorosłą psiapsiółka). Obie córki pokazały mi za co jeszcze kocham męża- za to jakim jest tatą!!!! Codziennie uczymy sie siebie nawzajem.
Bycie mamą nauczyło mnie wielu rzeczy. Np. wstaję natychmiast, kiedy „zadzwoni ” mój malutki Budzik, nie ma drzemki czy „jeszcze 5 minut”! ;) usprawniłam też swoją lewą rękę – nauczyłam się nią jeść, ba! Nawet zupę nakładać! Wciąż się uczę stoickiego spokoju, a jak wiadomo ćwiczenia czynią mistrza ;) odkryłam odkryłam też w sobie nowe odczucia i emocje,np. dopiero kiedy zostałam mamą dowiedziałam się, że można się cieszyć z tego, że mały człowiek zrobi kupkę! W życiu by mi to do głowy nie przyszło! Pokazało mi również jak wielkie pokłady miłości mam w sobie, a to dopiero 15 tygodni! Więc ile jeszcze nauczy mnie i pozwoli odkryć ten mój nowy zawód… ;)
Krótko. Te 3 lata nauczyły mnie, że cieszyć można się z poprawnie zawiazanej sznurówki i pięknie namalowanych kresek na ścianie. Nauczyły mnie tez, że dzień bez złych wieści to dobry dzień. Pokory, anielskiej cierpliwosci, sumienność, tego ze nie warto robić nic na odp****sz, bo wciagu dnia nie ma czasu na poprawki, bla bla bla ……, można by długo wymieniać. Przecież wiecie. Grunt to chować dumę do kieszeni i kiedy zajdzie potrzeba nurkować pod zjeżdżalnie żeby wykopać dziecko z piachu. Nieprzejmowac się i cieszyć się każda chwila, bo „życie jest za krótki żeby żyć normalnie…” buziak:)
Spokoju, dystansu, prostych radości.
Pójdę Malwino, na łatwiznę (Mam nadzieję, że się nie obrazisz za podlinkowanie-ale dopiero o tym pisałam.. byłaś jedna z motywacji do założenia bloga..) Dziecko nauczylo mnie: http://salusiowo.blogspot.com/2016/04/co-takiego-zmienio-sie-u-mnie-od-kiedy.html?m=1
A najbardziej nauczylo mnie KOCHAĆ!!
Bezwarunkowo! Tak po prostu! Najmocniej na świecie! Za wszystko… a zarazem za nic! Nie ma większej Miłości, niż ta „rodzicielska”
Jakby się tak zastanowić to naprawdę trochę tego znajdę:)
Chociażby tak prozaiczna sprawa jak systematyczność. Przyznam się bez bicia ze zanim urodziła się Karolinka nie można mnie było nijak przymusić aby robić daną rzecz codziennie. Z trudem przyzwyczaiła się do porannego brania leków ale żeby CODZIENNIE chodzić na spacer, sprzątać, gotować obiad, jeść posiłki o stałych porach – to było dla mnie nie do ogarnięcia. Kiedyś wystarczyło raz w tygodniu ogarniać mieszkanie, spacer był wizytą w sklepie, a jadło się co popadło i kiedy wpadło. No ale dla dobra mojego dziecka zrobię wszystko. Tak naprawdę w głębi duszy nie znoszę tej powtarzalności ale część z tych nowych nawyków bardzo polubiłam np. spacery… to było coś, na co nigdy nie było czasu.
Szukanie radości w drobnych sprawach- to coś co sprawia, że jeszcze nie zwariowałam. Każdemu zdarzają się chwile kiedy ma dość. Umiejąc znaleźć radość w prostych rzeczach np. w tym, że ni pada, że dziecko dało się „wyspać” /czytaj nie wstawało w nocy co godzinę tylko co 2,5/, że się uśmiechnęło do nas nasze dziecko, to czasem sprawia, iż życie naprawdę zmienia się diametralnie.
Cierpliwość – cecha której nigdy nie miałam. Wszystko potrafi mnie wyprowadzić z równowagi ale dziecko nauczyło mnie nie wściekać się gdy po raz n-ty podnoszę smoczka z podłogi, gdy pierdylion razy dziennie sprzątam klocki, które i tak magicznym sposobem znajdują się pod moimi stopami.
Czytanie na głos – tu się pewnie się uśmiejecie, ale nigdy nie miałam talentu do tego. Codzienne czytanie bajek jednak robi swoje … /Szkoda tylko, że nie mam czasu na gazetę./
Robienie wielu rzeczy naraz – to akurat czasem robiłam ale teraz osiągnęłam w tym level ekspert. Gotowanie, pranie, zabawa z dzieckiem, śpiewanie, picie kawy i śledzenie wieści ze świata jednocześnie? No problem.
Po dłuższym zastanowieniu, odkąd zostałam mamą jestem bardziej innowacyjna. Bo a to trzeba wymyślić zabawkę z niczego, a to jakoś coś naprawić, wymyślić bajkę czy inny sposób na nudę.
Tak dłużej rozważając można by pisać do jutra tylko kto przeczyta;)
Bycie mama nauczylo mnie doslownie wszystkiego, nie przypuszczalam, ze dla dziecka czlowiek potrafi przelamac swoje slabosci, zmienic swoje przyzwyczajemnia, odwrocic swoje zycie o 360 stopni dla tego „malego bossa”, przelozyc potrzeby innych przed swoje, ze wyglad moze zejsc na drugi albo i czwarty plan :p bo przeciez „maly boss” chce isc na podworko i nie ma czasu na idealny makijaz, wiec wiaze wlosy w konski ogon i biegne :D i wiele wiele innych rzeczy mozna tu wymienic. Macierzynstwo zmienia wszystko! Na LEPSZE!
Czego nauczyło mnie bycie mamą?
Używania trzeciego oka, dwóch dodatkowych par rąk i nóg oraz mięśni, o jakich nie miałam pojęcia, że istnieją.
Życia w trwałym związku z trzema facetami na raz, bez posądzania o poligamię ;)
Korzystania z instynktu przetrwania, wielogodzinnych negocjacji i tego, że MOŻNA funkcjonować bez snu, pijąc zimną kawę.
Tego, że DA SIĘ wyleczyć największe smutki i bóle samym tylko buziakiem i uśmiechem.
Znajomości niemal wszystkich postaci z bajek na poziomie wyższym.
Tego, że serce ma pokłady, o jakich się filozofom nie śniło!
Bycie mamą nauczyło mnie też największej życiowej mądrości, dającej siłę (czyt. kopa) wtedy, gdy… nie mam już sił.
Nauczyło mnie wiary w to, że „coś” mi w 100% wyszło !
Czesc,właśnie się poplakalam czytając twój wpis na temat zawodów mamy. Nie zdawałam sobie sprawy że tyle zawodów posiadam, a że Mam dziś gorszy dzień to Usiadłam i ryczałam. Mój dwuletni synek podszedł do mnie i powiedział mama i mnie przytulił i od razzu mi przeszlo.Będąc mama nauczyłam się wszystkiego tego co opisujesz i jeszcze wiele innych rzeczy i dziękuję ci za ten wpis. Pozdrawiam
Jestem mama Antka- 3 lata i Wiktorii – 4 miesiące. Antka urodziłam jszcze jak chodziłam do szkoły. Chodziłam do technikum więc szkoła trwała 4 lata on urodził się w wakacje między 3 a 4 klasa. To był dla mnie trudny czas ale nauczyłam się mega organizacji swojego czasu tak żeby zdążyć wszystko zrobić, i przekonałam się ze da się funkcjonować i uczyć i chodzić do szkoły i opiekować się własnym dzieckiem jednocześnie. Często chodziłam jak zombie bo Młody sobie pobudki co 3 godziny na jedzenie robił. Skończyłam szkołę zdałam maturę i egzamin zawodowy. I jestem z siebie u na ze dałam radę. Za miałam wokół siebie tylu dobrych ludzi którzy mi pomogli. Teraz jest ich swoje a ja mam wrażenie ze było mi łatwiej i byłam bardziej wyspana niż teraz ;) ale dajemy radę. Staram się vi mam najlepszych szefów pod słońcem ; ))
BZDURY! BZDURY! BZDURY!
Po pierwsze, to same godzicie się na taki układ, że to mama wszystko musi. U nas wszystkie te role są podzielone niemal na pół. Od początku nie ma przy dziecku żadnej czynności ( z wyjątkiem kp), która byłaby tylko moja albo tylko męża. Wszystko robimy naprzemiennie, mimo, że mąż pracuje najmniej 10 h (ale od 4 czasami). Ale niepracująca mama TYLKO SIEDZI W DOMU, bo pracująca mama „wykonuje te wszystkie zawody” i DODATKOWO pracuje zawodowo, ma więc dobę krótszą o ok 9 h a w większości musi zrobić to samo, co mama siedząca w domu, bo fakt, ktoś zajmie się dzieckiem przez te 8 h, ale tej osobie trzeba wszystko przygotować, jedzenie dla dziecka, zakupy, zawieźć dziecko, a po południu zrobić to wszystko co robi każda mama… Ja nie narzekam, lubię pracować i tak się realizuje, ale przestańcie się tak marnie tłumaczyć…
Bedac mama nauczylam sie byc cierpliwa, nauczylam sie doceniac piekno kazdego dnia, kazdej trawy, kazdej kaluzy. Nauczylam sie, ze 8 godzinny sen moze trwac 5 godzin. Wreszcie doceniam to co mam.
Macierzyństwo nauczylo mnie przede wszystkim szacunku do moich rodziców. Wiele lat walczyli o moje zdrowie podczas gdy ja miałam dość i buntowalam się przed kolejnymi wizytami u lekarzy. Byłam zła na świat i cały ten gniew wyladowywalam na moich kochanych rodzicach. Moje początki z córka tez łatwe nie były bo mała jest wczesniakiem. Widząc ja w inkubatorze nie mogłam przestać myśleć ze rodzice czuli te sama bezradność…. Dziś ja jestem zdrowa corunia tez i możemy cieszyć się życiem a wszystko dlatego ze ONI o mnie walczyli wtedy kiedy juz mnie się nie chciało. A teraz ja mogę walczyć o lepsze jutro dla mojej kochanej coruni.
Będąc mamą od 5 lat nauczyłam się być niekonsekwentna. Mój zawód wymaga konsekwencji, przestrzegania zasad. Bycie mamą wywróciło mój poukładany świat do góry nogami. Obecnie nawet do obowiązków zawodowych podchodzę na wielkim luzie. Ponadto będąc mamą nauczyłam się nie wybiegać za daleko w przyszłość, trzeba cieszyć się chwilą i tym co w danej chwili mamy i z kim jesteśmy.
Jestem mamą od 3 lat i od tamtej pory uczę się, prawie codziennie czegoś nowego od dziecka. Dzieci patrzą na świat z zupełnie innej perspektywy. Także powiem tak, odkąd jestem mamą po prostu zdziecinniałam i większość rzeczy robię po prostu tak jak one ;)
Czego mnie nauczyło macierzyństwo? Przede wszystkim zaczęłam podziwiać i szanować pracę mojej mamy, która miała nas sześcioro (!). Doprawdy, tytan nie kobieta. Osobiście dzieci mam dwójkę, a i to czasem jest wyzwanie ponad moje siły. I nawet jeśli wydaje mi się, że moje baterie rozładowały się bezpowrotnie, to niestety nikogo to nie obchodzi, bo moja umowa o pracę fajrantu nie przewiduje :)
Kolejna bardzo ważna dla mnie lekcja, to cierpliwość. Od zawsze byłam osobą dosyć porywczą i kiedy zaszłam w pierwszą ciążę ta cecha się nasiliła. Bałam się bardzo, że nie wystarczy mi cierpliwości do małego dziecka, które płacze i nie wiadomo jak mu pomóc. Tymczasem po porodzie nagle okazało się, że ze złej Kaśki stałam się łagodnym barankiem, który nawet w środku nocy będzie śpiewać ulubione piosenki i tulić by ukoić choć trochę ból małego brzuszka.
I przede wszystkim rzecz najważniejsza, nauczyłam się, że potrafię kochać bezwarunkowo i na całe życie, że nie chcę wieść życia wiecznej studentki, która może sobie iść na imprezę i wrócić kiedy chce w stanie jakim chce. Nauczyłam się, że chcę być na zawsze tą mamą, która codziennie robi multum rzeczy tylko po to, żeby jej dzieci były szczęśliwe. Nie wiem co ze mną będzie jak dzieci dorosną i wolę sobie tego nawet nie wyobrażać, ale na pewno zawsze będę się o nie troszczyć jak o jednodniowego niemowlaka. Oczywiście w pozytywnym tego znaczeniu :)
Moze to banalne, ale bedac mama dwojki dzieci nauczylam sie ogromnej cierpliwosci, dostrzegania wielu rzeczy ktore wczesniej wydawaly .mi sie blache i nie warte mojej uwagi, organizacji calego dnia tak aby wszystko mialo rece i nogi, teraZ wiem ze nie ma nic cenniejszego niz usmiech moich dzieci wiem ze bez nich moje zycie bylo by puste. Teraz doceniam takze to co moja najwspanialsza mama robila dla mnie ze robila to z milosci i troski a nie dlatego ze chciala robic mi na zlosc. Ten wpis byl wspanialy i bardzo mi potrzebny bo dostrzeglam ile robie w ciagu dnia i ze jestem potrzebna moim dzieciom. Dziekuje !!! Pozdrawiam :*
Ja z macierzyństwem spotkałam się wcześnie, mając 19 lat miałam małego brzdąca w ramionach. Nauczyło mnie to miłości, odpowiedzialności, dbania o drugą osobę. Przede wszystkim cierpliwości z czym się zmierzamy na codzień.Przede wszystkim dało mi najwięcej miłości na świecie.
Bycie Mamą nauczyło mnie pokory. Nigdy tak do końca nie doceniałam tego „zawodu”. Wiedziałam, że jest to wspaniała sprawa i tyle. Nie sądziła ile trosk i łez, balansowania na granicy wytrzymałości i cierpliwości wymaga – a to wszystko wynagradza uśmiech dziecka. Odkąd zostałam mamą spokorniałam i naprawdę doceniłam ten trud wkładany w wychowanie nowego dobrego człowieka.
Jestem mamą od nieco ponad 10 miesięcy… :) Najważniejsze, czego się nauczyłam, to że miłość może być bezwarunkowa… To, że moje serce nigdy mocniej nie kochało … Nigdy też bardziej nie obawiało się o życie – mojej istotki, ale również moje, bo czymś okropnym byłoby je stracić zostawiając na ziemi taki Skarb… Noce mogą być nieprzespane, w portfelu mniej pieniędzy, ale uśmiechu i szczęścia, które daje mi mój Synek nie zamieniłabym nigdy w świecie! :)
Jestem mamą 1,5 rocznej córci od, której wiele się nauczyłam przez ten krótki czas między innymi tego aby walczyć o to na czym najbardziej mi zależy i cieszyć się z małych rzeczy.
Szczerze? Rozpisywac się nie będę a odpowiedz na pytanie jest prosta, macierzyństwo nauczyło mnie że nie ma rzeczy niemożliwych, nie ma przeszkód których nie da się pokonać, nawet błahostki potrafią cieszyć najbardziej i rozbawić do łez i zobaczylam jak można kochać tak prawdziwie kochać tylko dlatego że się jest, pomimo wad, chorób i złości jeden uśmiech potrafi przegnać wszystko co złe :)
Bycie mama nauczylo mnie ze cuda sie spelniaja.kazdego.dnia… ze muzyka.to nie zespol muzyka to tupot malenkich nozek do mojego lozka to przytulenie calus pierwsze w zyciu slowo mama… teraz wiem ze nic w zyciu nie.liczy sie bardziej niz rodzina!!!
Czego nauczyło mnie macierzyństwo? Na ten temat można by było napisać kilkudziesięciostronicowy referat, a nawet pracę doktorancką. Odkąd zostałam mamą nauczyłam się wszystkiego. Dosłownie. Nigdy nie przypuszczałam, że nagle stanę się perfekcyjną Panią domu jak Małgorzata Rozenek, nie wiedziałam że mam talent aktorski niczym Roma Gąsiorowska, odkryłam w sobie talent muzyczny podobny do samej Whitney. Okazało się, że moja pamięć jest w stanie zapamiętać milion piosenek zaczynając od Smerfnych Hitów kończąc na… a nie, nie kończąc bo co rusz znajdujemy nowe. Odkryłam w sobie jeszcze pokłady wyobraźni do opowiadania bajek o księżniczkach, smokach, kamieniach. Mój mały, wielce wymagający klient oczekuje ode mnie bycia kimś kim do tej pory nie byłam. Oczekuje bycia mamą, bycia jego CAŁYM ŚWIATEM
Macierzyństwo nauczyło mnie, że szpinak, nawet jeśli go nie lubię, nie jest bleee, że chusteczki mokre dla dzieci idealnie zmywają makijaż, kurz z szafki i dżem z podłogi, że kamerki od bielizny i tekturowe pudło to lepsza zabawka niż wszystkie kupione w sklepie, radosne oczki bardziej hipnotyzują niż Wróż Maciej, a słodkie „psieplasiam, nie ciałam” potrafi skleić nawet potłuczony wazon, a co dopiero serce!
Ja tak poza konkursem ;) Te zdjęcia są przecudowne!!!!!
Jestem mamą dwóch synków od czerech lat. Od trzech lat mamą na pełnym etacie. Najwiekszą nauką jaką dało mi macierzyństwo jest pokora. Dzieci zmieniły tak wiele w moim życiu. Zawsze byłam krnąbrna i wydawało mi sie że moje sprawy i moja praca jest najważniejsza. Przy pierwszym dziecku jeszcze troche z tym walczyłam lecz ta mała istotka każdego dnia odmieniała mnie na zawsze. Z każdym dniem inne sprawy przestawały mieć znaczenie. Drugie dziecko to już była totalna rewolucja. Szaleństwo z miłości. I choć zgadzam sie w stu procentach z tym co piszesz i choć czasem mam po prostu dość to nigdy bym nie przypuszczała że macierzyństwo odmieni mnie w takim stopniu. Teraz wiem że one są najważniejsze i na wszystko jest odpowiedni czas.
Krótko. Bycie mamą nauczyło mnie, że nia ma takiego pojęcia jak BRAK CZASU. Istnieje tylko kiepska organizacja ;) od kiedy urodziłam, wykonuję dużo wiecej czynności (pomijajac te zwiazane z opieka nad berbeciem ;)) niż nawet przed ciążą. Przez gardło nie przechodzą juz słowa „nie mam czasu” „jestem zmeczona” „może jutro”.
…. że bycie mamą to najpiękniejsze chwile w życiu i ode mnie zależy jakie wspomnienia będą miały moje dzieci. Bo tylko Bóg wie ile czasu w byciu mamą dostanę, dlatego odkładanie na później (lodów, wyjazdu w góry, rysowania, czytania książki) nie ma sensu.
Kiedy byłam w pierwszej ciąży moja mama już nie żyła. Płakałam tęskniąc za nią, za jej pysznymi zupami (których kiedyś nie lubiłam), za jej mądrym spojrzeniem i bezinteresowną pomocą. Kiedy rodziłam córkę myślałam o niej. I tak w chwilach trudnych jak i w chwilach radości przypominałam sobie te nasze wspólne chwile. Teraz jestem mamą dwóch córek buduję nasze wspólne wspomnienia, nasze bycie razem, czasem pełne dumy – jaką jestem fajną mamą, a czasem z poczuciem wstydu bo znowu niepotrzebnie krzyczałam… I dzień po dniu buduję album wspomnień moich córek
Bycie mamą nauczyło mnie odwagi. Takiej ze Kiedys na widok pszczoly uciekalam gdzie pieprz rośnie, dziś staje niewzruszona by nie dotknęła dziecka. Ale i takiej ze dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych. Bo jestem mamą i gotowa jestem na wszystko. Nawet stanąć przeciwko całemu światu, by bronić mojego największego skarbu- dzieci… oczywiście nie tylko przed natrętnym owadem.
Macierzyństwo to kurs, który trwa całe życie, bez spisu treści i ściągi.
Jestem mamą rocznej córeczki i wiem, że jeszcze bardzo wiele muszę się nauczyć. I nie chodzi tutaj o to, żeby dorównywać innym supermamom i zajmować pierwsze miejsce w rankingu na Najwszystkie zawody świata. Ja ciągle uczę się patrzeć z punktu widzenia mojego dziecka. Chcę nauczyć się być jasnowidzem i ekspertem od jej potrzeb, bo wierzę w magiczne moce i to, że wszystko jest możliwe.
Przez ten rok uświadomiłam sobie, że czasem trzeba pozwolić sobie na gorszy dzień, że nie wolno samemu stawiać sobie zbyt wysoko poprzeczki, bo tylko metodą małych kroków można osiągnąć równowagę i szczęście. A przede wszystkim ten mały okruch uczy mnie miłości, bo nie umiem zdefiniować jednym określeniem czym ona jest. Ta nauka będzie trwała przez całą naszą wspólną drogę. Pozdrawiam wszystkie mamy na medal.
Bycie mamą nauczyło mnie napewno anielskiej cierpliwości,tego że zawsze jest jakieś wyjście z sytuacji choć nieraz by się wydawało że nic się nie da już zrobić,i co w życiu jest ważne a co mniej ważne.Można byłoby wymieniać w nieskończoność ale przedewszystkim bycie mamą uświadomiła mi co to jest miłość bezwarunkowa w zasadzadzie może wydać się to śmieszne ale od momentu pojawienia się dwóch kresek na teście.O czym sobie uświadomiłam gdy urodziłam i pierwszy raz spojrzałam na moje córki.
Będąc mamą nauczyłam sie tego ze nikt nie jest idealny , ze każda matka jest inna i każda chce jak najlepiej dla swojego dziecka nawet gdy innym wydaje sie ze robi zle, nauczyłam sie ze nie można nikogo oceniać po wyrwanej z kontekstu sytuacji . Nauczyłam sie rownież a raczej uczę sie każdego dnia cierpliwości i wewnętrznego spokoju bo należe do osób nerwowych i chcących złapać wszystkie sroki za ogon, codziennie powtarzam sobie „spokojnie zjemy za chwilkę” , „spokojnie to nic ze dziś nie odkurzysz, zrobimy to razem jutro połączymy to z zabawa i tez sie da” , „SPOKOJNIE NIGDY NIE BĘDZIESZ IDEALNA ALE DLA SWOJEGO DZIECKA NAPEWNO TAKA WŁAŚNIE JESTES”…….
Bycie mamą nauczyło mnie bycia silną. Brania na klatę wszystkiego co się w życiu wydarzy. Gdy synek skończył rok padła diagnoza – rak. Od tamtej pory nic nie było takie same. Musiałam być silna i jestem do tej pory. Czego nauczyło mnie jeszcze? Chwytania chwil, momentów. Uciechy z każdego dnia, nie wybiegając jakoś mocno do przodu. A przede wszystkim, bycie mamą zmotywowało mnie do walki ze swoimi słabościami. Do dążenia do celu którym jest bycie Nieidealnie Idealną Mamą i Kobietą przede wszystkim dla swoich dzieci. By być dumą swojego syna i wzorem dla swej córeczki. Oboje są moimi personalnymi trenerami. Nie jest łatwo, ale warto. :)
Ja sie nauczylam doceniac wlasna mame. Dopiero majac wlasne dziecko widze jaka prace wykonala moja mama przy dwojce malych dzieci, bez pomocy meza, bez pieluch jednorazowych i obiadkow w sloiku i tych wszystkich specyfikow na kolki, kupki, zabki i inne. To dopiero supermama! A teraz jeszcze jest superbabcia :)
Nauczyłam się kochać.
Nauczyłam się ŻYĆ ! Czerpać z tego życia garściami i cieszyć każdą, nawet najmniejszą, najskromniejszą chwilą ( bądź rzeczą ).
Czego nauczyłam się będąc mamą ? Hmm chyba właśnie tego, że jestem Mamą na medal, ale taki swój własny medal :) a jak wiadomo są dwie strony medalu :) Jedna to taka pozytywna i optymistyczna, w której są przepiękne chwile, uśmiechy, szaleństwa :) i nie przeszkadza mi to, że jest bałagan, że odkładam coś na później, bycie Mamą nauczyło mnie cieszyć się z tego co najważniejsze dla mnie… cieszyć się czasem z moim Maleństwem i z nic w świecie nie zamieniłabym tego życia jakie mam na inne :) Wojtuś, mój Synuś nauczył mnie, że nie trzeba być idealną w każdej sprawie, bo jak to kobieta nigdy nie jest do końca zadowolona z tego co zrobi, bo zawsze przecież można lepiej :) I właśnie ta przyjemniejsza strona medalu pokazuje, że cieszymy się sobą, że kochamy spędzać ze sobą czas, że uwielbiamy się śmiać , spacerować, siedzieć w piaskownicy i budować zamki, zjeżdżać na zjeżdżalni, grać w piłę, czytać bajki na dobranoc, jeść wspólnie posiłki nie do końca wychodząc z tego czystym, że wspaniale jest się do siebie przytulać, dawać buziaki i patrzeć jak rośnie zdrowo i z radością. Niestety jest też druga strona medalu, której bardzo nie lubię, na niej znajduje się strach, niepokój i lek o zdrowie Wojtusia, o to czy ma wszystko czego potrzebuje, czy niczego mu nie brakuje, boję się o to czy podejmuję dobre decyzje związane z wychowaniem Synka, a także o to, że czas za szybko minie i nie zdążę się nacieszyć tym cudownym czasem z Wojtusiem, który nieubłaganie mija. Czasami bezradność i zmęczenie powodują morze łez, ale już za chwile jest lepiej gdy przebiega do mnie na swoich malutkich stópkach mój Synuś i przytula z całej siły dając buziaka :) dla takich chwil warto żyć i nie warto się zamartwiać, dlatego walczę z tą smutną stroną medalu, aby tej wesołej było jak najwięcej. I dlatego uważam, że jestem najlepszą Mamą na świecie dla swojego dziecka, tak jak każda inna Mama dla swojego jest najlepszą:) Bo mimo to, że wielokrotnie mamy chwile zwątpienia czy dobrze robimy, to i tak nie możemy wątpić w to, że taką miłość jaką otrzymuje nasze dziecko od nas, nie da mu nikt inny na świecie :) Mnie nauczył Wojtuś żyć i brać z życia i z każdej chwili tego co najlepsze i właśnie tego , że jestem najlepszą Mamą na świecie :) więc Mamusie Kochane nadchodzi Dzień Mamy, ale my ten dzień mamy codziennie i na każdy życzę Wam dużo wytrwałości, miłości i samych wspaniałych dni z Waszymi Szkrabami :) I Pamiętajcie wszystkie jesteśmy na medal :) Pozdrawiam serdecznie :)
Odkad jestem mama nauczylam sie przede wszystkim cierpliwosci – czekajac na pierwszy usmiech, pierwszy obrot, az zje pierwszy posilek, pierwszy kroczek, pierwsze slowo. Cierpliwosci i wytrwalosci w ubieraniu, karmieniu, nauczaniu, przewijaniu, leczeniu. Ze mama nie ma wolnego, bo jest mama caly czas:) Ze sprzatanie, pranie, gotowanie nie jest najistotniejsze i moze troche poczekac. I najwazniejsze ze prawdziwe szczescie ukryte jest w malym usmiechu mojego dziecka, Mojego Malego Cudu, ktory Kocham ponad zycie. Moje Sloneczko ktore potrafi rozpogodzic kazdy dzien. I to jest wlasnie prawdziwa milosc. I dla niego chce byc Super Mama!
Mama zostałam bardzo wcześnie bo w wieku 16 lat . Filip ma 19 miesięcy i przez ten czas nauczyłam się żyć pełnią życia . Nauczyłam się ze mimo przeciwności losu mam dla kogo żyć , mam kogoś do kogo mogę się przytulić i powiedzieć ” jesteś wszystkim co mam ” . Mimo wszystko , mimo nie przespanych nocy , bałaganu w domu , braku czasu dla siebie nie żałuję . Co tam imprezy , piękny makijaż , długie paznokcie . Mam przy sobie najwspanialsza istotę na świecie , wlasne dziecko . To ono uczy mnie z dnia na dzien nowych rzeczy .
NIE MA RZECZY NIEMOŻLIWYCH. Lulanie, obieranie marchewki i sprzątanie naraz? Jasne! Pakowanie się i wyjście z domu do lekarza z niemowlakiem i 2 latkiem z wysypką w 5 minut? Jasne! Zbudowanie z rolki papieru toaletowego wyścigówki? Jasne! Nuda i marudzenie w kolejce? Nigdy! Zanim zostałam mamą bywały sytuacje w których myślałam, że zwyczajnie coś jest niewykonalne. Teraz wiem, że nie ma rzeczy niemożliwych. I czasem sie zastanawiam jak to jest że nam, mamom, zwyczajnie głowy nie eksplodują od wciąż nowych pomysłów ;)
Będąc mamą nauczyłam się bycia (nieświadomie) modową „trendsetterką”, która daje ubraniom drugie życie nakładając je na lewą stronę lub tył na przód;), i która promuje nowoczesne, abstrakcyjne zestawienia kolorystyczne w stylu czerwony z różowym czy kratka z paskami;) W kwestiach „modowych”, jako mama dziewczynki, nauczyłam się również czerpać radość z koloru różowego (a zdecydowanie typem „różowym” nigdy nie byłam;) i odróżniać dziesiątki jego odcieni;) Będą mama nauczyłam się także piec chleb, robić zakwas na barszcz, hodować kiełki, robić domowy makaron i sernik z kaszy jaglanej;) Nigdy w życiu nie pomyślałabym, że właśnie jako mama zacznę się zdrowo odżywiać i że przyjdzie to „samo”, naturalnie i bez większych wyrzeczeń. A nieco poważniej, to Jako mama nauczyłam się nieprzejmowania się tym, co kto może o mnie pomyśleć (np. widząc czerwoną kratkę z różowymi paskami;), nieprzejmowania się tym, jakie robię pierwsze wrażenie. Nauczyłam się dystansu nie tyle do siebie, bo tego mi nigdy nie brakowało, ale do życia. Nie wybiegam już w przyszłość, nie patrzę za siebie, żyję tym, co przynosi mi każdy dzień, niezależnie od tego, czy jest szary czy różowy. Mam większą niż kiedykolwiek świadomość ulotności życia i tego, że każda pierwsza chwila jest jednocześnie ostatnia, jest jedyna, niepowtarzalna i dlatego trzeba ją przeżyć z uśmiechem na ustach i radością w sercu.
Macierzyństwo nauczyło mnie cieszyć się życiem:)
I tego, że nie muszę być doskonała:)
Nauczyłam się, że życie jest Cudem. Cudem, który było mi dane wydać na świat. Nauczyłam się, że nie istnieje słowo „niemożliwe” – jeśli Twoje dziecko czegoś potrzebuje, góry przeniesiesz, smoka pokonasz i zapomnisz o swoich ograniczeniach. Nauczyłam się doceniać codzienność, tak szybko zmienia się w wspomnienie. Nauczyłam się dostrzegać drobiazgi, z których cieszą się dzieci. I ja je kiedyś widziałam, nim życie zabiło moją dziecięcą wyobraźnię. Nauczyłam się odsiewać rzeczy ważne od tych błahych. Oczywiście tez jestem multizadaniowa ( jak opisałaś to we wpisie) – to też dało mi macierzyństwo, ale to tylko cząstka tego co dało mi macierzyństwo. Najważniejsze jest to, że dzieci nadały sens mojemu życiu!
Bycie Mamą nauczyło mnie, poza prozaicznymi rzeczami takimi jak: pieczenie ulubionych babeczek mojego synka, czy też zmieszczenia w czasie czynności dotychczas nie mających szans na ich wykonanie, doceniać nawet najmniejsze rzeczy, łapać chwile (tak ulotne) :-) poza tym, dzięki Młodemu wiem teraz co jest naprawdę ważne, a co stanowi tylko chwilowy kaprys dorosłych. Nauczyło mnie odpowiedzialności, ale też zwróciło umiejętność bezgranicznej uciechy z rzeczy na pozór błahych. Dzięki synkowi znów mogę czasem poczuć się jak dziecko – i to bez żadnych wyrzutów. Dodatkowo, dopiero po zostaniu mamą, zaczęłam tak naprawdę doceniać moją Mamę, która też na pewno jest Mamą na Medal :-)
I co niemniej ważne – nauczyło mnie wysypiania się w 20 minut, robienia ala makijażu w 5 :-) i akceptacji siebie… bo każda z nas, nieważne z jak dużym bagażem pociazowym, jest Najwspanialsza, Najpiękniejsza i w ogóle Naj!!!
Bycie mamą nauczyło mnie
♡ sztuki ZEN – SPOKOJU – gdy słyszę „załóż mu czapeczke”, „głodny jest”, „jeszcze nie chodzi?”, „nie pozwalaj mu jeszcze wstawać „.. i CIERPLIWOŚCI -gdy na odkurzonym dywanie lądują pieczołowicie przygotowany zdrowy obiadek
♡ JOGI – gdy mieszam zupę,noga trzymam szufladę,podaje dziecku zabawkę i dyktuje przez telefon listę zakupów
♡ AKROBACJI – gdy przewija uciekające dziecko
♡ SIŁY – gdy na zakupy pójdziemy spacerem a trafi się promocją pampersy
♡ NADZIEI – ze jednak będzie kiedyś spokojnym dzieckiem
♡ sztuki RYMOWANKI – tworzenia wierszyków i przyśpiewki na każdą okazję
♡POLOWANIA – na promocje i okazje
♡ SZYFROWANIA – aby nie używać zakazanych słów
♡ MASKOWANIA- głównie w celu pokazania dumy a ukrywania żalu ze mi dziecko dorasta;)
I to byłoby niczym i bez sensu gdyby nie fakt ze bycie mama nauczyło mnie ogromnej bezinteresownej MIŁOŚCI i tego ze juz wiem o co chodziło mojej mamie jak mówiła „będziesz miała swoje dziecko to zobaczysz jak to jest”
Syn pojawil sie nagle. Moje pedantyczne zycie leglo w gruzach. Pamietam jak zasypialam w kazdej mozliwej pozycji, jak walczylam z nim probujac dopasowac go do swego zycia, nie odwrotnie. Walczylam ponad rok. I nagle po wpisie jednej z mam olsnilo mnie. Ja nie musze miec domu pod linijke!! Syn nauczyl mnie pokory, cierpliwosci, spontanicznosci, wykorzystywania kazdej mozliwej chwili, braku planu A, B, C itd. Moje pedantyczne, zaplanowane zycie powoli ustepowalo temu dziecinnemu. Nie mialam juz planu wypisanego na kartce co do minuty. Mialam zadania, a to kiedy je wykonywalam decydowal synek. Troche potrwalo zanim zlapalam rytm. Dzis po ponad 2 latach razem dotarlismy sie na tyle, ze nie pamietam juz tamtego zycia. Jest nowe, mniej pedantyczne, mniej sprecyzowane, ale na swoj sposob nasze. Dostalam od tej malenkiej kruszyny, nie umiejacej mowic, czytac, pisac, lekcje zycia. Jego upor zaowocowal zmiana mego zycia. I mimo, ze on tego nie zapamieta to kiedys mu powiem jak wiele mu zawdzieczam…
Bycie mamą nauczyło mnie wzruszać się i okazywać emocje, czego wcześniej nie doświadczyłam. Nauczyło mnie również cieszyć się z tego co mam, bo to co mam teraz jest wszystkim. I nie ważne czy dobrze czy źle, ważne, że razem.
bycie mama to super sprawa uwielbiam jak synus budzac sie rano przychodzi do mnie budzac mnie buziakiem i mowiac,,mamus ja jus aaa nie dzien jest,, uwielbiam jaj uczy sie siusiania na nocniczku a znajduje kaluze na srodku w pokoju albo jak kloci sie ze siostra czyja jest mama a kogo tata. maciezynstwo jest poprostu cudowne. moje dzieci ucza mnie poprostu zycia ze raz jest lepiej a raz gorzej ale zawsze one sa ze mna a ja z nimi
Macierzyństwo to lekcja na całe życie, które ostatecznie zweryfikuje dorosłe już życie naszych dzieci ;)
Będąc mamą nauczyłam się, że nie ma idealnych mam i że ja taką nie chcę być, najważniejsze to to, że kocham swoje dziecko i że razem z nim będę szła przez życie, które może nie być łatwe, ale wiem, że kiedyś powiem, że było jak najbardziej tego wszystkiego warte :)
Bycie mamą nauczyło mnie bezinteresownej miłości, odnajdywania szczęścia w malych rzeczach, radosci z kazdego dnia, doceniania tego co mam, a dodatkowo anielskiej cierpliwości, organizacji, kreatywności i moge tak jeszcze dlugo wymieniac, ale po co?! Jesli moge napisac w skrocie, że BYCIE MAMĄ NAUCZYŁO MNIE JAK SZCZĘŚLIWIE ŻYĆ :-)
Kiedy zostałam mamą dowiedziałam się co to znaczy kochać do utraty tchu. Jak bardzo można martwić się o drugiego człowieka i chcieć zabrać jego smutki, ból i cierpienie na siebie i jak bardzo jest ciężko kiedy się wie, że tak nie można zrobić. Jako mama nauczyłam się być bardziej zorganizowana, nie jestem już taka zapominalska, bo dla małego skarbu na wyjazd czy to do lekarza czy do dziadków trzeba zabrac mnóstwo rzeczy. Poprawiło się również logistyczne myślenie :-) jak zapakować wszystko do samochodu, żeby się zmieściło i jak pozałatwiać wszystkie sprawy w mieście tak, aby było szybko i sprawnie, żeby nie dokuczyć maluchowi. Macierzyństwo uczy każdą mamę wielu rzeczy, wszystkie tych samych, ale także różnych, bo każde mama jest inna i była inną kobietą zanim została mamą. Inme jest także jażde dziecko i to do jego potrzeb mama na medal potrafi się dopasować;-)
Bycie Mamą nauczylo mnie KOCHAĆ, tak zwyczajnie, za nic, bezgranicznie i do szaleństwa. Nauczylo cieszyc sie z najprostszych i najbardziej banalnych rzeczy. Bycie Mamą nadal uczy mnie jak byc Mamą.
Czego nauczyly mnie moje dzieci? Bezwarunkowej i bezgranicznej milosci. Okazywania radosci na kazdym kroku. Cieszenia sie z malych rzeczy. One nadaly prawdziwy sens dla mojego zycia.
Cierpliwości i bezwarunkowej miłości.
Bycie Mamą przede wszystkim przewartościowało moje życie. Przestało się liczyć się dla mnie to, co się liczyło i wydawało się najważniejsze. Od kąd mam swoją córeczkę to Ona jest dla mnie najważniejsza, poznałam co to miłość bezwarunkowa, nauczyłam się przy Niej cierpliwości, tego że nie mogę jak kiedyś mieć gorszego dnia, czy złego humoru, a muszę być szcześliwa i uśmiechnięta co dzień, właśnie dla Niej. Od kiedy mam dziecko czuje się spełniona i bardziej wartościowa, to Ono nauczyło mnie miłości bezgranicznej.
To zabawne jak bardzo zmienia się życie kiedy kobieta/żona staje się mamą ;) wszystko do góry nogami … piękę torty i babeczki bo moja córeczka uwielbia je dekorować (nie jeść), przemogłam lęk przed śpiewaniem i śpiewam fałszując dziecięce piosenki bo dziewczynki to lubią, robię laurki i prace plastyczne, robię choinki z szyszek, aby mały przedszkolak miał co zanieść na świąteczny kiermasz … czasem padamna pyszczek :) … ale przede wszystkim nauczyłam się że nie trzeba mieć idealnego i uporządkowanego życia, aby było szczęśliwe i niesamowite… pozdrawiam Was Mamusie
Na pytanie odpowiem krotko zaczynajac od poczatku. Moje dziecko od poczatku bylo zdane tylko na mnie bo jego tata nas zostawil jak byl jeszcze w brzuszku . A czego nauczylo mnie moje dziecko. Przedewszystkim nauczyl mnie tego ze trzeba byc cierpliwym . Ze nie mozna sie poddawac . Nauczyl mnie miłości takiej ze bez niego moje zycie nie mialoby sensu nauczyl mnie tez tego ze przestalam byc roztrzepana . Nauczyl mnie tego ze ciesze sie z tego co on pokazuje kazdego dnia od pierwszego usmiechu do nauki siadania raczkowania to wstawania I chodzenia przy meblach . Pokazal mi ze bycie mama to mega frajda! Kocham go najbardziej na swiecie
Bycie mamą nauczyło mnie tak na prawdę wszystkiego. Mój Synek pojawił się niespodziewanie i troszkę wcześnie, więc musiałam szybko nauczyć się dobrego dysponowania czasem, odpowiedzialności z prawdziwego zdarzenia, samodzielności (tatuś nie sprostał swojej roli….), oszczędności (!) I cierpliwości. Głównie do ludzi wokół :-) Jednak kiedy pojawił się na świecie Jaś, wszystko stało się oczywiste. I odpowiedzialność, i dysponowanie czasem, i cierpliwość. … z oszczednością dałam sobie spokój, bo te ubranka i zabawki i różne różności są nie do ominięcia :-) no i w końcu mamy też porządnego tatusia, więc nauczyłam się także odpowiedniego dobierania ludzi, którzy z nami tworzą rodzinę; -)
Bycie mamą nauczyło mnie cieszenia się z małych rzeczy. Pierwsze uśmiechy, łapanie malutkimi rączkami za palec. To pokazało mi, że tak naprawdę drobne rzeczy również sprawiają radość (nie tylko te związane z dzieckiem). Nauczyłam się (przynajmniej trochę :) ) cierpliwości, spokoju i kontrolowania ewentualnego gniewu. Kontrolowanie wydatków również nigdy nie było moją mocną stroną. Lubiłam „zaszaleć” w wydatkach. Mając małego szkraba nie zawsze można sobie na to pozwolić, jednak nie czuję się poszkodowana, bo oczywiście dziecko najważniejsze. Nauczyłam się również co znaczy miłość. Często słowo „kocham” jest tak naprawdę nie zrozumiałe. Widząc po raz pierwszy moją córkę, wiedziałam od razu, że gdybym musiała to oddałabym wszystko dla niej. Zakochałam się od pierwszego wejrzenia. A gdybym musiała to nauczyłabym się i wszystkich sztuk walki, byle ją chronić. :)
Kiedy urodził się mój Synek, świat wywrócił mi się do góry nogami, jednak uśmiech nie zmienił swego położenia. Wręcz przeciwnie. Poznałam, czym jest prawdziwe szczęście. Pełnia szczęścia. Ta niesamowita moc, jaką daje Rodzina. Nauczyłam się cierpliwości, pokory, nie denerwują mnie błahostki, które wcześniej potrafiły wyprowadzić mnie z równowagi. Życzliwej patrzę na ludzi, którzy wydawać by się mogło, że na tę życzliwość nie zasługują. Teraz wiem, co znaczy kochać bezwarunkowo, troszczyć się każdego dnia o cząstkę Naszej Miłości w małym ciele. Mój Synek nauczył mnie także, że najważniejsze jest tu i teraz, to że mamy siebie. A reszta musi się ułożyć. I to nie jakoś, tylko najlepiej, jak można sobie wymarzyć!
Dzieki byciu mama nauczylam sie co to jest szczescie. Po prostu. Wszystkie emocje zawarte w jednym słowie : szczescie.
Witam serdecznie.Bycię mamą nauczyło mnie przede wszystkim cierpliwości do moich małych szkrabów kiedy np:kłócą się o jakąś zabawkę lub mają te swoje „małe” bunty.Ale przede wszystkim nauczyło mnie zachwycania się małymi rzeczami:np pięknym kwiatkiem czy małym robaczkiem spotkanym na spacerze.W dzisiejszych czasach żyjemy w biegu i czasem warto się zatrzymać i zachwycić światem.
Będąc mama nauczyłam się przede wszystkim miłości takiej bezwarunkowej. Nauczyłam się nie chorować he he bo Przecież nie ma na to czasu. Moja 2letnia córeczka Laura nauczyła mnie cierpliwości, szalonej milości, nauczyła mnie odwagi do radzenia sobie w sytuacjach trudnych (ząbkowanie z krztuszeniem się przy każdym jednym ząbku)zawsze byłam panikarą a dzięki macierzyństwu stałam się oazą spokoju, stanowczości oraz lewicą walcząca o swoje maleństwo. Bycie mamą dało mi również takie wewnętrzne spełnienie jako kobieta, jako żona. Bycie mamą nauczyło mnie aby cieszyć się u uśmiechać każdego dnia bez względu na pogodę!!!!! :) :) :)
Macierzyństwo nauczyło mnie że zmęczenie, choroba czy bezsilność jest niczym w porównaniu ze świadomością że ten mały człowieczek liczy tylko na Ciebie.
I gdy nie spisz juz kolejną noc a on płacze,a Ty nie masz siły nagle patrzysz w jego śliczne oczka i niewinną buźke i wiesz ze musisz być silna dla Niego.
Pokory!! Nie mając dziecka miałam sto teorii na temat wychowania dziecka. Teraz mam dziecko i nie mam żadnej teorii :) nauczyłam się również tego, że jeśli czegoś nie można, a bardzo się chce, to można! Da się! :) i cały czas uczę się dobrej organizacji, to bardzo przydatna umiejętność :)
Czego mnie nauczyły moje dzieci?
Przede wszystkim miłości! Miłości bezgranicznej i bezwarunkowej do nich. Milion razy lepszej organizacji czasu i miejsca, choć zorganizowana byłam dobrze ;)
Cierpliwości w najbardziej wymagających sytuacjach, bo z dwójką zawsze coś się dzieje!
I doceniania najmniejszych rzeczy i gestów! <3
Bycie mamą nauczyło mnie cieszyć się z najmniejszych , drobnych rzeczy: jak 3/5 minutowy prysznic, który jawił się niczym wizyta w spa :) , lub gdy gotuję obiad i do kuchni wpada córcia i przytula się do mnie szepcząc Kocham Cię Mamusiu. Nauczyłam się jak ważna jest konsekwencja oraz stałość w życiu dziecka oraz dowiedziałam się , że mam tak duże pokłady cierpliwości, o które się nie podejrzewałam wcześniej. I odkryłam iż ogromną radość sprawia mi pieczenie tortów na urodziny córeczki jaki i innych domowników.
Zawsze byłam osobą poukładaną. Miałam zaplanowany każdy moment życia. I wszystko musiało iść zgodnie z moimi planami. Kiedy urodziły się moje skrzaty, okazało się, że to, że ja mam jakieś plany, nie oznacza, że dzieci mają ochote robić akurat to i w taki sposób jaki planowałam. Plany sobie, dzieci sobie, a życie sobie. Dlatego myślę, że najważniejsze czego nauczyłam się odkąd zostałam mamą, to improwizacja. Zawsze i wszędzie. Dzieci nauczyły mnie, że spontaniczność może być „fajna”, a wszystko można zrobić na kilka różnych sposobów…
Macierzyństwo nauczylo mnie prawdziwie bezinteresownej miłości ponad wszystko i cierpliwosci, cierpliwosci i jeszcze raz cierpliwosci :)
Będąc mamą nauczyłam się, że miłość jest jedyną rzeczą, która się mnoży, gdy się ją dzieli. Miłość daje mi mega moce i wiem, że nie ma rzeczy niemożliwych, zwłaszcza przy trójce moich robaków :)
Dzięki temu że zostałam mamą wiem, że do funkcjonowania wystarcza mi tylko 5godzin snu. Poznałam wszystkie ulice w moim mieście spacerując codziennie z wózkiem. Wyostrzylam swoje zmysły….szczególnie słuch i zapach. Bycie mamą nauczylo mnie robienia makijażu w 5minut i gotowania obiadu śpiewając piosenki. Odkryłam że rozczula mnie nawet puszczony przez mojego 2, 5miesiecznego synka „bąk”. A kazdy jego uśmiech sprawia że łzy same naplywają mi do oczu
Witam. Jestem mamą od nie całych 3 lat. Mam 21 lat w ten etap życia ,,wskoczylam” bardzo szybko. Ale cieszę się i mogę powiedzieć że jestem Super mama ponieważ jak wiele kobiet wychowuje sama syna odkad zaszlam w ciążę. Mój synus nauczyl mnie cieszyć się każdym dniem, samodzielności, cierpliwości po prostu musiałam szybko dojrzeć do pewnych rzeczy. Kocham Mojego małego nauczyciela <3 :*
Czego nauczyłaś się będąc mamą?
Hmm… wszystkiego :)
Wcześniej byłam osobą którą obchodziły tylko imprezy, znajomi i swoje własne sprawy :) Gdy dowiedziałam się że będę mamą, moja życie się zmieniło. Znajomi się odwrócili, imprezy się skończyły… zostałam tylko ja i mój brzusio :)
Gdy już urodziła się moja Córka musiałam się wszystkiego nauczyć, jak karmić, przewijać, ubrać a nawet wykąpać. Bałam się że mogę zrobić krzywdę tak małemu dziecku. Chodziłam, pytałam, prosiłam o pomoc… Gdy wróciłam do domu pomogła mi strasznie moja mama, lecz z dnia na dzień zaczęłam robić już wszystko sama, poznawałam się z moją Córką z dnia na dzień coraz bardziej. Zaczęłam rozpoznawać jej potrzeby, „przyzwyczajenia” np. że przed budzeniem się rano zawsze „jęczy”. Jak wiadomo do bycia Mamą nie ma „instrukcji obsługi”, wszystkiego uczymy się same. Ale patrząc na moje wcześniejsze życie a teraźniejsze… nie zamieniłabym już go na to co było :) Córka jest dla mnie teraz całym i jedynym światem :) A znajomym którzy się odwrócili gdy ich potrzebowałam dziękuje środkowym palcem :) Bo taka znajomość nie jest potrzebna mi do życia skoro mam tak wspaniałe i wyjątkowe dziecko, które nauczyło mnie życia a nie picia :)
Mój synek urodzil sie w dzień przed wigilią 2015r.Na poczatku myslalam ze bedzie prosto i latwo bo co w tym trudnego zajac sie dzieckiem,ale po kilku dniach zrozumialam ze bedzie zupelnie odwrotnie.Wiele trudu mialam z nocnym wstawaniem,ciezko bylo mi wstac i nosic malego po nocach,ale to on pokazal mi ze warto sie poswiecic dla tak malego bezbronnego czlowieczka.To on nauczył mnie czułości i miłości.Za każdym razem wstawania w nocy na jedzenie maly potrafil sie usmiechac i to kilka razy.Przytulal sie wtedy kiedy to bylo mozliwe.Wtedy poczulam ze mam prawdziwy skarb przy sobie ze on mi pokazuje jakie na prawde zycie jest PIEKNE.Nigdy nie myslalam ze az tak bede musiala pomagac mu w zyciu teraz wiem ze on mnie na prawde potrzebuje.Jego placz doprowadza mnie sama do łez.Chyba jak kazda mama nie chcialaby aby jej maluch uronil choc jedna łze.Mój aniołek pokazal mi ze warto sie cieszyc z małych rzeczy,że nie wolno się nigdy poddawac i być bezsilnym bo każdy dzień niesie za soba wiele niespodzianek.Ktos tam na gorze pomogl mi docenic to ze jestem mama.tak wspaniala mamą i za taka sie uwazam.Bo słowo MAMA jest najcudowniejszym slowem wypowiedzianym przez male dziecko.BO ono daje nam do zrozumienia ze dla kogos zyjemy i za to powinnismy kochac bardzo nasze dzieci bo bez nich swiat by nie istniał.A WIEC JESTEM MAMĄ NA MEDAL !!
Czego nauczyłam się będąc mamą?! Cieszyć się każdą chwilą spędzoną z moimi dziećmi. I nikt kto nie ma dzieci nigdy tego nie zrozumie, że to właśnie jest NAJCENNIEJSZE! Ten czas przemija niezwykle szybko i bez powracalnie! Uwielbiam kulać się z nimi, wygłupiać, czytać bajki, opowiadać, czy choćby obserwować z boku – jak te małe paluszki próbują zbudować wieżę, domek, trafić kółkiem w odpowiedni otwór w sorterze, jak cieszą się najmniejszą rzeczą, jak podziwiają ptaszki, pszczółki czy kotka …. To właśnie w nich są pokłady niekończącej się radości, którą w prosty sposób możesz poczuć i Ty każdego dnia, w każdej chwili – będąc po prostu ze swoim dzieckiem!!!! (sprzątanie może a nawet musi poczekać :P ).
Bycie mamą nauczyło mnie szacunku do własnej mamy i bezgraniczniej miłości do dziecka oraz nauczyło mnie że każdy dzień spędzony z dzieckiem jest dniem szczęśliwym
Bycie mamą nauczyło mnie bardzo dużo. Cierpliwości, bezwarunkowej miłości, pokonywania własnych barier. Ale przede wszystkim stawiania się ponad przeciwnościami. Będąc młodą, bardzo młodą mamą ( Mam 18 lat i synka, który ma 18 miesięcy) napotkałam na swojej drodze wiele nie przyjemnych komentarzy na swój temat, jakich to chyba nie muszę wymieniać, bo każdy się domyśla. Ale dziecko daje mi taką siłę żeby się po prostu kolokwialnie mówiąc wypiąć na tych ludzi. To fakt, że nie mam teraz tyle czasu dla znajomych co wcześniej, ale NIE ŻAŁUJĘ tego i nie chciałabym cofnąć czasu. Mam wspaniałego syna, dla którego zrobię wszystko i nie czuję się gorszą mamą niż te dorosłe, wykształcone czy inne, które uważają że są w stanie zaoferować swojemu dziecku więcej niż ja. Czuję się matką na równi z tymi innymi. Tego nauczyło mnie moje dziecko, żeby nie patrzeć na innych i poświęcać się dla mojego księcia jak tylko mogę
Gdy urodziła się moja córeczka sprawiło że spojrzałam na siebie i życie inaczej. Nauczyła mnie miłości bezgranicznej,uwierzenia w siebie samą gdyż to ja urodziłam cudowną osobę. Więc codziennie uczę się pielęgnować Ją by wyrosła na dobrego człowieka. Nauczyła mnie cierpliwości do wszystkiego,oddania bez nagrody,szacunku do bliskich i znoszenia humorkow bez lez. Nauczyła mnie sensu mojego istnienia.
Bycie mamą… To nie tylko zmiana pieluch i karmienie zupka… Często nasze wyobrażenia ograniczają się do obowiązków… Jak bardzo można się mylić :-) dzięki mojej księżniczce nauczyłam się tańczyć i śpiewać o każdej porze dnia i nocy, śmiać przez łzy i kochać… Kochać prawdziwie, bezgranicznie, na całe życie.
Czego nauczyłam się będąc mamą?… hmm…
Macierzyństwo nauczyło mnie wielu rzeczy, przede wszystkim cierpliwości. Nie będąc jeszcze mamą byłam bardzo niecierpliwą osobą, nie potrafiłam długo na coś czekać, spóźnienia mnie irytowały, gdyż sama zawsze byłam dość punktualna. Macierzyństwo odwróciło wszystko o 180stopni. Nauczyłam się czekać, nauczyłam się że opóźnienia to nie zawsze wina spóźnionej osoby :P W mojej 18-miesięcznej karierze już wiele razy doświadczałam tego, że im bardziej się spieszę, tym moje dziecko ma większą ochotę na zabawę, jedzenie, lub po prostu poprzytulanie się do mamy :P Macierzyństwo nauczyło mnie że cierpliwość popłaca, m.in. tym że czekanie przez 9 miesięcy na mały cud i ból przy porodzie jest wynagradzane 1000 krotnie, a może i więcej, i naprawdę ból i czekanie się opłaca ;) Macierzyństwo nauczyło mnie cieszyć się z drobnych rzeczy, cieszyć się z malutkich przyjemności, chwili snu czy z każdej nowej umiejętności zdobywane przez moje dziecko. Nauczyło mnie także tego że nie można mieć w życiu wszystkiego, że czasem trzeba zrezygnować z własnej przyjemności dla kogoś innego – dla kogoś kto tak naprawdę jest najważniejszy. Macierzyństwo pokazało mi także ile mam w sobie siły, ile mogę znieść, ile mogę nie przespać nocy i nadal funkcjonować :) Mimo lepszych i złych chwil w życiu nie zamieniłabym macierzyństwa na nic w świecie, bo jest to najcudowniejsza rzecz jaka mnie w życiu spotkała <3 Teraz oczekuję na drugi nasz cud, tym razem na synka i już nie mogę się doczekać aż go zobaczę i przytulę.
Pozdrawiam wszystkie mamy, pamiętajcie że dla swoich dzieci jesteście najlepsze i najwspanialsze, mimo że czasami nie idealne :)
Wspaniałego Dnia Matki <3
byciu Mamą odnalazłam też w sobie pokłady anielskiej cierpliwości, której wcześniej mi brakowało. Stałam się też na pewno bardziej rozważna w czynach i słowach, ponieważ dzieci są doskonałymi obserwatorami i wszystko wyłapują w lot. Nauczyłam się też być bardziej odpowiedzialną, ponieważ teraz odpowiadam nie tylko za siebie i swoje życie. Teraz wszystko co robię i mówię może mieć ogromny wpływ na tego małego człowieka, który uczy się życia właśnie od nas, dorosłych. Nic do tej pory nie przynosiło mi takiej radości i poczucia spełnienia, jak właśnie bycie Mamą. Dlatego myślę, że jestem Mamą na medal!
Bycie Mama to dla mnie nowe wyzwanie i chyba najważniejsze w moim życiu. Od ponad roku mam wyostrzone wszystkie zmysły chyba nawet dostałam jakiś dodatkowy „6 Zmysł”. Wszystko co dotyczy mojego synka jest ostrzejsze, wyraźniejsze głośniejsze najważniejsze. Nauczyłam się myśleć jak dziecko i przewidywać jego następny krok… Mój synek nauczył mnie co to znaczy po prostu Kochać i być dla kimś całym światem.
Dzień, w którym dowiedziałam się,ze jestem w ciąży był szczęśliwy ,a jednocześnie paralizujacym wszystko.Wzięłam ciepłą kąpiel i płakałam sama nie wiem dlaczego być może przemawiał strach,myśl o bólu, który będzie towarzyszył podczas porodu. 9 miesięcy przeleciało mi jak letni,morski ,piach między palcami..poród-kłębek słów ,uczuć,gestow jakiekolwiek istnieją. Chwila kiedy ją ujrzałam na moi brzuchu ta cisza i łzy płynące mojego narzeczonego były u swiadomieniem, że jestem już w tym momencie „Mamą na medal” -dając życie.
Reszta to jakiś element.
Będąc mamą nauczyłam się być odpowiedzialna za to co oswoiłam,jak to ujął Mały Książę, odpowiedzialna za mały skarb który świata uczy się moimi oczami :)
Macierzyństwo nauczylo mnie miłości ponad wszystko. Moje serce bije dla moich wspanialych synow.Mam piatke dzieci w wieku :trojaczki 23mc ,sredni synek 34mc i moj kochany starszak 6lat.Moje zycie zmienilo sie bardzo.Nie obchodzi mnie gadanie ludzi typu ooo matko wslolczuje ci ,tyle dzieci kiedy ty masz czas na co kolwiek? Moje Cale zycie to dzieci,wystarczy jeden usmiech moich szkrabow a wszystko staje sie piekne.Teraz nie wyobrazam sobie zycia bez nich.Na poczatku owszem bylo ciezko,sama wiadomosc o ciazy trojaczej byla szokiem ale Moje motto to never give up ! A czy jestem mama na medal nie wiem, ale jedno wiem ze dla moich dzieci jestem kims wyjatkowym ;)
Każdego dnia uczę się, że nie jestem idealna. Nie jestem i wcale nie muszę być jak z książek, poradników i gazet. Uczę się, że tak jak mój syn, mam prawo do gorszych dni, pomyłek i drobnych przeoczeń. Wiem już, że ramy, reguły, przykazy i dobre rady to mity i idylla, które warto znać i mieć na uwadze, ale jednocześnie filtrować je za pomocą zdrowego rozsądku.
Mama na medal to mama, która jest sobą, człowiekiem od A do Z. I takiego też człowieka wydaje na świat, kocha, dba i wychowuje. Po swojemu. Bo to ona najlepiej wie co potrzeba jej dziecku. Gdy uświadomiłam sobie, że idealnie „się nie da” zaobserwowałam, że moje dziecko jest szczęśliwe, zdrowe, świetnie się rozwija. A i sama dostałam dużą dawkę spokoju.
Mama na medal to mama, której zalezy na dziecku.
Mój synek Franciszek urodził się 10.04.2015 o godzinie 10:06 tego dnia moje życie zmieniło sie o 180′. Samotnie wychowuje synka dlatego jestem dla niego mamą i tatą. Czego uczy mnie bycie mamą hmmm uczy mnie tego, że teraz cala swoja milosc przelewam na Frania, ze mam dla kogo żyć. Jest najwiekszym skarbem mimo swojego malutenkiego wieku bardzo duzo przeszedl jest bardzo chorowity ale zawsze uśmiechnięty i to jego usmiech daje mi power na cale dnie. Bycie mama nauczylo mnie jak wyglada prawdziwe życie, kocham byc mamą, uwielbiam jak sie do mnie przytula , jak sie bawimy, chodzimy na spacerki jest calym moim zyciem.
Będąc Mama nauczyłam się robić tysiące rzeczy w jednej chwili. Kiedy przywiezlismy maluszka z porodowki myślałam że wszystko będzie łatwe i proste, a z dnia na dzień było coraz trudniej. Nauczyłam się Kochać nie oczekując niczego w zamian. Ciągle uczę się cierpliwości i choć nadal zdarza mi się być nerwową to jakoś to tłumie. Bo ten uśmiech który daje mi synek wszystkie nieprzespane noce wynagradza i koi nerwy. Nauczylam się także czytać w myślach, karmić sprawdzając pocztę w miedzyczasie. Nauczyłam się także wykonywać większość prac domowych w czasie 15 minutowych drzemkę synka. Nauczyłam się wygospodarować trochę czasu dla siebie i męża. A co najważniejsze nauczyłam się ze miłość od pierwszego wejrzenia nie istnieje, bo ja POKOCHALAM MOJE DZIECKO JESZCZE ZA NIM JE URODZIŁAM.
Bycie Mamą jest największą szkołą dla każdej kobiety. Ja nauczyłam się bardzo wiele, ale myślę, że najważniejsze to bezgraniczna miłość i radość z najprostszych rzeczy każdego dnia. W dobie, kiedy każdy z nas goni codziennie za milionem spraw ciężko jest nam znaleźć chwilę na zatrzymanie się i cieszenie z małych spraw, które przecież są tak naprawdę wielkie, na cieszenie się chwilą. Ja nauczyłam się tej beztroski, ponieważ nabyłam świadomość, jak ulotne są chwile i jak dzieci szybko dorastają. Uważam, że powinniśmy wielu rzeczy uczyć się od naszych dzieci, a przede wszystkim tej prawdziwości i braku zakłamania, które nam dorosłym towarzyszy niestety na co dzień. Dzięki byciu Mamą odnalazłam też w sobie pokłady anielskiej cierpliwości, której wcześniej mi brakowało. Stałam się też na pewno bardziej rozważna w czynach i słowach, ponieważ dzieci są doskonałymi obserwatorami i wszystko wyłapują w lot. Nauczyłam się też być bardziej odpowiedzialną, ponieważ teraz odpowiadam nie tylko za siebie i swoje życie. Teraz wszystko co robię i mówię może mieć ogromny wpływ na tego małego człowieka, który uczy się życia właśnie od nas, dorosłych. Nic do tej pory nie przynosiło mi takiej radości i poczucia spełnienia, jak właśnie bycie Mamą. Dlatego myślę, że jestem Mamą na medal!
Będąc mamą nauczyłam się, że to nie tylko my uczymy dzieci, ale też dzieci uczą nas innego patrzenia na świat. One doceniają piękno każdego dnia to, że biedronka siadła na listku koło nich, że kotek wygrzewał się na słonku, że mogły jechać rowerem. Do tego one mimo tylu wyzwań dzieci nigdy się nie poddają, dla nich nie ma rzeczy niemożliwych, ja będąc mamą wiem, że nigdy nawet gdy wszyscy wątpią nie mogę się poddawać, bo skoro moja córka mimo tylu upadków nie poddała się i nauczyła się chodzić to czym jest mój problem, który ma milion wyjść z sytuacji. Dam radę bo mamy jak dzieci muszą dawać radę zawsze i nie ma dla nich rzeczy nie możliwych
Czego nauczyłam się będą mamą? To trywialne ale co to znaczy bezwarunkowa miłość. Nigdy nie myślała, że można kogoś tak mocno kochać.
Będąc mamą nauczylam sie przede wszystkim, ze absolutnie wszystko da sie zrobic jedną ręka. Nie ma takiej rzeczy której drobinie chęci (zeby nie powiedzieć przymusu ;)) nie dałoby się zrobić za pomocą wyłącznie jednej ręki, bo drugą mam zajeta trzymaniem dziecka. Rozłożyć/złożyć wózek? Pomalować się? Posprzątać? Ugotowac? Zrobić zakupy? Wszystko to zrobić jedną ręką?To dla mnie pikuś, w końcu drugą ręką trzymam swojego najlepszego pomocnika ;).
Maciezynstwo nauczylo mnie czerpac energie z usmiechu! Jeden usmiech o 5 rano wystarczy zeby naladowac 'baterie’ na caly dzien, co przeklada sie na swietna,kreatywna zabawe! Nauczylo mnie tez odpowiedzialnosci, bo przeciez to ja po czesci mam wpływ na to, jakie bedzie moje dziecko w doroslym zyciu. Dbania nie tylko o siebie… Przeciez szminka moze poczekac, a dzis kupimy chusteczki,pampersy.. Jestem „kims wiecej” i wiem na pewno, ze maciezynstwo nauczy mnie jeszcze nie jednej wspanialej rzeczy. ;)
Będąc mamą nauczyłam się nie przejmować się tym co mówią inni o mnie, bo w końcu mam 18 lat i dziecko które dokładnie dziś skończyło pół roku. Bycie mamą jest bardzo trudne zrozumiałam to dopiero w tedy kiedy sama nią zostałam. Na początku bałam się, ze nie poradzę sobie z tym wszystkim, ale wszystko przychodziło w swoim czasie, nauczyłam się cierpliwości i wyrozumiałości, przez to, że zostałam mamą polubiłam dzieci, po prostu macieżyństwo zmienia całe życie. Jestem z tego duma, że zostałam mamą, bo mój synek jest całym moim światem.
Będąc mamą nauczyłam się nie przejmować się tym co mówią inni o mnie, bo w końcu mam 18 lat i dziecko które dokładnie dziś skończyło pół roku. Bycie mamą jest bardzo trudne zrozumiałam to dopiero w tedy kiedy sama nią zostałam. Na początku bałam się, ze nie poradzę sobie z tym wszystkim, ale wszystko przychodziło w swoim czasie, nauczyłam się cierpliwości i wyrozumiałości, przez to, że zostałam mamą polubiłam dzieci, po prostu macieżyństwo zmienia całe życie. Jestem z tego duma, że zostałam mamą, bo mój synek jest całym moim światem. <3
Będąc mamą nauczyłam się nie przejmować się tym co mówią inni o mnie, bo w końcu mam 18 lat i dziecko które dokładnie dziś skończyło pół roku. Bycie mamą jest bardzo trudne zrozumiałam to dopiero w tedy kiedy sama nią zostałam. Na początku bałam się, ze nie poradzę sobie z tym wszystkim, ale wszystko przychodziło w swoim czasie, nauczyłam się cierpliwości i wyrozumiałości, przez to, że zostałam mamą polubiłam dzieci, po prostu macieżyństwo zmienia całe życie. Jestem z tego duma, że zostałam mamą, bo mój synek jest całym moim światem. <3 :)
Będąc mamą nauczyłam się, że nie ma rzeczy niemożliwych. Zanim zaszłam w ciążę złożyłam papiery na studia podyplomowe, które zawsze chciałam skończyć. Grupa chętnych nie zebrała się. Rok minął w ciszy. Odpuściłam. Zapomniałam zabrać dokumenty niezbędne do rekrutacji. Zaszłam w upragnioną ciążę. Gdy byłam w 5 miesiącu ciąży otrzymałam telefon z gratulacjami, że zebrała się grupa chętnych i startujemy od listopada. Szok. Tysiąc myśli jak pogodzę studiowanie i zajmowanie się dwumiesięcznym dzieckiem!? Jak sobie poradzę? Czy coś zaniedbam? Czy czas, który powinnam spędzić z dzieckiem marnuję na wykształcenie? Dziś mój malec ma 8 miesięcy a ja wciąż studiuję to, o czym marzyłam. Spełniam się jako kobieta, żona, matka i dziecko (mam kochających rodziców, którzy mnie wspierają a ja ich, ZAWSZE mamy czas dla siebie). Czas wygospodarowałam na wszystko. Zarówno dla siebie samej, dla dziecka, dla rodziny oraz dla nas dwojga – mnie i męża. Dziecko nie jest w niczym przeszkodą. Jest taką niesamowitą motywacją. Nauczyłam się, że są ważniejsze rzeczy niż te, które wcześniej takimi się wydawały.
Bycie mamą nauczyło mnie, że nie ma rzeczy niemożliwych Dlaczego? Bo od początku przebieg mojej pierwszej i jedynej ciąży miał dramatyczny przebieg Na początku lekarze mówili nawet, że to nie dziecko – może zaśniad groniasty, a może coś innego Kiedy zabiło serce mojego dziecko pojawiła się nadzieja Potem ciągle zagrażało mi poronienie, a ja zaparłam się w sobie, że urodzę i koniec Rozmawiałam z moim małym wojownikiem, który okazał się dzielną córeczką Głaskałam po główce, którą często rysowała się pod skórą Chorowałam przez cały pierwszy i trzeci trymestr Obawiano się przedwczesnego porodu A my dotrwałyśmy prawie do końca Gaja przyszła na świat trzy tygodnie przed terminem przez cesarskie cięcie, bo była nieprawidłowo ułożona Dopiero w czasie operacji dowiedziałam się, że mam pewną wrodzoną wadę, która mogła spowodować pękniecie macicy Żaden lekarz na to nie wpadł wcześniej Dziś Gaja ma 10 miesięcy, jest piękna i zdrowa A ja wiem, że nie ma rzeczy niemożliwych Trzeba tylko mocno wierzyć
Bycia mamą uczę się cały czas… Uczę się przede wszystkim cierpliwości, spokoju i odpowiedzialności za Małego Człowieka. Macierzyństwo uświadomiło mi, że można kochać tak mocno, że tylko na samą myśl o tym Małym Człowieczku, któremu dałam życie kręci mi się łza w oku. Ale jest jeszcze coś – bycie mamą nauczyło mnie kochać moją mamę jeszcze mocniej.
W całym moim „bezdzietnym” życiu nic nie dawało mi takiej satysfakcji jak wychowywanie moich dzieci. Po narodzinach drugiego synka cały nasz świat stanął do góry nogami. Podwójne macierzyństwo/rodzicielstwo uczyniło nasze życie lepszym. Dopiero w zestawieniu 2+2 nauczyłam się dobrze gospodarować czasem, a raczej zdobywać ten czas dla naszej rodziny. Macierzyństwo nauczyło mnie nie tylko bycia „super mamą” ale również bycia lepszą żoną, głośno komunikującą swoje potrzeby, radości i smutki. Okazało się, że mieszkanie nie musi lśnić czystością przez 7 dni w tygodniu, ciepły trzydaniowy obiad nie zawsze musi stać na stole, niektóre ubrania da się nosić bez prasowania, (…), jak również tego, że druga osoba potrafi robić wiele rzeczy równie „perfekcyjnie”. Co ciekawe te „niedoróbki” sprawiły, że nasze małżeństwo rozkwitło, staliśmy się zgranym zespołem, w którym każde z nas daje z siebie 200%. Podsumowując: macierzyństwo z każdym dniem uczy mnie stawania się lepszą matką, żoną, lepszym człowiekiem. Macierzyństwo uczy pracy nad sobą, cierpliwości, spokoju. Macierzyństwo nauczyło mnie nie bać się prosić o pomoc. Pozwoliło mi nabrać dystansu do siebie i do świata, wyluzować, poczuć się w pełni szczęśliwą. Macierzyństwo nauczyło mnie bycia najlepszą matką, taką wiadomo z wadami, jednak w oczach moich dzieci „idealną”. Bo idealna mama to szczęśliwa mama :)
Będąc mamą nauczyłam się doceniać moją mamę. To niesamowite jak trudne jest być mamą. Kocham ją i szanuję, ale nigdy tak do końca nie doceniałam tego co dla mnie robiła, że zawsze przy mnie była, że wspierała, że kochała i nie zostawiła mnie nawet wtedy gdy brałam narkotyki. Zawsze trzymała mnie za rękę. Teraz wiem dlaczego :) gdyby udało mi się wygrać bransoletkę dałabym właśnie mojej mamie, za to że nigdy nie pokazałam jej jak wiele dla mnie znaczy i ze praca którą wykonała jest najlepsza jaka mogła zrobić.
Macierzyństwo jest chyba największą z życiowych lekcji. Nie będę pisać o
Oooo jezuniu, napisalam tu chyba pierwszy rozdział ksiazki, i wcielooo :///
Czemu nie ma wynikow?
Kiedy bedą wyniki?…
Kiedy beda wyniki?
O tak t z tą kucharką to się zgadzam w `100%. U nas każdy je co innego , tak więc s20pędzam 0pół dnia przy garach przy czym robię za podpórkę dla mojej kochanej córeczki która uczy się stać oraz chodzić :)
Fakt praca kobiety w domu jest często umniejszana. Jednak przez tego typu wpisy i kampanie utrwalamy stereotyp kobiety siedzącej w domu. Pokazujecie, że jest tyle do zrobienia. Macie rację, ale.. większość kobiet pracuje dodatkowo zawodowo, a mają w domu tyle samo do zrobienia i pokazują, że można to wszystko połączyć.
Pozdrawiam – matka zawodowo na dwóch etach plus dom i dzieci.
Mama to najtrudniejszy ale najbardziej satysfakcjonujący zawód :) mam 15 miesięczna żywa córkę aktualnie pilnuje jeszcze dwójki 10 i 5 chłopaków dom przewrócony do góry nogami no ale siedze z uśmiechem na twarzy nie przejmując się niczym .. Bo po co ? Skoro zaraz wstanę posprzatam ugotuje obiad i poczekam na kolejny przechodzący huragan przez pokoje.. Czego się nauczylam ? Świętej cierpliwości i organizacji :) A przede wszystkim okazywania uczuć które moja córka potrzebuje <3